Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28.01.2015, 20:27   #19
Ola
wondering soul
 
Ola's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,364
Motocykl: KTM 690 enduro, Sherco 300i
Galeria: Zdjęcia
Ola jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 23 godz 11 min 8 s
Domyślnie

Kilka nieuporządkowanych wspominek wyjazdowych :-)

1. Jak zostać gwiazdą.... czyli Dakar oczami kibica

Jeśli ktoś chciałby poczuć się jak prawdziwa gwiazda znamy na to sposób. Wystarczy poruszać się na motocyklu - nieważne jakim i znaleźć się w pobliżu tras dakarowych. Zainteresowanie Dakarem w Południowej Ameryce jest ogromne. Entuzjazm publiczności, szczególnie tej boliwijskiej, zdecydowanie przebił nasze wyobrażenia. Kibice są tak zaaferowani całym rajdem, że każdego kto porusza się na motocyklu wyglądającym inaczej niż lokalny komarek traktują jak dakaroweo zawodnika. Niczego nieświadomy "podróżnik" zbliżający się do tras dakarowych zostaje przywitany przez kolorowy tłum brawami, okrzykami otuchy i machaniem flag. A jak tylko się zatrzyma - jest skazany na baaaardzo długą sesją zdjęciową i rozdawanie autografów. Pomarańczowy strój w stylu enduro lub oblepiony naklejkami motocykl zwielokratniają liczbę chętnych do zdjęć. Na taką sesję spokojnie też mogą liczyć podróżujący "z plecaczkiem", jak i obładowani kuframi - nie wzbudza to niczyich podejrzeń. Nam prawie udało się wjechać na dakarowy camp... Niestety ostatnia kontrola zorientowała się, że raczej nie startujemy w imprezie...











2. Co Cię może spotkać przy okazji Dakaru :-)

To jeszcze trochę o Dakarze... Co ciekawego można przeżyć przy okazji tej wielkiej imprezy, poza oczywiście zostaniem "lokalną gwiazdą". Po pierwsze - wymienić pieniądze po niezłym kursie, co w Argentynie w obecnej sytuacji ma nie lada znaczenie. W czasach kryzysu funkcjonują tu dwa kursy wymiany: oficjalny i tzw. blue. Nie muszę pisać jak bardzo "biali" muszą kombinować... a Dakar z całą swoją obsługą przychodzi tu z pomocą. Po drugie - poznać lokalne społeczno-kulinarne zwyczaje kibców: czyli wielka fiesta i niekończące się grillowanie. Po trzecie - zobaczyć wielkie, wielkie tumany kurzu, bo w sumie do tego sprowadza się oglądanie wyścigu na odcinkach specjalnych. Po czwarte - spotkać zawodników, a jak ktoś ma szczęście to nawet z nimi pogadać. Po piąte - napatrzeć się na kosmiczne maszyny, które z pojazdami znanymi nam na co dzień mają niewiele wspólnego. Po szóste - kupić fajne dakarowe gadżety Emotikon smile Po siódme - wstawać przed świtem i być mocno niewyspanym. Podsumowując: jak ktoś chce pooglądać spektakularne fragmenty z dakarowego ścigania, to lepiej zostać przed ekranem i włączyć Eurosport. Jak ktoś chce poczuć klimat i całą otoczkę imprezy oraz poznać zwyczaje kibiców południowoamerykańskich (bardzo emocjonalnie nastawionych do wydarzenia), lepiej się ruszyć i zobaczyć to wszystko "na żywo"...











3. Nasze sprzęty, czyli kilka słów samborowych o użwyanych przez nas na wyjeździe DRZkach 400 E

Oba motocykle zrobiły w Ameryce Płd. po ok. 9 tys. km. Oba wyposażone są w akcesoryjne zbiornik Safari (28 i 21 litrów). Oli motocykl nie zanotował najmniejszej nawet awarii. Bardzo się tylko wyciągnął łańcuch - aż skończyła się skala. Druga deerzetka miała fochy: najpierw urwał się bagnet do mierzenia poziomu oleju i trzeba go było łowić w ramie magnesem, po 3 tys. deerzetka rzuciła palenie - winny był czujnik Halla, następnie doszło do poważniejszej awarii czyli pęknięcia sprężyny napinacza łańcuszka rozrządu i do przeskoczenia rozrządu. Wszystko jednak dobrze się skończyło. Tym niemniej pdf z manualem na smartfonie okazał się bezcenny. Jesteśmy zadowoleni z wyboru DRZ. Obyło się bez wizyty w salonie Suzuki Emotikon wink Na asfalcie jednak to męczarnia. Rekordowy przelot dzienny 510 km.



















Pozdrowienia ze słonecznego Valparaiso jeszcze. Over.
__________________
Ola
Ola jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem