Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16.02.2021, 23:02   #42
CeloFan
 
CeloFan's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
CeloFan jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 16 godz 51 min 5 s
Domyślnie




9 dzień. 28 kwietnia.
Turcja. Stambuł - Merzifon


Licznik: 94925 - 95554
629 km





Młodszy zmienia kolory jak kameleon. Od zielonego do blado papierowego. Wisi nieborak przy burcie, a jego błędnik rozrabia, drażniony miarowym kołysaniem fal Cieśniny Bosfor. Uśmiech zniknął gdzieś pośród trzewi targanymi nudnościami, oczy zmętniały, rozum nie rozumie. Niewiele brakuje, żeby oddał dwie ciorby z takim smakiem zajadane na śniadanie w barze naprzeciwko otelu. Dwie, bo każdy z nas mimowolnie chciał opóźnić wyjazd z Miasta Miast. Zresztą niepotrzebnie. Żeby wydostać się z megalopolis na wschód, trzeba pokonać jakieś 60 kilometrów miejskiego ruchu. Przeważnie to długie proste. Czasem ruch tu niewielki a czasem taki, że i ułańska fantazja i warszawska szkoła korkowa niewiele pomagała.
Cieśninę można pokonać na różne sposoby. Mostem, mostem płatnym - autostradowym, tunelem i promem. Prom wydał mi się najlepszy, bo mostami już jechałem, a w tunelu jak to w tunelu. Nic nie widać.
Młodszy z godnością przetrwał tę trudną próbę. Za kilkanaście minut minęliśmy latarnię morską zwaną Wieżą Lenarda i dobiliśmy do brzegu po stronie azjatyckiej.





























Z tą Azją to rzecz jasna sprawa umowna. Nic się nie zmienia ani w architekturze miasta, ani wśród ludzi. Jednak jest coś magicznego w przekraczaniu tej wyimaginowanej linii i przemieszczeniu się "na inny kontynent". Trochę wyobraźni i słońce mocniej grzeje, drogi są prostsze a znane przecież drzewa, bardziej egzotyczne.
Po jakimś czasie ruch maleje i bywa, że po horyzont nie widać nawet jednego samochodu. Wtedy nie trzeba się spieszyć. Drogi i tak nie ubywa. Niezależnie od prędkości nic się nie zmienia. Ten sam asfalt, ta sama roślinność, te same bariery ochronne, takie samo niebo i rzadkie chmury na nim. Zamiast pędzić bez celu, można zatopić się w tym wszystkim i cieszyć swobodą podróżowania. To proste życie z dwoma kołami pod sobą generuje jakiś taki wewnętrzny spokój o najbliższą przyszłość i nawet niekończący się podmuch ciepłego powietrza, sprawia niespotykaną przyjemność. To się chyba nazywa beztroska.
Przemieszczamy się tak, czasem się wyprzedzając, czasem jedziemy obok siebie, a czasem znikamy sobie nawzajem za niewielkim wzniesieniem.



Droga jednak mija. Przystanki robimy, żeby zaspokoić pragnienie albo zażyć cienia i dać odpocząć sobie i motocyklom. Przy tej okazji można sprawdzić stan oleju albo napędu. Drobne rzeczy umilające podróż i dodające werwy, kiedy wszystko w porządku.





W przydrożnym barze jemy obiad, znów jedziemy, zatrzymujemy się i znów jedziemy. I tak do zachodu słońca.







Teraz trzeba pomyśleć o najbliższej przyszłości. Kontrolka rezerwy właśnie oznajmiła, że czas poszukać stacji benzynowej. W Turcji to najłatwiejsza rzecz z najłatwiejszych. Stacje są niemal wszędzie. Można odnieść wrażenie, że otwierając przysłowiową lodówkę, wyskoczy stamtąd dystrybutor. No i zbliża się mrok. Słońce już nisko. Nie lubię jeździć nocą. Wtedy niewiele widać.
Jadąc obwodnicą, właśnie minęliśmy miasto Merzifon, i pojawiło się co? Stacja benzynowa. Przez chwilę debatujemy nad dzisiejszym noclegiem, aż Młodszy idzie w tej sprawie do obsługi. Wpadł na pomysł, że może pozwolą nam rozbić namioty w zakątku przy ogrodzeniu.
Młodszy wraca a za nim człowiek ze stacji. O namiotach mowy nie ma. Nie dlatego, że nie wolno. Dlatego, że będziemy spać w sali modlitewnej wyznawców Islamu. Czy w kaplicy można by przenocować?
Przeprowadzamy motocykle na tyły stacji a tam niewielki budynek.
Człowiek ze stacji zaprasza nas do środka i pokazuje co i jak.
- Tu można się umyć* - Wskazuje na drzwi do WC.
- Tutaj pokój dla mężczyzn* - pokazuje palcem na niewielkie, skromnie urządzone pomieszczenie. Dwa obrazy na ścianie i Koran w kilku egzemplarzach ustawionych na grzejniku. Założę się, że tam gdzie okno, to kierunek na świątynię Kaaby w Mekce.
Jest też dużo mniejszy pokoik oddzielony foliową kotarą. Tutaj modlą się kobiety.
Z początku bardzo nieśmiało podszedłem do tego pomysłu. Młodszy chyba też był lekko zmieszany. Mimo wszystko to nie piwnica ani przystanek. Nie mając wyjścia, bagaże walnęliśmy bezładnie pod ścianą w większym pomieszczeniu. W końcu mężczyźni. Na to człowiek z obsługi stacji kiwnął głową z aprobatą i zadowolony odszedł do swojej pracy. Na odchodne jeszcze powtórzył kilka razy, że w razie potrzeby jakiejkolwiek, możemy go znaleźć... na stacji.
To nie hotel i wypada się zachować przynajmniej jako tako. Wszystko przenieśliśmy do części dla kobiet, uznając, że tam możemy mieć mniej odwiedzin i więcej spokoju.





I dobrze się stało. Wierni nawiedzali to miejsce jeszcze wiele razy, zanim zrobiło się całkowicie ciemno i dość późno. Nie chcąc przeszkadzać w duchowym rytuale, przejezdnym muzułmanom, cierpliwie czekaliśmy prawie do północy. Wtedy buty w rękę i szybko do mniejszego pokoju. Każdy wskoczył do swojego śpiwora i spać, licząc na to, że żadna niewiasta tej nocy nie zejdzie na zawał.













Mapy





* Wolne tłumaczenie wypowiedzi, częściowo w języku tureckim, częściowo angielskim.

CF
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie.
https://www.facebook.com/CFact1/
CeloFan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem