Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Rumunia 2010 by Hans&Cleo (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=7435)

hans 16.09.2010 22:39

Rumunia 2010 by Hans&Cleo
 
Tego roku - z braku lepszej idei - razem ze swoją Szanowną Współ, znaną też jako Cleo, postanowiliśmy nawiedzić kraj Rumunią zwany. Założenia na tryb jazdy były takie, jak się tylko da zjeżdżamy z asfaltu i walimy bocznymi w poszukiwaniu ADV, OFF & Extreme. Plan po Rumunii jest taki - że go nie ma. Pojedziemy gdzie nam się spodoba, śpimy gdzie nas noc nastanie, a z zabytków chcemy zobaczyć palinkę czy tez inną śliwowicę.

W ramach intensywnych i rzetelnych przygotowań do tego - było nie było trudnego wyjazdu - kupiłem 2 flaszki 0,5l każda i zatankowałem motocykl. Kij z mapą - kupimy na miejscu. W niedzielę wieczorem zamieniamy motocykl w coś pośredniego między furgonem a wozem cygańskim i z ranka w poniedziałek 30 września żegnani przez Rastę i Sevena wyruszamy. Deszcz zostaje w kraju.
Dalej tego dnia to nuda, nuda, nuda połączona z dzięciołem ze strony usypiającej Cleo ; )

Przelatujem przez granice PL-SK w Jurgowie i atakujemy bocznymi na Preszov-Koszyce-Slovenskie Nove Mesto, gdzie zamierzamy przekroczyć granice węgierską.
Walim se tak bokami, podziwiamy przyrody okoliczności i cygańskie slumsy (opinie o tej grupie etnicznej, po tym co widzieliśmy w całej podróży zachowam dla siebie, bo jest mało politycznie poprawna) i nic się nie dzieje, do momentu aż wiedziony objazdem trafiam do ........starej kopalni, co podkopuje moje głębokie przekonanie o umiejętności czytania mapy. Czytaniu ze zrozumieniem.

http://img718.imageshack.us/img718/2220/p83026831.jpg

http://img29.imageshack.us/img29/733/p83026851.jpg


Ale że Hans&Cleo Crew nie pęka, ogarniamy siebie i parę kanapek, oraz znajdujemy własciwą drogę. Za Presovem wpadamy w tak oznakowane objazdy, że granice przekraczamy w Senie. Tak nas to cieszy, że skaczę z radości.

http://img192.imageshack.us/img192/2554/p83026991.jpg


Co tam. Walimy dalej i ok 17.30 logujemy się na kempingu u znajomego Węgra, w miejscowości Levelek. Jesteśmy jedynymi gośćmi wiec śpimy w sali jadalnej.
W tym samym czasie 150km na południe od nas granicę rumuńsko-węgierską przekracza niejaki Krystek, ale - nie dociera do nas.
Co do Węgra - mimo 3 lat znajomości, do dzisiaj nie wiem które to jego imię, a które nazwisko. Dziwny tej język.... Po godzinie wpada - nazwijmy go na potrzeby tej relacji Sipos - wraz z kumplem Imre, Palinką, Browarem i Rumuńskim Bimbrem (b.b.b.dobrym). Dzięki Bogu przynosi też jabłka - będzie czym przegryzać. Nie pozostaje mi zatem nic innego, niż wyjąć jedna z 0,5l + piersiówkę i pogadać.....o przyjaźni polsko-węgierskiej. A że Sipos jest przewodnikiem karpackim, ustalamy za 2-3 lata wypad na cały główny szlak forgaraski
; )
Dostajemy też mapę Rumunii i kradniemy długopis ; ) (szybko się zepsuł, nie warto było : )

http://img443.imageshack.us/img443/4894/p83027071.jpg

http://img683.imageshack.us/img683/8353/p83027081.jpg



Sipos jest - jak się okazuje - węgierskim nacjonalistą, zatem nie będę streszczać jego poglądów na pewne sprawy, ale powiem tak - na jego miejscu nie wygłosiłbym ich w słowackim, czy tez rumuńskim barze, w obawie o twarz/jaja/życie. Ale dowiaduje się przynajmniej kim była św. Kinga i gdzie w Rumunii kupić ten bimber... Dochodzę też do wniosku, że węgierski nie jest aż taki trudny.

Padamy w niejasnych okolicznościach ok 22, o 4 rano Cleo ratuje mi życie APAP'em, a ok 9 wyjeżdżamy z Levelek'a żegnani radosnym bębnieniem deszczu i nieco mętnym wzrokiem naszych węgierskich przyjaciół. Przez pozostałe do granicy rumuńskiej 30km usiłujemy przeliczyć kurs forinta do euro, USD i złotówki. Wersje mamy różne, ale żadnej wiarygodnej.

Przed nami - Rumunia.

cdn

wieczny 16.09.2010 22:54

Hehehehe, Rumunia i szukanie OFF'u jadąc z kuframi już mi się podoba. A tu widzę cztery kufry :D. YEAH!! Czekam na kolejne części :).

hans 16.09.2010 23:02

OFF nie równa sie trial

Cytat:

Napisał wieczny (Post 132911)
...OFF'u jadąc z kuframi już mi się podoba, A tu widzę cztery kufry ...

- dodaj jeszcze Żone. :haha2:

Masz Niedowiarku : )


Boski-Kolasek 16.09.2010 23:08

hahaha no daway kolego daley i jak to sie ta historyia potoczyla, bo jak na razie to brzmi dobrze!!!!!!!

jorge 17.09.2010 00:38

Hans ze swoim nickiem sam się prosisz o nacjonalistów ;):D. Dawaj dalej - coś połówki na fotach nie ma ...

hans 17.09.2010 07:54

Cytat:

Napisał jorge (Post 132931)
Dawaj dalej - coś połówki na fotach nie ma ...

Kochaniutki, dwa ostatnie zdjecia, po lewej....
:oldman:

czy tez chodziło Ci o Cleo?

hans 17.09.2010 09:31

Teraz krótkie wprowadzenie nt nomenklatury drogowej z naszej mapy:
drogi czerwone - drogi główne
drogi pomarańczowe - drogi główne ale jakby trochę mniej
drogi żółte - drogi niespodzianka, albo fajne, albo szuter albo dziury po asfalcie
drogi białe - szuter, blotko, dziury po dziurach i takie tam wynalazki
dróg poniżej białych mapa nie zawierała, co nie znaczy że nimi nie pojechaliśmy

OK, do rzeczy:
wpadamy se do Rumunii na wysokości Carei i tamże stajemy. Jesteśmy nieco rozczarowani tym, że celnicy rumuńscy nas zlali. Choć może świadczy to, że mamy uczciwe twarze. Z miejsca atakuje nas cygańska panda (nie wiecie? staje i napiera: Pan da, Pan da...). Windykujemy jakiś bankomat, bo z lei mamy: złotówki, euro i niepoliczalną ilość forintów. I tu uwaga - nie bierzcie do Rumunii lei (lejów) kupionych w Polsce. Bank policzył mi po 0,98 pln za leja, a w kantorze liczą po.... 1,25pln/Lei..

Jako, że kac mija, lecimy na pomarańczową na Tasnad, planując żółta na Cehal. W Tansnadzie się gubimy, zatem na Cehal planujemy wbić białą... Taaaa..... niewinnie wyglądający podjazd zmienia się w niezłe zoo. 450 metrów wjeżdżam wpychany przez Cleo 30 min, zjeżdżam 30 min a pozostałe 30 czyszczę moto z tego czegoś co go oblepiło ; )

http://img43.imageshack.us/img43/3033/p83127191.jpg

http://img529.imageshack.us/img529/1840/p83127171.jpg

http://img696.imageshack.us/img696/2367/p83127181.jpg

http://img3.imageshack.us/img3/9552/p83127161.jpg

http://img838.imageshack.us/img838/7/p83127231.jpg

Zweryfikowawszy plan, dobijamy do Smileu Silvaniei i atakujemy żółtą na przełęcz pod Magura Priei - ok 30 km po szuterku, kamyczkach i wykopach drogowych, jako ze chłopaki zaczynają kłaść asfalt (choć są dopiero na etapie robienia dziur w drodze). Trasa niezbyt stromo - acz konsewentnie - pnie się w górę, aby z przełęczy roztoczyć widok. Ładny widok.

http://img832.imageshack.us/img832/7230/p83127441.jpg

http://img823.imageshack.us/img823/1065/p83127461.jpg

http://img832.imageshack.us/img832/7532/p83127351.jpg

http://img692.imageshack.us/img692/7133/p83127431.jpg

Szybki zjazd w dół, szukanie miejsca pod namiot kończy się zabraniem nas do fajnego, acz jeszcze budowanego ośrodka, gdzie możemy się rozbić za frii. Właścicielka widząc zmarzniętą Cleo, przynosi nam po 100ml palinki, którą ja wypijam na 2 razy ze skrzywieniem, a Cleo na raz bez skrzywienia, co budzi popłoch u Pani Rumunki ; )

Dygresja - był niezbyt ciepły za to mokry wrzesień i góry - w nocy ok 4-7 st. C. Namiot stal się zatem awarią. Ale noclegi w kwaterach prywatnych po 30pln/os są fajne, tanie i dość dostępne.

Obudzeni o poranku waleniem ulewy pojechaliśmy dalej na Huedin, a tam na żółtą coby przez Belis dotrzeć do Gilau.
Za przełęczą przy Belis, oczom naszym ukazuje się jeziorko Fantanelelor.

http://img829.imageshack.us/img829/3848/p90127531.jpg

http://img22.imageshack.us/img22/6205/p90127571.jpg

http://img836.imageshack.us/img836/5324/p90127521.jpg

http://img689.imageshack.us/img689/4256/p90127601.jpg

Jako, ze zaczyna lać na serio spadamy, a że :"...ciemność widze, widze ciemność..." mylę drogę i zamiast na żółtą wbijam na się na białą - choć jeszcze o tym nie wiem ; )
Jedna przełęcz szutrowa, druga, podjazdy, zjazdy, generalnie w cipkę, choć dystans się nie zgadza. Generalnie w świetnych humorach lądujemy w Albac - ok 90km od miejsca docelowego, co budzi nasze lekkie zdziwienie - ale ADV to ADV. Przestaje padać. Hura. Spotykamy fajnego gościa - startował w 2002na KTM w Dakarze.
Gadamy chwilę, z tym że mało się rozumiemy, bo on po niemiecku, a my po angielsku i rosyjsku.

Szybki asfalcik przez Campeni, Abrud i jakąś przełęcz w kierunku na Zlatną. Pod przełęczą usiłują zaatakować nas goniące i rzucające się na i pod motocykl bezpańskie półdzikie psy, wiec mówię Cleo, coby następnym razem je kopała ile ma siły. Faktycznie, następnym razem kopnęła, ile miała siły w podkutym bucie enduro. Tylko zamiast psa, trafiła mnie......

W Zlatnej szybka kawa na rozgrzanie (bo jest mokro i zimno) - stajemy w najgorszej budzie, gdzie leje się i z dachu i z kibla, a Pani Kelnerki nie interesuje co robimy, co jemy itd. Sądzę, że zareagowała by dopiero na wyjecie własnej flaszki....

http://img689.imageshack.us/img689/8880/p90127641.jpg

Odbijamy w ostro pnącą się w górę białą szutrówkę i po 27 km lądujemy w Geoagiu.

http://img401.imageshack.us/img401/1408/p90127731.jpg

http://img716.imageshack.us/img716/263/p90127741.jpg

http://img842.imageshack.us/img842/7882/p90127751.jpg

http://img715.imageshack.us/img715/1124/p90127871.jpg

http://img214.imageshack.us/img214/8020/p90127791.jpg

http://img195.imageshack.us/img195/5286/p90127901.jpg

Potem tylko szybki strzał białymi do Sebes, i w ulewnym deszczu logujemy się w schronisku w Capalna na początku trasy 67C, czyli Transalpiny. To nasz sprytny plan na jutro...

cdn

jochen 17.09.2010 09:46

Szefie, a tak z czystej ciekawości - coś Ty napakował do tych wszystkich kufrów, skrzynek, itp.? Rozumien, że Cleo nie chciała rozstawać się ze swoją szafą?:hehehe: A tak na serio, to daje mi to do myślenia - chyba nie zaryzykuję namawiania mojej pani kierowniczki do wspólnych wypadów, bo mam dobre serce i tony szpejstwa na moją afryczkę nie wrzucę...
Czekam na dalszy ciąg:Thumbs_Up:

hans 17.09.2010 09:52

- boczne na gmolach - narzedzia + kondony. Poczawszy od dętek, pompek, łatek, przez komplet narzedzi (spokojnie moglem wyjąc silnik z ramy i go rozebrac), regler, miernik, malutką ładowarke aku, liter oleju na zapas, kleje, gumki, zębatka i kawalek łańcucha. Na nich przpiete 2 spiwory i 2 maty samopompujące. Poza kasacją sprzeta na reszte byłem gotowy ;)

- na baku - plecaczek z elektroniką (aparat, gps, telefony) i dokumentami.

- worek bagazowy - namiot, żarcie i leki

- kufry - każde z nas miało własny. W kufrze - ok 60% ubrania i buty reszta wolna na alkohol ; ) I inne suweniry. Na kufrach woda + termos + denaturat do kochera.

podos 17.09.2010 09:56

Cytat:

Napisał hans (Post 132955)
- boczne na gmolach - narzedzia + kondony. Poczawszy od dętek, pompek, łatek, przez komplet narzedzi (spokojnie moglem wyjąc silnik z ramy i go rozebrac), regler, miernik, malutką ładowarke aku, liter oleju na zapas, kleje, gumki, zębatka i kawalek łańcucha. Na nich przpiete 2 spiwory i 2 maty samopompujące. Poza kasacją sprzeta na reszte byłem gotowy ;)

- na baku - plecaczek z elektroniką (aparat, gps, telefony) i dokumentami.

- worek bagazowy - namiot, żarcie i leki

- kufry - każde z nas miało własny. W kufrze - ok 60% ubrania i buty reszta wolna na alkohol ; ) I inne suweniry. Na kufrach woda + termos + denaturat do kochera.

ojojoj naczytales sie listy im. podoska i potraktowales ją dosłownie :vis:


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:48.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.