Wyprawy dzień 1.
Zasadniczo to na wakacyjne plany plan był trochę inny. Ale urlop zamiast końcem czerwca odbieram końcem maja. Przetasowanie w garażu. W tym roku inaczej. Poleci Malaguti. W sumie nie robiłem nim takich tras. W sumie to jedna tylko była... Jedź do kamieniołomu mówili... Nie będzie offa mówili... Pakowanie na szybko. Wylot przesunięty z rana na południe. Przynajmniej obiad na trasie odpadnie...
SAM_7819.JPG
Z Zywiecczyzny na słowację kilka minut drogi i jestem na Słowacji. Tak sobie myślę o tych z Gdańska jak jadą... Całą Polskę muszą zjechać... A. Słowacja. E77 przez całą Słowację na Węgry. Zjechałem tam tuzin razy tą drogę. Ale zawsze się mi podoba. Urozmaicona i gram i dolinami. Tylko lecieć.
Bez.tytułu22.jpg
.
Bez.tytułu2.jpg
250km i Węgry. Winietka na pierwszej stacji paliw. Fajne to mają. Szybko i sprawnie się kupuje na stacji paliw. Wbijają numer rejestracyjny do systemu i można lecieć..
SAM_7823.JPG
Gdzieś na obwodnicy Budapesztu. Tony śmieci na MOPach. Może po prostu za dużo turystów. ;-) No i pół dnia jazdy minęło. Tylko gdzieś 100 km przed granicą z Serbią trzeba zjechać z autostrady i poszukać noclegu w chaszczach. Problemem się okazuje nieprzystosowanie nawigacji do skutera. Zbierając się na szybko nie udało się wszczepić ręcznego Garmina do kierownicy. Czy to w Hondzie Transalp.czy w CZ350 kiera miała rurę i uchwyt rowerowy załatwiał sprawę. A tutaj kupa plastików. Więc nawigacja jedzie w kieszeni i na wyszukiwanie miejsca na nocleg trzeba się zatrzymać i wyjąć z kieszeni...
Nocleg będzie na wlocie na jakieś pastwisko. Może jak z rana wcześnie wstanę to jeszcze krów nie będzie....