Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   (2018) поездка b Памир - czyli opowieść o tym, jak Gienia, Efcia i Słoń Dominik Pamir zdobywali (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=37727)

trolik1 11.07.2020 20:16

(2018) поездка b Памир - czyli opowieść o tym, jak Gienia, Efcia i Słoń Dominik Pamir zdobywali
 
Czy po szybkim tranzycie przez Kirgistan mogę powiedzieć: "Byłem w Kirgistanie" ??

Im więcej podróżuję, tym lepiej rozumiem cel mojego podróżowania - są nim doznania wynikające z poznawania innych ludzi, ich kultury, sposobu życia. Możliwość podziwiania miejsc dotychczas mi nieznanych.

Zeszłoroczne "bycie" w Kirgistanie pozbawiło mnie tego wszystkiego. Przemykając asfaltem wielokrotnie zastanawiałem się, co kryje się za tymi pięknymi, czerwonymi górami. Jak żyją tam ludzie? Podobnie zresztą było z Tadżykistanem, gdyż moja głowa zajęta była zamartwianiem się o stan mojego młodszego syna, który wylądował w szpitalu kiedy ja wjeżdżałem do Korytarza Wahańskiego.

Dlatego też w tym roku postanowiłem naprawić to niedopatrzenie wspólnie z dwoma innymi wariatami ze Szczecina. Założenia były proste: śpimy w namiotach, myjemy się jak najrzadziej (średnia: 1x na tydzień :-)) i cieszymy z każdej przeżywanej przygody. A przygód nam nie brakowało...

Uczestnicy wycieczki (od lewej): Gienia, Słoń Dominik i Efcia.
https://lh3.googleusercontent.com/3q...=w1230-h689-no
A teraz przedstawię złośliwe nowotwory, które przez kilkanaście godzin dziennie uczepione były do tych pięknych maszyn:

1. Trolik. To ten najprzystojniejszy (i oczywiście najskromniejszy!!) z całej piątki na zdjęciu. Wolałby pewnie być najmłodszy z nich... Wkurzał Gienię, a ona zrzuciła go kilka razy za karę.
https://lh3.googleusercontent.com/xU...I=w919-h689-no
2. Radzio. Słoń Dominik zwątpił w jego umiejętności, dlatego część pojezdki spędził na osiołku.
https://lh3.googleusercontent.com/mL...=w1225-h689-no
3. Wojtek. Jako najlepszy kumpel na świecie postanowił porzucić Efcię i towarzyszyć Radziowi.
https://lh3.googleusercontent.com/cR...=w1225-h689-no
Koncepcja była taka, żeby maksymalnie wykorzystać 30 dni rosyjskiej wizy pamiętając o tym, żeby zachować sobie 2-dniowy bufor bezpieczeństwa na powrocie. Innymi słowy od momentu wjazdu do Rosji mieliśmy 28 dni na to, żeby z niej wyjechać mając jednocześnie w zapasie dwa dni na nieprzewidziane zdarzenia.

Wiza rosyjska zaczynała nam się w poniedziałek 6 sierpnia, więc wyruszyliśmy ze Szczecina w piątek o 18tej z zamiarem nocowania gdzieś za Poznaniem. Wojtek jako poganiacz niewolników (w nowomowie: menedżer) zajechał na miejsce prawie w ostatniej chwili, gdyż do końca musiał zaganiać biednych kulisów do roboty i to w taki sposób, aby świst pejcza dźwięczał im uszach jeszcze przez cały miesiąc... :-).

Koniec końców jesteśmy na miejscu spotkania
https://lh3.googleusercontent.com/cW...=w1225-h689-no
Byłem przerażony ilością gratów zabranych przez chłopaków. Była to dla nich pierwsza tak długa wyprawa, więc wszystkiego zabrali 2 razy więcej niż było trzeba. A konserwy tyrolskie skończyły się Radziowi 2 dni przed końcem wyprawy :-). Miało to oczywiście swoje plusy-niczego nam nie brakowało w trakcie podróży, a szczególnie gazu, którego zabraliśmy chyba 5 litrów :-).

Jazda wieczorową porą przez Polskę była czystą przyjemnością. Nie śpieszyliśmy się nigdzie, a wieczorny chłodek fajnie motywował do jazdy. Na nocleg rozbiliśmy się w lesie pod Neklą
https://lh3.googleusercontent.com/dh...B=w919-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/5s...=w1225-h689-no
Jeśli chodzi o zwyczaje biwakowe, to moje są raczej proste-ma być fajnie, jeśli jest to możliwe. Radzio z kolei opracował cały zestaw norm regulujących proces poszukiwania i zatwierdzania miejsca na nocleg-czasami znalezienie miejsca zasługującego na położenie czterech liter zajmowało nam około godziny...Tak było już i tym razem :-). Trzeba jednak przyznać, że po kilku dniach udało nam się wspólnie opracować metodologię poszukiwań wraz z procesem zatwierdzania i nocowaliśmy najczęściej w fajnych miejscach.

Rano szybko się zebraliśmy i byliśmy gotowi do dalszej jazdy
https://lh3.googleusercontent.com/pB...=w1225-h689-no

wojtekk 11.07.2020 20:33

Faktycznie objuczeni zacnie! Czyta się!

Emek 11.07.2020 20:55

Dobrej miejscówki na nocleg czasem się trzeba naszukać. Wybraliście zacnie więc było warto :Thumbs_Up:.
Czyta się Panie.

trolik1 11.07.2020 21:12

Cytat:

Napisał Emek (Post 689010)
Dobrej miejscówki na nocleg czasem się trzeba naszukać. Wybraliście zacnie więc było warto :Thumbs_Up:.
Czyta się Panie.

Zacnych miejscówek dzięki tej metodzie było mnóstwo:-)
pozdrawiam trolik

Neo 11.07.2020 21:49

I o fotelikach pod tyłek pamiętaliście - zaiste gruntownie przygotowana wyprawa! :)

trolik1 12.07.2020 09:05

Cytat:

Napisał Neo (Post 689025)
I o fotelikach pod tyłek pamiętaliście - zaiste gruntownie przygotowana wyprawa! :)

Krzesełka to była podstawa na tej wyprawie!:-) Dzięki krzesełku moja szczęka uderzała delikatnie o brzuszek podczas cieszenia się widokami, a nie jak zwykle waliła się na glebę z hałasemP:-)
pozdrawiam trolik

trolik1 13.07.2020 20:04

Następnego dnia przemieszczaliśmy się w kierunku Dorohuska, a zanocować chcieliśmy gdzieś między Kowelem a Sarnami. Upał dawał się dotkliwie we znaki, a im dalej na wschód tym bardziej widać było efekty suszy. Tuż przed samą granicą cud - zaczął padać deszcz! Oczywiście stało się to w najmniej oczekiwanym momencie, czyli w kolejce do kontroli. Jakimś cudem udało nam się przecisnąć do przodu, choć sakwy Radzia odstawały na boki bardziej niż niejedne kufry:-).

Zrządzeniem losu po przekroczeniu granicy niebo się rozjaśniło i w dalszą podróż ruszyliśmy w przyjemnym chłodnym powietrzu.
https://lh3.googleusercontent.com/sE...=w1225-h689-no
Po wjeździe na Ukrainę zaskoczyła mnie zmiana kolorów natury - po wysuszonej słońcem Polsce ukraińskie pola aż raziły mnie soczystą zielenią i innymi letnimi kolorami. Wyglądało na to, że granica suszy pokrywała się z granicą państwa.

Nocleg znaleźliśmy w małym zagajniku kilkaset metrów od drogi. Zapomniane w Polsce komary dały nam nieźle do wiwatu, więc nie było wieczornego "socjalizowania" przed namiotami. Dodatkowo kolejna burza wygoniła nas wcześnie na zasłużony odpoczynek.
https://lh3.googleusercontent.com/6T...=w1230-h689-no
Celem kolejnego dnia był szybki tranzyt przez Ukrainę w taki sposób, aby zanocować w odległości 20-30 km od granicy. Droga była naprawdę dobrej jakości, ruch niewielki i szybko przemieszczaliśmy się w kierunku Sum. Za Kijowem wybraliśmy trasę przez Pyriatyń - jest ona może troszkę dłuższa, ale panuje tam zdecydowanie mniejszy ruch niż na trasie północnej. Chłopaki byli zaskoczeni tym, że rzeczywisty obraz Ukrainy nie bardzo zgadzał im się z wizerunkiem tego kraju prezentowanym w mediach. Spodziewali się się chyba rozwalających się drewnianych chałup i ludzi żebrających przy drodze, a zastali w miarę nowoczesny kraj, który boryka się co prawda ze swoimi problemami, ale chyba jest na dobrej drodze aby je rozwiązać. Jak to powiedział Radzio: skromnie, ale porządnie :-). Mnie podobne zdziwienie dopadło w zeszłym roku :-).

Tego dnia chłopaki trochę lepiej zapoznali się z moim stylem jazdy- nie jeżdżę szybko (średnia 100km/h), ale staram się tą prędkość utrzymywać wszędzie gdzie to tylko możliwe. Dzięki temu łatwiej mi planować kolejne dni. Średnia za dzień wychodzi mi prawie zawsze 87 km/h i to jest punkt wyjściowy do mojego planowania. Chłopaki z kolei czasami frustrowali się moją wolną jazdą po autostradach po to, aby następnie z przerażeniem w oczach gonić mnie po ukraińskich winklach... :-)

Zauważyłem też, że znacznie poprawiła się jakość drogi z Pyriatynia do Sum-wyremontowano 20-30 km kiepskiego asfaltu i teraz jazda tą trasą stała się przyjemnością. Nocleg tego dnia znaleźliśmy za Sumami w odległości ok. 20 km od granicy. Kosztował 7$ od głowy.
https://lh3.googleusercontent.com/7W...=w1231-h689-no

qbaRD07 17.07.2020 15:45

Pięknie, czekam z zaciekawieniem na ciąg dalszy.


P.S. bułeczki i strucle z piekarni na Krzekowie zabrali?

trolik1 18.07.2020 23:04

Cytat:

Napisał qbaRD07 (Post 689610)
bułeczki i strucle z piekarni na Krzekowie zabrali?

