Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30.11.2016, 11:14   #55
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 331
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 8 godz 46 min 0
Domyślnie

Dzień 8 Piątek 5.08.2016

Wcześnie rano budzi nas wschodzące słońce i wtedy okazuje się, że rozbiliśmy się w jakimś rumowisku. Pozostałości po bazie rakietowej, czy cuć ?





Temperatura szybko rośnie. Jemy kolejną puszkę z naszych zapasów i wyjeżdżamy z rumowiska na M32 w kierunku na Kyzyłordę.

Szybko połykamy kilometry. Droga … tankowanie … droga … Rezerwa na ogół włącza się przy 200 km. Paliwo marnej jakości, niezależnie czy jest to E92, czy E95.



Droga dobra, równa, lecimy szybko. Obwodnica Kyzyłordy. Duże skrzyżowanie M32 z drogą lokalną.
Lecimy równo. Jakieś pół kilometra za skrzyżowaniem, chaltuje nas policja na pobocze, stoi tam już kilka samochodów. Okazało się, że oczywiście lecieliśmy trochę za szybko. W okolicy wiaduktu mają zainstalowane kamery, które nagrywają na bieżąco i na bieżąco kasują.
Max zostaje zaproszony do policyjnego samochodu i ma okazję obejrzeć sobie nasz przejazd na dużym ekranie, ale za tą przyjemność musimy zapłacić 40$.



Lecimy.

Po pewnym czasie widzimy po prawej chałupkę z napisem „kafe''. To, że „kafe'' nie jest tak ważne jak to, że przy chałupce rosną drzewa, a jak rosną drzewa to jest cień i na dodatek obok stoi spory zbiornik z wodą i z węża leje się bieżąca woda. Nie można nie skorzystać z takiej okazji, żeby coś zjeść, odpocząć i ochłodzić się w przyjemnym cieniu. Nigdy wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, że będziemy marzyć o możliwość odpoczynku w w zacienionym miejscu. Starsza pani oferuje nam … oczywiście „kurdaki'', a do tego czaj i salat, za co płacimy 2100 Tenga.
W oczekiwaniu na posiłek, ucinamy sobie drzemkę w chłodnym wnętrzu chaty, a po posiłku odpoczywamy jeszcze jakiś czas na zewnątrz.













Kiedy zaczynamy przygotowywać się do dalszej drogi, czyli zakładam kurtkę i buty, czuję nagle, że coś mi cieknie po twarzy, patrzę na Maxa, a on mówi … krew.
Ocieram ręką nos, a tam oczywiście czerwono od krwi, leci i nie zamierza przestać.
W takim stanie, raczej nie pojadę, więc szykuje się przedłużony odpoczynek.
Kładę się na wznak na drewnianym podeście obok zbiornika z wodą, zmoczona chustka na czoło, tampon z papierowego ręcznika w nos i czekamy. Po pewnym czasie czuję, że jest dobrze, krew przestała lecieć, obmywam twarz wodą, do nosa nowy tampon i jedziemy dalej.

Przystanek na arbuza. Tutaj również, cień jest najważniejszy.





Kolejne tankowanie na stacji gdzieś za Szyimkent i znowu krew z nosa. Leci mocniej niż za pierwszym razem, to znak, że chyba jestem już mocno zmęczony. Znowu mamy dłuższy odpoczynek, a ja tym razem zalegam w cieniu za stacją, wprost na kostce brukowej z kurtką pod głową. Pamiętam, że nawet się trochę zdrzemnąłem.

Z Szymkentu do Taraz mamy 180 km i chcemy tam dotrzeć na nocleg. Droga dobra, tylko silny, boczny wiatr przeszkadza w jeżdzie, targając nami na prawo i lewo. Gdzieś po 100 km. okazało się, że to nie był największy problem, bo tu droga nagle się skończyła. To znaczy, droga jest, ale w budowie, a ruch odbywa się utwardzonymi poboczami, w tumanach kurzu, raz prawą, raz lewą stroną drogi.
Nie mamy jednak wyboru, musimy jechać dalej, chociaż jest coraz trudniej, bo robi się ciemno, a jazda w kurzu i to w ciemności naprawdę nie jest łatwa.
Jestem wykończony, Max zresztą też.

Póżną nocą dojeżdżamy do Taraz.



Szukamy jakiegoś noclegu, ale na obrzeżach miasta nic nie znajdujemy i w ten sposób, gdzieś w centrum trafiamy do hotelu „Orda'' z czterema gwiazdkami i za pokój płacimy 16000 Tenga. W tym jednak momencie, kasa się nie liczy. Musimy mieć łóżko, łazienkę, klimatyzację, musimy się dobrze wyspać, wypocząć, bo jesteśmy wypompowani, a przed nami jeszcze kawał drogi. Grubo po północy idziemy spać.
Można by powiedzieć, że był to dosyć spokojny dzień.



Dystans 870 km Temperatura 41*
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem