Po dramatycznych wydarzeniach zeszłej jesieni, które nieliczni może jeszcze pamiętają czyli jak zajebali mi Afrykę (
http://www.youtube.com/watch?v=MzJ3Hl7PzOE) postanowiłem zmienić środek transportu na nieco mniej chodliwy pozostając jednak w szeroko pojętym kręgu Adwenczer.
Mój wybór padł mianowicie na kajak pompowany rejli - do nabycia w sieci sklepów sportowych na D. za niecałe 1400PLN.
kajak.jpg
Po kilku próbach na polskich akwenach w tym spływie odcinkami Wisły, przyszła kolej na Baleary nie bez namowy jakże mi drogiej konkubiny - Urszuli. Tu trzeba podkreślić jedną z licznych zalet tej jednostki pływającej, a mianowicie to, że mieści się do wygodnej w transporcie torby. Jedyny problem mogą stanowić wiosła, które czasem trzeba nadać jako bagaż nadwymiarowy.
IMG_0163.jpg
Plan na Balerary był taki aby dopłynąć kajakiem z Ibizy na Farmenterę, gdyż bilet na prom morski opiewa na kwotę około 25EUR na tej trasie.
Baleary.jpg
z lewej zeszłoroczny track do Maroka
Wstępne przymiarki zakładały przepłynięcie tego dystansu (około 10 mil morskich) w jeden dzień, jednak okoliczności to zweryfikowały.
IbizaFarment.jpg
IbizaFarment2.jpg
Już pierwszego dnia na skutek sporej fali ujawniła się u mnie choroba morska, w związku z czym próbowaliśmy trzymać się brzegu.
Brzeg nie raz okazał się stromy i skalisty, rozbijały się o niego białe bałwany fal więc jednak lepiej było się trzymać od niego z daleka.
IMG_9026.jpg
IMG_9027.jpg
IMG_9048.jpg
Szczęśliwie jednak udało nam się przed zmierzchem i przed pełnym zanurzeniem dopłynąć do bardzo przyjemnej plaży. Wylaliśmy trzy wiadra wody z kajaka i znaleźliśmy legowisko na noc w pobliskich krzakach. Tu ujawniła się kolejna zaleta kajaka. Po spuszczeniu połowy powietrza można z niego korzystać prawie jak z materaca.