Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13.12.2015, 22:52   #1016
Widmo80
Pracuj uczciwie dla dobra swego kraju- dostaniesz rentę , bilet do raju
 
Widmo80's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2015
Miasto: Dzierżoniów
Posty: 1,007
Motocykl: RD03
Przebieg: 12 000
Widmo80 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 16 godz 37 min 25 s
Domyślnie

Witam .

Niestety i ja muszę tutaj napsać .

Całe zdarzenie było pod koniec września .

Więc tak - Niedziela - jak zwykle odpalam moto i jadę - gdzieś - Moto to moje stare , niebieskie DR RSE 650 .

Mimo swojego wieku motorek fajnie jęździ i daje radochę . Zrobiłem ponad 150 km offem , szutrem ,asfaltem..

Jestem w domu z powrotem . Ale pogoda fajna to jeszcze trochę ... i pojechałem na szutrowa droge - idealnie prosty , 6 km odcinek szutru - marzenie

Więc jadę . 50 km /h - za mna kurz i siwo , drogę znam dość dobrze ale nie idealnie ..

Pierwsza chopka , fajnie sie przednie koło oderwało od ziemi to więcej gazu - na następnej będzie jeszcze fajniej.. myślałem ..

80 km /h - tumany kurzu za mna chopka i krótki lot - zajebioza Jeszcze szybciej ..

Gaz do końca .. Po chwili koło 110 km/h ( to 650cm3 i naprawdę to przyspiesza) Chopka a za nią,,,,,,,,, dołek......

Oba chamulce na max Ale było za późno - masa+ bezwładność i w tym momencie wiem że nie skończy się to dobrze na pewno ..

Przednie koło podbija na chopce , później tylne..Mam ten właśnie moment w pamięci do teraz przed oczami .

jestem w powietrzu.. moto pochyla sie przodem w dół . wiem że nie opanuje tego . Gdyby było płasko to opadł bym normalnie i pojechał dalej ..

ale na moje nieszczęscie był tal jakis jebany dołek w drodze - przednie koło po uderzeniu o ziemię nie miało prosto , tylko gwałtownie pod górę zaraz ..

Uderzyło .

Dodam że miałem koło 100 km/h i wszystko działo sie bardzo szybko .

przód podbija gwałtownie do góry - to enduro i skok zawiasu jest długi , ale w tej sytuacji i tak za krótki .Dobiło na max

Przez to o mało co nie wyleciałem przez kierownicę ..

I teraz krytyczny punkt - tylne koło ląduje w tym jebanym dołku i tył podbija do góry ...

Jednak tylne zawieszenie nie ma takiego skoku jak przednie i nie zmagazynowało w sprężynie tyle energi uderzenia juz ..

Z ogromną mocą tył motocykla podbija do góry - siedzenie/kanapa zajebićie mocno uderza w moją d*pę . W tym momencie dochodzi do kontuzji .

moto opada na ziemie w końcu całe , ale tak nierówno i mocno ze po chwili wypi*rdala sie na bok - ja szlifuje jakies 20 /30 metrów i ląduje w rowie w krzakach

Pierwsze co to ogromny , paralizujący BÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓLLLLLLl w plecach !!!!!

Leżę w plataninie jakichs gałązek i liści , boli w plecach jak sqrwysyn....duszno mi , kask na głowie jeszcze ., kurz który zrobiłem wpadając w te krzaki .

Leżę tak przez około 10 minut ( to chyba najgorsze 10 min w moim życiu )

Plecy bolą jak sqrwysyn... ale co trzeba jakos wyjs z tego rowu - obracam sie na plecy jakos i ściągam kask ..

Dysze i sapie bo boli jak juz pisałem. Mocno.

Ale nic to trzeba jakos wrócic do domu przeciez . Ból pewnie minie .. myślałem .

Na czworaki i wyczołgałem sie na ten szuter jakos .

Uwiezcie - to najgorszy ból fizyczny jaki miałem w zyciu .

Jedna noga , póxniej druga .. stoję , ale napierdala niemiłosiernie - wyjmuje tel aby zrobic zdjęcie moto bo czuje że zaraz strace przytomność











Chyba adrenalina po wypadku pozwoliła mi wstac bo po chwili nie mpgłem juz wytrzymać i połozyłem się do rowu z powrotem na plecach zeby bolało choc mniej .

mija pół godx czuje że jest tylko gorzej - ( cały czas byłem sam ) dzwonie do kolegi - czy da radę przyjechac po mnie i po moto . Sam nie dam rady to pewne.

Popółtorej godziny na tel - ciężko wytłumaczyc komus gdzie w polach dokładnie leżę - docierają - mnie kłada z tyłu na siedzeniach - dr na przyczepke .

Jesteśmy u mnie na podwórku - kumpel mówi ze dzwoni po karetke , ja nie protestuje bo boli jeszcze bardziej - mija 10 minut i zamiast karetki przyjężdża policja z balonem żeby dmuchac .. z pogotowie powiadamiaja policje o takich zdarzeniach - nie dmuchałem bo tak mnie boli że nie moge więcej powietrza nabrać - nosza - 6 osób przenosi mnie na nie - kłada i do karetki - trzask dzwi za moja głową i juz jedziemu w strone szpitala .

Docieramy na izbe przyjęc - tam rentgen i czekanie przez 3 godx ponad na h.j wie co .. W miedzyczasie przychodzi do mnie inna policja tez z balonem - teraz juz dmuchnałem - wynik 0,00 . Jest zdjęcie z rentgena i ortopeda - motocyklista jak sie okazało - pozytywny typ .

Pokazuje mi zdjecie pod światło i kręgi w moim kręgosłupie widzę , ale jeden z nich jest wyraźnie inny od pozostałych - Złamanie kompresyjne a zmiażdzenie bardziej

to powodowało i dalej robi ból . Drugi krag mniej uszkodzony - kieruja mnie na neurochirurgie do wałbrzycha od razu .

Do karetki i jak worek kartofli po godzinie dotarłem do oddziału specjalistycznego , tomograf i decyzja o operacji od razu - duzo nie zabraklo do uszkodzenia rdzenia ...

Tak ,nasze zdrowie jest takie kruche - róbcie wszystko aby tu nie trafić

Bezsenne 2 noce z bólem juz mniejszym bo wiaderka kroplówek dostałem.

Operacja w końcu . wybudzaja mnie i ból po byl naprawde nieznośny ..Jakby ktos piłował mi na śpiąco plecy pilarką spalinową ..

Wyłem trochę ale po 5 godx kroplówek przeszło coś .

Następny dzień i pierwsze kroki- spocony na zimno - ale udaje sie z pomoca takiego balkonika na kółkach poruszac jakos - dodam że boli to nadal



Mija juz ponad 2 miesiące i teraz jestem juz w domu . boli , ale czuje że jest coraz lepiej .

Oczywiście zero pracy i niczego . Póxniej rechabilitacja jeszcze .

Ja sie ciesze że tak się to skończyło a nie gorzej .

Podsumowując - jęździjcie wolniej bo wtedy jest czas na reakcje jakąś ...

Taraz sprawa odszkodowania z NW - nie wiem jak sie za to zabrac zupełnie .

Teraz przebywam w domu i dochodzę do siebie pomału - chodzę .

Zdjęcie zrobione i wiele innych kilka godzin po wypadku - miałem / mam szczęście
[IMG][/IMG]

Ostatnio edytowane przez Widmo80 : 13.12.2015 o 23:04
Widmo80 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem