Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.06.2013, 01:34   #17
Zenon
leżę.
 
Zenon's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Mieszkam w Szkocji
Posty: 158
Motocykl: XL 600 V by Hans
Przebieg: 73k
Zenon jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 10 godz 33 min 39 s
Domyślnie

Mając w pamięci raczej mokre doświadczenia dwóch ostatnich dni sporzałem przed snem na prognozę pogody na najbliższe kilka dni.

Ullapool2904.PNG

Bardzo nie chciałem zeby mnie na łeb i inne tematy padało jak będę na Hebrydach, bo to jedyne miejsce z planu podróży, którego wcześniej nie widziałem, a nawet jedne z najpiękniejszych miejsc w deszczu to lypa.

W związku z brakiem czynnika socjalizacyjnego - pole namiotowe było nimalże puste - wypiłem w samotności piwo, zjadłem makaron z Lydla i dokonawszy ablucji udałem się na zasłużony spoczynek.

Ku mojej radości poranek obudził mnie ciszą - tzn brakiem odgłosu kropel deszczu o namiot, tak więc wszystko wskazywało na to, że tym razem (o dziwo!) Yahoo pogoda nie kłamała. Plan był mało skomplikowany - sprawdzić połączenie olejarki, która wczoraj działała przez pierwsze 10 minut podróży, dojecać radośnie do Ullapool i stamtąd promem o 15:30 na Lewis, a dalej się zobaczy...

Gairloch1.JPG

Zaniepokoił mnie nieco terkoczący dźwięk z okolic łańcucha (który nieco naciągnąłem tego ranka) już od początku jazdy, więc zatrzymałem się na najbliższym parkingu i nieco go zluzowałem, bo może za bardzo naciągniąlem... Tu spotkałem parę Niemców na jedynych słusznych niemieckich BMW GS - były tak nowe, że aż pachniały nowym GS'em. Oni jechali stąd, dokąd ja jechałem i kierowali się tam, skąd ja się przykulałem poprzedniego dnia. Znając prognozę pogody i cel ich podróży (Applecross) pomyślałem 'jak oni Niemcy jego mać to robią?'. Spytali przy okazji gdzie mogą szprej do łańcuchów kupić (nigdzie w promieniu 200 km...), po czym uśmiechnęli się, oznajmili, że zużyty napęd będzie zmartwieniem wypożyczalni jak sprzęta zwrócą i pojechali 'przedzierać się' przez Applecross wśród promieni słońca...
Ja ruszyłem w swoją stronę wśród niepokojącego terkotu, który po chwili ustał

Gairloch2.JPG

Odcinek między Gairloch a Ullapool to szeroka, wspaniale zadbana dwujezdniówka z licznymi winklami i milionem wspaniałych krajobrazów. Przy pierwszym postoju odkryłem skąd sie terkotanie wzięło - to rurka od olejarki, którą zdołałem po drodzę zgubić:/ Poprowadziłem więc odpowiednio wężyk, żeby zapewnić ciągłość smarowania i pojechałem w dalszą drogę zadowolony, że to nic poważnego...

Gairloch3.JPG

Jakieś chmury, jakieś przelotne opady, ale to nic wielkiego - ot normalna szkocka pogoda.

LittleLochBroom.JPG

Ullapool1.JPG

Ullapool2.JPG

Ullapool3.JPG

Dojechałem z dużym zapasem czasu do Ullapool z nadzieją na lokalne atrakcje - te, poza Tesco, w którym kupiłem worki na skarpy (wiedząc, że to nie koniec przygód z deszczem...) i dodatkowy zapas piwa (na Hebrydach musi nastąpić socjalizacja z lokalną ludnością) okazały się nie istnieć. Tutaj też zatankowałem palywo na drugiej najdrożeszej w historii ludzkości stacji i kupiwszy bylet na prom jąłem oczekiwać na tenże popijając herbatke rumową, którą zakąszałem bagietką z pasztetem podlaskim. Na parking przyturlał się Scott na Ducatim, którego właśnie kupił i wracał do domu nań z Aberdeen - Scott jest autochtonem z Lewisa, który pracuje na platformie na Morzu Północnym - miesiąc na platformie, miesiąc w domu, na motorze, na wakacjach, na imprezach - jest kawalerem, zarabia straaaaaszne pieniądze - stać go ponarzekaliśmy razem na ceny palywa, no bo jak może być tak drogie, skoro wydobywają je raptem kilkaset km od tego miejsca, czekaliśmy.

Ullapool4.jpeg

Potem to już prom, bardzo pomocna obsługa, tanie fryteczki, drzemka, jest cacy.

Ullapool5.JPG

Na wszelki wypadek sprawdziłem prognozę dla Stornoway i wyjąlem z plecaka kombizenon - będzie mi potrzebny:/

Wiedząc, że będę miał trochę czsu jeszcze tego dnia postanowiłem nocować nie na najbliższym polu namiotowym (zaraz za Stornoway), a innym oddalonym o jakieś 30 km i położonym na zachodnim brzegu wyspy - będzie jutro bliżej do plaż i w ogóle lepiej będzie...

Deszczu strugi, ale w końcu to tylko 30 km - damy radę - nie wziąlem pod uwagę, że Lewis jest w zasadzie płaski jak patelnia, a to, w połączeniu z otoczeniem Atlantyku, może oznaczać tylko jedno - wiatr - zajebisty wiatr!

Cytat:
Napisał tomekc Zobacz post
Pamietam i ja "szkocki wiatr z z deszczem" -to do dzis sa najtrudniejsze warunki w jakich udalo mi sie jezdic.......
Tym razem myślałem, że nie dojadę do spania w jednym kawałku - wąska, dwujezdniowa droga na lekkim wzniesieniu, a dookoła nic. Dosłownie. po drodze wyprzedziły mnie dwa katamarany, ja w przechyle jadąc po prostej stoczyłem walkę życia - o życie. Było naprawedę bardzo trudno, zwłaszcza dla takiego żółtodzioba motocyklowego jak ja! W końcu po póltorej godziny ujrzałem drogowskaz na pole namiotowe - zakręt, jeszcze kilkaset metrów i tabliczka Państwo MacLeod (chyba) witają na kampingu Eilan Fraoich - Kocham Was!

Tu po raz kolejny doceniłem zalety szybko rozkładanego namiotu i prawdopodobnie pobiłem wszelkie rekordy szybkości rozkładania. Deszcz i wiatr nie ustawał. Zjadłem, wypiłem i usiłowałem spać - nie jest to najłatwiejsze jeżeli masz nad sobą koniec świata i modlisz się, żeby nie odlecieć wraz z namiotem i wszystkimi bambetlami - ok 3 rano deszcz ustał, a ja zasnąłem. Przeżyłem kolejny dzień. Ledwo.
Zenon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem