Czy naprawdę masa jest pierwszą i najważniejszą kwestią o jakiej myślimy wsiadając na motocykl? Czy jak już na nim jadę, to głowa jest non stop zajęta biadoleniem "dżizas jakie to ciężkie"? A jeśli ktoś jednak nie narzeka, to czy należy go na siłę i wszelkimi możliwymi argumentami przekonywać, że jest gupi, bo powinien narzekać, bo kupił bubel do sześcianu i w ogóle po ch... taki badziew wyprodukowali? No bo przecież jest za ciężki, nie robi w terenie, mocy za mało i co tam jeszcze.
Czy ktoś mógłby przytoczyć jakieś rzetelne statystyki psucia się Afryk z DCT właśnie z powodu tego, że mają DCT? Czy może tylko sobie teoretyzujemy, że _MOŻE_ się zepsuć? No niestety, "może" to się wszystko zepsuć kiedyś gdzieś, bo żaden wytwór człowieka nie jest doskonały.
Czy w każdym wątku, w którym ktoś pyta o udogodnienia, nowinki i tzw. pierdolety musi się zawsze prędzej czy później rozpętać nawalanka "a po co ci to, nie umiesz jeździć, nie umiesz biegów zmieniać, nie wiesz co to prawdziwa wyprawa" itd. itp...?
Jak już słusznie zauważono wcześniej w tym wątku: "KAŻDEMU WEDŁUG POTRZEB".
|