PDA

View Full Version : Wyprawa na Kołymę [Czerwiec-Wrzesień 2011]


deny1237
17.06.2011, 22:21
Forumowe Koleżanki i koledzy myślę że powoli nadszedł czas aby podzielić się z wami naszymi planami na tegoroczne wakacje, bo nikt jak wy zrozumiecie nas dlaczego na wakacje chcemy jechać na Syberie a nie jak wszyscy sąsiedzi i znajomi z pracy do Egiptu na all incllusiv, ale do rzeczy
Nasza wyprawa to wyprawa na Kołyme

Dlaczego Tam??? i po co??? i na dodatek na motocyklu???
Bo naszą pasją są motocykle, podróże i historia.
Celem naszej wyprawy jest oczywiście:przygoda,jazda na motocyklu, chęć poznawania ludzi, obcowania z przyrodą itp itd, ale przedewszystkim celem wyprawy jest uczczenie pamięci więźniów politycznych, wywiezionych w latach 40-tych do Łagrów Kołymskich, gdzie pozbawieni czci i godności ludzkiej gineli ponieważ byli Polakami.

Pragniemy tą wyprawą uczcić Ich pamięć. Zawieziemy symboliczną garść ziemi z Katynia do Kołymy i z Kołymy przywieziemy ziemię do Katynia, to jedna tragedia którą dzieli tylko odległość.

Wyprawa jest wyprawą motocyklową, podróżniczo-historyczną nie polityczną.

Trasa to około 25 tysięcy kilometrów przez Białoruś a następnie to już tylko Rosja i Rosja...................po drodze oczywiście wpadniemy nad jezioro Bajkał a nastepnie skierujemy się na półwysep Kołymski i chcemy dotrzeć do miasta Magadan, następnie długi 2-3 dniowy odpoczynek i w drugą stronę czyli do domu wpadając po drodze do Moskwy gdzie 5 września zamierzamy spotkać się z XI Rajdem Katyńskim i razem z nimi jechać do Katynia i to już będzie czas wracać do domu.

Termin wyprawy 30.06 – 10.09.2011
Motocykle: nie wiedzieć dlaczego..........?????? wszyscy jadą na Honda Africa Twin ))))

Skład Wyprawy:

Damian Rorat
Aleksander Sołtys


Trzymajcie za nas kciuki !!!

Kontakt do nas ( do mnie ) to +48 605 55 27 47

Oczywiście będę starał się w tym temacie wrzucać w miarę mozliwości informacje z trasy i jakieś fotki, ale muszę sie tego nauczyć bo chciałem wrzucić kilka fotek z przygotowań naszych motocykli i niestety nie potrafię ale do wyjazdu jeszcze się naumie................
Jeszcze 13 dni i Dzida.

Dunia
18.06.2011, 10:34
Wspaniała wyprawa..trzymam kciuki za powodzenie....jedyne co możemy teraz zrobić dla tych ludzi którzy tam umierali..to pamiętać!

Wojteak
18.06.2011, 10:46
Powodzenia!!!

Joseph
18.06.2011, 11:23
Dajesz, dajesz, deny! Trzymamy kciuki, uda się! :Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

zbyszek_africa
19.06.2011, 22:41
Poznałem wczoraj jednego z uczestnków wyprawy (na żywo):) jest realne to Wasze przedsięwziecie:)
Powodzonka życzę, wytrwałości w realizacji tego szczytnego celu:)
pozdr.

Gradient
19.06.2011, 23:01
Czaaad!!!

myku
19.06.2011, 23:14
Uwazajcie na siebie i powodzenia :Thumbs_Up:

Rychu72
20.06.2011, 09:05
Zazdroszczę i powodzenia :Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

Roberth71
20.06.2011, 10:49
Trzymam kciuki :Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:, i naucz sie wklejac zdjecia :) jak nie to JA będę wklejał............. co popadnie:haha2: , wracajcie zdrowo:at:

deny1237
21.06.2011, 10:26
Dzisiaj własnie zakończyłem szczepiania.
Poniżej szczepienia których dokonałem a które to doradził mi mój znajomy lekarz znający sie troszkę na tym temacie, może komus się to przyda:

Przeciw ( błonnica,tężec,krztusiec ) szczepionka Adacel
Przeciw ( wściekliźnie ) 3 szczepienia , szczepionka Verorab
Przeciw ( żółtaczka A i B ) 2 szczepienia + 1 bedzie po powrocie , szczepionka Twinrix

Przeciw ( dot. kleszczy ) 2 szczepienia + 1 po powrocie , szczepionka FSME-IMMUN 0,5 ml
Przeciw ( durowi brzusznemu ) 1 szczepienie , szczepionka TYPHIM Vi

duzy79
21.06.2011, 16:44
No ładnie.....czekam na jakieś infro z drogi i powodzenia

robertG7
21.06.2011, 18:06
@deny1237
W sierpniu z Magadanu przez Mongolię będą jechały trzy czarne Land Rovery Defendery na szkockich blachach. Jak ich spotkasz, pozdrów dwóch polskich pasażerów w nich jadących :)

deny1237
21.06.2011, 18:32
ok , jak tylko tam dojedziemy i oni dojadą to jest szansa ich spotkac bo wszyscy jadą praktycznie jedną drogą...........................

deny1237
22.06.2011, 14:16
Kilka fotek z przygotowań i próbnych załadunków.

1.szybki , dwutygodniowy kurs mechaniki, Kuba dzieki za pomoc i cierpliwość.
http://lh6.googleusercontent.com/-oyzGCzjovc0/TgMMP0vfgEI/AAAAAAAAABs/qmPluvKd7os/s512/P5270034.JPG
2.teraz spawanie zobaczymy co wyjdzie?????????.............
http://lh6.googleusercontent.com/-AguzR092_OA/TgMMW0KnoTI/AAAAAAAAACI/z5mVIdklAqc/s640/SAM_0570.JPG
3. trochę zadługie trzeba skrócić.
http://lh3.googleusercontent.com/-NIQf4ItxfXU/TgMMZRw2MUI/AAAAAAAAACQ/IDpeElVaaoM/s128/SAM_0572.JPG
4. Prototyp
http://lh6.googleusercontent.com/-rGrMrx7D8ko/TgMMeNFOy-I/AAAAAAAAACg/SX3GyyMw4r4/s640/SAM_0576.JPG
5.wyszła spora wieża
http://lh5.googleusercontent.com/-bu9dfzL4Xd0/TgMMgfJU5HI/AAAAAAAAACo/5QF_IASjNes/s128/SAM_0578.JPG
6.nowa koncepcja opony dać poniżej kufra
http://lh6.googleusercontent.com/-7zWZdmusggg/TgMMqN3ioyI/AAAAAAAAADE/s9DkERBAx-c/s128/SAM_0585.JPG
7.dodaliśmy przednie kufry i wyszło wielkie ciężkie MONSTRUM
http://lh5.googleusercontent.com/-ISHoGVZutRs/TgMMox1-FuI/AAAAAAAAADA/evUf8J_SLLY/s128/SAM_0584.JPG
8.po próbnej jeździe,decyzja....trzeba to wszystko odciążyć i poprawić logistyke załadunku ( Joseph, dzięki za konsultacje )
http:///lh5.googleusercontent.com/-La4NEGYYkpQ/TgMM0vKvEHI/AAAAAAAAADk/VK08XajZKqk/s128/P6210196.JPG
9.pierwszy pomysł to wypełnienie opon....( ameryki pewnie nie odkryłem ale byłem dumny z siebie...)
http://lh6.googleusercontent.com/-rWQVzxJ4g90/TgMMw8JjFqI/AAAAAAAAADY/C5HkOBedqaw/s128/P6190193.JPG
10.wywalony kufer,płyta aluminiowa pod kufer i uchwyty pod opony ( został jeden w okrojonej wersji. Tyle roboty a rozwiązanie było takie proste.
http://lh3.googleusercontent.com/-kMO9qGnRB7I/TgMMzYhqjoI/AAAAAAAAADg/UXMYb2cNUZw/s128/P6210195.JPG
11. wywalono przednie kufry, to juz chyba ostateczna wersja.
http:///lh6.googleusercontent.com/-RW9K43TSjBk/TgMM47fPpnI/AAAAAAAAADw/lyD6AbEOtuQ/s640/P6210199.JPG

czosnek
22.06.2011, 14:35
Te 2 opony przykryte namiotem są idealnym schowkiem na butelki oraz inne zakupy ;)
Kurde, zazdroszczę wyprawy. Powodzenia!

Ps. Rozważ jeszcze torbę bezpośrednio na opony a całość przykryta namiotem. Jest wtedy trochę niżej to wszystko. Zaraz poszukam zdjęcia z ideą :)

O mam:

Namiot jest wtedy fajną klapą a i torbę łatwiej zamocować :)

Wersja 2 oponowa

https://lh3.googleusercontent.com/-xhqbchRlDUA/SrqkQJOg8oI/AAAAAAAAEMU/TbxjflEzIBw/s800/_DSC5418.JPG

i 1 oponowa

https://lh3.googleusercontent.com/-HeHXyT8Zf-o/SrqoaS7zaaI/AAAAAAAAEmM/VTVYtzvabTY/s800/DSC05984.JPG

Zet Johny
22.06.2011, 16:25
:Thumbs_Up:Jestem pod wrażeniem wyprawy i kibicuje od momentu gdy usłyszałem o tym pomyśle.
Trzymak kciuki i powodzenia.

Kuba
29.06.2011, 18:36
Jedź spokojnie Damian :) Bawcie się dobrze i dawaj znaki z trasy! :Thumbs_Up:

Południowiec
29.06.2011, 20:11
Ojciec.. niedobrze, że zmieniliście datę wyjazdu bo mam szkołę. Kopnąłbym was w dupe ale nie mam jak. Nie krzycz na Włodka bo nigdzie nie pojedziecie. Trzymam kciuki.

SZEROKOŚCI!! :at:

Roberth71
30.06.2011, 09:27
a kompas tak jak mówiłem kupiłeś ?:), jeszcze raz powodzenia stary obyś wrócił młodszy ;)

Czarek40
30.06.2011, 22:45
I właśnie o 18.00 pożegnałem kolegę Damiana. Zdrowia i szczęscia życzę.
Czekamy na foty i info w trakcie wyprawy.
Powodzenia.

Roberth71
02.07.2011, 21:13
Witam wszystkich zainteresowanych,będę starał się w miarę na żywo przekazywać informacje od chłopaków.
Przekazuje info od Damiana:
W momencie jak Damian czyli Deny 1237 dostanie się do netu napisze szerszą relacje oraz wrzuci parę fotek.
obecne info z SMS, cytuje:

"2 lipca godz.7.18 naszego czasu:
Jesteśmy 150km za Mińskiem, zostało 300km do Katynia, wczoraj zrobiliśmy 953km, jechaliśmy do 1 w nocy ale doszliśmy Włodka i chłopaków z drugiej wyprawy nad Bajkał. Zaraz ruszamy , dzisiaj w planach Katyń i Moskwa.

2 lipca godz.11.58 naszego czasu:
Aktualnie jesteśmy w Smoleńsku na miejscu katastrofy.

2 lipca godz.19.57 naszego czasu:
Jesteśmy w Moskwie, od momentu wyjazdu z domu (Częstochowa) przejechane 1530kmW Katyniu spotkaliśmy gościa na skuterze 50cm.... jedzie przez Moskwę na Nordkapp info dostępne na stronie www.wyprawyskuterem.pl
Obecnie jedziemy grupą 6 osób która jedzie nad Bajkał. Chyba się rozdzielimy. Nasz czwarty kompan Tomek ruszył rano z Tychów jest koło Mińska, ominie Moskwę i za 3-4 dni powinien do Nas dojechać. Pozdrawiamy wszystkich na forum."

To by było na tyle , jak tylko dostanę następne sms zaraz napisze .

Następne SMSy:


3 lipca godz.8.38
Wyjazd z Moskwy 1,5godz. Dobrze ze niedziela, walimy na Kazan 748 km jeszcze.Scottoiler plus kondon touring to zajebista rzecz na takie przeloty.Moskwa to piękne i bogate miasto jeszcze tu wpadniemy 5 . 09.hejka .

3 lipca godz.21.41
Motel 120km do Kazania. Dziś dostaliśmy z Olkiem drugie zycie...do 14godz super pogoda potem straszny deszcz okolo 18godz. jedziemy grupą ,Ja 8 olek 9 ostatni, szeroka prosta droga tylko pada z przeciwka korek bo 2km wczesniej wyciągają tira i nagle "oszukać przeznaczenie"(taki film, może widzieliście) odcinek nty w ostatni samochód z impetem wali Pajero z łodzią na przyczepie wszystko fruwa a na Nas na czołówkę pół obrotem w powietrzu leci ta walnięta Łada, nie wiem jakim cudem to ominąłem, lece 50m poboczem ,staje nogi ręce z waty, nawet motoru nie stawiam tylko rzucam na bok, odwracam się a Olka nie widać, biegnę w kierunku tego wraku, Olek leży za samochodem..................wstaje poszedł ślizgiem.............. co za ulga.Z rowu wyłażą z Pajero i oglądają łódź dupki.
W Ładzie jedna osoba nie wychodzi. Zbieramy Olka afrykę, w międzyczasie wróciła reszta naszych i zawijamy się zanim przyjedzie milicja. Kierownica krzywa itp. Tej łodzi to dodalo skrzydel bo latała urokliwie. To cud Boży ze żyjemy, a dzis rano o 7 byłem na mszy w Moskwie, jeszcze nigdy nie bylem o tej godz w kościele.

4 lipca godz.6:54
Ruszyliśmy na Perm

4 lipca godz.14:00 naszego czasu
okazało się że jesteśmy w kolejnej strefie czasowej, obecnie u Nas jest 18.00, 4 godziny jestem straszy ;)

5 lipca godz. 9:23 Polskiego czasu:)
Pozdrowienia z granicy Uralu i Azji :) był znak "do Magadanu 8177km ..............już coraz bliżej

Swoją drogą chłopaki mają niezłe tempo :)

5 lipca 20:53 Polskiego czasu
Dzień 5ty, 910km suma 3950km pozostało ok 300km do Omska śpimy w polu przy drodze, komarów miliardy.Dziś we Włodka afryce zanikało ładowanie, ale do przodu.U mnie wczoraj wydmuchało świece,szybkie zdjęcie zbiornika wkręciłem nową i narazie ok. O kur... Materac mi sie przebił ,cześć muszę to jakoś skleić.

6 lipca godz. 20:05 polskiego czasu
Dzisiaj około 500km(malutko;)) suma 4400 Omsk, pogoda ok, dzisiaj nadzwyczajnego się nic nie działo. Spotkaliśmy Ruska na vstrom 650 jedzie trasa Władywostok-Portugalia. Teraz motel i kąpanko, poprawki w moto i jutro do Nowosybirska ponad 800km.


7 lipca godz.18,48 Polskiego czasu
Przejechane dzisiaj 600km suma 5tys jesteśmy 50km za Nowosybirskiem.Jak dobrze pójdzie to w weekend moczymy nogi w jeziorku Bajkał. Dziś widzieliśmy Afryke z Polski ale nie gadaliśmy niestety. Spotkaliśmy również chłopaka z Rosji na Transalpie , jedzie od Bajkalu do Moskwy, fajny chłopak mamy kontakt.Jakość drogi ok, coraz mniejszy ruch, powoli kończy się nowoczesna komercyjna Rosja a zaczyna prawdziwa Rasyja, miasta 21wiek a wsie jak za Puszkina.

Wiadomość z ostatniej chwili.................... dla tych co są żądni oglądania zdjęć z wyprawy :) podaje link, tylko uprzedzam zdjęcia są nie obrobione i nie przeszły cenzury :) i jeszcze ważna sprawa, opisy do zdjęć zostaną dodane już chyba po powrocie.

https://picasaweb.google.com/114852572824433639579?feat=favorite_notification

ok ciąg dalszy:

8 lipca godz 17:04 polskiego czasu:

Krasnojarsk, jesteśmy w parafi polskiego proboszcza, full wypas kolacja,pokoje,reczniki,prysznic.Zostajemy dwie noce jutro odpoczywamy od motoru zwiedzamy.
Dziś 760km padalo i zimno.W grupie irkuck poszla opona i jest troche problemu ale ruskie bikery juz szukaja opony.Czas juz plus 6godz.po przerwie lecimy do Bracka 900km, chyba 2dni bo jest 150km tragicznej drogi. Wszystko ok zadnych problemow.

10 lipca godz 17:27

Za nami trudny dzien 900km Krasnojarsk-Brack głównie w deszczu temp.13 stop.Część drogi bez asfaltu tzw. grawiejka.Jutro zostajemy w Bracku, we wtorek lecimy do Irkucka.Wszystko ok, strasznie dużo komarów i meszek, moskitiera obowiązkowa.

12 lipca godz. 11:21

Pozdrowienia znad Bajkału już Syberia a jest 30 stopni, jemy pyszną wędzoną rybę za 6pln :) na brzegu jeziora :)

monah
12.07.2011, 18:14
Molodcy spia) Jutro tna dalej do Ulan Ude.Naciagnalem ich na pifko ;-)

karlos
12.07.2011, 20:28
Z ogromną zazdrością powodzenia życzę :Thumbs_Up::drif:

majo
12.07.2011, 21:50
Szerokości zabawa niebawem się zacznie:) pozdrowionka dla Irkucka Pawle:)

Roberth71
13.07.2011, 09:30
Dalsze info od chłopaków:

12 lipca godz 17:22 polskiego czasu

Spotkaliśmy Szwajcara, jedzie już od 2 miesięcy, termin powrotu do domu to rok 2012, w planach ma jeszcze Mongolie, Pakistan,Indie,Nepal, i inne(sam jestem ciekaw jakie, może napiszą ;) )Jutro wybieramy się do Ulan Ude, tak jak pisał Monah ;).

Pietras81
13.07.2011, 12:05
Życzę Wam powodzenia chłopaki. a gdzie zgubiliście szefa i pomysłodawcę wyprawy Włodka. Pozdrawiam x. Piotr:-)

Roberth71
14.07.2011, 14:16
Życzę Wam powodzenia chłopaki. a gdzie zgubiliście szefa i pomysłodawcę wyprawy Włodka. Pozdrawiam x. Piotr:-)

Zapraszamy do powitalni :) ladnie by wyglądało gdybyś o sobie coś napisał, jak sie czegoś w tym temacie dowiem to napisze a najlepiej to po powrocie chłopaki sami opowiedzą :at:

Roberth71
14.07.2011, 14:25
13 lipca godz. 13:41 polskiego czasu

dziś 500km, w sumie 8000km pękło po drodze nad Bajkałem, widoki piękne góry, tajga, miliony brzózek , oczy chcą wyjść, jest coraz ladniej, jutro trasa do Czity, tam widoki podobno jak w Mongolii.
Jesteśmy w republice Burjacii, ludzie wyglądają już jak mongołowie, a do Mongolii rzut beretem. Jutro będziemy zmieniac opony.
POZDRAWIAMY WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW :D:D:D:D

14 lipca godz:13:25 polskiego czasu

dojechaliśmy do Czity, dziś end :), spimy u sióstr zakonnych, jutro wymiana opon i zmiana załadunku, część rzeczy zostawiamy żeby odciążyć moto.Może dzień odpoczynku i maksymalnie pojutrze dalej. Teraz najtrudniejszy odcinek. Jeśli będzie ładna pogoda to tarsa Czita-Magadan pokonamy w 5-7dni ale jeśli będzie lało to po drodze są 3 rzeki i nawet na jednej może nas prztrzymać do 2 tygodni:confused:

wolly
14.07.2011, 14:47
Powodzenia chłopaki no tempo macie jak rakieta , ten młody na TA to Siergiej pyrkał tak z Ałtaju przez Bajkał do domu do Moskwy jeszcze raz powodzenia

majo
14.07.2011, 21:10
Dzida mam nadzieję że sielanka się w końcu skończy i zaczną szuterki i rzeczki na których pomoczycie jajka:) życzę słonecznej pogody:)

Dunia
14.07.2011, 22:52
Trzymam kciuki za piękne widoki, otwartą przestrzeń, przyjazne drogi ( co nie znaczy łatwe) i uśmiechniętych ludzi....piszcie jak najczęściej...czekamy:)

Elwood
14.07.2011, 23:32
Dzida mam nadzieję że sielanka się w końcu skończy i zaczną szuterki i rzeczki na których pomoczycie jajka:) życzę słonecznej pogody:)

Wot Nikczemnik!
Jednak solo na moto tę trasę zrobić, to trzeba mieć coś z czajnikiem... :)

Roberth71
16.07.2011, 10:53
15 lipca 15:18 polskiego czasu

Idę spać, 7.00 rano startujemy, teraz żarty się kończą, zaczyna się prawdziwa, dzika Syberia, spanie w krzakach, kontakt myślę że za dwa dni ale może być utrudniony, zobaczymy jak będzie.

bukowski
16.07.2011, 16:51
Wot Nikczemnik!
Jednak solo na moto tę trasę zrobić, to trzeba mieć coś z czajnikiem... :)

O, odezwał się ten, co na trekking samotrzeć gitarę i krzesło targał :haha2:

Roberth71
18.07.2011, 14:53
zaległe info plus świeże :)

16 lipca godz. 13:37 polskiego czasu
Miejscowość Skorowodine, dziś przejechaliśmy 950km, zatrzymaliśmy się w hotelu. Przez te kilometry wyprzedziliśmy około 20 samochodów a dwa Nas :). pustkowie, jutro już dzicz i koniec normalnej drogi. Upał 30 stopni, oby tak dalej :)

18 lipca godz. 10:53 polskiego czasu
Dziś będziemy mieć opóźnienie, strzeliła guma, droga przeje......, tylko głazy i kamienie.
Ładujemy się na prom przez Lene, płynie 40 min, później 100km i do Jakucka,więc będziemy późno bo nie wiadomo kiedy prom odpłynie ;).

godz. 13:52 polskiego czasu.
Jesteśmy w Jakucku dzis 530km.Coraz gorsze drogi więc będą coraz mniejsze przebiegi, do tego płonie tajga. Kurz z drogi oraz dym = słaba widoczność , przy wyprzedzaniu spada do zera.
Mamy mały hotelik na wlocie do miasta, lecimy na nogach lepić dętkę. Olek złapał gumę na przodzie, ale ok. wymieniliśmy, mój TKC strasznie leci, 2 tys i już nie ma połowy kostki, nie wiem jak wróce :( (pewnie że wrócę :))
Idziemy spać , od jutra najtrudniejszy odcinek, do Magadanu 2200km, około 6 dni jazdy, może być problem z kontaktem , pozdrawiamy wszystkich.

Kuba
18.07.2011, 15:32
Eh... fajnie, fajnie.... :D

Sławekk
18.07.2011, 20:50
powodzenia :Thumbs_Up:

Roberth71
19.07.2011, 14:30
19 lipca godz. 08:22 polskiego czasu
Zwiedziliśmy sobie Jakuck i po przespanej nocy w hotelu ruszyliśmy znowu na prom przez Lene, teraz już 100km promem, do wsi Nizny Bestiach ( pisze to co Damian podaje mogę w nazwach coś przekręcić .... weryfikujcie jak coś :)). Teraz już mamy drogę "grawiejka" cały czas do Magadanu.

20 lipca godz. 00:51 polskiego czasu
Stoimy na brzegu i czekamy na prom przez rzekę Aldan...............kiedy będzie? nikt nie wie ;). Z nami czekam 10 samochodów, za rzeką wieś Handyga. Najgorsze to komary i meszki, są ich miliardy. Noc w tajdze była ok.

