Lupusie i Elwoodzie - TAK, macie 100% racji !! Ja tylko czasem się obawiam, że proces fermentacji realizowany bez dozoru skończy się nikomu nie potrzebną eksplozją. Końcem lat 80-tych, na pewnym nowohuckim osiedlu przygotowywałem magiczną miksturę z miodu, owocu dzikiej róży i wody źródlanej, która miała w sobotnie wieczory krasić moje i przyjaciół lica. Pech chciał, że jakaś wredna macocha /bo przecież nie moja żona
/ wieszając pranie uwadziła w alchemiczne sprzęty a chcąc powstałe zniszczenia ukryć po swojemu dymion zabezpieczyła. Efekt po kilku cieplejszych dniach był taki, iż Ja co sobotę smutny i przez przyjaciół opuszczony niemal przez rok siedzieć musiałem, gawiedź pod osiedlowym PSS-em przepiękne wodospady z dziewiątego piętra kilka minut podziwiała a zła macocha prania na tydzień od sąsiadek dostała. Ot widzisz jak w prozaiczny sposób cała poezja /no bo przecież przy tak zacnym trunku w sobotnie wieczory nie jeden wiersz spłodzono/ jeb... się poszła
Nie moim zamiarem ani prawem jest odbieranie komukolwiek głosu tylko proszę aby w swoim zapamiętaniu dobro ogółu mieć też na względzie bo na dziś to dobro w jakiejś tam mierze GTW, która choć czasem dupy daje, to jednak zawdzięczamy
No chyba, że jest coś o czym nie wiem …
Mnie osobiście konkurs kalafiorem lata ale relacje wszystkie z wypiekami na twarzy czytam, jedne bo są magiczne /w tym Wasze/, inne bo foty w nich umieszczone na kolana powalają jeszcze inne wspomnienia przywołują. Czytam je i czytam, a że ktoś konkurs w takiej czy innej formie zorganizował to jego inicjatywa i jego problem, mnie w czytaniu to nie przeszkadza.
POZDRAWIAM
Ps.
Teraz to Ja chyba mące ciągnąc temat ale, że ostatnio rzadko pisze to mam nadzieję na amnestie - to tyle z mojej mańki.