Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Polska (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=75)
-   -   Made In Poland Galery Lipiec 2011 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=10148)

NaczelnyFilozof 09.08.2011 10:24

Made In Poland Galery Lipiec 2011
 
3 Załącznik(ów)
Czym jest Galera?
Dostajesz wiosło.
I masz wiosłować.
Bez narzekania.
Że bolą nogi.
Że bolą plecy.
Że bolą ramiona.

Wolno do przodu.
Zapisać się na to? Trzeba mieć tylko marzenie. Połączyć wiadro rozsądku z wanną szaleństwa. Wytyczyć trajektorie. I odpalić własny reaktor... Plecak na plecy... Przeżyć trzy pierwsze dni... I stajesz się niezniszczalny. Co nas może zatrzymać? Tylko nieprzewidywalne... Bo na resztę zawsze jesteśmy przygotowani... Zamykasz za sobą drzwi w domu... I stajesz się Galernikiem...

Plecak 55litrów. Namiot. Spiwór. Kuchenka. Aparat. 60tke do paska. Dobre buty. Ładujemy muzyke do telefonu. I wychodzimy z portu...

Dzień 1.

Jeleśnia. Mało kto wie gdzie wioska leży. Beskid Żywiecki. Południe polski. 10 km od granicy ze Słowacją. Wychodzę z domu. Plecak ciężki. No i ruszam z buta. Żegnam się z miejscowością. Do żółtego szlaku pasma pewelskiego mam raptem 2 km... Żółty szlak czeka...

Załącznik 85266

Jest zimno... Pochmurnie... Błoto. Ale co to dla nas? CO to takie trudności. Dopiero prawdziwe trudności w podróży, szlifują nas. Kształtują. Sprawdzają na ile sobie poradzimy. Kiedy się poddamy. Rozsądek vs Szaleństwo...

Ostatni rzut wzrokiem na rodzime strony:

Załącznik 85267

I do przodu... CO z tego że zaczyna kropić. Co z tego że błoto... Jakieś 20 km i dojdę do Schroniska PTTK pod Leskowcem... Bigos albo fasolka czeka...

Załącznik 85268

fassi 09.08.2011 11:03

To bedzie filozoficzny rejs galera po Polsce. Juz wrzucam w 'ulubione' i czekam na ciag dalszy....

Szymon 09.08.2011 11:07

:brawo:

Ronin 09.08.2011 11:13

:lukacz:
ciekawe! :)

Dunia 09.08.2011 12:47

Podobają mi się takie opowieści..już jest klimatycznie a co będzie dalej???

PARYS 09.08.2011 18:39

Leskovac to miejsowość w Serbii. To o to chodziło?

p.s. a jak to wrzucić w 'ulubione'?

Poncki 09.08.2011 21:21

Cytat:

Napisał PARYS (Post 191277)
p.s. a jak to wrzucić w 'ulubione'?

W ustawieniach masz subskrypcję wątków.
Nie pamietam dokładnie jak to działa:(
Jak odpalisz wątek to masz na górze w pasku narzędzia wątku.
Klikasz i potem "subskrybuj wątek"

Jak chcesz przejrzeć po jakimś czasie klikasz szybkie menu i subskrypcje wątków.
Ale jak chcesz wiedzieć dokładnie to popytaj masterów:)

RAVkopytko 09.08.2011 22:43

Naczelny:lukacz:

NaczelnyFilozof 10.08.2011 11:09

1 Załącznik(ów)
Był drugi dzień marszu. Wczorajsze chmury przepędziło słońce. Dochodziło południe. Po zejściu z gór Beskidu Małego Galera płynęła w stronę rynku Wadowic...

Po Asfaltowych morzach żle się płynie. Monotonia. Krok za krokiem. Wszędzie domostwa. Nie to co z rana. Szlak. Góry. Lasy. Co z tego że kamienie i korzenie. Szlaków nie tyczy się wedle trasy łatwej czy trudnej. Tyczy się wedle drogi ciekawej i pięknej.

Rynek Wadowic. Sajgon Budowniczy. Kopary i łopaty. Barierki. Taśmy. Dobra. Trzeba znależść schabowego. Galernik musi jeść. Zdobywca musi mieć siłę do wiosła. Do walki. Do plądrowania...



