… a jeszcze wracając do Kątów Rybackich, to w „centrum” w cukierni taka perełka związana ściśle z okresem zarazy
ogłoszenie.jpg
Dzień 11
Ruszamy się z Elbląga. Ta sama droga, przez Drużno na Kanał Elbląski i pochylnie.
DRUŻno.jpg
Drużno zachwyca mnie ponownie, za to pochylnie przekląłem na czym świat stoi.
Pisałem wcześniej, że Biała Flota ma pierwszeństwo i może to być uciążliwe.
Rejsy białą flotą nazywają się tam „Statkiem po trawie”’, gdzie do wyboru są „Szlakiem rezerwatu” i ”Szlakiem koła wodnego”. Cała heca polega na tym, że gros rejsów stanowią te „Szlakiem koła wodnego”, czyli takie krótkie, gdzie statek z turystami wypływa z Buczyńca, przechodzi przez pochylnie, po czym zawraca (są na kanale specjalne miejsca do zawracania), i znowu wpływa na pochylnie. (Trochę to brzmi jak tekst z Alternatywy 4 : Ja widziałem jak pan Kubiak był w sklepie, stał w kolejce i kupił dziesięć jaj. Potem... potem znowu stanął w kolejce na końcu i znowu złupił dziesięć jaja, a?) Nieliczne tylko płyną z czy do Elbląga.
Gdy dopłynęliśmy, byliśmy pierwsi, ale musieliśmy wpuścić „białego”.
Starczyło mi cierpliwości na 2 statki, przy trzecim przełykałem ślinę nerwowo, bo dostaliśmy zielone światło, wpłynąłem na wózek, po czym zostałem z niego przegoniony sygnałem „w..pierdalaj” przez nadpływającego „białego”, ale też przeproszony za pomyłkę maszynisty, że dał mi zielone światło.
A przy czwartym tak szpetnie w serduszku zwymyślałem kapitana, że aż mu w pięty poszło, a w jego spojrzeniu odczytałem niemą prośbę o przebaczenie. Staliśmy tam bardzo grubo ponad godzinę, a biorąc pod uwagę skwar, to czas wlókł się podwójnie powoli. Jak już zaczęliśmy się przerzucać, to już całkiem sprawnie poszło.
pochylnią pod górę.jpg
A potem za pochylniami na kanale jakby wszystkie "małe" trzciny opuściły gniazdo i wylazły na środek wody, więc musieliśmy płynąć slalomem i często zatrzymywać, żeby usuwać zielsko z silnika i płetw.
trzciny.jpg
trzciny 2.jpg
Dalej jakbym o gniazdo gzów zaczepił. Żonę prawie przewróciły i próbowały zagryźć. Dzieci dzielnie je zabiły.
Mamy już to za sobą.
Dopływamy do jeziora Ruda Woda, u którego krańca lub początku, zależy skąd płyniesz, w każdym razie w okolicach Małdyt, stajemy na niewielkiej rajskiej wysepce. Dzieciaki pompują co tam mamy i do wody.
Jest pięknie.
wyspa na Rudej Wodzie.jpg