No to jadę dalej z tymi fotami.
Tym razem trochę tego co widuje w Irlandzkich miastach
Autobusy a w tle słynny kawał żelastwa w postaci szpilki postawionej w centrum o wysokości 150 m
01.JPG
CAR FIRE PARTY,
czyli typowe zajęcie jakie wieczorami uprawiają Boloksy. Czyli odmiana tego co w Poznaniu nazywa się penerem, a najogólniej młodocianym przestępcą (plaga tutaj gorsza niż psująca się pompa w AT)
03.JPG
Zdjęcia z parku który powstał z inicjatywy jednego z potomków Ginessa (tego od browara). Miał być prezentem czy coś dla jakiejś maniurki co mu wpadła w oko, a on nie majac motonga nie mógł sie na niczym innym zalansować, wiec towar go olał. Park został a po latach pomalowały go boloksy.
A mysz tak przy okazji udało mi sie sfotografować
04.JPG
05.JPG
06.JPG
07.JPG
Zaczęło padać wiec schwałem sie na przystanku. Od taki maleńki Irlandki deszczyk.
08.JPG
Ot taki troszke więcej niz maleńki Irlandzki deszczyk
09.JPG
A ci ziomale się lansowali w hotelu ale żadnej maniurki nie przysposobili tym sobie. Nawet nie wiem o co im chodziło , po prostu byli a ja miałem aparata wiec im pstryknąłem i tyle.
10.JPG
Na kolejnych fotach widać jak mój szef jeździ do pracy.
Pozostałe to obraz badań naukowych pt. "co leci dalej i wyżej, czarne, czy białe?
Te trzy bloki to siedziba główna słynnych już boloksów. Co niektórym tylko się firanki popaliły w oknach. Coraz mniej takich osiedli blokowisk, ale boloks to istota, która może mieszkać wszędzie