Nie chcę kraść wątku ale dodam, że pierwszego 'dnia' nie spałem 38h, drugiego jakieś 28 a potem to już była luretka. Z reguły zaypiałem około 2 w nocy a budziłem się o 7 i tak w kółko. Co parę dni nieco więcej snu.
Tup miał jakiś wyjebany w kosmos warszawski zegarek co pokazywał parametr body battery - było wiecznie poniżej 5% przez pierwszy tydzień. Pod koniec trzeciego tygodnia jakoś byliśmy już bardziej podładowani ale to głównie, że obczailiśmy lepiej kwestię szukania noclegów - nie to, żebyśmy byli ekspertami ale było lepiej. OSMAND okazał się NIE ZA STĄ PIONY.
W ślad za lekturą tego wątku znowu zacząłem tęsknym okiem patrzeć na mapę Finlandii. Gdybym mógł i były warunki spakowałbym się nawet i dzisiaj.
Pisz.
m
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa
|