Dostane pierdolca, jak sobie nie polatam
zapraszam do podzielenia się zimowymi frustracjami, śniegową depresją, solankową paranoją i po-puszkową demencją.
To może ja zacznę: nazywam się sneer i nie jeżdżę od 16 listopada. Przez pierwsze dwa tygodnie jazdy puszką moja lepsza połowa mówiła, że nerwowo się rozglądam, na zakretach pochylam a w trakcie wyprzedzania jak nigdy depcze pedal to the metal. Teraz mi chyba przeszło, ale ciągle po łbie mi sie tłucze, że przecież w lesie nie solą, można jeździć, nie solą, no, spoko, trochę ślisko, ale co, ja nie dam rady, dam, nie solą przecież, no...
|