Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Finlandia w pigułce i kajakowo (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=29933)

matjas 11.08.2017 15:47

Finlandia w pigułce i kajakowo
 
1 Załącznik(ów)
Wszystko zaczęło sie gdzieś w podstawówce... uczeń ze mnie był dobry i skupiony na przyswajaniu materiału do mniej więcej klasy piątej. Potem zaczęły się tzw. 'problemy wychowawcze' i trudności ze wzmiankowanym skupieniem.
Problemy zaczęły przybierać na sile kiedy okazało się, ze nowa sala do zupełnie nowego przedmiotu jakim była geografia otwiera się pięknie na okoliczne wzgórza... zupełnie inaczej niż inne klasy. Zaiste było to zrządzenie losu, że właśnie sala do geografii nie była skierowana na kamienice po przeciwnej stronie ulicy Szkolnej, na szkolne żwirowe podwórko, czy na drugi budynek szkoły z klasycznej, poniemieckiej czerwonej cegły.
Piszę o tym abyście wiedzieli, że właśnie wtedy w dziesięciolatku, tuż po nabyciu wiedzy o istnieniu pojezierza fińskiego, pojawiło się marzenie o podróży - tam gdzie ryby łowi się w prawdziwych jeziorach a nie w wyrobiskach pożwirowych dolnego śląska... Nie w stawach a wśród wysp i lasów. Zaiste... długo czekałem aby móc doświadczyć na własnej skórze jak tam jest bo lat od tych pierwszych, tęsknych spojrzeń za okno minęło lat ponad trzydzieści ale realizacja mojego marzenia z dzieciństwa była lepsza niż cokolwiek do tej pory - nie miałem niedosytu, nie miałem poczucia, że to JUŻ i już nic nie zostało.
Poczułem się kompletnie zaspokojony i do domu po tygodniu nieobecności wracałem wypełniony absolutną satysfakcją walczącą o miejsce tylko z uczuciem pewności, że jeszcze tam wrócę.
Zapraszam Was na krótką opowieść o niemotocyklowym wyjeździe z kumplem, na pływanie po wodach jeziora Saimaa dwoma zdezelowanymi kajakami mającymi razem dokładnie tyle lat co my dwaj.
Na drogę przez nasz kraj pełnoletnią Astrą, przez Litwę, Łotwę, Estonię, kimanie na nabrzeżu w Tallinie, prom i pierwsze zakręty Finlandii.
Mam nadzieję, ze uda mi się przybliżyć Wam niepowtarzalny urok fińskiej przyrody i co tu dużo pisać - smak przygody i podróży.

W załączeniu jedno z ładniejszych zdjęć, które przez ponad rok było moją inspiracją zdobiąc pulpit mojego kompa przy każdym jego uruchomieniu.
Dalsze części wkrótce.

tupek 11.08.2017 15:57

o ja... :drif:
normalnie pojechałbym z Tobą! :D

ArtiZet 11.08.2017 15:58

Subskrybuje sie ;-)

myku 11.08.2017 16:01

Czekam z niecierpliwoscia.:Thumbs_Up:

calgon 11.08.2017 17:04

dajesz chłopaku

wilq.bb 11.08.2017 17:11

Zaczyna się smakowicie...

Wytapatalkowane

graphia 11.08.2017 17:29

czekamy na kontynuację

Paluch 13.08.2017 22:52

Masz w ryj. Ile chcesz :D.

Poncki 16.08.2017 23:08

Będę czytał:Thumbs_Up:

matjas 17.08.2017 08:59

4 Załącznik(ów)
Urlopy zaplanowane były na poziomie kwietnia, lecz na trzy tygodnie przed wyjazdem okazuje się jasne, że tematy spiętrzają się do tego stopnia, że po prostu nie dam rady wyjechać w planowanym terminie. Czuję się jak wielki dymiący i zlany olejem spychacz, któremu mimo wysiłku po prostu przesypuje się przez lemiesz. Na szczęście Tupkowi udaje się przełożyć wyjazd o tydzień co szczerze mówiąc ratuje całą sprawę.
Z biletami czekamy do ostatniej chwili więc tu nie ma problemu bo cena się nie zmienia już od miesięcy...
Na niespełna tydzień przed wyjazdem w końcu udaje mi się kupić kolejnego Neptuna – ten jest jeszcze starszy niż mój, ale przecież nie jest aż taki stary :D bo jest moim rówieśnikiem :D

Jako, Tupka zdaniem, 'specjalista od kajaków' zakładam wyjazd ze składakami jako opcję tańszą bo obydwoje nie śmierdzimy szmalem a wyjazd ma być po prostu tani. Mając swój sprzęt nie trzeba będzie wypożyczać na miejscu a po powrocie kajaki planuję sprzedać. Dla potomnych napiszę, że wynajęcie polietylenowej jedynki klasy Prijona /super/ z fartuchem, kamizelką i wiosłem kosztuje na tydzień około 140EUR więc niby nie tak wiele, ale wziąwszy pod uwagę całość naszego budżetu to jest to kolosalna kwota bo jakieś 1200PLN za dwie sztuki!!! Mimo obiektywnych trudności związanych z przewozem i późniejszym złożeniem i ponownym rozłożeniem... decydujemy się na opcję ze składakami.

Przysłowiowym rzutem na taśmę kończę instalację obiecanych spawanych balustrad u sąsiada, inkasuję obiecane pieniądze i wywiązuję się ze zobowiązania /UFFFFFF!/, etatowa robota puszcza mnie nawet dzień wcześniej niż planowałem... Cudnie! Żegnam się czule z dziewczynami z pracy :D i mam jeden dzień dodatkowo aby się spakować i jakoś zagładzić wszechobecny przedurlopowy bajzel.
Dwa dni przed wyjazdem mam trochę więcej czasu więc rozbieram i pakuję do Astry kajaki, jak się okazuje dobrze – pakowanie odbywa się w ładny dzień a kolejne dwa leje... Przynajmniej ten etap jest na sucho i nie muszę zamieniać auta w gnojowóz już na samym wstepie.
W piątek stoimy już w blokach: Tupek już odlicza godziny w tyrze a ja gonię w piętkę z pakowaniem – lista i ciągła niepewność czy czegoś nie zapomniałem, tym bardziej, że parę dni wcześniej śniło mi się, ze pojechaliśmy bez jednego kajaka i bez śpiworów.
Zabieram jak mi się wydaje wszystko, systematycznie pakuję fanty z listy i już tylko łażę denerwując się coraz bardziej. W końcu stwierdzam, że kluczowe elementy zabrałem i powtarzajac sobie jak mantrę rosyjskie przysłowie o podróżowaniu /Sztuka podróżowania polega na tym aby zamiast przedmiotów potrzebnych a nie zabranych używać przedmiotów zabranych niepotrzebnie/ zamiast miotania się po domu po prostu wychodzę. Żegnam się z kotami, melduję żonie, że już ruszam i tuż przed odjazdem zauważam, że ... mam mało powietrza w tylnym prawym kole. Jednak ja już jadę... mam to w dupie :D mimo tego, ze mam oponiarza 400m dalej, podpompowuję kompresorkiem z czasów komuny i cisnę na Warszawę. Nic nie może mnie zatrzymać. Jestem już w drodze...

Droga na wawkę mija szybko mimo, ze po drodze jest jakiś wypadek. Bez problemów ląduję na osiedlu w Piasecznie gdzie wita mnie taka ulewa, że nie chcę wyjść z auta, gdy nagle ktoś puka w szybkę – patrzę a tu Tupek z wielkim parasolem! Hehehehe! :) No... od tej chwili nie będę sam i to zdecydowanie czuć gdy idziemy wśród tego oberwania chmury!

Wstępnie planujemy wyjazd w dalszą trasę już tego samego dnia i nocleg gdzieś tam gdzie nas zmorzy, żeby nie jechać obładowaną Astrulą tysiaka km dnia następnego ale jednak jesteśmy tak zmęczeni tym tygodniem, że decydujemy się na przyjęcie kilku uspokajaczy 0,5l i walimy się w kimę. Mimo paru bro nie mogę zasnąć na kanapie pod kocem lecz w końcu się to udaje... Nie na długo jednak bo o czwartej dzwoni budzik i trzeba się zrywać, ale do tego nikt nas specjalnie nie musi namawiać.
Na niebie ani jednej chmurki... od ruszenia w drogę dzieli nas tylko kawa i jajecznica ze szczypiorkiem. Japierdole... Świadomość tego, ze zaraz ruszamy i przez następny tydzień będziemy sprowadzać egzystencję do jazdy, tankowania, żarcia i pływania pompuje w moje żyły chemię, której składu nie chcę zgadywać ale czuję się po niej najlepiej na świecie! :D






Trochę mam problem ze wstawianiem zdjęć tam gdzie powinny być... ktoś pomoże? :D


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:43.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.