Solo to kwintesencja podróży.
Nie rozstrzygam wtedy bezpieczeństwa w taki sposób, jakbym jechał w grupie. Podejmuję "lepsze" decyzje i przede wszystkim nikt mnie z niczego nie rozlicza i ja też dla nikogo nie jestem problemem a to daje niesamowity komfort.
Samemu podejmuje racjonalne decyzję a do potencjalnych awarii podchodzę w bardzo pragmatyczny sposób. To się może wydawać dziwne ale kiedy mogę liczyć głównie na siebie, radzę sobie zdecydowanie lepiej.
Bije z tego egoizm ale on nikogo i tak nie boli w tym momencie.
Czas...? Hm... To tylko kwestia priorytetów potem okoliczności.
Jedną z tych wspaniałych chwil, to jest po prostu moment, w którym odpalasz sprzęta i ruszasz.
Byłem w Magadynie i to nie była moja najdłuższa podróż. Dłuższa była chyba przez Turcję i Iran do Pakistanu. Wtedy nie liczyłem kilometrów ale nie byłem tam solo.
Do Magadanu można dotrzeć w prosty sposób. Robię przegląd Golfa 2, wsiadam i jadę. Drogą dostępna dla niego albo w terenówkę i drogą trudniejszą. Na pierwszy raz wybrałbym tę pierwszą - jadąc solo.
Na trudne trasy w dwie, znające siebie osoby może być lepiej.
Piszą tu ludziska o Magadanie a nic o trasie poza majo ale on ten łatwiejszy Magadanu solo ma już za sobą.
|