Faziku tu nie chodzi o zapierniczanie takim motocyklem do odcięcia, tylko o przejazd tam, gdzie auto nie da rady. Dlatego tak się dziwię temu, że na te ambulansy się kupuje 300 kg potwory po 180 KM, po co
?
Ostatnio mieliśmy w Bielsku akcję na S1, gdzie droga ekspresowa była zablokowana na odcinku 3 km i radiowozy jadące do tego zdarzenia utknęły w olbrzymim korku. Motor przedarłby poboczem, nie musiałby lecieć 100km/h, wystarczyłoby by jechał 20km/h i tak by dotarł szybko na miejsce.
Co do samej jazdy takim pojazdem ratowniczym- kierowcy muszą się rekrutować spośród ochotników i entuzjastów jazdy na motocyklu. Nie można nikogo zmusić do takiej pracy. Wśród kierowców pogotowia czy straży pożarnej takich entuzjastów nie ma wielu. Przyczyn jest kilka. W Polsce największym problemem są uregulowania prawne dot. ratownictwa medycznego. Nie wiem jak to rozwiązała Bydgoszcz, w Krakowie RKwadrat to byli ochotnicy, którzy działali na zasadach fundacji. W PRM definicja motocykla-karetki nie istnieje- no chyba, że ostatnio coś zmienili