Jest to moja pierwsza relacja, w dodatku sciemniona bo podroz byla jednodniowa, w dodatku dizlem, na domiar zlego 4 kolowym (pisze o tym szczegole bo w 'wydumkach' sa i dwukolowe), ale cel tripu byl jak najbardziej sluszny. Co prawda nie brak tu ostatniej afrykanskiej furii, ale i bez tego bylo zabawnie.
Wielu z nas widzialo 'Man and Machine' o pieciu najwiekszych i najciezszych rajdach enduro: Erzbergrodeo, Red Bull Romaniacs, Roof of Africa, Hell's Gate i The Tough One. I nawet moja 'niejezdzaca' A. nie mogla oderwac sie od ekranu. I kiedy tydzien temu podczas spotkania z przyjaciolmi, dziewczyny uswiadomily nam ze za kilka dni odbedzie sie kolejna edycja, decyzja zapadla bardzo szybko.
Impreza jak co roku odbywala sie w Nantmawr Quarry, we Walii.
Tak to wygladalo z gory:
Podczas rekonenansu ledwo wdrapalismy sie po sliskich kamieniach pod ta gore, absolutnie nie wyobrazajac sobie podjazdy na bajku, na uczestnikach ta goreczka nie robila zadnego wrazenia:
Motocyklowy malpi gaj:
Wyscig budzil u wszystkich naprawde spore emocje:
...oraz generowal szkody:
Jak widac na zdjeciach, dobre gumy w takim blocie to podstawa!
Pod ta gorka dzialy sie straszne rzeczy, nic dziwnego ze wiekszosc tluszczy spragniona potu i krwii oblegala blotniste zbocza.
Ostatnie 200m Jarvisa:
Jarvis przyjechal z 8 minutowa przewaga nad Walkerem. O ile dobrze pamietam wygral trzeci raz z rzedu.
Tutaj w oczekiwaniu na ceremonie Jonny Walker
Na podium:
3 miejsce Danny McCanney - Gas Gas UK
2 miejsce Jonny Walker - KTM Red Bull
1 Graham Jarvis - Huseberg Extreme Factory Team
kilka sztuczek tego pana ktory wygral:
http://www.youtube.com/watch?v=K4qzh6YBW1Q
Tutaj koncowe wyniki:
http://http://www.worevents.com/late...nd_media_here/
Wszyscy zgodnie stwierdzilismy ze ta impreza wchodzi juz na stale do naszego kalendarza wypadow. Osobiscie zaluje ze w tym roku zabraklo Taddego B.
(tych ktorzy dotrwali do konca chcialbym przeprosic za brak polskich znakow, dzialam z zastepczego kompa i nie chce ani nie umiem w niego ingerowac)