Mousse.
 

Chyba się zdecyduję na założenie moussa na tylne koło do XR- ki.
Którego wybrać ponieważ rozpiętość cenowa między poszczególnymi producentami jest znaczna?
Np:
1. Michelin Mousse M18- 500 PLN.
2. Mousse Technomousse Enduro- 370 PLN
3. Mefo- off- road Mouse- 570 PLN

Są i droższe więc czy warto?
Może Ktoś wie gdzie mogę kupić taniej.

W tym roku spędziłem za dużo czasu na Ukrainie zmieniając i łatając dętki. A po tym jak pobiłem rekord jednego dnia, chyba z dziesięć kapci:D:mur: i za namową mądrzejszych czas wybrać prezent na kwietniowe imieniny:).

Wojtuś daj spokój,kup najgrubszą dętkę nową gumę jeśli będziesz jeździł po kamyrdolach dobij wiatru mus to nie samo szczęście

Wojtuś już wyrósł z dętek, brawo. Czas jest teraz w cenie :-)

Ps. Technomusse masz kpl promo: przód i tył za 599zł.

Do ilu kg mussy mają rację bytu?

Wieczór.

Główną (dla mnie jedyną) zaletą mouss-a jest święty spokój z łataniem. Rzecz nie do pogardzenia na zawodach. Generalnie wszędzie tam, gdzie nie chcemy tracić czasu.
Jest też niestety kilka wad:
- cena (lataliśmy ma michałach które kiedyś kosztowały ponad 600 szt.)
- montaż/demontaż
- trwałość - u mnie (i kumpli) po ok 2-3 tysiach offu, w tym jakieś 1000 po górach, były już tak uklepane, że opona tył chodziła na boki i zaczęły pękać boki (ale trakcja była extra)
- wybijanie gniazd łożysk i osi pod łożyskami. O sypaniu łożysk nie wspomnę.
- komfort - w górach bardzo dostają nadgarstki i stawy skokowe (można jeździć na tyłku)
- trakcja - po kamulach nie specjalna IMO
Generalnie dla offowych turystów nie polecam. Ale to tylko moje (ok, i kolegów) doświadczenia, innym osobom może to wadzić lub nie, kwestia podejścia).

Mi (ok, naszej kompani) sprawdzają się dętki UHD. Jak jest właściwy trzymak (trzymaki), ciśnienia (lepiej ok 1,2/0,8, ale jeździliśmy bez flaków nawet na 0,7/0,4) i kierowca ogarnięty to przebicia/przyszczypania dętek bardzo rzadkie (np: ostatnia UA 5 dni, 5 gości, 1 flak, ostatnia Ro 5 dni, 6 motków, 0 gum).

Post umieściłem nie, żeby zniechęcać. Uważam wręcz, że własne doświadczenia są najlepsze. Ważne jednak by nie patrzyć na takie wynalazki przez różowe szkiełko.

Pozdr
rr

Główną (dla mnie jedyną) zaletą mouss-a jest święty spokój z łataniem. Rzecz nie do pogardzenia na zawodach. Generalnie wszędzie tam, gdzie nie chcemy tracić czasu.
Jest też niestety kilka wad:
- cena (lataliśmy ma michałach które kiedyś kosztowały ponad 600 szt.)
- montaż/demontaż
- trwałość - u mnie (i kumpli) po ok 2-3 tysiach offu, w tym jakieś 1000 po górach, były już tak uklepane, że opona tył chodziła na boki i zaczęły pękać boki (ale trakcja była extra)

święte słowa przedmówcy,dodam jeśli dłużej nie jeździsz powinno się go wyciągnąć,doliczając smarowidło do tego to ho ho.Wyszły nowsze wynalazki ale mnie do przejażdżek,podróży nie przekonują
Wzeszłym roku w Kirgistanie kiedy wjechaliśmy na kamieniste szlaki i poczułem dobijanie od razu dołożyłem po 2.8 trochę z początku polatałem po drodze,przyzwyczaiłem się i bez kapcia

I już ja kupił moussa :)
I zaś trzeba będzie łatać i wozić ze sobą zapasową dętkę:bow:

i będziesz zadowolony,pozdrawiam[do czasu zakładania musa]

Ja myślałem nad Tublissem na ukraińskie warunki. Szczególnie po ostatnim kapciu, a miałem UHD dętkę. Dobrze, że koło komina jeździłem i w domu przy browarku łatałem. Na UA to bym się chyba zagotował zanim bym tą mendę wyjął/załatał/włożył.

Micheliny..;)
Smaruje 2 razy w sezonie, drugi rok drugie opony i mussy maja sie dobrze..;)

Wcześniej..w koncu wolna niedziela, 8.00 start w gory, 10.30 i..po jezdzie bo po co kolo domu brac detki co zajmuja miejsce Zywca..:p I po trzecim takim relaksacyjnym wypadzie zalozylem musy..