Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Kirgistany czyli podróż puszką za motkami. [sierpień 2019] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=35733)

Emek 03.09.2019 11:23

Przy takiej kwocie jaką krzyczą za najem to zwrot kosztów nabycia nastąpił po pierwszym wynajmie. Gmole pewnie sprzedali bo to dodatkowy zysk. Na tym wyjeździe się przekonałem, że motocykl to można wynająć w Europie. Na wschód lepiej zatargać własny.

Emek 03.09.2019 11:56

Rano pobudka, szybkie śniadanie i lecimy pomału w kierunku miejscowości Tamga , gdzie mamy zatrzymać się na nocleg i poczekać na wóz techniczny. Po drodze zajeżdżamy do kanionu Skazka czyli po naszemu Bajka. Jest naprawdę bajkowo. Za wjazd do kanionu trzeba zapłacić symboliczne 50 SOM czyli jakieś 3 pln. Dojazd po piachu nastręcza trudności koledze, który jedzie z plecakiem i w końcu zaliczają oni spektakularną glebę jednak bez żadnych strat w ludziach i sprzęcie. Fotki i lecimy dalej do Tamgi.
https://i.imgur.com/Oczr56p.jpg
https://i.imgur.com/SAzOeLP.jpg


Wpadamy do Tamgi a tam już ekipa motocyklowa zaklepała noclegi. Zostajemy na noc. Piwkujemy, koniakujemy i zwiedzamy okolicę czyli mieścinę oraz penetrujemy brzeg jeziora. Dojeżdża Ali wozem technicznym , dzwoni do właściciela feralnego Trampka a tamten wysyła marszrutką nową pompe hamulcową.
https://i.imgur.com/7vGO9rI.jpg
https://i.imgur.com/NaXov3V.jpg
https://i.imgur.com/NT8s6lT.jpg
https://i.imgur.com/iHrbFUw.jpg
Dwóch kolegów zapuszcza się w offa co kończy się glebą jednego z nich i niegroźną acz dokuczliwą kontuzją nadgarstka a właściwie to bardziej wybity kciuk. Jutro zaczynamy wjazd w teren. Polecimy drogą do kopalni złota, która generuje kilkanaście procent PKB tego kraju.

Rano pobudka, szybkie śniadanie i lecimy na tracka. W międzyczasie przyszła nowa pompa hamulcowa do trampiszona, która jest kiepską chińszczyzną , której nie wróżę sukcesu w długim działaniu. Ali podłącza nową pompę, zalewa płynem, odpowietrza i wszystko wydaje się działać prawidłowo. W takim razie już w komplecie lecimy w tracka.
Najpierw czeka nas dojazdówka szeroką drogą prowadzącą do kopalni. Po drodze mijamy 2 pomniki Gagarina oraz widowiskowy wodospad.

https://i.imgur.com/Czjh37M.jpg
https://i.imgur.com/TH8fugp.jpg

Potem zaczyna się wspinaczka serpentynami gdzie na wysokości ok 4000 m npm łapę gumę. Nosz kurrrr. Już nie było gdzie. Zmiana koła na tej wysokości to prawdziwe wyzwanie. Dyszę , nerwowo łapiąc ubogie w tlen powietrze. Uczucie takie jakby ktoś mi stał na klacie. Pomaga mi mechanik wyprawy – Ali i wspólnymi siłami ogarniamy temat dość sprawnie choć w bólach. Łapiemy resztę ekipy pod stacją transformatorową. Dalej jest jeszcze podjazd pod wyższą przełęcz, gdzie chłopaki motorkami podjechały. Przełęcz jest jednak tylko widokowa i dalej nieprzejezdna a pogody brak, widać niewiele stąd nie chce mi się tam pchać aby zaraz zjechać w dół.
https://i.imgur.com/9rz3C7P.jpg
https://i.imgur.com/riuAW9N.jpg
https://i.imgur.com/jXOYV7Z.jpg
https://i.imgur.com/xOtCd9h.jpg
https://i.imgur.com/jtg3mZ9.jpg
Odpuszczam i cofam się kawałek aby ruszyć w kierunku kolejnej przełęczy i jeziora Arabel. Początek średni, błoto, motocykle tańczą i w końcu cięższe sprzęty muszą wpakować się poza drogę bo błoto uniemożliwia jazdę. DO tego na krzywy ryj podpiął się do nas Rumun, który obładowaną na maxa Afrą na łysych Anakach leci za naszymi. Pomagam mu się wygrzebać z błota i zabieram pasażerkę trampka do auta i lecimy dalej.
Przełęcz nie jest jakaś trudna ale zjazd stromy, luźne kamienie i wielkie głazy stąd częściowo torujemy sobie drogę odrzucając wielkie głazy na bok. Delica ma wahacze dość nisko i ładuję w nie kamieniami stąd postanawiam, że bezpieczniej głazy usunąć niż upitoilić zawias. Zjeżdżamy w dolinę. Mamy ok kilkadziesiąt km do postoju w punkcie oznaczonym na mapie gdzie mamy spożyć posiłek.

https://i.imgur.com/CFEGY5I.jpg
https://i.imgur.com/47rEwsx.jpg
https://i.imgur.com/To63FjS.jpg
https://i.imgur.com/S5yeC5f.jpg

Po zjeździe teren się wypłaszcza, nie ma podjazdów ale za to mamy niezliczoną ilość brodów. Niektóre głębokie, trzeba czytać wodę i dość długie. Na jednym z nich jeden z kolegów zalicza glebę i dotkliwie obija żebra. Na szczęście wszystko całe i lecimy dalej. Dolina jest coraz piękniejsza a i pogoda się poprawia i zamiast burego nieba i śniegu wokół mamy rzeki, ogromne przestrzenie i piękne słońce. Rumun na Afryce zalicza glebę za glebą i niestety mam wątpliwą przyjemność podnosić jego motocykl niezliczoną ilość razy. W sumie powinienem go olać bo wiedział w co sie pakuje ale nie mam sumienia zostawić go samego.Nie wiem po co się tutaj pchał choć był informowany , że to po pierwsze nie w porządku a po drugie będzie miał przeyebane bo droga jest trudna a on nie jest przygotowany na takie warunki.
W końcu mamy chwilę czasu na posiłek. Lokalesi proponują jakieś żarcie i herbatę. Ja niestety odmawiam widząc jak Pani myje w brudnej wodzie naczynia a następnie wyciera je brudną szmatą. Dolegliwości żołądkowe już przeżywałem i nie chcę tego znów doświadczać. Gotujemy więc wodę i zalewamy chińskie zupki kupione wcześniej.
https://i.imgur.com/KtjsXsW.jpg
https://i.imgur.com/Nv0qTaO.jpg
https://i.imgur.com/ABNSP4T.jpg
Czas ucieka a jest około 15. Mamy do zrobienia jeszcze około 100 km więc w tych warunkach minimum 4 godziny. Szybki posiłek i dalej w drogę. Dojeżdżamy do rzeki i zaczynamy poszukiwania trasy, którą mamy na mapie jednak w rzeczywistości kompletnie track się nie pokrywa. Mijają kolejne minuty, czas ucieka, słońce powoli zaczyna spadać. W końcu znajdujemy właściwą drogę przez dość spory bród. Rumun na Afryce zalicza w nim spektakularną glebę i jeden z naszych musi wejść do wody pomóc mu podnieść motocykl i wyjechać z rzeki. Udaje się. Do tego pasażerka Trampka, która dalej kontynuowała podróż wpada przypadkiem do wody i jest cała mokra więc wraca do nas na pokład. Nasza samochodowa ekipa pokonuje ten bród bez najmniejszych problemów. Motocykle szybko odjeżdżają a my ciągniemy dalej pomiędzy pagórkami.
https://i.imgur.com/UjaqA3o.jpg
https://i.imgur.com/0AG2Hlg.jpg
https://i.imgur.com/5trmme6.jpg
https://i.imgur.com/ZkRJaL5.jpg

Pomału docieramy do pierwszych zabudowań. Dalej mamy już szutrówkę ciągnącą się wzdłuż rzeki. Ale to wciąż kawał drogi do cywilizacji.
https://i.imgur.com/PNQMnRO.jpg
https://i.imgur.com/qKXoBUX.jpg
Droga jest mocno kręta i po jakimś czasie zauważam że Alego w Hiluxie nie ma. Robi się ciemno a jeszcze 50 km do Narynia gdzie mamy nocować.
https://i.imgur.com/JZa53AT.jpg
Postanawiam,że nie będę wracał tam po ciemku tylko zjadę w dół , złapę zasięg i spróbuję się skontaktować. Podejrzewam kapcia bo nic innego na tej trasie nie miało prawa się zdarzyć. W międzyczasie gotujemy wodę i robimy herbatę bo jak zaszło słońce to momentalnie zrobiło się zimno a jesteśmy jeszcze wysoko. Wreszcie po 40 minutach dojeżdża Ali. Oczywiście kapeć. Już w zupełnych ciemnościach dojeżdżamy do Narynia. Nasz hotel jest zabity bo jutro przylatuje prezydent i ma się tam odbyć impreza. Znajdujemy obok drugi. Jestem wykończony. Cały dzień jazdy, podnoszenia nie swojego sprzętu, wysokość, niewielki posiłek. Wszystko to potęguje uczucie zmęczenia.
A teraz najlepszy numer całej wyprawy. Na 200 km gubimy jednego z uczestników wyprawy :dizzy:. Właśnie tego od defektującego Trampiszona. Nikt nie ma pojęcia jak i gdzie oraz co się z nim dzieje. Ostatni raz widzleiśmy się na szutrówce prowadzącej do kopalni złota czyli jakieś 150 km od Narynia lub więcej. Kontaktu brak i zapada decyzja że jutro samochód serwisowy musi wrócić tą samą trasą i go poszukać co oznacza że wozem serwisowym dla pozostałych znów zostaje ja.
Arbuz, koniak i do spania. Jutro lecimy nad Song Kul z ekipą motocyklową a auto pojedzie trasą wczorajszą szukać zaginionego.

furman 03.09.2019 12:11

Czyta się :Thumbs_Up:.

Nynek 03.09.2019 13:14

No pięknie panie pięknie :D

szarik 03.09.2019 13:34

Noż k..wa mać , ja przez Was kiedyś w depresję wpadnę :) No nic , może w przyszłym życiu i ja se gdzieś pomknę , a tymczasem :lukacz:

Emek 03.09.2019 13:36

Poranek wita nas podłym śniadaniem w hotelu.
Swoją drogą jak oni mogą wpaść na pomysł zrobienia żarcia na ciepło, wstawić to do podgrzewacza i go kuwa nie włączyć.
Udaje się też uzyskać wieści o naszej zgubie Kolega pojechał nie w ten zjazd co potrzeba ale zorientował się w porę i pojechał dalej już naszą drogą. Na jednym z brodów zaliczył glebę, motocykl już nie odpalił więc zostawił go przy drodze i poszedł szukać miejscówki na nocleg w pobliskich jutrach. Na szczęście miał telefon satelitarny i punkt po punkcie udało się go namierzyć. Plan jest więc stały. Chłopaki dymają Hiluxem po zaginionego a cała reszta leci w stronę Ak-Tal i tam odbijamy na Song-Kul.
Motocykle lecą szybciej przodem a my puszką swoim tempem docieramy do Ak-Tal. Tam tankowanie i przelot szutrem do Song-Kul. Podjazd nie jest stromy ale mam całe auto zabite i komplet pasażerów więc pod górkę na przełęcz idzie pomału bo Delica zaczyna się gotować. Muszę stanąć. Podczas postoju mija nas motocyklista na SR500, którego po chwili spotykamy jak robi foty ciut wyżej. To nasz forumowy kolega koziu. Miło spotkać czarnucha na kirgiskim zadupiu.
https://i.imgur.com/JMVSh2z.jpg
Ustalamy miejsce spotkania tak aby dołączył do nas na nocleg bo koziu na SR500 zapierdziela tak że tylko się za nim kurzy. Też miał przygody po drodze. Stłuczka w Uzbekistanie, naprawa motocykla i takie tam tematy. Na szczęście ogarnia wszystko bo jest mechanikiem i jedzie dalej. Wreszcie docieramy na przełęcz i teraz czeka nas zjazd do obozu jurciarskiego gdzie mamy nocować. Bez problemu odnajdujemy wskazane miejsce, pogoda jest doskonała, słońce, ciepło. Motocyklowa ekipa już na miejscu i penetruje pobliskie pagórki wspinając się na szczyty.
https://i.imgur.com/9z0FbLM.jpg
https://i.imgur.com/MyozOOX.jpg
Melduje się też koziu.
https://i.imgur.com/HM94yBq.jpg
Postanawiamy pojeździć konno. Szybko się przekonuję że jazda konna nie jest dla mnie. Nie chce mnie toto słuchać a jak zaczyna zapierdzielać to jakbym jechał ścigiem ciężkim offem. Jadący w ekipie Szwajcar mieszkający na stałe w Wietnamie opowiada jak dał się namówić na 3 godzinny trip na koniach rok temu. Przez tydzień leczył potem poodparzane uda. Podziękuję. Nigdy więcej. Może gdybym miał jakieś doświadczenia to byłoby lepiej a po 1 godzinie na jakimś placu na lonży to go nie posiadłem. Telepie jak cholera, trzymam się kurczowo i błagam żeby ten demon nie biegł tylko posłusznie szedł. Wychodzi to różnie. A w zasadzie do doopy. Jak chcę wolno to zpaierdziela lub staje. Do tego kumpel z ekipy jedzie koło mnie i wydziera się Ciu-ciu co ma skłonić jego konia do galopu. Udaje się w połowie. Mój galopuje jak dziki a jego już niekoniecznie. W gębie mi zaschło, mam dość. Bez żalu oddaję rumaka właścicielowi płacąc 300SOM za tą wątpliwą przyjemność.
https://i.imgur.com/bPFt9kn.jpg
https://i.imgur.com/0fDBRli.jpg
https://i.imgur.com/hbMs6Kq.jpg
Kirgizi radzą sobie w te klocki znacznie lepiej.
https://i.imgur.com/g4nNMgb.jpg
Chłopaki też wolą katować pobliskie górki.
https://i.imgur.com/N9akmOP.jpg
Trochę jazdy konnej, potem kolacja i nad Song Kul zapada zmrok.
https://i.imgur.com/3BDhZZa.jpg
Chłopak od serwisu jurt tak napalił w piecu że nie dało się w gaciach wytrzymać. Słabo mi się robi a że jedzie z nami lekarz, sprawdzamy saturację, która jest kiepska więc łykam jakieś prochy i po chwili jest już duuużo lepiej. Wietrzę jurtę bo spać się w tym ukropie nie da i pluję sobie w brodę że tak jak koziu nie rozbiłem namiotu. 100 razy wolałbym spać w przyjemnym chłodzie niż w parówce jaką zgotował nam Kirgiz. Ale cóż, nie ma wyjścia. Walę w kimę a reszta ekipy częściowo zwiedza nocą pagórki ze wspomaganiem destylatem. Niebo jest niesamowite. Pełne gwiazd.
Jutro kolejny dzień.

Tomasa 03.09.2019 13:40

1 Załącznik(ów)
Gość na SR500 natknął się też na nas, strasznie dużo gada :)

Emek 03.09.2019 13:48

Koziu jedzie sam. Od razu nas uprzedził, że mu się gęba nie zamyka. Ani mnie to nie dziwi ani mi nie przeszkadza. Sam chyba też za dużo gadam.:)

Tomasa 03.09.2019 13:56

Bardzo sympatyczny gość. Musiał się nagadać, bo niewiadomo kiedy spotka następnych polaków do rozmowy.

Rychu72 03.09.2019 14:03

Emek zwolnij, bo w godzinę zakończysz relację :D :D :D

GADUŁA!!!! :)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:33.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.