Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18.08.2020, 19:35   #40
sluza
 
sluza's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,707
Motocykl: AT RD07a; XR600R
sluza jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 4 dni 19 godz 44 min 28 s
Domyślnie Dzień ... nie wiem, już może i 10 albo 11

… a jeszcze wracając do Kątów Rybackich, to w „centrum” w cukierni taka perełka związana ściśle z okresem zarazy

ogłoszenie.jpg

Dzień 11
Ruszamy się z Elbląga. Ta sama droga, przez Drużno na Kanał Elbląski i pochylnie.

DRUŻno.jpg

Drużno zachwyca mnie ponownie, za to pochylnie przekląłem na czym świat stoi.
Pisałem wcześniej, że Biała Flota ma pierwszeństwo i może to być uciążliwe.

Rejsy białą flotą nazywają się tam „Statkiem po trawie”’, gdzie do wyboru są „Szlakiem rezerwatu” i ”Szlakiem koła wodnego”. Cała heca polega na tym, że gros rejsów stanowią te „Szlakiem koła wodnego”, czyli takie krótkie, gdzie statek z turystami wypływa z Buczyńca, przechodzi przez pochylnie, po czym zawraca (są na kanale specjalne miejsca do zawracania), i znowu wpływa na pochylnie. (Trochę to brzmi jak tekst z Alternatywy 4 : Ja widziałem jak pan Kubiak był w sklepie, stał w kolejce i kupił dziesięć jaj. Potem... potem znowu stanął w kolejce na końcu i znowu złupił dziesięć jaja, a?) Nieliczne tylko płyną z czy do Elbląga.

Gdy dopłynęliśmy, byliśmy pierwsi, ale musieliśmy wpuścić „białego”.
Starczyło mi cierpliwości na 2 statki, przy trzecim przełykałem ślinę nerwowo, bo dostaliśmy zielone światło, wpłynąłem na wózek, po czym zostałem z niego przegoniony sygnałem „w..pierdalaj” przez nadpływającego „białego”, ale też przeproszony za pomyłkę maszynisty, że dał mi zielone światło.
A przy czwartym tak szpetnie w serduszku zwymyślałem kapitana, że aż mu w pięty poszło, a w jego spojrzeniu odczytałem niemą prośbę o przebaczenie. Staliśmy tam bardzo grubo ponad godzinę, a biorąc pod uwagę skwar, to czas wlókł się podwójnie powoli. Jak już zaczęliśmy się przerzucać, to już całkiem sprawnie poszło.

pochylnią pod górę.jpg

A potem za pochylniami na kanale jakby wszystkie "małe" trzciny opuściły gniazdo i wylazły na środek wody, więc musieliśmy płynąć slalomem i często zatrzymywać, żeby usuwać zielsko z silnika i płetw.

trzciny.jpg

trzciny 2.jpg

Dalej jakbym o gniazdo gzów zaczepił. Żonę prawie przewróciły i próbowały zagryźć. Dzieci dzielnie je zabiły.



Mamy już to za sobą.
Dopływamy do jeziora Ruda Woda, u którego krańca lub początku, zależy skąd płyniesz, w każdym razie w okolicach Małdyt, stajemy na niewielkiej rajskiej wysepce. Dzieciaki pompują co tam mamy i do wody.
Jest pięknie.

wyspa na Rudej Wodzie.jpg
sluza jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem