Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Toskania/Umbria Lipiec 2010 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=6992)

bukowski 15.07.2010 16:23

Toskania/Umbria Lipiec 2010
 
1 Załącznik(ów)
Troche mało afrykańsko, za to winiarsko i kulinarnie. Relacja z tygodniowego wypadu do środkowych Włoch.

W pierwszą prawdziwą podróż poślubną Matylda dowozi mnie do Prosecco. Tysiąc dwieście kilometrów autostradami na afri daje w kość, ale kurz, słońce i benzyna powodują, że z gęby nieschodzi mi banan. Ląduję za Triestem, mam panoramiczny widok na zatokę i zamek Miramare. Doskonałe, zmrożone nomen omen prosecco, proste dania oparte o owoce morza i oliwę. 50 EUR za prosty posiłek i znakomite wino to wariactwo, ale z drugiej strony nie drapnęli mnie karabinierzy ani razu, ostatnie wakacje miałem dwa lata temu, więc szybko się rozgrzeszam.
Drugiego dnia w czterdziestodwustopniowym upale dojeżdżam do Rzymu, na randkę z pewną brunetką. W sumie paskudne miasto, rozmach budowli budzi szacunek, ale tylko do czasu, gdy na starych budynkach odkrywam średniowieczne żarciki: wielkie napisy, że to niby dla ludzi, to wszystko. Całe szczęście, że randka się udała, za to Matyldzie coś chrupie w skrzyni. Później okaże się, że to rozciągnięty i niedosmarowany łańcuch, ale zanim do tego doszedłem, sądziłem że to skrzynia czy sprzęgło się kończą.
Nazajutrz z ulgą wyjeżdżam z rozpalonego miasta, wariantem turystycznym przez kompletne zadupia w stronę Montefalco. Po drodze zahaczam o malutkie miasteczko na górze, sześćsetletnie, zachowane tak, jakby ktoś zakpił sobie z amerykańskich reżyserów, którzy usiłują przekonać cały świat, że przed wiekami wszędzie były tylko ruiny.

http://www.africatwin.com.pl/attachm...1&d=1279203782
Po drodze do miasteczka niekończące się zakręty...wreszcie jakaś odmiana, składam się coraz głębiej i przejeżdżam zakręty coraz szybciej. Jeżdżenie po zakrętach wciąga, oj, bardzo. Winnice po horyzont, góry, gaje oliwne, pierdolnik przy drogach i genialne espresso – ot, Włochy w całej okazałości. Wtedy, nagle, foch! Matylda, a dokładniej pompa Pierdzikuni mówi dość i raz na jakiś czas gaśnie. W tunelach bez poboczy nasz związek zaczyna przechodzić w pikantną, rzekłbym, fazę. Najlepsze wydarza się, gdy podróżując jakąś antyczną drogą zauważam niezamkniętą, stromą szutrówkę. Daję ostro w górę, łysawe anakee to nie jest najlepsza opona na taką nawierzchnię no i nie pomaga mi bagaż na Matyldzie, ale w końcu po to tu przyjechałem. Wtedy, na stromym fragmencie z zakrętem, FOCH! Gaśnie silnik a ja na wstecznym i zablokowanych kolach zapinam z dziesięć metrów w dół...Do teraz nie rozumiem, jakie moce utrzymały te 380 kg w pionie. Dwa kilometry w dół, już przodem, też były wyzwaniem, rumosz skalny i piach nie dawały prawie w ogóle przyczepności. Ot, amatorszczyzna.

to be continued

Zoltan 15.07.2010 16:56

No ładnie się zaczęło :)

A tak nawiasem to podziwiam ludzi, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli ładują się do Włoch w lipcu- toć to jeden, wielki, gorący piekarnik :bow:

bukowski 15.07.2010 17:02

Cytat:

Napisał Zoltan (Post 123800)
A tak nawiasem to podziwiam ludzi, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli ładują się do Włoch w lipcu- toć to jeden, wielki, gorący piekarnik :bow:

Moja zona byla tam w pracy - w tydzien musiala sprobowac jakichs pięciuset win, a ja korzystalem z darmowych hoteli. Grzech nie pojechac, tym bardziej ze uwielbiam ten trunek.
A tak poza tym, w gorach nie bylo goraco, normalne 25-30 stopni.

michoo 15.07.2010 21:43

Cytat:

Napisał sneer (Post 123801)
Moja zona byla tam w pracy - w tydzien musiala sprobowac jakichs pięciuset win, a ja korzystalem z darmowych hoteli. Grzech nie pojechac, tym bardziej ze uwielbiam ten trunek.
A tak poza tym, w gorach nie bylo goraco, normalne 25-30 stopni.

Również uwielbiam i pochwalalm :bow:

Zresztą w maju zjechałem tuscany po raz kolejny (w końcu na motocyklu) wszerz i wzdłuż.
Tak że nie dziwię się twojej wyprawie nic a nic. Mnie niestety toskania przywitała totalnie deszczowo (co dziwne ja na tą porę miesiąca).

Chianti rządzi!

PS Lokum miałem pod samym duomo w Firenze :)

bukowski 16.07.2010 08:39

skoro nie drzecie za bardzo łacha z mojej pisanininy, to ciąg dalszy:


Montefalco polecam wszystkim miłośnikom wina i średniowiecza. Lokalny szczep, sagrantino, rozpieprza kubki smakowe na atomy. Pewnie przez pogodę, która skłania raczej do pompowania w żyły zamrożonych win białych.
http://www.africatwin.com.pl/attachm...1&d=1279261992
Właściciel knajpy, mafiozo w lusterkowych okularach, epatuje suvem porsche z wypożyczalni. Obok parka, Włosi, bo jaka inna para przyjeżdża do knajpy skuterem, babeczka z szara od nikotyny twarzą i wielkimi oczami Giocondy, troszkę tleniona, ale widać, ze czarna z pochodzenia. Jej partner, przystojniejszy od Stinga, żylasty, opalony, w japonkach, metr pięćdziesiąt.
Po kilku solidnych kieliszkach spływa na mnie Wiedza i Zrozumienie. Zaczynam rozumieć Montefalco, no. Zamknięty budynkami ryneczek, dający sie ogarnąć wzrokiem i myślą. Poniżej, za średniowiecznymi murami, gorsza część miasta. To samo można chyba powiedzieć o ludziach: zamknięci we włoskim stereotypie kurduplaśnego macho węszącego w każdej kobiecie potencjalnych pięciu minut zapomnienia, i kobiet, cierpiących z powodu mocno dyskusyjnej urody, wałków tłuszczu od klusek i niewyszukanego machismu. Tymczasem, miedzy budynkami okalającymi rynek, jest przerwa, a w przerwie zamglona przestrzeń, kilkadziesiąt kilometrów miękkiego światła, pól i wieńczących horyzont gór. Jak oni z tego wszystkiego toczą tak cierpkie wino? Jak nie mordują kobiet wyglądających jak wdowy z obrazów Modiglianiego? W jakąż paskudną noc, najpiękniejsze bambini świata przeobrażają sie w wyżelowane karykatury mężczyzn i w ociekające tłuszczem kule, których nazwanie wielorybem uwłaczałoby szlachetnym waleniom? Cóż sprawia, że podlotki z zadziornie sterczącymi tyłkami przeobrażają sie w płaskodupe, pomarszczone staruszki? Nie wiem, ale Matylda też ni stąd, ni z owąd strzela fochy.

Odkrywam, że przyczyną dziwnego szarpania na pierwszym i drugim biegu jest wysuszony łańcuch. Jeżdżąc w zatyczkach nie usłyszałem, że coś jest mocno nie halo, a to zwaliła się olejarka. Koszulką termokurczliwą zaciągam hipol ze zbiorniczka i pracowicie kapię na każde ogniwo po dwie kropelki. Pomaga, ale łańcuch wisi jak szmata. W serwisie Yamahy pan stwierdził, że nie naciągnie łańcucha, bo nie ma czego naciągać, dopiero jakiś sympatyczny mechanix z warsztaciku zmieniającego olej zrobił to, za darmo. Na szczęście zostały jeszcze trzy ząbki a łańcuch ma przepisowy zwis, tyle że muszę pamiętać o ręcznym smarowaniu i nie cisnąć w manetę ostro.

to be continued

graphia 16.07.2010 09:04

sneer... ty się pomyliłeś z powołaniem..... powinieneś zostać pisarzem, poetą no...

bukowski 16.07.2010 10:17

Cytat:

Napisał graphia (Post 123871)
sneer... ty się pomyliłeś z powołaniem..... powinieneś zostać pisarzem, poetą no...

a dziekuje. Poeci to przymieraja glodem, ale ksiazka (pierwsza) za 3 tygodnie w ksiegarniach ma byc, o.

michoo 16.07.2010 10:53

Cytat:

Napisał sneer (Post 123889)
a dziekuje. Poeci to przymieraja glodem, ale ksiazka (pierwsza) za 3 tygodnie w ksiegarniach ma byc, o.

:Thumbs_Up:

No to pochwal się co i jak...

bukowski 16.07.2010 13:59

czekam na fakty dokonane...

lena 17.07.2010 09:53

Cytat:

Napisał sneer (Post 123924)
czekam na fakty dokonane...


Więc jak się już dokonają, to mam nadzieję,że sława Cię nie "zawinie" i poczytamy jeszcze co nieco. Gratuluję i czekam na ciąg dalszy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:00.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.