I w takich momentach moje zboczenie, żeby upchnąć jakiś ciekawy kamień w kufer, wydaje się być nawet pożyteczne. Lubię wziąć poźniej do ręki jeden z kolekcji i powspominać sobie. Niemniej jednak pomysł z rumuńskimi bezpiecznikami wydaje się być zupełnie odlotowy!
A tak nawiązując do tematu to miło jest popatrzeć na znane miejsca przez wizjer obcego aparatu. Dzięki za ciekawą relację!
Pozdrawiam, malina.