Nie wiem czym w czasie koziołkowania razem z moto przecięty ochraniacz kolana, ocieplacz i najgorsze...kalesony. No i to, co pod nimi. Głęboko. Pół centymetra od torebki stawowej.
Wszystko uwalone gliną. Po oczyszczeniu i zatamowaniu krwawienia (mokro w bucie) zacerowane. Do dziś uczucie "martwego ciała" pod kolanem.
W głębokiej koleinie zahaczyłem czubkiem buta o korzeń. Stopę odwróciło w drugą stronę, utkwiła pod korzeniem, przewróciłem się i gdybym był sam, leżałbym tam do dziś przygnieciony Afryką ze skręconą nogą w stopie i w kolanie.
Podbite oko przez jakiegoś lotnika. Pewnie bąka za przeproszeniem. Już nie lubię jeździć bez szybki w kasku, plus deflektor od Wd60 i oglądam na nim -co leciało.
|