Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03.10.2012, 20:56   #67
beniec
sandtrooper
 
beniec's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Wawa
Posty: 39
Motocykl: XT660Z & WR250F
beniec jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 18 godz 41 min 4 s
Domyślnie

łooooboszzz, co to był za poranek.
Dobrze, że kaca nie miałem. Kac pewnie dopadłby mnie za pare godzin, na razie byłem nadal elegancko rozbawiony. Piwko i łeb w rzece zdecydowanie pomogły.



Odnośnie wczorajszej popijawy - dziś pisząc relację wiem dużo lepiej z kim piłem. To byli członkowie Gruzińskiego Marzenia, które w parę miesięcy po naszej wycieczce wygrało wybory. Więc teraz ich koszulki, które przywieźliśmy do Wawy są trendi))
Wracając do wycieczki - zapytaliśmy lokalersów, co znaczą napisy na naszych nowych koszulkach, bojąc się, że to coś wieśniackiego. Powiedzieli, ze to opozycja, Gruzińskie Marzenie, że to oszołomy bez szans na zwycięstwo. Celnie.
W ogóle z rozmów z ludźmi, które tam odbywaliśmy, to mogłoby się wydawać, że partia, której lider jest 'trochę ruski' w ogóle nie ma szans. Ale my gadaliśmy tylko z prostymi ludźmi na wsiach, widać duże miasta myślały inaczej.
Dooobra, dość polityki.
Ociężale się zwijam, majek wykazuje sporo cierpliwości - dzięki!

Ruszamy. Nie jest łatwo. Droga jest bardzo wąska, a majek jedzie bardzo szybko. Ledwo daję rade





To nie był dobry pomysł, żeby tak jechać, ale terminy gonią. Dodatkowym minusem był fakt, że wg map do Kutaisi mieliśmy asfalt. W terenie to spoko, na asfalcie jest niebezpiecznie.

Rowerzyści:

Gadamy z nimi krótko, od razu widać, jak inne to podróżowanie. Inne, nie znaczy, że gorsze. My wczoraj mijaliśmy Ararat, Erewan, Aragat, przedwczoraj byliśmy w Karabachu, a dzień wcześniej pod Iranem. Oni za to o wiele więcej mają kontaktu z ludźmi, jeżdżą po górach, mieszkają u pasterzy, boją się ich psów. My przed psami zwiewamy - oni muszą się bronić.

Lecimy dalej.
Zjeżdżamy w stronę żółtej drogi, która miała nas pięknie zaprowadzić do Kutaisi. Na mapie wyglądała ślicznie, myśleliśmy, że będzie asfaltowa. Taaak, majek też tak myślał, tylko, że teraz znów przebiegł maraton i znów mu się wszystko w łebie pobełtało.


Asfalt przechodzi w szuter, szuter blokuje szlaban. I jowialny pan leśniczy - przegość!)




No i znów mam spokój - kac nie dogoni przez następne parę godzinek Uwielbiam biesiadowanie z Gruzinami.

Lecimy w góry. Najpierw jest pod górę. Stromo. Większość fotek wygląda, jakbyśmy jechali po alejkach w parku. One kłamią, jak majek!










No i w końcu las ustępuje łysym połoninom.














I po co jechać taki kawał? Koło nas, na Zakarpaciu też takie widoki dają:










No i w końcu jest - PRZEŁĘCZ i za nią widok na północ - te góry na horyzoncie, to chyba znowu Kaukaz!


Teraz proszę się wygodnie rozsiąś, można drzemać, bo będą foty ze zjazdu - znów za dużo, znów prawie takie same - przykro mi












Pozdrowienia dla GPS.TSZODA.PL




Już się znowu drzewiaście robi






No i dojechaliśmy do cywilizacji.
Nie ma to jak polatać po górach. Alkohol wyparowany, kaca brak - możemy zaczynać od nowa.
Podczas postojów zastanawialiśmy się, czy dali byśmy tu radę bez kostek. No bo tyle km nawijamy po asfalcie na kostkach jak durnie, czy to warto, żeby tutaj przez pół dnia polatać? Ogólnie, bez kostek dałoby radę. Ale dla nas najlepszym wnioskiem okazało się sparafrazowane, stare porzekadło:
"JAZDA W TERENIE BEZ KOSTEK, JEST JAK CAŁOWANIE LWA W DUPĘ. PRZYJEMNOŚĆ ŻADNA, A RYZYKO UTRATY ZDROWIA - BARDZO DUŻE" amen.

Potem przejazd przez ten kurort, moje hamowanie przed kolczatką:


I asfaltem śmigamy na Kutaisi


Drzewko ścięli.


I lądowanie pod MakŚmieciem w Kutaisi.


A tragedią było nie zgubienie husteczki, tylko bufy. Bez bufy źle mi się jeździ. Zrobiłem sobie zastępczą z obciętej nogawki kalesonek Brubeka, ale piła.

Z Kutaisi na północ, dziurawy asfalt, szutry, lecimy w stronę gór (tak dla odmiany




Historię z obozem nad rzeką i policją majek opisał, o dziwo bez zmyślania. Dodam tylko, że panowie byli absolutnie uprzejmi. To nie były groźby i rozkazy, żadnego straszonka. Grzeczne prośby. Ciekawe, co by było, jakbyśmy jednak się postawili i powiedzieli, że nie.
Ale, że my fajne chłopaki jesteśmy, to nie było 'sprawdzam'.

I spaliśmy w wyrku, a nie na kamieniach nad rzeką.

I jeszcze wykres:


i mapka:

Ostatnio edytowane przez beniec : 03.10.2012 o 21:07
beniec jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem