Dzień 2.
Poranek wita Cię szumem lasu. Ptakami. Szemraniem potoku. W chatce wszystko jeszcze śpi...
Wszytsko dopiero zacznie budzić się do życia...
Motocykl na drugiej stronie strumienia. Do chatki dojazd zbyt mocnym offem. W nocy nie było szans dojechać. Ale TA stoi w trawie. Nikt w nocy nie pod*****lił.
Towarzystwo?
W chatce ekipa spokojnych rodzinnych rodzin. Za rzeczką jacyś patrioci palili do rana ogniska. Z namiotami i samochodami. Alkohol też mieli z racji okrzyków. Trochę się zdziwili jak o 22 w nocy motocyklista przepławiał się brodem przez rzeczkę ;-)
Żegnam się z domownikami.
Niedzielny poranek... W stronę bieszczad... Lecim!