Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19.10.2014, 22:44   #143
Ponury-Zibi
 
Ponury-Zibi's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2012
Miasto: Sokole
Posty: 267
Motocykl: RD04
Przebieg: 58.000
Ponury-Zibi jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 15 godz 9 min 23 s
Domyślnie

A to w kwestii przygotowania klimatu.

~jasiu wedrowniczek do ~roberto777: Przez ostatnie 30 lat wloczylem sie po calym swiecie, ok. 15 lat temu pracowalem, jako mechanik i elektryk w jednym, w kopalni wegla w chile, pewnego zwyklego dnia kombajn na przodku zazgrzytal i stanal. To dzialo sie czasami jak tarcza wjezdzala w duzy kamien, bez stresu poszedlem do kombajnu ktory operator nieco wycofal, uszkodzenia byly znaczne zlamaly sie nie tylko zeby ale tez pekly ich gniazda, co najmniej dwa dni na boku zeby to uruchomic. Powiadomilismy kogo trzeba na gorze i do roboty, gornicy lopatami i kilofami porzadkowali rumowisko a ja zabralem sie za demontaz. Po chwili ludzie natrafili na osobliwy przedmiot, byl matowo czarny, mial kilkadziesiat pieciokatnych scian caly byl podobny do kuli, mial srednice ok. 80 cm, wygladal na lity blok, widac bylo na nim slad po tarczy kombajnu, ale nie byla to nawet rysa, poza tym byl cholernie ciezki, zeby go troche przetoczyc musialo sie zaprzec z lomami szesciu chlopa. Teraz to ciekawe : sztygar jak tylko to zobaczyl polecial do telefonu zeby zadzwonic na gore, wrocil po pieciu minutach i natychmiast kazal wszystko zostawic i isc do szybu windy. Nie pozwolil jednak jechac na gore, wszyscy zaczeli sie czuc niepewnie, wiadomo bylo ze cos jest nie tak, po ok 4 godzinach zjawilo sie kilku facetow, wygladali dosc nieciekawie, mieli na sobie mundury polowe bez jakichkolwiek oznaczen, spojrzeli po nas i zaczeli miedzy soba gadac po angielsku, doslyszalem cos o niewygodnych swiadkach, metanie i jakims szybkim rozwiazaniu problemu, serce skoczylo mi do gardla, wtedy nagle zaprotestowal dyrektor kopalni, ktorego pierwszy raz widzialem na dole, zaczal krzyczec ze nie taka byla umowa, ze zrobi sie straszny problem, a poza tym dowodzil ze tu pracuja same indianskie glupki, ktore ledwo umieja liczyc do stu i nawet hiszpanskiego dobrze nie znaja. Cale szczescie, ze nikt nie wiedzial ze ja akurat znam angielski i bylem caly czarny od pylu weglowego wiec nie rzucalem sie w oczy a cala reszta miala stracha jak cholera lacznie ze sztygarem wiec nikt nawet nie pisnal ze maja na pokladzie europejczyka, szczerze mowiac to nikt z nas nie powiedzial nawet jednego slowa. W koncu po pol godzinie wrzaskow i lamentow dyrektora pozwolili nam wyjechac. Na gorze sztygar powiedzial krotko ze kazdy ktory pusci pare z geby wyleci z roboty na zbity pysk. Chodnik byl zamkniety przez caly miesiac. Jak juz amerykanie ( bo to chyba byli oni) sie zwineli wrocilismy naprawiac kombajn, przodek byl 20 m dalej. Przez ten miesiac wyryli 20 m chodnika czegos szukajac. Po kolejnym miesiacu sie zwolnilem i wyjechalem po cichu do boliwi bo ci gornicy to faktycznie byli debile i zaczely po miasteczku krazyc niestworzone opowiesci. Wolalem nie czekac co bedzie dalej. Nie wiem co wtedy tam widzialem, wiem jedno, ten poklad wegla mial na pewno kilkadziesiat milionow lat, a ci powiedzmy amerykanie wyraznie wiedzieli co to jest, jeden mial w lapie licznik geigera, slyszalem charakterystyczne trzaski, poza tym mieli ze soba bron, noktowizory i kamere termowizyjna, po co to komu 600 m pod ziemia. Jak na moj gust to mogla byc sonda z zegarem atomowym wyslana w przeszlosc. Do dzis sie zastanawiam jak oni tak szybko dotarli do kopalni, musieli gdzies czekac na wiesci. Oczywiscie mozecie wierzyc albo i nie, zwisa mi to, jednak po swoich podrozach jestem przekonany ze nasza rzeczywistosc i historia ma drugie dno i jest ono cholernie glebokie. zwi
Ponury-Zibi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem