Nie pamiętam już czy wrzucałem:
W przyszłą zimę swoją chyba tak będę robił. Się szykuje ciekawwa robotka..
Tutaj kogoś chyba poniosło:
Z tym ciekawie było:
Przy odpalaniu trzeba było pociągnąć za trytyke wystającą spod siedzenia, bo rozrusznik nie chciał złapać. Przejechałem tak w 5 dni 1200km po 3 krajach. Dopiero po powrocie do domu już zaniemogła całkiem i nie pomagało nawet "ciągnięcie". Tak już ma, jeśli ma się zepsuć, robi to w garażu. :-)