Załącznik 85269

RAVkopytko 10.08.2011 21:28

Cytat:

Napisał NaczelnyFilozof (Post 191358)
Trzeba znależść schabowego. Galernik musi jeść. Zdobywca musi mieć siłę do wiosła. Do walki. Do plądrowania...

:Thumbs_Up:

NaczelnyFilozof 11.08.2011 22:09

Trzeci dzień jest zawsze przełomowy.
Zmęczenie.
Obolałe nogi.
Ciążący ze wszystkich stron plecak.
Gorąc leje się z nieba. Metry uciekają pomału. Piesza wędrówka. Galera sunie pomału.
Na nic przejście Wisły. Babice. Kryzys.
Idziesz sam.
Celu nie widać.
Idziesz sam.
Nikt Cie nie podniesie na duchu. Nikt Cie nie pocieszy. Możesz rzucać wulgaryzmami na siebie. Co z tego że sie ma MARZENIE. Skoro realizacja wygląda odmiennie. Nie ma piękności świata. Jest tylko zmęczenie.

Ładne rondo. Wyciągam mapę. Wystarczy wyciągnąć kciuk. Zamienic pieszy marsz na autostop. Olać Nieosiągalne Marzenie i zamienić na coś łatwiejszego. Siedzę na przystanku. Marzenie kontra Realizm. Starcie Serca z Rozsądkiem. W tym najdziwniejszym momencie pojawia się nieprzewidywalne... Sraczki nigdy nie przewidzisz.... Nie bedzie autostopu... Plecak na plecy... Idziemy dalej... Piorytetem jest kibel...

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF5611f.JPG

jochen 12.08.2011 00:08

I??? Co dalej?

NaczelnyFilozof 12.08.2011 10:30

Każdy ma czasem chwile zwątpienia.
Każdy ma prawo wątpić.
Bo podróż to nie tylko wiadra szczęścia. Ale też wanny trudu.
Nie sztuka zabrać 13kg na plecy. Sztuka z tym trwać.
Gdzie jest granica. Gdzie jest linia której przekorczenie obliguje nas do poddania.

Balansowałem na tej linii. Balansowałem 2 km.

Wioska się nie chciała skończyć. Oddalałem się od ronda. A jak mówi stare chińskie przysłowie. "Dobre Rondo Podstawą Udanego Autostopu".

Kończy się wioska... Kończy się deptak... Zły. Zmęczony. Galera chyli się do poddania. Ślepy Los Kontruje. Stawia na poboczu Starą Wieżę z Psem. Niczym w partii szachów.

Stara Wieża z Psem: - Nie za ciężko?
Galera - Najwyższy czas zrobić przerwę - Galera kieruje się w stronę cienia. Może nawet sie uda w tym laku znależść wc.
Stara Wieża z Psem: - Nie, nie siadaj tu! Idziemy do mnie na herbate! Przechodź na drugą stronę jezdni!

120 sekund później siedziałem w chłodnym garażu. Zajadając ciasto. Herbata się robiła. Stare małżeństwo opowiadało że wiele razy gościli u siebie pielgrzymów. Kobieta przebierała owoce krzakowe. Dymion już czekał. Powstanie dobry trunek.

Herbata. Pozytywni Ludzie. Ładuję Akumulatory. Mają kibel.

"Do Częstochowy masz jeszcze daleką drogę, pielgrzymi mają łatwiej, nie niosą plecaka na plecach"

Wiem.

Pożegnanie. Galera wypływa na ulicę. Wbijamy bieg. Nogi ruszają. Nastrojony pozytywnie dużą pozytywną dawką emocji. Jak mogłem myśleć o zawróceniu???

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF5606j.JPG

Rebel 14.08.2011 10:21

Kontynuuj swą opowieść Naczelny....:lukacz:

NaczelnyFilozof 14.08.2011 22:11

W różnych miejscach człowiek nocował w czasie poprzednich wypraw. Tych małych i tych mniejszych. W różnych. Były to schroniska. Hotele. Stacje paliw. Niezliczone pola, lasy. Chaszczolasy. Pustkowia. Boiska. Najpiekniej? Chyba pod Kościołem w Grecji. No ale żeby spać w Menelowni???

Menelowania jak menelownia. W skali gwiazdek od * do ***** to ta miała **. Budynek Staszka to solidna konstrukcja. Co z tego że w srodku nie ma nic. Gołe brudne ściany. Nie ma prądu. No ale jest sucho. A namiotu nie bede rozbijał bo w ogródku dzungla i butelki w trawie...

Ponoć najgorzej w zimie. Brak kilku szyb sprawia że jest zimno. Kaflowy piec daje ciepło póki sie w nim pali. Z rana jedynie kilka pierzyn grzeje człowieka.

Śmierdzi. Ale sucho. Rozkładam karimate w jedym z pokoji. Nie no... "Człowiekiem Jestem i Nic Co Ludzkie Nie Jest Mi Obce". Dobra. Dobra. Ale gdzies są granice???? Może trzeba było rozłożyć namiot w ogródku w tej dzungli???

Śmierdzi. Nie. Wali. Można by otworzyć okno. Ale wtedy zjedzą nas komary żywcem. A może jak wlecą? To padną od razu?

NaczelnyFilozof 14.08.2011 22:21

W Olkuszu czekała fasolka. I czekało coś więcej.

Tak jak każda podróż ma etapy. Olkusz zamykał pewien etap i otwierał kolejny. Szlak Orlich Gniazd. Trasa piesza łącząca Kraków z Częstochową. Po ludzku. Schodzimy z asfaltowych dróg. W lasy, w polne drogi. W ścieżki. Zamieniamy asfaltowe miejscowości w odstęp. I dni zaczynają umykać. Czwarty. Piąty. Szósty. Krok za krokiem. Zyje się szlakiem. Markerami na drzewach... Nie prowadzi Cie mapa. Nie prowadzi Cie gps. Prowadzą Cie znaczniki...

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF5674.JPG

Szlak biegnie malowniczo. Lasy. Pola. Ruiny zamków jurykrakowskoczęstochwoskiej. Wszędzie ślady Polskiej Kultury:

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF5701.JPG

A do Częstochowy? Coraz bliżej.

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF5855.JPG

ENDRIUZET 14.08.2011 23:57

Naczelny ... ty chyba kawaler jesteś co ?? Tak pytam bez związku ... :D

NaczelnyFilozof 15.08.2011 12:34

Dzień 7.

Co za głąb przeprojektował szlak??? Mapa i nawigacja jednoznacznie dawała do zrozumienia. Że szlak zmienił drogę. Nowa wersja nadkładała przynajmniej 1 km. Jeden kilometr! Czym jest jeden kilometr? Niby nic. Ale z plecakiem?

Co za głąb!

Olać głąba. Jeszcze kawałek... Dotrzemy do asfaltu...

Asfalt. Ulica Legionów. Częstochowa. Za plecami zostają lasy, pola. Czerwony Szlak dobiega końca. Wszystko kiedyś dobiega końca. Ta skromna Relacja też musi dobiec końca.

Legionów. Z lewej jakaś huta. Fabryczny rejon. Koksownia. Wylali nowy asfalt. Chodnik dopiero w budowie. Skwar. Padam z sił w cieniu jakiegoś drzewa. Ile do celu? 5 km?

Krótka pauza. Uzupełniasz płyny. Inne płyny wydalasz w krzaki. Ostatni odcinek. Potrzeba specjalnych mocy. Wyciągasz słuchawki. W telefonie odpalasz muzykę.

Możesz nie mieć sił. Ale to w muzyce drzemie moc. Ukryta moc. Przychodzą chwile. Że można i trzeba wykorzystać tą moc. I wtedy ilekolwiek siły nie masz. Każda się mnoży razy dwa. Jeżeli jesteś blisko celu znów to mnożysz razy dwa. I nagle. Nie wiesz skąd. Dopada CIę euforia. Ednorfiny. Adrenalina. Magia wszechświata. 7 dni za domem. 7 dni z namiotem. No może mi coś odbija.

Podnosisz plecak. Lewe ramie. Prawe ramie. A może na odwrót. Klamra na masie biodrowym. Klamra na mostku. I z muzyką grzmiącą w uszach. Wytaczasz się na drogę. I krok za krokiem... Nic Cię nie powstrzyma... Nic Cie nie zatrzyma...

Częstochowa. Oczy pełne łez. Daliśmy Rade. No Daliśmy Radę. 7 dni marszu. Samochodem 150 km. Szlakami pewnie coś koło 200km. W teorii mała odległość. W praktyce kosmos. Zostawiasz za plecami Jurę.

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF5915.JPG

Zamki.

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6096.JPG

Turystów. Zapomniane szlaki.

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6064.JPG

Zostawiasz noce spędzone na szlaku w lasach. Zostawiasz czerwone oznaczenia na drzewach. Tego już nie będzie. Częstochowa to kończy.

Z Każdym Krokiem Bliżej. Fabryczna dzielnica zamienia się w miasto. Pojawia się zgiełk... Pojawiasz się z wielkim plecakiem w wielkim mieście. Nie pasujesz tu. Widzisz setki ludzi zabieganych. Uśmiechasz się do siebie. I idziesz dalej... Galera Płynie... Częstochowa Zdobyta!

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6177.JPG

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6189gsd.JPG

Elwood 15.08.2011 13:20

Co Ciebie tchnęło, skąd pomysł na taką marszrutę?

Lupus 15.08.2011 13:35

Cześć El. Wiesz jak to bywa z nami Filozofami - po prostu musimy sobie czasem dać w palnik, żeby nie ocipieć do imentu w realu ;)

NaczelnyFilozof 16.08.2011 16:52

Cytat:

Napisał Lupus (Post 191857)
Cześć El. Wiesz jak to bywa z nami Filozofami - po prostu musimy sobie czasem dać w palnik,

Właśnie.
Kto normalny zamiast wypoczynku wybiera zmeczenie?
Właśnie.
Tego nie trzeba tłumaczyć. Da się czerpać radość z trudu podróży. Ale wtedy gdy nasz cel jest prawdziwym celem, a nie kolejnym miejscem do zaliczenia świata.

Od 1997r mam w domu altals drogowy Polski 1:200 000. Zawsze sie mi marzyła taka wyprawa przez Polske. Taka prosta. Taka przed siebie. No i odwieczne pytanie. Czy dam rade? Co mnie nauczy podróż? Jak na mnie wpłynie?

NaczelnyFilozof 16.08.2011 17:22

Częstochowa zdobyta.
Można wracać do domu.

Galera stoi w miejscu.

Pieszo. Do Częstochowy. Z Plecakiem.

Panie Boże? Co robimy?

Uśmiecham się sam do siebie. No fakt idzie się ciężko. Ale jest fajnie. Obce cywilizacje. Obcy ludzie. Kupa mrówek i owadów.

Pole Biwakowe Parkingu Jasna Góra. Galera. Trener Szczeciński.

Galera: Plecak jest za ciężki. Trzeba coś wywalić.
TrenerSzczeciński: Masz same niezbędne rzeczy.
Galera: Mogę wywalić spiwór. Półtora kilo.
TrenerSzczeciński: No i jak będziesz spać? Śpiwór zapewnia komfort.
Galera: Mamy gorący lipiec. Karimata i spodnie wystarczą.
Niewidzialny Chór w tle: HA HA HA
TrenerSzczeciński: Idz z tym co masz. Idąc na granicy możliwości spokojnie dasz rade trzaskać 40 km dziennie.
Galera: Trzeba z czegoś zrezygnować, jeżeli mamy coś naprawdę zyskać.

Starszy gość wiedział co mówi. Mimo że zmarszczki jednoznacznie mówiły o jego wieku, wysportowana opalona sylwetka nie pasowała do wieku. Biegał w maratonach. Chodził z plecakiem. Teraz. Siedział z namiotem pod Jasną Górą.

Wieczorna Msza Św. Panie Boże co robimy???

RAVkopytko 16.08.2011 17:26

Cytat:

Napisał NaczelnyFilozof (Post 192024)
Panie Boże? Co robimy?

Uśmiecham się sam do siebie. No fakt idzie się ciężko. Ale jest fajnie. Obce cywilizacje. Obcy ludzie. Kupa mrówek i owadów.

:bow:

Naczelny,Idziesz dalej z tym atlasikiem Polski ?

NaczelnyFilozof 16.08.2011 21:40

- Dwa kilo dwieście!
- Ile??? Napewno?
- Napewno. Niech Pan patrzy. Dwa kilo dwieście!

Śpiwór. Przewodnik Orlich Gniazd. 4ry szpilki od namiotu. Torba na aparat. Fujifilmie bedziemy Cie nosić na ramieniu.

Zbędna część ładunku z plecaka wraca do domu. A my? My tniemy dalej...

Plecak lżejszy o dwa kilo dwiećcie czuć. Ale więcej czuć chyba psychologicznie. Mam nadzieję tylko że będzie ciepło.

Ha Ha Ha! Niewidzialny chór w tle!

Droga na północ z Częstochowy jest asfaltowym Tworem. Wojewódzka 483. Nikt nie mówił że cały czas pójdzie się bezdrożami.

Ruch średni. Im dalej od Częstochowy. Tym spokojniej. Teraz już nie ma odwrotu. Podjęliśmy prawdziwe wyzwanie. Morale dobre. Pola uciekają. Predkość miejscami dochodzi do 5,1 km/h. Galera Idzie Jak Przecinak!

I Z Każdym Krokiem Bliżej. Z Każdym Krokiem Bliżej Bałtyku.

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6283.JPG

Jaki 17.08.2011 09:03

Ja pier..., mi to się do sklepu z buta nie chce iść:dizzy: , a mam 1km w obie strony:D.

Elwood 18.08.2011 15:34

Cytat:

Napisał NaczelnyFilozof (Post 192021)
Właśnie.
Kto normalny zamiast wypoczynku wybiera zmeczenie?
Właśnie.
Tego nie trzeba tłumaczyć. Da się czerpać radość z trudu podróży. Ale wtedy gdy nasz cel jest prawdziwym celem, a nie kolejnym miejscem do zaliczenia świata.

Od 1997r mam w domu altals drogowy Polski 1:200 000. Zawsze sie mi marzyła taka wyprawa przez Polske. Taka prosta. Taka przed siebie. No i odwieczne pytanie. Czy dam rade? Co mnie nauczy podróż? Jak na mnie wpłynie?

Generalnie temat pieszego włóczenia jest u nas sukcesywnie przerabiany (pielgrzymki bliższe i dalsze).
Tym nie mniej Twoje końcowe wyjaśnienie calkowicie zaspakaja moją ciekawość.

graphia 18.08.2011 17:39

Naczelny. Teraz możesz z buta dookoła świata. Możesz też zostać trenerem pielgrzymów. :)

Dunia 18.08.2011 18:13

" Podróz za jeden uśmiech"....idż człowieku, płyń galero...:bow::bow::bow:

Jaki 27.08.2011 08:46

co dalej??

fassi 27.08.2011 09:06

Filozof, galera utknela gdzies na mieliznie? Albo kapitana dopadla choroba morska?

NaczelnyFilozof 30.08.2011 20:02

Lipcowy nocny huragan trwa w najlepsze.

"Szalej! Szalej! Szalej - wylej się przez noc! Rano nie chcę Cię widzieć!"

Grzmi. Gruby deszcz napier*******. Kataklizm. Ciekawe jak na takiej ulewie poradzi sobie namiot? Lepiej może się nie dowiadywać. Dziś śpię w szamadzie. Szamada jak szamada. Powinna być wygodna bo francuzka. A tu lipa. Śpi się w niej beznadziejnie. Przydałby się śpiwór! No tak... Wysłałem go do domu...

Spałem w różnych miejscach. Trafił się nocleg w samochodzie. Dlaczego by nie. Gospodarz nie zaprosił na nocleg do domu. Bał się chyba że mu ukradnę telwizor LCD albo mikrofalówke. Ale zaproponował samochód na ogrodzie. Rozbijanie namiotu w deszczu się nie uśmiechało mi. Samochód suchy i nie przemaka. Można i spać w Renault 19 Chamade...

NaczelnyFilozof 30.08.2011 20:12

Przychodzi taki dzień. Że zjadasz obiad. Prawie że obiad. Żurek. Z kiełbasą. Ale dobry żurek. Acha. No przychodzi taki dzień. Że chmury zawisają. I się otwierają. I tak nie na 5 minut. Ale na cały dzień...

Na nic siadzenie na przystanku PKS z plecakiem. Deszcz trzyma. Trzeba iść. Pałatka przeciwdeszczowa na siebie. I dajesz z buta. Mijające samochody wzbijają chmury drobinek wody z piaskiem. Wiart zawiewa. Przerwy? Da Bóg zadaszony przystanek, to mamy przerwę.

Półdnia w deszczu trafia mnie na wojewódzkiej drodze. Dużo lasu. Dużo sprzedawców jagód. Co 200 metrów mokną razem ze mną. Powie człowiek dzieńdobry. Mimo że nie jest dobry. Część odburknie, część powie dzieńdobry. Z częścią da się miło porozmawiać.

Ja jednym z leśnych przytanków PKS robię przerwę. Babka sprzedająca jagody wyraźnie zła. Że wpychham się na jej przystanek. Że brutalnie otwieram konserwe rybną i zapachem niszczę naturalny zapach jagód z wiader. Patrzy z'pod'oka. No przecie nie będę jadł na deszczu. A następny przystanek pewnie kilka km dalej!

Deszcz ma zalety. Idziesz jak przecinak. Nie czuć zmęczenia. Zimnawo więc dobra prędkość. I tylko prosisz Boga w myślach aby na wieczór przestało padać... Bo trzeba jakoś rozbić namiot...

NaczelnyFilozof 30.08.2011 20:36

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6416.JPG

Droga nie musi być najkrótsza. Ważne że do celu. Szutrowa??? Dlaczego by nie! Schodząc z utartego szlaku, zbliżamy się do przygody. Szutrowa szosa po horyznont! Szutrowa! W garażu Transalp na jodłowych Mitasach. No poezja droga! Wbić dwa, trzy, cztery! Chmura kurzu i ogień!

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6419.JPG

Tak! Ogień! Doładowany malacz wie co to Ogień!

Pajdor 13.09.2011 11:31

Fajnym językiem napisane

graphia 13.09.2011 12:47

Fajnym językiem właśnie niepisane :) Naczelny!!!! Ponoć doszedłeś do morza czy tam innego oceanu...

NaczelnyFilozof 19.09.2011 19:19

Dzień ???. Ja wiem? No może 13sty? 14sty? Mijają dwa tygodnie marszu. Dwa tygodnie! Upływ czasu jest czymś niesamowitym. Przecie wydaje się że człowiek wczoraj wyruszył! W podróży. Czas zawsze płynie szybkim nurtem.

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6436.JPG

Wioska za wioską. Pole za polem. Trajektoria północ trwa...

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6447.JPG

Były asfalty, szutrówki, piaskówki, brukówki. No to i betonówka. Dobra betonówka. 1981 rok produkcji...

Droga jak droga. Niby tylko zwykła. Płyty po horyzont. Ja jednej z płyt pełna stop. Nie no. Robotnicy odlewając drogę w 1982 r podpisali swoje dzieło. Brygada Czarnuchów. Jedynie bystry wzrok pieszego jest w stanie wypatrzeć taki hieroglif na drodze... Co CI ludzie robią dzisiaj? Czy zdają sobie sprawę że ich podpisy na drodze przetrwały ćwierć wieku???

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6488.JPG

Jako że współczynnik lasu zmalał, trzeba wyglądać zastępczego miejsca na nocleg. Polska idzie w złą stronę. Tabliczki Uwaga Zły Pies. Teren Prywatny. Ludzie są coraz bardziej nieufni...

NaczelnyFilozof 19.09.2011 20:21

Szkoła jako Oaza bezpieczeństwa, nauki, krzewienia kultury, propoagowania czynnego wypoczynku, powinna być dobrym noclegiem. W końcu płacę podatki. Codziennie. Przecie dziś samego vatu odrowadziłem do kasy Rządu kilka złotych! Należy się nocleg.

Szkoła ma plac zabaw obok boiska. Trawa bajer. W sam raz na namiot. Dobra nie trzeba iść dalej. Tu śpimy.

