Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06.08.2019, 20:05   #196
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

No dobra czas kończyć, bo gorąca Mauretania czeka

W Szczuczynie dopada nas kolejny deszcz, nie mamy ochoty znów zmoknąć do majtek.
Próbujemy więc uciec, mamy już popołudnie, i tak trzeba myśleć, gdzie się przespać .

Rzut oko na mapę, na północy jakieś jezioro i nawet zaznaczona turbaza.

Turbaza Chimik? Jezioro Białe? Czy to nie o tym właśnie wspominał Atomek?
Dobra nasza, kurs na „Chimika”!

No i będzie dla Chemika jak znalazł. O ile on sam się znajdzie

Jedziemy cały czas w lekkim deszczyku, ale da się przeżyć.

Ośrodek też da się przeżyć, podróż w czasie do lat 80tych w cenie
Z zewnątrz całkiem ładnie:



Nieco gorzej w środku:



Dostajemy pokoik w takim oto domku:



Pozostałe pokoje zamknięte na głucho, w kuchni czysto i pusto, oprócz kawałka kiełbasy i dwóch pomidorów w lodówce.

Niechybnie ktoś zostawił.

Robi się pogoda, robimy kolację, w roli głównej okropna sałatka ziemniaczana ze sklepu.

A skoro ktoś zostawił w lodówce pomidora, to może z pomidorem będzie bardziej jadalna

Dajemy znać braciom i Ance, gdzie się zabunkrowaliśmy, ale oni postanawiają zostać w Szczuczynie.

No cóż, trzeba to jasno powiedzieć. Zostało nas dwoje murzynków

Na wieczór robimy mały spacer po ośrodku podziwiając infrastrukturę:



wspomnienie radzieckiego programu kosmicznego?




Nie prościej byłoby przesunąć się metr w lewo?



Wracając widzimy ludzi kręcących się po naszym domku. Jakaś pani niezbyt miło pyta, czy przyjechaliśmy na długo i ile nas jest.

No i po chwili uświadamiam sobie, że zjedzony przeze mnie pomidor mógł mieć właściciela

Nie mija 5 minut, kiedy ta sama pani wpada do naszego pokoju krzycząc coś o pomidorze. Mój rosyjski jest mizerny, na pytanie „English? Deutsch?” pani tylko prychnęła, oj łatwo nie będzie.

W końcu po polsku przepraszam za pomyłkę, usiłuję się tłumaczyć, mogę zapłacić, ale pani nie może przeżyć straty pomidora i koniec.

Na moje słowa, że byłam pewna, że ktoś po prostu to zostawił pani znów prycha: „no jak ktoś miałby zostawić jedzenie!”

No cóż, znów mamy różnice cywilizacyjne… (2 tyg. temu w domku nad polskim jeziorem zastaliśmy kawę, herbatę, ciastka i sto różnych rzeczy po poprzednikach).

Na szczęście mąż prychającej pani zaczyna ją ciągnąć za łokieć w stronę drzwi i mamy koniec polsko – białoruskiej wojny o pomidora

[cdn]
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem