Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Kamyk z Bartangu, czyli Tian-Szań & Pamir solo. 7-20.VII 2017 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30706)

bukowski 26.11.2017 14:29

Kamyk z Bartangu, czyli Tian-Szań & Pamir solo. 7-20.VII 2017
 
5 Załącznik(ów)
- Jedziesz sam?

Tak, sam. Nie, nie boję się. Tak, może nie być zasięgu, ale w razie czego dostaniecie maila, że trzeba mnie skądś pozbierać. Jadę, bo marzę o tej podróży od kilku lat. Nie, motocykl się nie zepsuje, a nawet jeśli, to jakoś sobie poradzę, to nie koniec świata. (pamiętałem o tych słowach ilekroć znalazłem się na faktycznym końcu świata: bez zasięgu telefonu, bez ludzi, bez roślin, z przewróconym motocyklem).

Odpowiadałem różnie, ale odpowiedź "dlaczego" jest prostsza, niż mogłoby się wydawać. "Sam" to co innego niż "samotnie" - a powiedziałbym nawet, że mniej samotnie jest podróżować samemu. Bo raz - poznaje się dużo więcej ludzi miejscowych, i oni są śmielsi, i człowiek chętniej nawiązuje kontakt. No a poza tym, po paru dniach względnej samotności nawiązuje się głębszą niż na co dzień relację z samym sobą. A potrzebowałem tego bardzo - choć był dopiero czerwiec, wydarzyło się chyba więcej niż przez poprzednie czterdzieści parę lat. A przynajmniej tak mi się wydawało.

Plan narysowałem sobie na kuchennej ścianie.

Załącznik 83573


Tak sobie umyśliłem i już. Choć parę osób nie dowierzało, to udało mi się zrobić większość, mimo że już na starcie wyjazd z 21 dni skurczył się do 16.

Doposażenie motocykla kończyłem za pięć dwunasta. Tydzień przed wyjazdem dotarły sakwy, trzy dni potem dotarły gmole i płyta pod silnik, dwa dni przed montowałem rotopaxa, pakowanie na kilka godzin przed oddaniem motocykla do transportu. Spot, mapa azji centralnej, dorabianie jakiegoś żelastwa, zakupy - dętki, karimata, kuchenka i inny szpej - to wszystko w ciągu jednego tygodnia.

No to się spakowałem:

Załącznik 83574
Załącznik 83575

Do Biszkeku lecę z przygodami - zamiast kulturalnie sączyć drinki w Turkish Airlines, lecę przez Pragę i Stambuł. Uzbekistan i Kazachstan z powietrza wygląda niesamowicie - księżycowy krajobraz nietknięty ręką człowieka. Raz na pół godziny jakaś droga i linia elektryczna. Przysypiam, budzi mnie dopiero uderzenie kół samolotu o beton. Jest świt, za oknem stoi Ił-76 a za nim ośnieżone góry.

Załącznik 83576

Odbieram motocykl, tankuję, zanim wyjeżdżam z miasta robi się dobrze po 11. Już jest 39 stopni. Nie czuję zmęczenia ani upału, gęba mi się śmieje od ucha do ucha.

Załącznik 83577

Na dziś mam plan przez Kara Bałta i dolinę Susamyru dotrzeć do jeziorka Besh-Tash.

Jac 26.11.2017 14:57

Kamyk z Bartangu, czyli Tian-Szań & Pamir solo
 
Nie bój nic, nie tylko Tobie się śmieje gęba. Dawaj!

sizyrk 26.11.2017 14:58

Dobre :lukacz:
Czekam na dalszy przebieg

bukowski 26.11.2017 16:35

13 Załącznik(ów)
Biszkek-Besh-Tash

Już po opuszczeniu Biszkeku przekonuję się, że nie ma to jak papierowa mapa. Garmin 64s ze zbyt dokładną mapą nie radzi sobie z routingiem. Zajmie mi kilka dni, żeby zrozumieć, że wyznaczanie działa, ale w zasięgu jakichś 10 kilometrów. Tymczasem wyciągam papierową mapę i kierują się na Tałas. Z zatłoczonej drogi skręcam w góry i już jadę obłędnie piękną drogą wijącą się wzdłuż rzeki Kara Bałta. Jest już dobrze po południu, kiedy asfalt otwiera się na dolinę Susamyru. Znów skręcam, zaczynają się szutry, na horyzoncie góry.

Załącznik 83582


Zaczynam rozglądać się za paliwem, w rotopaxie wciąż 7,5 litra, ale wolę zawczasu zatankować. Zatrzymuję się obok motocyklisty w moro z wędkami, chyba na deerzecie. Lokales.
- Zdrastwuj, kuda jediesz?
- Na Tałas - odpowiadam
- Ty darogu patierał - pokazuje palcem w odwrotnym kierunku. Atkuda?
- Z Polszy.
- A, z Polszy. Kristofa ty znajesz?
- Nużna, znaju. On priwiez maju maszinu iz Polszy.
- Nu kak priwiez?
- Gruzawikom - odpowiadam i śmiejemy się. Fajny gość. W chałupie obok dziesięciolatek pieczołowicie tankuje mi motocykl z dwulitrowych butelek. Zarzeka się, że to 91, ale cholera go wie.

Zawracam i odnajduję właściwą drogę, wygodny i pusty szuter. W Tałas dotankowuję, wyciągam z bankomatu pieniądze i kieruję się w stronę gór. Jest już dobrze po południu, zastanawiam się, czy przypadkiem gdzieś po drodze nie złapię śniegu.

Załącznik 83583
Po około 10 kilometrach trafiam na bramę do parku narodowego. Lżejszy o 220 somów cisnę jakieś 30 kilometrów fajną szutrówką, zakończoną zieloną łąką.
To lepiej pokazać, niż opisać.

Załącznik 83585
Załącznik 83586
Załącznik 83587
Załącznik 83588
Załącznik 83589
Do samego jeziorka nie sposób podjechać, ale łąka i strumień poniżej wydaje się być idealna na biwak. Nie ma nikogo, nawet konie zostały parę kilometrów poniżej. Rozbijam namiot przy samym potoku, miejsce jest absolutnie genialne.

Załącznik 83590
Nabieram do czarnego bukłaka lodowatą wodę i wystawiam do mocnego wciąż słońca. Gdy po godzinie kąpię się, na łączkę podjeżdżają dwa busy wypełnione Kirgizami. Mają ze sobą samowar, pół obdartego ze skóry barana, liepioszki, lodówkę z wódką, tadżin wielkości sporej miednicy i drewno na opał. Raz, dwa rozścielili dywany, nastawili samowar, wykroili szaszłyki, resztę barana wrzucili do tadżina. Pierwsza flaszka pękła zanim były szaszłyki się upiekły, druga chwilę później, zanim doszło mięso w tadżinie już nie było co pić. Pożegnałem się w myślach z 70% śliwowicą, którą miałem na wszelki wypadek.

Załącznik 83591
Załącznik 83592
Litr później na dywan wjechała herbata i zawartość tadżina.

Załącznik 83593
Wtedy jednego z dentystów (bo byli to dentyści i celnicy) nieopatrznie zapytałem o zwyczaj goszczenia przybyszów okiem z barana. Ten z kamienną twarzą wydłubał palcem oko z czaszki owego stworzenia i podał mi do zjedzenia, na palcu oczywiście. W sumie nic szczególnego...smakowało jak chrząstka. Nie pozostałem mu dłużny, polałem śliwowicy i odsunąłem butelkę z popitką:
- Nu, my w Polszy nie zapiwajem.
W sumie chyba gorzej przeżył tę pięćdziesiątkę, niż ja jego oko.

Chłopaki zaraz po zmroku pozbierali się i pojechali. Zostałem sam. Żadnego zasięgu, huk potoku, temperatura spadła do 12 stopni. Jak już zasypiałem, usłyszałem chłeptanie wody, ale pomyślałem, że może lepiej nie wychodzić - bo a nuż to wilcy i się w gacie zesram?

Załącznik 83594

Mech&Ścioła 26.11.2017 16:43

:)Czyta się! Po ostatnim zdaniu - jakbym tam z Wami biesiadował:Thumbs_Up:

machoni 26.11.2017 17:51

:Thumbs_Up: dobre pióro, czyta się :)

jacoo 26.11.2017 20:56

Ognia!!
Luuubieto!

chemik 26.11.2017 21:37

Oj, obrodziło w tym roku o dobre relacje. Pisz i zdjęcia pokazuj.

pantufl 27.11.2017 12:15

:) Piękne widoczki i klimat relacji taki jak lubię. Od razy czuję że szybciej się zrasta miednica i rośnie motywacja do jazdy :at:

Nynek 27.11.2017 12:29

Ale smakowitości. Fajny klimat. Dawaj dalej.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:58.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.