Szkoła otwarta. Ale nikogo nie widać. Jakiś remont? Z boku wejście chyba do konserwatora? Nikogo nie ma. Klucze w drzwiach. Siadam i czekam. Rozbijac już namiot? Ale pojawia sie jakiś gość. No to się przedstawiam i mówię że bym tu rozbił namiot.
- Nie wolno!
- Jak nie wolno? A co? Zabiają tu?
- Nie wolno nocować na terenie szkoły!
- Przecie bede spał na placu zabaw. (spokojnie, bez nerwów, widać rozmawiam z człowiekiem o ograniczonym sposobie myślenia)
- Nie wolno.
- No przecie wam nie wyniose telewizora a tym bardziej ławki z placu zabaw.
- Nie wolno przebywać na terenie szkoły bez zgody dyrekcji.
- Mieszka tu na wiosce dyrektor? Jaki problem zajść zapytać?
- Pani dyrektor jest na wyjeździe.
- No to ma telefon, możana zadzwonić

Gość poirytowany. Kończą się mu argumenty. Tym bardziej że widzi że sie z niego śmieje. Co za ludzie! Wicedyrektor szkoły. Kto takiego człowieka mianuje?

Jeżeli jest coś, co napędza człowieka, daje mu dodatkowego kopa. To jest to złość i nienawiść. Zaskakujące jak organizm człowieka potrafi przemielić złość w energię kinetyczną. Zetknięcie energi ducha potrafi dać fizyczną energię w postaci siły. 2 minuty rozmowy dało energię na 5 km marszu. Poezja...

TRWAJ!

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6495.JPG

TRWAJ!

Roślina rosnąca w jezdni uświadamia mi co należy dziś zrobić. Trzeba trwać. Nocleg? Przecie zawsze można spać na przystanku PKS. O ile będzie....

Pytam o nocleg na wiosce. Jakiś gospodarz. Ale nie ma miejsca na na namiot. Tylko że pole i sad na 100 namiotów...

TRWAJ!

Słońce gaśnie. Pola i pastwiska. Kolejna wioska i budynek szkoły...

Eeee? Powtórka z rozrywki??? Przed bramą dwie babki. Nauczycielki... Nocleg... Eeee.... Trzeba by zapytać Pani Dyrektor... Ale najlepiej w budynku szkoły... Pytamy... Ok... Nie ma problemu!

I tak oto 5km od felernej szkoły rozbijam namiot obok placu zabaw w innej... Dzieciaki grają na Orliku. Przychodzi nawet dyrektorka i nauczycielka. Zobaczyć z niedowierzaniem piechura w trasie góry-morze... Dostaję chleb ze smalcem... Ogórki... Herbatę... Poezja!

NaczelnyFilozof 19.09.2011 20:58

Słoneczny poranek witał.
Dzień zapowiadał się szczególnie radośnie.
5km do NIEJ!

Ona już tam czeka.

Gdzieś na horyzoncie.
Ukryta...
Z szumem... Z szumami i śmigami...

Dobra muza. I mijasz symbol środka polski... Magiczna wstęga przecinająca polskę na pół... No może nie cała ta wstęga. Ale przynajmnjiej kawałek... Z buta nad A2... Z muzyką... No to jak nic 50%. Powolny pasek postępu... Galera idzie... Pomału... 3.3 km/h. Ale do przodu! NIC NAS NIE ZATRZYMA!

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6512.JPG

graphia 19.09.2011 21:21

Pięknie idziesz. Ogórek i smalec dają moc.

Dunia 20.09.2011 10:40

Pisz dalej....w zalewie wieści ze świata...gdzie chore ambicje pchają ludzi do bezsensownej rywalizacji-kto pierwszy a kto ostatni......tak dobrze jest zobaczyć małą roślinkę rosnącą na asfalcie..i lipcowe niebo które znów będzie dopiero za rok...

NaczelnyFilozof 20.09.2011 21:35

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6513.JPG

Masz farbę. Masz wizję. Działasz. Twoje dzieło istnieje. Lans na wiosce!

Są. Są takie drogi w Polsce. Do których specjalnie człowieka ciągnie. Z dala od głównych dróg wiodą drogi nad morze...

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6526.JPG

Słoneczny poranek nie zapowiadał zmian. Plan był prosty trwać na północ. Śniadanie. Zbieram namiot. Nawet nie zauważyłem że 150m dalej musieli z rana w lesie zaparkować drwale/leśnicy/etc. No chyba nie grzybiarze! Grzybiarze nie mają terenowych Ład Niw!

