Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06.02.2013, 19:43   #1
kowal73
 
kowal73's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Rzeszów
Posty: 132
Motocykl: xt 600 tenere
kowal73 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s
Domyślnie Siedem dni wokół komina w Agadirze. [Styczeń 2013]

Kilka telefonów, kilka maili i już wiemy, że opuszczamy zaśnieżoną Polskę i ruszamy w stronę afrykańskiego słońca.
Motocykle, które tam wieziemy to lekkie KTMy i BMW, na pokład pakujemy również Yamaszkę Wicemistrza Europy w Motocrossie Łukasza Kurowskiego.
Pięć dni i pięć tysięcy kilometrów później rozstawiamy sprzęty przed hotelem w Agadirze, tu je zostawiamy. Ekipa bawi się z własnym przewodnikiem a my ruszamy w swoją stronę. Plan jest konkretny - chcemy coś zobaczyć, odpocząć i nacieszyć się słońcem. Jedziemy bez spinki i we własnym tempie.
Jako pierwszy cel obieramy urocze portowe miasteczko Essaouira. Droga do celu prowadzi wzdłuż oceanu, co chwilę zatrzymują nas jednak widoki i na miejsce nie docieramy. Rozbijamy namiot na klifie i po kolacji złożonej z pomarańczy i hiszpańskiego wina zasypiamy uśpieni szumem oceanu.

Następnego dnia rano, po krótkich szaleństwach motocyklowych na plaży meldujemy się w Essaouirze. Od razu kierujemy się w stronę portu. Koniecznie chcemy zobaczyć słynne na cały Świat niebieskie łódki. Nie jesteśmy zawiedzeni, jest tak jak się spodziewaliśmy. Port jest pełen niebieskich łódek i wielkich kutrów rybackich i ludzi sprzedających to co udało im się złowić. W tym zgiełku i tłumie słyszymy jak ktoś woła do nas w naszym ojczystym języku. Tak właśnie poznajemy Mietka i jego dziewczynę. Okazuje się, że najlepszy przyjaciel Mietka był z nami w Maroku w kwietniu zeszłego roku - Świat jest mały.

Miasteczko tak nas wciąga, że postanawiamy w nim zostać do następnego dnia. Wynajmujemy pokój w hoteliku, który polecili nam spotkani nad brzegiem Polacy, przebieramy się w cywilne ubrania i ruszamy na kolację. Krewetki, langusty, kraby, kalmary i świeże ryby kuszą niesamowicie, sprzedawcy zachęcają a nad wszystkim unosi się zapach ziół i grilowanych owoców morza... Nie można było przejść obojętnie. Pełni tych pyszności wstępujemy do odkrytej w ciągu dnia knajpki z piwem i wracamy do hotelu. Kolejny wspaniały dzień za nami.

Rano opuszczamy miasteczko i znów wzdłuż Atlantyku kierujemy się w stronę Gór Atlasu. Nie odjechaliśmy daleko i znów zatrzymują nas widoki - tym razem są to ogromne wydmy tuż nad brzegiem. Złote hałdy kuszą i mamią więc po chwili grzebiemy się w piasku próbując wjechać na najwyższą z wydm tym samym spełniamy kolejne marzenie - tam dziś będziemy spali...



Mistrz Kurowski we własnej osobie



























































































CDN..........

Ostatnio edytowane przez JARU : 15.03.2013 o 16:23 Powód: dodanie daty wyjazdu w tytule tematu
kowal73 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem