Ja również już w domu, choć z przygodami.
Po drodze był kapeć (urwany wentyl) i gdyby nie pomoc kilku czarnuchów, spał bym dziś pewnie na Orlenie.
Szczególne podziękowania należą się koledze DwaMariany, który rzucił wszystko i popędził na ratunek z zapasową dętką
A teraz już zasłużone podziękowania dla organizatorów. Za to, że Wam się chciało i że dzięki Wam, znowu mogliśmy się spotkać i spędzić trochę czasu w afrykańskim gronie.
Jesteście wspaniali !!!
Dziękuję