Woda się skończyła na śniadaniu. Szutrówka przez las zamienia się w szutrówkę przez pola. W głowie zapala się główna kontrolka błędu. Check Engin. Co jest? Kolano dziwnie boli. Krok nie jest równy... No tego tylko brakowało. Kontuzji...

Pierwszy napotkany budynek na pustkowiu... Okazuje się sklepem spożywczym. Zwykłe zakupy kończą się godzinnym śniadaniem. Miła strasza babka częstuje herbatą, arbuzem i ...miksturą do smarowania kolana! Denaturat, żurawina i nie wiem co jeszcze!

Dzięki takim dobrym ludziom, wyprawa nabiera sensu. Mimo tego całego trudu. To właśnie dobrzy ludzie, motywują by iść dalej.

Zmiana trajektorii. Sklepowa namawia mnie na Licheń. 15km na północny-zachód. No zboczymy z trasy. Ale zrobienie dnia przerwy powinno dobrze zrobić na staw kolanowy... Trajektoria Licheń... 15km to przecie rzut beretem!

Zwierzyniec 21.09.2011 09:45

Super!

Poniżej wrzucam filmik kompletnie "zakręconych" chłopaków.

Tak też można podróżować:)


Pajdor 21.09.2011 14:35

Naczelny mógłbys wkleić z traską mape z googli - daleko zostało do końca ?

PISZ dalej - CZeba czytać : )

jochen 21.09.2011 16:30

Dawaj, dawaj, co tam dalej z kolanem? Dało radę?

NaczelnyFilozof 21.09.2011 22:11

icheń.

Odczucia na temat tego miejsca są różne. Żyjemy w wolnym demoktarycznym kraju. 25zł nocleg w Domu Pielgrzyma.

Miałem zostać jedną noc. Zostaję dwie noce. Czyli jeden dzień przerwy. Kolano łupie. Jeden dzień przerwy.

Jeden dzień w Licheniu. Byłem tam kilka lat temu. Ale miejsce gna do przodu. Sale muzealne. Wystawy. Kapliczki. Wieża. Bazylika. Mając cały dzień szwędam się wolno.

Nawiązania do Barcelońskiego Parku Guel mnie cieszą:

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6594f.JPG

Miejscami naprawde fajne rzeczy:

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6726.JPG

Bazylika urządzona w przepychem. Ale fajnie:

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6627.JPG

Panie Boże doszliśmy aż tutaj.
Mamy awarię kolana.
Mało.
Przychodzą Zimne CHmury... Deszcz zalewa świat...

Do pokoju trafia mi gość. Bo sam zajmuję "trójkę". Gość wymęczony. Piesza wyprawa Trójmiasto-Częstochowa. Tyle że... na AZYMUT! Gość przegigant. Idzie prosto jak się da. Przez lasy, strumienie, pola etc. Stopy wyniszczone od traw... Bez namiotu tylko ze spiworem, workiem ratunkowym i podstawowym wyposażeniem. Rozmowy do wieczora.

Jest ciężko ale trzeba trwać. Nie szarżować. Zalać kolano octem. Do tego uświęcona woda Licheńska. I??? Z dalekiego południa przychodzi mi jeszcze wskazanie na dietę żelatynową. Żelatyna = stawy. Czyli kupuję zestaw ratunkowy w sklepie spożwczym. Ocet i Żelatyna w Żelkach.

Chłodny poranek... Chmury... Trajektoria Północ trwa... Wszyscy śpią... Pomału... Krok za Krokiem... Lekko kulejemy w trybie awaryjnym... Rozsądek? Przecie można sobie uszkodzić kolano. Gdzie jest granica? Własnego rozsądku. Jakie jesteśmy w stanie ponieść koszty. Dla zwykłego marzenia. Idziemy. Mamy 17 dzień wyprawy.

http://nf.e-net24.pl/galery/DSCF6742.JPG

Zwierzyniec 22.09.2011 09:05

Pisz, pisz... CZĘŚCIEJ !!!

Super się czyta:)

jkb^^ 22.09.2011 21:01

szacunek!!! piknie się czyta, jak by się tam było... :bow:

NaczelnyFilozof 30.09.2011 07:34

:)

Pajdor 30.09.2011 10:06

O ja pier****

Zwierzyniec 30.09.2011 20:16

Piękne :)

Czekam na cdn.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:01.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.