Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06.05.2016, 18:25   #52
mikelos
 
mikelos's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: okolice Pruszkowa
Posty: 643
Motocykl: Husqvarna 701
mikelos jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 21 godz 46 min 51 s
Domyślnie

Szlak Cho Chi Minh czyli wielkie nic...

Po rytualnej porannej zupie i szybkim serwisie pakujemy graty w hotelu i ruszamy na podbój trasy AH17 czyli jednego z elementów szlaku Cho Chi Minh. Oczami wyobraźni widzę zamaszyste zakręty, piękną dżunglę no i ogólnie czuje dreszcz emocji niczym nastolatka przed pierwszą randką. Pierwsze kilometry to asfalt i niekończące się pasmo chałup. Zero dżungli i dzikiej przyrody. Za to przed wieloma domostwami suszą się jakieś kulki, trochę to wygląda jak pieprz ale ma inny smak.



Tniemy głównie dwupasmowym asfaltem, nuda jak diabli a widoków ani grama. Znużeni pakujemy się do hamakowni na kawę odreagować frustracje. Jeśli cały szlak ma tak wyglądać to jesteśmy w czarnej ... - no wiadomo w czym






I tak zapieprzamy cały dzień na północ po tej AH17 klnąc pod nosem na własną głupotę. Po jaką cholerę my się tu pchaliśmy do dziś nie wiem. Kłania się niedokładne czytanie przewodnika, przerost wyobraźni nad faktami, itd. Po drodze mijamy dwa większe miasta - Pleiku i Kon Tum. Zero widoków, non stop jedna wielka wioska po obu stronach drogi i jakieś pola. No, wtopa na maksa.

Docieramy do miasteczka Dak Ha, ruch na ulicach niezbyt upiorny, widzę za sobą Voytasa ale Przemka brak. Stajemy w cieniu - no, nie ma go, chwilę czekamy. Dostajemy SMS: awaria, stoję.



Zawracamy i powoli rozglądamy się gdzie nasza zguba. Przemas maszeruje - pierwsza poważna awaria. Znajdujemy serwis, stawiamy grata na centralce i po chwili wszystko jasne. Wałek zdawczy poszedł w pi...u. No to mamy nagrodę za nasze piaskowe harce

Mechanik chce wymieniać wałek za 1,2 mln VND czyli mniej więcej 1/3 wartości tego trupa i mówi że zajmie mu to 2 dni. Zgroza. Tłumaczymy mu mniej więcej tak: mowy nie ma - bierz pan spawarkę i dziergaj pan te szlaczki na wałku. Za ok dwie stówy Przemas ma "nowe rowki" - nawet zębatkę da się na to jakoś sensownie nabić.



Nie wiedziałem, że afrykańska furia dopadnie nas nawet tu - ale przynajmniej foty wychodzą widowiskowe



Pora jest lekko popołudniowa, dzieciaki wyszły ze szkoły i mają z nas atrakcję - mechanik nigdy nie miał tylu widzów. Prewencyjnie wymieniamy zębatki zdawcze we wszystkich szrotach.



Na wschód od miasteczka jest jakieś spore jezioro ale nie mamy ochoty na dalszą jazdę. Jesteśmy po całym dniu ujechani i zmęczeni - łapiemy jakiś hotel. Pokój - wiadomo - na ostatnim piętrze a piętra od cholery wysokie a winda nie działa Wnętrza utrzymane w stylu więzienno-agrarnym bo za oknem mamy wybieg dla kaczek i innego ptactwa Temat budzika mamy załatwiony - pierzasta hołota obudzi nas i tak o świcie







Wyłazimy na wieczorne żerowanie, nie jest specjalnie późno ale nie chce nam się daleko chodzić. Znajdujemy coś 200 metrów od hotelu i już. Przy okazji odwiedzam lokalnego dilera skuterów. Za ok 850 USD można mieć nową Yamaha Sirius (klon Hondy) a za ok 1050 USD wypasioną Honde Wave RSX czyli wersję na wtrysku i z tarczowymi hamulcami - pełny wypas. Z rejestracją nie ma problemu - zarejestrują na siebie i już. Przy kolejnej wizycie w Wietnamie tak zrobię - kupię nową i nie będę tracił czasu na mechaników





Najechane: 208 km
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles
mikelos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem