Księżyc, trawa i On czyli zapiski zdominowanej
To nie tak jak myślicie..nie napiszę, że kocham mój motorek...ot kupa żelastwa...żadnych dalekich wypraw, egzotycznych krain...a jednak magia, która zaczyna się zaraz po wyjściu za próg domu, dosłownie tuż za miedzą..widoki które zapierają dech i pozwalają zapomnieć o właśnie odchodzącym, ciężkim dniu...a On? jest grzeczny, pokornie znosi moje fochy, z godnością pokazuje usmarowane błotem owiewki i inne mankamenty urody jak pokrzywiona dzwignią skrzyni biegów, ułamane lusterko... no cóż, taka przyjaźń wymaga czasem ofiar..
|