Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.05.2019, 23:41   #1
majki
 
majki's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,499
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 4 godz 5 min 37 s
Domyślnie [!] Tylny zawias - obsługa

A zaczęło się od planów wymiany sprężyny...a będzie dłuższa historia...

Jakieś 2 miechy temu znalazłem w końcu co mi tak stukało z tyłu (wykluczyłem boczną stopkę, centralkę, łańcuch...). Okazało się, że jest luz na górnym mocowaniu amora (wahacz miał z 5mm luzu na końcu). Honda nie ma w fiszkach elementów tylnego amora (jest jako całość), więc nie dało się sprawdzić co tam siedzi (jest silentblock). Śruby były na miejscu i dokręcone (choć momentu nie sprawdzałem), a że za chwilę miałem przegląd na 12tkm to stwierdziłem, że spróbujemy w Hondzie...o ja głupi...

W ASO usłyszałem, że motocykl jest katowany przeze mnie i to moja wina...'pewnie skakałem na torze MX'...to słowa doradcy, po tym jak zobaczył, że nie zwolniłem na śpiącym policjancie przed salonem... Oczywiście ze zgłoszeniem gwarancyjnym jakieś problemy i ściemy...serwis po przeglądzie potwierdził moje spostrzeżenia, choć nie wpisał tego do protokołu, natomiast wpisał "luzy w okolicy kiwaczki"...których tam nie ma i nie było. Na moją prośbę o pokazanie tych luzów usłyszałem, że nie ma wolnego mechanika ani stanowiska i może za 2h... Wydano mi nie sprawny motocykl, bez sprawdzenia przyczyny, za to obrażając mnie 'ciekawymi' stwierdzeniami... DNO!!!! Później wycofałem zgłoszenie u nich, bo chciałem to zgłosić gdzie indziej...oczywiście nie mam żadnej pewności, że wogóle miało być to zgłoszone do Hondy...dostałem mejla potwierdzającego, że wycofałem zgłoszenie, ale było to na moje stanowcze naciski...

Wróciłem do chaty, kminiłem co z tym robić...sprawdzałem opcje, konsultowałem z ludźmi i się wku.wiałem...W końcu 2dni temu rozebrałem tylny zawias olewając ASO. Amor wyjęty i wygląda jak nówka, silentblock nietknięty, śruby ładne, nic złego nie ma. Złożyłem całość do kupy i luz zniknął...pewnie śruba była za lekko skręcona i luz był tuleja-śruba. Tak więc tak...wystarczyło dobrze poskręcać i spokój...ale łatwiej powiedzieć klientowi w oczy, że zakatował sprzęt i niech spada... Jeszcze mnie telepie jak pomyślę o tym głąbie... Skasować 600zeta za wymianę oleju i filtra + umycie tfu rozmazanie brudu na moto to umieją...w sumie zostawiłem w tym salonie pewnie ponad 60kpln...i dalej jestem natrętem...

Ale jest sukces - luzu nie ma to bierzemy się za przejrzenie kiwaka...niby banał, śruby od kości i amora odkręciły się bez problemu, ale śruba mocująca kiwak do wahacza (duży ampul) nie chce wyjść z gniazda, nawet przy użyciu przymusu bezpośredniego...ledwo się kręciła w gnieździe i nie wiedziałem czy nie zapiekła się w tulejce łożyska... No to zrzucamy wahacz... Po obejrzeniu tego filmiku (od 12:40) stwierdziłem, że i tak wypada to zrobić:



Oś wahacza wyszła bez większych problemów (bez młota to nie robota), ale wyglądała tak:

20190509_174634.jpg

20190509_174645.jpg

20190509_174904.jpg

Suchooo i rdzawo... Dobrze, że jednak tam zajrzałem...i polecam każdemu (robota łatwa i odwdzięczy się w przyszłości)!!
Łożyska wahacza posmarowane czymś wyglądającym na stary towot...

20190509_180237.jpg

Wyczyszczone i posmarowane grubo nowym smarem (motorex 2000).
No to demontujemy kiwaka...impulsator w końcu ruszył śrubę...dosłownie musiałem ją wybić z gniazda... Była zatarta w wahaczu...20 min zabawy włókniną ścierną i śruba wchodzi jak w masło... Łożyska w kiwaku były posmarowane zielonym smarem, ale też nie za bogato. Również wyczyszczone i nasmarowane na nowo. Tulejki wyczyszczone i posmarowane, podobnie jak śruby i ośki. Po tych zabiegach wszystko wchodziło rękami a nie młotkiem. Poskręcane z odpowiednimi momentami (!)

Moral z tego taki, że jak chcesz mieć dobrze zrobione to zrób sam. Nic nowego...w sumie też nic strasznego...dla mnie to norma, że co roku się rozbiera i smaruje tylny zawias (jeżeli nie chce się zbyt często wymieniać igiełek w kiwaku...), choć miałem nadzieję, że w nowym moto po pierwszym roku będzie ładniej. Niestety wszyscy oszczędzają...ach Ci księgowi... Afryka u mnie od początku 2018r, przejechała 12tkm, nie była katowana, ale z asfaltu chętnie zjeżdża. Na torze MX byłem tylko w celu oglądania zawodów, nie topiłem z bagnach (poza wiosennym Podlaskim w 18r), nie myłem za często. W sumie CRFa zrobiona jest dobrze, w łożyskach syfu nie było, tylko ktoś 'zapomniał' posmarować tu i tam... Niestety dziś to norma, nowe łożyska, nawet te najdroższe (Nachi, EZO) też mają w środku tyle smaru co kot napłakał... Również niestety dawna jakość już nie wróci...czwórka którą katowałem ostro w offie, trzymałem cały rok pod chmurką, ale serwisowałem na bieżąco, łożyska w kiwaku miała do wymiany po ponad 20latach...podobnie jak powierzchniowa korozja na ramie... Żeby nie było nadal uważam, że NAT to bardzo spoko motór i nie mam dla niego alternatywy...

Wymieniłem też sprężynę na K-tech 105N (pod masę kierownika 90-110kg). W miarę prosta operacja, nie ma filozofii. Efekt opiszę w temacie o upgrejdzie zawiasu. Amor da się wyjąć bez demontażu wahacza, trochę ekwilibrystyki, ale się da (nawet serwisówka tak zaleca). Ale zdecydowanie łatwiej bez wahacza...

20190509_203453.jpg

Na koniec nie życzę sobie gównoburzy o 'wyższości świąt', potraktujcie to jako instrukcję serwisową, a nie pretekst do naparzanki...
__________________
Afra - jedyna, wierna kochanka!!!!
Pożegnane bez żalu: 990S, 690R, DR650SE, XF650
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem