Ciąg dalszy ... czyli zaczęło się od przypominajki motomaxa o ośce wahacza, a skończyło się na rozkręcenie połowy motocykla.
Nakrętka ośki została odkręcona o 15:30, a ostatnią śrubkę wkręcono praktycznie o 21:00
A miałem tyleeeeeeeeeeeeeeeeee dziś zrobić
Jak pisałem, czas odkręcenia nakrętki i wykonanie zdjęcia 15:26
Dla rozruszania ośki postukałem chwilę udarem, od razu zaczęła się kręcić dość ochoczo.
Poszło dość prosto, delikatne stukanie i ośka ruszyła ku wolności:
Jak widać korozja/syf już się budował, z mojego smalcu już nic nie zostało:
Uznałem sobie, że jak już wykręcam ośkę to dlaczego by nie przesmarować wszystkich łożysk? Aby wyciągnąć wahacz trzeba zrzucić łańcuch z zębatki, no to odkręcam osłonkę:
Następnie wypada zabezpieczenie zębatki. Tu okazało się, że wrzuciłem na przód 14z. To dlatego przy 80km/h silnik kręcił się dość wysoko
No i przy okazji kontrola wałka, tutaj ludzie lubią sobie popatrzeć na wałki
Jak widać i w małych Hondach wałki są zjadane przez zębatkę.
Do wyciągnięcia wahacza odkręcam pompę hamulca tylnego, uznałem, że tak będzie prościej. No to pierwsze odczepiam pompę od dźwigni hamulca
A następnie odkręcam pompę:
Zapomniałem o zbiorniczku wyrównawczym, ale udało się go wyciągnąć na zewnątrz.
Następnie odkręcam mocowanie wahacza do prolinka.
Nakrętka stawiała opór, udar dał radę
Śrubka też stawiała opór, ale młotek przekonał ją do wyjścia
Tutaj się zorientowałem, że to za mało i muszę jeszcze rozłączyć prolnika od ramy, bo inaczej nie wyciągnę wahacza ...
No i odpadło
Odkręciłem kość, aby wygodnie wszystko sobie wyczyścić i nasmarować
No i płyn do mycia silnika idzie w ruch
Dalej odkręcam mały łącznik. Tutaj okazało się, że jak jest jedno łożysko zamurowane na amen (to co siedzi w ramie)
Tutaj niespodzianka, kto by się tego spodziewał. Wysypały się igiełki, nawet brakowało dwóch sztuk. Oczywiście już nie ma czasu na zamawianie części. Wszelkie uszczelniacze też nie są w najlepszym stanie (raczej agonalnym
). No ale postanowiłem przeczyścić wszystko, zakitować smarem i jakoś do zimy wytrzyma.
Ta szklanka to już w ogóle kosmos. Nie dało się tego młotkiem wybić (ostatecznie dało się, ale chwilę trzeba było w to napitalać)
Tu w po kąpieli w płynie do silników:
Zbliżenie na igiełki małej kości, łączącej prolink z ramą. Co ciekawe to "zaspawane" łożysko wygląda spoko, a to co niby było dobre to się wysypało.
Sama kość główna, raczej w spoko stanie, Wszystkie igiełki siedziały w koszyczkach. Tutaj miejsce mocowania amortyzatora
A tutaj miejsce mocowania wahacza
Smarowanie i składanie (przed smarowaniem na nowo dość chwilę psikałem kompresorem aby wydmuchać resztki wody)
Tutaj widać 2 puste miejsca po igiełkach z małego lącznika
I ze szklaneczkami (szklanki generalnie były spoko, przetarłem je drobnym papierem ściernym)
Czas na wahacz
Szklanki raczej spoko
Igiełki bym powiedział, że bardzo ładne:
No i po jakimś czasie zrobione na nowo. Tutaj sprawne oko zauważy, że ten wahacz jest troszkę upośledzony. Normalnie powinien być tu wystający kawałek rurki, na który przychodzi "kapturek uszczelniający z podkładką". Ale właśnie ostatnio facet jak odbudowywał ten motor to za uja nie mógł wyciągnąć ośki wahacza. Ostatecznie wahacz został wycięty. I dlatego brakuje tych odstających "rurek". Nigdy nie jest idealnie
Powoli można myśleć o składaniu. Ośka przesmarowana i lekko wchodzi w silnik, jest spoko.
Mała ściąga jak skręcać
I na pierwszy ogień leci mała kość.
Teraz po zakręceniu już ładnie się porusza
Tutaj chciałem składać, ale oczywiście kolejny problem
Po chwili musiałem jeszcze trochę rozkręcić motor aby zluzować wszystkie miejsca mocowania silnika
A problem polegał na tym, że silnik był trochę krzywo. Między ramą a silnikiem były różne odległości z lewej i z prawej strony. Generalnie dupa, bo poprzednio było to skręcone bez tych "czapek uszczelniających z podkładką" na wahaczu. Rama była cały czas zgnieciona o grubość dwóch podkładek.
Na szczęście w worku w częściami od moto znalazłem dwie brakujące części! Tak mi coś świeciło się w głowie, że tam są. Oczywiście to nic nie uszczelnia, jedynie robi za podkładkę. Ale chyba lepiej z tym, jak znowu zgniatać ramę...
Wbijanie ośki poszło całkiem spoko ...
Zgodnie z instrukcją ośka dociągnięta do 88Nm
Tylko nie wpadłem na to, że dużej kości nie zamontuję z wkręconym wahaczem
Po chwili naprawiam swój błąd
Ośka ponownie dokręcona
Mocowanie prolinka do wahacza
I mały łącznik do ramy
Tym razem wpada zębatka 16z
Zabezpieczenie oczywiście na klej do gwintów
Teraz wpada osłona/prowadnica łańcucha. Do zębatki 16z trzeba było ją minimalnie spiłować dremelkiem
Osłona dostała nowe śrubki. Poprzednie były jakieś głupie na 9mm, teraz są "normalne" na 10mm.
Wypada nie zapomnieć o dokręceniu silnika ... oczywiście wszystkie śrubki na klej do gwintów
Bak wylądował
Poddupnik
I na koniec detale jak osłona amortyzatora, osłona pod silnik (wykręciłem jak luzowałem silnik)
No i mamy godzinę 20:56
Pozostało:
-koła enduro (+ nowy kapeć z tyłu)
-wymiana oleju
-kontrola/regulacja zaworów
A potem jeszcze DR