Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12.05.2014, 19:19   #178
Zii


Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Wielkapolska
Posty: 18
Motocykl: RD03
Zii jest na dystyngowanej drodze
Online: 11 godz 37 min 28 s
Domyślnie słów kilka czyli nie kupię dzieciom sameczek

Właściwie to wina Jagny. Ona już wie dlaczego.. Jakby jakieś reklamacje to proszę do Niej.
Wygląda na to, że stałem się innym człowiekiem. Przynajmniej innym niż mi się dotychczas zdawało. Tamtego nie ma, był złudzeniem. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że rzadko tu zaglądam, a jeszcze rzadziej widzę was naprawdę. No cóż taki lajf. To była taka inwokacja, a teraz do rzeczy. Otóż, Jagna kazała mi coś napisać. Nawet padła zwerbalizowana i konkretna propozycja. Mowa była o dupie Maryny. Jest tylko taki problem, że ja żadnej Maryny nie znam. A już jej walorów w szczególności. No i jak tu mam napisać o czymś, o czym nie mam zielonego pojęcia. A jeszcze żeby było z sensem i żeby czytać się dało.

Ale jak mus to mus. Kobieta prosiła. Może niech będzie o Zygmuncie... Może być ?
No więc ... ,nie żebym nie znał zasad, ale teraz zasady są passe i w modzie jest przełamywanie stereotypów.

No więc, Zygmunt tej nocy jakoś zbudził się za wcześnie. Nie żeby jakoś strasznie, ale wcześniej niż zwykle. Przetarł oczy i udał się na zwyczajowy poranny spacer do sąsiedniego pomieszczenia bez okien. Wiadomo. Spacery są ważne. Po spacerze wrócił na legowisko. Powałkonił się z lewa na prawo i z prawa na lewo…. Ale nie usnął, choć się należało. Jak człek jeden nie ma co robić to czasem myśli. Ale są i tacy co jak nic nie robią to nie myślą. Albo tacy co gmerają w różnych tam takich miejscach. Zygmunt starał się uchodzić za inteligenta i w „różnych takich” gmerać mu nie wypadało. Jeszcze by kto zobaczył czy jak. Zygmunt pogmyrał se w internecie. No wiadomo to takie światowe. Jak se pogmyrał to wyszli, że som zwroty za miejsca na impre. No ale, do roboty trzeba. PKB pilnować. Bo nam zaraz Unia dowali, że mamy za niskie. I jakby się wydało, że to wina zygmuntowej absencji to będzie źle. Ksiądz dobrodziej w niedziele na kazaniu palcem wytknie, od dzenderów albo innych plugawych, nawyzywa i co będzie ? No trzeba by jednak do roboty. No to się owinął kołdrą i dalej pokimać do szychty. No, ale pokimać się jeszcze nie udało. Za to jednak coś drążyło w myślach. A jakby jednak pojechać. A w du....
Jakiś kwadrans później dobijał kolanem kuferek. Jeszcze stacja i jedziemy. No właściwie nie załatwił miejscówki – później się załatwi...

Jest dobrze, dawno maszyny nie tykał, więc jakoś dziwnie tak było. No, ale niby wszystko normalnie. Będzie dobrze. Pogoda ponoć niepewna. W radio wczoraj mówili, że deszcze będą niespokojne. A do tego wszędzie. Mówili... A jakby co, to będzie na co winę zwalić..... za artretyzm na starość. I tak jechał sobie, okolicę podziwiał i w sumie cieszył się. Drogi połowa już za sobą, a tych deszczów nie widać. Znowu wicherek się pomyliła ;-) No i jak sobie pomyślał to się ucieszył. No i tak jadąc i ciesząc się, poszedł prosto na azymut. No tak by trzeba było. Choć kątek oka jakby dostrzegał drogowskaz w prawo. Ale w jakie prawo prosto trzeba. Ale może to nie tam jechał? Zygmunt swoje wiedział. Byle wskaziłapka go nie zwiedzie. Zwłaszcza, że w złą stronę pokazywała... Potem ślepa droga jeszcze chciała go zwieść. Ale nie z Zygmuntem takie numery. Pomyślał i pognał dalej. Jednak drogę przegradzała autostrada. Gdzieś musi się udać. Wszędzie nasypy, siatki i głębokie rowy. Normalnie Alkatraz przy tym to pikuś. A tak konkretnie to Pan Pikuś. Po 6 km offa trafił do wcześniej olanej wskaziłapki. Musi to rzeczywiście jedyna droga. Jakoś tak był zajęty tym tropieniem, że nie zauważył nadciągającego deszczu. Na szybko naciągnął ortalionka na dżiny i hajda do przodu. Ulewa siekła znienacka. Odeszła równie gwałtownie. Wjechał do lasu, a za lasem już sucha droga i świeci słonko. Niestety pozostało przykre wspomnienie po deszczu. W tym miejscu w którym jako motorniczy moknie najszybciej. I to niezależnie od tego czy jest ubrany w gore , srore czy ortaliony. Tak miał i już. Jak to się dzieje nigdy nie odkrył. Taki lajf. W dalszej drodze ulewy już nie było, choć nie należy wyciągać pochopnych wniosków, że już nie padało. Otóż padło i to konkretnie. Jakąś godzinę później. O deszczu już zapomniał. I proszę pana patrzy w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic... Dłużyzna proszę pana... To jest dłużyzna... po prostu dłużyzna, proszę pana. Dłużyzna.. I może byłby proszę pana wyszedł z kina, ale motur zrobił uuuuuuu i zdechł…….Normalnie w środku lasu. Do celu niecałe 3 dyszki a on normalnie stoi i nic. Wtem wszystko zdało się jasne. Zygmunt przełączył na rezerwę i nic się nie zmieniło. Rezerwa, to było to wcześniej. Ale jak 450 i koniec? Dzieju by łyknął jeszcze ze dwie stówki. 150 na pewno. No nic, dalej Zygmuntowi trzeba było z buta dawać…..
Zii jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem