Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.10.2016, 16:34   #95
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,882
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 4 dni 21 godz 21 min 40 s
Domyślnie

Już klasycznie pobudka i na koń. Nie mamy śniadania i postanawiamy zjeść je po drodze. Zatrzymujemy się.na pierwszym kafe za miastem, w którym spaliśmy. Wrzucamy naleśniki, pijemy kawę i pomału lecimy na przejście graniczne. Mijamy Aktobe zjeżdżając z M32 i szukamy stacji coby zatankować gdyż paliwo w Kazachstanie jest tanie . Stacja jest niestety jest też zajebista kolejka. Próbujemy oblecieć do kolejnej ale jej nie ma. Dopiero w Rosji. Na granicy ozywiście kolejka ale idzie dość sprawnie i wreszcie z ulgą stajemy na ruskiej ziemi. Od granicy mamy ze 40 km do miasteczka w którym możemy zatankować. Ja lecę już na oparach a droga jest tragiczna. Totalna wyrypa, pozostałości asfaltu. Zdecydowanie lepiej byłoby lecieć szutrem. W końcu stajemy na stacji i kierujemy się na Orenburg. Musimy w końcu załatwić naprawę Nynkowych kufrów. Wjeżdżamy do miasta i zaczynamy poszukiwania swarsika, który pomoże nam pospawać stelaże.
Zatrzymujemy się.w knajpie i chętni do pomocy rosjanie szybko dają nam namiary na spawacza, który za godzinę pojawi się w warsztacie. W takim razie jemy obiad aby nie czekać o pustych żołądkach. Znajdujemy warsztat ale gościa nie ma. Dzwonię do niego i mówi abyśmy poczekali bo wkrótce dojedzie. Zajmuje mu to kolejne pół godziny. W końcu się.pojawia i zabiera się.za robotę.



BHP na najwyższym możliwym poziomie czyli okulary Armani i klapki.


Naprawę udaje się.przeprowadzić dość szybko i wyjeżdżamy. Dolatuję.do głównej drogi ale nie ma chłopaków. Czekam bo może zatrzymały ich światła ale nie docierają więc wracam. Okazuje się że Nynek musił wrócić ledwo po wyjeździe bowiem stelaż poprowadzony pod błotnikiem obcierał. Drobne poprawki i już jest OK.

Lecimy dalej. Okazuje się.że mieścina w której naprawialiśmy motocykl (Sol-Ileck)to jakieś uzdrowisko. Mają tam słone jezioro słynące z leczniczych właściwości. Wszędzie stoją ludzie proponujący noclegi no ale my musimy jeszcze podgonić. Mijamy Orenburg i kierujemy się.na Samarę. Przystajemy po drodze zrobić zakupy i szukamy biwaku. W końcu zjeżdżamy z drogi i znajdujemy fajną miejscówkę nad rzeczką nad którą się rozbijamy. Jest przyjemnie i spokojnie.

Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem