-Jeśli chodzi o jedzenie to - prawda jest taka, że jak ma cię rozesrać to choćbyś nie wiem co robił to i tak cię rozesra. Ja np żarłem wszystko jak popadnie i nic mi nie było, natomiast byli ludzie, którzy uważali bardzo i przez 2 tyg ze sracza nie wyszli. Ot taki urok Indii. W razie sraczki warto podobno stosować miejscowe środki np. Isab Gul (jakoś tak)
- Plan Delhi dostaniesz w każdej agencji turystycznej na miejscu (np. na lotnisku). Poza tym jakiś ogólny plan powinien być w przewodniku. Po przylocie wystarczy, że dotrzesz na Pahar Ganj (czy jak się to pisze) gdzie jest bardzo dużo tanich hotelików i ogólnie fajny klimat. (Z lotniska bierze się taxówkę płatną z góry)
- Spotkaliśmy kiedyś ekipę na Enfildach i z ich opowieści wynikało, że taniej jest kupić i później sprzedać niż wypożyczać. Zapłacili wtedy po ok 400$ za moto i od razu mieli kupca po powrocie do Delhi, więc wyszli praktycznie na zero.
Zazdroszczę wyprawy, kolorów i zapachów Indii