Buleczki z piekarni sa codziennie:-)
Pozdrawiam trolik

trolik1 22.07.2020 10:52

Rano następnego dnia zebraliśmy się szybko i już o 07.30 byliśmy jako pierwsi na granicy. Po stronie ukraińskiej błyskawicznie poszła nam odprawa, ale jadąc przez ziemię niczyja daliśmy się wyprzedzić 2 Ukraińcom w aucie. Ta nieuwaga kosztowała nas dodatkową godzinę po rosyjskieej stronie...

Okazało się, że u Rosjan pracował tylko jeden tamożnik.... to był koszmar. Ukraińcy przed nami odprawiali się co najmniej godzinę, potem mieliśmy okazję obserwować rosyjską biurokrację w pełnej krasie. Tamożnik naprawdę szybko pracował - wypełniał za nas kwity, jedną ręką klepał w komputer, drugą pisał coś na jakichś bardzo ważnych formularzach. W krótkich chwilach bez pisania jedna z wolnych rąk przybijała setki pieczątek na setkach bardzo ważnych dokumentów. Patrzyliśmy na to zjawisko jak zaczarowani...

Po czterech godzinach byliśmy gotowi do jazdy, ale psychicznie zmęczeni, do tego w moich uszach wciąż brzmiał huk pieczątek uderzających w kolejne kwity...Rosja to stan umysłu...

Droga jednak była dobra-ruszyliśmy szybko na wschód, od czasu do czasu spowalniani tylko przez remonty. Najfajniejszą cechą rosyjskich dróg jest to, że rzadko zdarzają się tam miejscowości położone bezpośrednio przy drodze - najczęściej jest tak, że miasto czy wieś położona jest 2-3 km od głównej drogi. Dzięki temu ruch jest płynny i tak naprawdę moim zdaniem Rosjanie nie potrzebują autostrad zamiast tego typu dróg. Nocleg tego dnia znaleźliśmy w jakimś zagajniku niedaleko drogi.
https://lh3.googleusercontent.com/sj...=w1280-h608-no
https://lh3.googleusercontent.com/n-...=w1230-h689-no
Plan na następny dzień zakładał dojazd w pobliże granicy z Kazachstanem.
Po szybkim złożeniu biwaku ruszyliśmy w dalszą drogę otoczeni kłębami spalin z Kamazów zwożących plony z niekończących się pól. W pewnym momencie zza czarnej chmury spalin wyłoniła się polska flaga zamocowana do roweru - trudno mi było uwierzyć, że ktoś był w stanie przeżyć w tym zanieczyszczonym powietrzu i jeszcze jechać na rowerze...
Kilka kilometrów dalej zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, a polski rowerzysta dojechał do nas pow chwili. Tym rowerzystą okazał się Paweł Pieczka podróżujący na Syberię:

https://rajzywnieznane.pl/syberia-2018/
https://lh3.googleusercontent.com/Xx...=w1225-h689-no
Na tej samej stacji Wojtkowi zdarzyło się fo pa - zapomniał, że jest w Rosji i postanowił usiąść na chwilę na krawężniku. Jakież było jego zdziwienie kiedy nie mógł oderwać się od tego diabelstwa :-). Okazało się, że Rosjanie "pomalowali" krawężnik smołą, która rozgrzała się w letnim słoneczku i pięknie przykleiła się do Wojtkowych spodni BMW, które kosztowały tyle ile moje całe wyposażenie...
https://lh3.googleusercontent.com/fX...=w1225-h689-no
Okazało się, że dupa Wojtka klei się do wszystkiego, a szczególnie do kanapy motocykla. Trza było coś z tym zrobić.
https://lh3.googleusercontent.com/9c...Y=w388-h689-no
Po miłym spotkaniu z Pawłem ruszyliśmy w dalszą drogę na wschód. Jadąc miałem w głowie traumę z zeszłego roku- mianowicie wracając z Kazachstanu okazało się, że droga do Saratowa to jedna wielka dziura poprzetykana luźno trzymającymi się skrawkami asfaltu. Jadąc w stronę Saratowa wciąż miałem nadzieję, że 300 km tej niefajnej drogi zostało naprawione...

Nie zostało. Poniższe zdjęcie nie oddaje tragizmy sytuacji w sposób obiektywny, ale jest ładne... :-)
https://lh3.googleusercontent.com/X4...=w1225-h689-no
Na nocleg rozlokowaliśmy się około kilometra od asfaltu w sąsiedztwie pola słoneczników do którego prowadziła polna droga.
https://lh3.googleusercontent.com/mq...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/9a...=w1196-h689-no
Tuż przed zapadnięciem zmroku zaobserwowaliśmy dziwne zjawisko - nad słonecznikami szybko przemieszczały się dwie wielkie bele siana.... przymocowane do rozlatującej się łady. Łada śmigała po dziurawej polnej drodze z prędkością co najmniej 50 kmh mając jedną belę przyczepioną na dachu, a jedną na tylnym bagażniku. Okazało się, że rozbiliśmy się w pobliżu polnej drogi wiodącej do wioski. Przez całą noc do wioski tej zwożone były bele siana kradzione z pola po drugiej stronie asfaltowej drogi... Rosja to stan umysłu...

trolik1 30.07.2020 17:13

Rano zebraliśmy się szybko do dalszej drogi. Do granicy zostało nam jeszcze ok. 150 km "zmurszałej lawy", jak to nazwał Radzio. Po dwóch godzinach dojechaliśmy do granicy w Ozinkach i w miarę sprawnie znaleźliśmy się z Kazachstanie. Z poprzedniego roku pamiętałem drogę od Uralska do granicy - 2 godziny walki w upale i kurzu. Po roku z tych dwóch godzin zrobiło się może 40 minut-reszta drogi do Uralska została już pięknie wyasfaltowana. W Uralsku zatrzymaliśmy się na szybkim, acz dobrym obiadku przy obwodnicy.
https://lh3.googleusercontent.com/FK...=w1225-h689-no
Wydaje mi się, że w przyszłym roku już od granicy będzie się jechało pięknym asfaltem. Kolejnym zdziwieniem były...burze i opady, które napotkaliśmy w Kazachstanie. Zlało nas nieźle chyba 3 lub 4 razy, widzieliśmy pożar stepu zapalonego od piorunów, oraz burzę piaskową. Ale najpiękniejszym doznaniem był zapach stepu po burzy....To było piękne doświadczenie same w sobie warte jazdy do Kazachstanu. Po prostu mój nos miał orgazm przez te kilka godzin jazdy do wieczora i podczas biwaku. Radzio był przekonany, że to zapach mirry. Ja z kolei optowałem za szałwią wymieszaną z czymś jeszcze. Wojtek po prostu był w szoku że step może być taki niesamowity. Biwak rozbiliśmy jakieś 2 km od drogi, na małym wzgórzu. Piękne widoki, piękne zapachy....witamy w Azji!!!!
https://lh3.googleusercontent.com/3y...=w1280-h499-no
https://lh3.googleusercontent.com/zi...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/x5...Q=w919-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/mM...=w1230-h689-no

Emek 19.08.2020 10:45

Kolego Trolik, może i step fajny ale poproszę o kontynuację :D.

teddy-boy 19.08.2020 12:03

Pozdrawiam Radka, dobry wariat ;)
@trolik1, pisz dalej.

trolik1 19.08.2020 13:38

Kontynuacja bedziw jak wroce dodom z wyprawy:-)
Pozdrawiam trolik

trolik1 23.08.2020 20:56

Misją na kolejny dzień było nabicie jak największej ilości kilometrów. Okazało się to niełatwym zadaniem, bo zmierzając na wschód skracaliśmy sobie każdy kolejny dzień. a nikomu nie chciało się wstawać wcześnie. Ogółem zrobiliśmy tego dnia ok 650 kilometrów, bo mieliśmy problem ze znalezieniem paliwa w Aralsku-stacja przy drodze nie miała paliwa, kolejna stacja w mieście była asfaltowana i paliwo znaleźliśmy dopiero po 40 minutach szukania. Zapadał już wieczór i nie było za bardzo czasu na szukanie fajnego noclegu, dlatego rozbiliśmy się kilka km za Aralskiem mając z jednej strony drogę, a z drugiej linię kolejową...

Było strasznie duszno i gorąco tego wieczora, mimo to rozbiliśmy się sprawnie i po zmierzchu usiedliśmy sobie na krzesełkach. Chwilę później zerwał się silny wiatr (myślę, że ok. 30 kt), który zabrał nam namioty zostawiając nas zdziwionych na krzesełkach. W chmurze pyłu pobiegliśmy za naszym dobytkiem ratując co się dało. Problemy z tym wiatrem polegał na tym, że często zmieniał kierunek i nie było wiadomo jak ustawić motocykle w taki sposób, żeby chroniły nasze namioty. Po około godzinie walki udało nam się wejść do namiotów, choć spaliśmy z tropikiem na twarzy...
https://lh3.googleusercontent.com/cs...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/Ls...=w1230-h689-no
W nagrodę za nieprzespaną noc rano obudziły nas koniki...
https://lh3.googleusercontent.com/60...=w1138-h640-no
I wielbłądy...
https://lh3.googleusercontent.com/AE...w=w613-h345-no

aadamuss 25.08.2020 01:02

😀

Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka

puntek 25.08.2020 11:55

Jaaaaaaaaaaaaaa pierdziu :)

trolik1 26.08.2020 08:19

Kolejnego dnia było dalsze nabijanie kilometrów w kierunku Biszkeku.
Na pewnej stacji benzynowej miałem ciekawe wskazanie paliwomierza:
https://lh3.googleusercontent.com/pR...=w1225-h689-no
Na szczęście jednak skasowali mnie w kazachskich digidongach (jak to mówił Radzio), a nie w euro.

Hitem tego dnia była temperatura - przez kilka godzin utrzymywała się na poziomie 44 stopni, na szczęście później spadła do komfortowych 42 stopni...przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda... :-)

Również i tego dnia mieliśmy problem z noclegiem -kiedy już przyszła pora na szukanie legowiska akurat wjechaliśmy na nizinny, rolniczy obszar Kazachstanu, gdzie trudno było znaleźć kawałek spokojnego stepu. Na szczęście prawie w ostatniej chwili udało nam się rozlokować na stepowym pastwisku, po którym biegały w nocy stada koni.
https://lh3.googleusercontent.com/4y...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/mP...=w1225-h689-no
Po zachodzie słońca jak zwykle urządziliśmy nasze "pomieszczenie socjalne", czyli "socjal" między namiotami. W samych gaciach (temperatura ok 40 stopni) siedzieliśmy sobie na krzesełkach, a na środku stała taka mała lampka dająca światło wkoło. W pewnym momencie Radzio podskoczył na krzesełku!!

Mało nie zes....łem się ze strachu-tak krzyknął! Na ziemi w okolicach naszych obutych w klapki stóp znaleźliśmy kilka małych stworzonek takich jak to:
https://lh3.googleusercontent.com/3L...A=w517-h689-no
Resztę wieczoru spędziliśmy w niemiłosiernie śmierdzących butach motocyklowych...ale też było przyjemnie.

Rano przyszedł do nas pasterz na kawę - on siorbał czarny napój, a my urządziliśmy sobie sesję zdjęciową z jego maszyną :-)
https://lh3.googleusercontent.com/Zx...=w1225-h689-no

trolik1 01.09.2020 19:33

Po kawie z pasterzem ruszyliśmy w dalszą drogę. Celem tego dnia był hotel Salut w Biszkeku, gdzie znajduje się baza Sambora-czekały tam na nas świeże oponki! :-)

Granica Kaz-Kgz zajęła nam jakąś godzinkę i po dwa litry potu, bo było cholerycznie gorąco, a koleś który nas odprawiał w środku roboty poszedł sobie gdzieś i wrócił po godzinie...
Za przejściem wymieniliśmy kasę i... witaj Kirgistanie!!! To znaczy witajcie remonty i szaleni kirgiscy kierowcy:-). Droga do Biszkeku była traumatyczna-miliony samochodów, tony kurzu i niekończące się trąbienie...Ciężko było rozpoznać kiedy trąbili na ostrzeżenie, a kiedy na przywitanie....
Po około 2 godzinach dojechaliśmy do hotelu Salut, gdzie przywitał nas bardzo miły Pan Menadżer (kurde wyleciało mi z głowy Jego imię) i od razu powiedział że opony na nas czekają i że serwis maszyn i zmianę opon zrobimy rano. Pierwszy raz od tygodnia mogliśmy się umyć i uprać rzeczy. Miło było przestać śmierdzieć choć na jeden dzień...:-)
https://lh3.googleusercontent.com/WG...=w1225-h689-no
Hotel mogę spokojnie polecić-mili i pomocni ludzie, znośna cena i naprawdę fajnie położenie niedaleko centrum miasta.
Rano zabraliśmy opony i pojechaliśmy na szinomontaż, gdzie za jakieś śmieszne pieniądze zmieniono nam opony z wyważeniem.
https://lh3.googleusercontent.com/Xx...g=w919-h689-no
Po powrocie zmieniliśmy olej i byliśmy gotowi do dalszej jazdy. Wojtek po raz kolejny zakochał się-tym razem w Fatimie, recepcjonistce hotelu (na zdjęciu po prawej stronie. Żal było wyjeżdżać, ale przygoda czekała!
https://lh3.googleusercontent.com/9q...=w1225-h689-no
[IMG]
Celem tego dnia był nocleg nad jeziorem Issyk Kul. Droga z Biszkeku była całkiem dobra i kilometry uciekały szybko. Niestety po drodze zgubiliśmy Radzia. Kiedy z Wojtkiem zatrzymaliśmy się na lunch i szukaliśmy jedzonka Radzio minął nas i nie zdążyliśmy go zatrzymać. Radzio z kolei myslał, że pędzimy dalej i grzał jak dziki żeby nas złapać...
Po dojeździe nad jezioro zjechaliśmy nad brzeg żeby zrobić jakieś zdjęcia. Wojtek zaliczył małą glebę, która mogła okazać się fatalna..[/IMG]
https://lh3.googleusercontent.com/PI...=w1230-h689-no
Na szczęście udało nam się wykręcić wygiętą śrubę i wkręcić nową z zapasów Wojtka. Podejrzewam, że śruba została niewłaściwie skontrowana po zmianie opony. Na szczęście zauważyliśmy ten defekt w porę, ale straciliśmy godzinę na naprawę. Radzio w tym czasie dojechał do guesthausu i czekał na nas wku...ny...
Okazało się, że guesthouse był przepełniony, a nocleg kosztował 15$...wybraliśmy więc hotel miliongwiazdkowy na plaży i to był dobry wybór!
https://lh3.googleusercontent.com/dj...=w1230-h689-no

qbaRD07 04.09.2020 14:08

Przepięknie, super się to czyta/ogląda.
Wyobraźnia działa.

Emek 04.09.2020 18:52

Cytat:

Napisał trolik1 (Post 695591)
Po około 2 godzinach dojechaliśmy do hotelu Salut, gdzie przywitał nas bardzo miły Pan Menadżer (kurde wyleciało mi z głowy Jego imię)

Denir

matjas 04.09.2020 19:21

widzę, że daleki świat już nie kusi taniością... 15$ za nocleg na wyjebowie? 'trza doić' brzmi radośnie nie tylko nad bełtykiem.
tak czy siak ładnie :D

trolik1 05.09.2020 10:19

Cytat:

Napisał matjas (Post 696003)
widzę, że daleki świat już nie kusi taniością... 15$ za nocleg na wyjebowie? 'trza doić' brzmi radośnie nie tylko nad bełtykiem.
tak czy siak ładnie :D

Możesz wyjaśnić co rozumiesz pod pojęciem "wyjebowo"? Dla mnie brzmi pejoratywnie, a nie wiem dlaczego tak miałoby byc
pozdrawiam trolik

Emek 05.09.2020 10:25

6 dyszek za hotel u Denira to jak u nas agro. Normalnie standard w FR to 500 rub za łeb za nocleg czyli połowę taniej. Nie da się porównać obiektu Salut z tymi za 7 $ za noc. Taka dygresja.

trolik1 05.09.2020 10:31

Cytat:

Napisał Emek (Post 696049)
6 dyszek za hotel u Denira to jak u nas agro. Normalnie standard w FR to 500 rub za łeb za nocleg czyli połowę taniej. Nie da się porównać obiektu Salut z tymi za 7 $ za noc. Taka dygresja.

Właśnie o to mi chodzi...Miasto też jest fajne, kraj zajebisty więc nie rozumiem co to znaczy "wyjebowo". No ale każdy ma prawo do swojego zdania :-).
pozdrawiam trolik

El Komendante 06.09.2020 08:03

Cytat:

Napisał matjas (Post 696003)
widzę, że daleki świat już nie kusi taniością... 15$ za nocleg na wyjebowie? 'trza doić' brzmi radośnie nie tylko nad bełtykiem.
tak czy siak ładnie :D

Kusi wyjątkowo.
Wystarczy nie korzystać z tego rodzaju przybytków.

grzeonsjo 06.09.2020 08:56

No i to jest wyprawa :drif: , może kiedyś i ja...

trolik1 06.09.2020 17:09

Cytat:

Napisał grzeonsjo (Post 696120)
No i to jest wyprawa :drif: , może kiedyś i ja...

Powiem z doświadczenia: nie ma na co czekac:-)Ja zacząłem pozno i teraz nadrabiam:-)
Pozdrawiam trolik

trolik1 08.09.2020 20:36

Zanim przejdę do dalszego pisania relacji pozwólcie, że przedstawię Wam sprzęt, który moim zdaniem jest NIEZBĘDNY do podróży po Kirgistanie:
https://lh3.googleusercontent.com/01...Q=w209-h284-no
 Bez tego jakże istotnego sprzętu moja szczęka lądowałaby wielokrotnie na trawie/ kamieniach/ krowich kupach po zobaczeniu widoków, które dane nam było podziwiać w dalszej części wyprawy. Na szczęście byliśmy wyposażeni w te cuda techniki chińskiej!!

Po zrobieniu zakupów skierowaliśmy się w góry drogą prowadzącą do kopalni złota po to, aby na wysokości 4100 metrów skręcić w prawo i przejechać Górną Doliną Narynia (Upper Naryn Valley). 

Początkowo jechaliśmy serpentynami po pięknym szutrze. Widoki też już były...
https://lh3.googleusercontent.com/PL...=w1225-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/fr...=w1225-h689-no
Droga prowadziła nas pięknymi serpentynami, a co jakiś czas mijaliśmy wielkie ciężarówki wiozące zaopatrzenie do kopalni.
https://lh3.googleusercontent.com/5-...=w1230-h689-no
Na ostatniej przełęczy przywitał nas śnieg i temperatura w okolicach zera, a do tego księżycowy krajobraz.
https://lh3.googleusercontent.com/am...=w1230-h689-no
Po kilkunastu minutach dalszej jazdy zjechaliśmy z szutrostrady do pięknej doliny, w której byliśmy tylko my i opasłe świstaki :-)
https://lh3.googleusercontent.com/cw...=w1230-h689-no
W tym miejscu chciałbym podkreślić rolę krzesełek..
https://lh3.googleusercontent.com/jr...=w1225-h689-no
Ogólnie następne trzy dni wyglądały mniej więcej tak: godzina jazdy, widok zapierający dech w piersiach, rozkładanie krzesełek, kawa, jazda, krzesełka...i tak do wieczora. Potem następował biwak w jakimś cudownym miejscu
https://lh3.googleusercontent.com/FX...=w1230-h689-no
Było tak pięknie, że nie dało się jechać!!
https://lh3.googleusercontent.com/RX...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/GR...=w1280-h439-no
https://lh3.googleusercontent.com/oh...A=w919-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/Rq...=w1225-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/Wj...=w1230-h689-no
Zgodnie z naszym "planem" mieliśmy spędzić w tej dolinie półtora dnia. Wyjechaliśmy z niej po ponad trzech dniach...

mirkoslawski 08.09.2020 20:59

Genialne - i opis, i foty! Pisz, zdjęcia wklejaj - jak najwięcej :)

Komar 10.09.2020 09:01

Pisz dalej relację.
Jak tam smoła przyklejona do kombinezonu? Nie próbowaliście jej zmyć benzyną ekstrakcyjną lub zwykłym masłem? Jak byłem mały i wytaplałem się w smole, byłem myty zwykłym masłem.

El Komendante 10.09.2020 09:24

Cytat:

Napisał Komar (Post 696710)
...
Jak tam smoła przyklejona do kombinezonu? Nie próbowaliście jej zmyć benzyną ekstrakcyjną lub zwykłym masłem? Jak byłem mały i wytaplałem się w smole, byłem myty zwykłym masłem.

Oto to.
Jak komu kapnie smoła z dachu na głowę, to nim (tak czy owak) glacę ogoli na łyso, miast benzyny niech użyje masła.
Tak czy owak, polecam artykuł:
http://renowacjaposadzek.pl/blog/kask-enfilda/
mam nadzieję, że trolik się nie obrazi. O kasku enfilda będzie.

trolik1 10.09.2020 21:42

16 sierpnia rozpoczęliśmy wyjazd z Górnej Doliny Narynia. Od samego rana miałem kłopoty żołądkowe, ale w swej głupocie myślałem, że uodporniłem się na azjatyckie bakterie w zeszłym roku i po małych sensacjach żołądkowych będę miał spokój.

Wyjeżdżając z doliny spotkaliśmy koreańskiego rowerzystę, który był w podróży dookoła świata. Pełen szacun!!
https://lh3.googleusercontent.com/8K...=w1225-h689-no
Po wjeździe do Narynia skierowaliśmy się do biura CBT w celu odbioru permitów na strefę przygraniczną. Po 10 minutach było to..... mniammmmm
https://lh3.googleusercontent.com/a_...w=w919-h689-no
Pierwszy od kilku kilku dni porządny posiłek był super smaczny, ale oddałem go kilkanaście minut później...

W międzyczasie okazało się, że Radzio złapał gumę-na szczęście byliśmy jeszcze w Naryniu więc sprawa została szybko załatwiona. Nastepnie skierowaliśmy się z stronę chińskiej granicy, gdzie czekało nas spotkanie z jeziorem Kol Suu. Do jeziora był jednak kawałek drogi i musieliśmy rozbić się na biwak po drodze. Moje samopoczucie było już wtedy kiepskie-co pół godziny musiałem zatrzymywać się na 2-kę i byłem coraz słabszy.
https://lh3.googleusercontent.com/e8...=w1225-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/_e...=w1280-h509-no
https://lh3.googleusercontent.com/VA...=w1230-h689-no
Całą noc miałem gwałtowne rozwolnienie i w końcu zacząłem brać nifuroksazyd i inne chemikalia, jednak rano obudziłem się niezdolny do dalszej jazdy. Na domiar złego okazało się, że złapałem gumę.
https://lh3.googleusercontent.com/TQ...=w1225-h689-no
Po raz kolejny okazało się, że kozaki z Wybrzeża to najlepsi kompani na świecie-chłopaki dali mi swoją wodę i bez wahania zabrali moje koło rano i pojechali szukać szinomontażu. Wrócili pod koniec dnia z naprawionym kołem!!! Okazało się, że w wioskowym szinomontażu nawet 120-kilogramowy specjalista posługujący się 1,5-metrowym łomem miał problem ze zdjęciem Mitasa E09.....w końcu jednak udało się, a chłopaki po drodze upolowali nawet zakupy!:-).

Moim zdaniem ta opona nie nadaje się na długie wyprawy - ciężko ją zdjąć i łatwo przebić. Ostatnio na Ukrainie miałem dokładnie taki sam przypadek z tą oponą...

Wieczorem poczułem się lepiej i cieszyłem się na dalszą jazdę kolejnego dnia

Emek 11.09.2020 08:34

Cytat:

Napisał trolik1 (Post 696839)
Całą noc miałem gwałtowne rozwolnienie i w końcu zacząłem brać nifuroksazyd i inne chemikalia, jednak rano obudziłem się niezdolny do dalszej jazdy.

To jakieś fatum tego zadupia. Miałem dokładnie takie same przypadłości w Naryniu w zeszłym roku. Zresztą nie tylko ja ale jeszcze parę innych członków ekipy. Lecieliście przez przełęcz Arabel i potem tą wielką doliną?

matjas 11.09.2020 09:39

Pół biedy, że kichę urywa na zadupiu. Pomyśl o centrum wielomilionowego miasta i korkach w upale :D :D :D

redrobo 11.09.2020 10:30

Cytat:

Napisał matjas (Post 696878)
Pół biedy, że kichę urywa na zadupiu. Pomyśl o centrum wielomilionowego miasta i korkach w upale :D :D :D

Podlaskie lekarstwo dostalo pelnoprawny atest. W naszej ekipie wszyscy pili. Non stop. Ale tylko polowa srala po skalkach. Wiec wyszlo na jaw kto pil jakby mniej:)

El Komendante 11.09.2020 10:44

Cytat:

Napisał redrobo (Post 696895)
Podlaskie lekarstwo dostalo pelnoprawny atest. W naszej ekipie wszyscy pili. Non stop. Ale tylko polowa srala po skalkach. Wiec wyszlo na jaw kto pil jakby mniej:)

Bimber 60%, to podstawowy produkt do dezynfekowania jelit. Zaraz po nim coca cola.
Nifuroksazyd działa mega skutecznie ale przy poważniejszym zatruciu tak czy owak wymaga doby odpoczynku, w sensie zwolnienia z prac terenowych.
Te trzy produkty powinny być podstawowym wyposażeniem podróżniczej apteczki. Cole pijesz, kiedy prowadzisz.

matjas 11.09.2020 10:46

Czyli bimber z colą powinien działać CUDA ! :D

Lolex 11.09.2020 10:50

"Najbardziej boję się wódki z colą, bo po wódce z colą niczego się nie boję" ;)

trolik1 11.09.2020 19:38

Cytat:

Napisał El Komendante (Post 696899)
Bimber 60%, to podstawowy produkt do dezynfekowania jelit. Zaraz po nim coca cola.
Nifuroksazyd działa mega skutecznie ale przy poważniejszym zatruciu tak czy owak wymaga doby odpoczynku, w sensie zwolnienia z prac terenowych.
Te trzy produkty powinny być podstawowym wyposażeniem podróżniczej apteczki. Cole pijesz, kiedy prowadzisz.

Nie piję alkoholu, wiec pozycja 1 z twojej listy odpada:-). Pozycja 2 była stosowana, ale z marnym rezultatem. Dopiero pozycja 3 załatwiła sprawę :-)
pozdrawiam trolik

trolik1 13.09.2020 10:36

Cytat:

Napisał Emek (Post 696869)
Lecieliście przez przełęcz Arabel i potem tą wielką doliną?

Tak:-)
pozdrawiam trolik

El Komendante 13.09.2020 19:41

Trolik, w rejon przełęczy Arabel nie jest wymagany permit?
Barskoon robiłem 12 lat temu i gdzieś przed przełęczą był post/szlaban?

Potem z dwoma Kirgizami (jeden za przewodnika) na plateau Arabel odbiliśmy w prawo, by objechać post Kara Say i ostatecznie dojechaliśmy pod przełęcz Bedel, gdzie zostaliśmy aresztowani.

Za jeziorem Arabel jest taki kręty zjazd do Dolnego Narynia (Burchan)?
Droga chyba nie jest tak wymagająca ogólnie jak przełęcz Tosor?
Emek, Ty robiłeś Arabel?

Emek 13.09.2020 20:13

Robiłem. Bułka z masłem w zasadzie. Jeden spory bród i tyle. Błoto było sakramenckie na dolocie na przełęcz ale dalej już luz. Permit niepotrzebny. Piękne widoki o zachodzie słońca. Miód. Gdybym miał jechać kolejny raz do KRG to ta dolina to punkt obligatoryjny podobnie jak МЭЛС.

El Komendante 13.09.2020 20:37

O, to jeszcze jedno pytanko Emek.
Tosor robiłem dwa razy (od Sary Bułak i sąsiednią doliną na południe- jeden zjazd wcześniej lecąc z Song Kul)).
Którędy leciałeś do Narynia?
Trolik, mógłbyś wrzucić więcej fotek?

Emek, jest zdaje się Twoja relacja z KGZ, to w tej ostatniej robiłeś Arabel?

Emek 13.09.2020 20:41

Jo. Tam jechałem puszką. Zabij mnie ale ja kompletnie nie ogarniam topo. Dostałem tracka i trzymając się go leciałem na końcu za motkami. Ale chyba mam tracka więc do sprawdzenia.

El Komendante 13.09.2020 20:46

Spoko.
Znaczy Lublinem do ogarnięcia będzie w razie W.

trolik1 13.09.2020 22:18

Cytat:

Napisał El Komendante (Post 697080)
Trolik, w rejon przełęczy Arabel nie jest wymagany permit?

Permit jest wymagany i był:-). Właśnie po to zajechaliśmy do Narynia:-) Zaczelismy wyrabiać permit 2 miesiace przed wyjazdem i kosztowalo to chyba 30 dulkow na głowę, ale było warto. Szlaban też był, a właściwie kilka :-)
pozdrawiam trolik

El Komendante 13.09.2020 22:27

A gdzie wyrabialiście?
W sensie zjechaliście do Narynia po permit z trasy, na którą był wymagany?:)

Emek 13.09.2020 22:30

Cytat:

Napisał El Komendante (Post 697094)
Spoko.

Znaczy Lublinem do ogarnięcia będzie w razie W.

Spoko. Permita my nie mieli a przynajmniej ja nic o tym nie wiedziałem. Na KelSuu permit był konieczny.

trolik1 13.09.2020 22:56

Cytat:

Napisał El Komendante (Post 697117)
A gdzie wyrabialiście?
W sensie zjechaliście do Narynia po permit z trasy, na którą był wymagany?:)

https://www.cbt-naryn.com/en/our-ser...-single-person
Pozdrawiam trolik


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:40.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.