Pierwsze wiesci z frontu...
Wyprawa zaczeta, my juz na poludniu, koty w puszczy, idziem spac, zachod slonca krasny.
No wiec pierwsze wyzwanie dla enigmy, kod trudny, ide dolac....
Dolalem, lyknalem wiec
Impreza rozpoczynajaca przeniosla sie w poludniowa czesc salonu. Podroz trwala z godzinke. Raf scigal kota ryczac jak lew i chcial mu polac soku, kot schowal sie w kaktusach ryczac jak kot. Jagna dolala soku z gumijagod i zalegla na wersalce. Andrzej widzac ten widok polozyl sie w namiocie w kuchni. A zachod slonca to chyba w kominku wygaslo...
Wyprawa idzie, piasku tylko jeszcze brak
Bede musial ich rano obudzic, albo zadzwonie do pilota aby poczekal na nich