20 lipca godz. 04:09 polskiego czasu
Płyniemy około 2godzin, zrobimy 300km, chmurzy się , jak przyjdzie burz to będzie przej...., do Magadanu zostało jakieś 1500km. Droga coraz trudniejsza, i znowu te komary i meszki..... miliardy ich jest. Może w niedziele dotrzemy do celu .

majo
20.07.2011, 21:25
No coraz bliżej są chłopaki:) Już na Kołymie:) Zaciskać poślady i dzida. Nie drażnić susłów, głaskać niedźwiedzie i wzmagać odporność z lokalesami:) Syberia długo zostaje w pamięci:) Jest gorącą więc obstawiam, że chłopaki zaatakują drogę kości..ten rok w Rosji jest bardzo upalny więc jest szansa że rzeki są płytkie i torf w miarę suchy:):):) Miłego brodzenia w gównie:)

monah
21.07.2011, 06:29
leje u nas juz tydzien

wolly
21.07.2011, 11:26
Jest gorącą więc obstawiam, że chłopaki zaatakują drogę kości..ten rok w Rosji jest bardzo upalny więc jest szansa że rzeki są płytkie i torf w miarę suchy:):):) Miłego brodzenia w gównie:)
Majo nie tak do końca , zreszta ty wiesz jaki tam jest deszcz

monah
22.07.2011, 06:14
No wiec przed chwila zadzwonili z telefonu satelitarnego ze cos sie tam u nich stalo. Nie bardzo zrozumialem bo lacznosc kiepska. 600 km od Jakucka Damian zaliczyl jakas nieduza glebe parkingowa i cos mu sie z obojczykiem stalo. Wracaja do Jakucka.

Roberth71
25.07.2011, 12:39
A więc tak: Damian wraca , już jest w Moskwie, dzisiaj ląduje na Okęciu, ma zerwane ścięgna więc jechać nie może. Olek pojechał dalej, relacja się nie kończy.

Czarek40
25.07.2011, 17:47
A więc tak: Damian wraca , już jest w Moskwie, dzisiaj ląduje na Okęciu, ma zerwane ścięgna więc jechać nie może. Olek pojechał dalej, relacja się nie kończy.

Wielka szkoda. Powrotu do zdrowia.:(:mur:

A.Twin
25.07.2011, 18:07
Jak poszły scięgna obojczyka, to drutowanie Cię pewnie nie minie.
Relacja z twojej drogi też ;)
Zdrowiej Damianie.

Południowiec
25.07.2011, 20:34
I przejedzie człowiek tyle kilometrów, uniki robi w jakieś paryje przed latającymi łódkami i wrócić musi przez jakąś parkingówkę .. los to jest dziiiiwna rzecz.

Co się odwlecze to nie uciecze! :at:
Magadan niezdobyty siedzieć nie będzie.

Podpinam się do czekających na relację ;)

wolly
25.07.2011, 22:38
Ze tak się zapytam a co z motorem (wremienywoz) został na miejscu ,sprzedany zostanie przywieziony oddzielnie wiem ze dają na trzy miechy ale pan wjechał i pan wyjeżdża u nich to jedność odprawa celna na lotnisku to chyba to samo ?? ,powrotu do zdrowia

Unzagi
25.07.2011, 23:27
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!
A wyprawa... rewelacja!:) Powodzenia w kolejnych etapach podróży. Trzymam kciuki!

Roberth71
27.07.2011, 11:25
Olek Pisze:
27 lipca godz. 10:11 polskiego czasu

Jestem w UstiNeri , 1000km od Magadanu. Obie opony rozdarte, tył dziś sam na drodze kleiłem. Jadę wolno, moto źle się prowadzi. W Szynomonatżu spotkałem gościa który ma Yamahe TTR ma taką samą oponę z przodu. Z tyłem gorzej. Niechętnie ........... ale ubłagałem go ..................sprzedać nie che, ale chyba mi da. Dowiem się za 3 godziny, wtedy mam do niego dzwonić. Jeśli mi nie da to jutro "wulkanizuje" to co mam i jadę dalej. Na razie czekam z nadzieją.

majo
27.07.2011, 21:29
Już niedaleko dasz radę:) w Magadanie mogą mieć oponę:) reszta info na PW

monah
28.07.2011, 17:51
Olek pisał dziś wieczorem ze zostało mu do magadanu mniej niż 500 kilometrów. Ma problemy z tylnia oponą także jedzie powolutku. Jutro powinien dojechać. Zalatwiłem mu tam dach nad głową.

daro
29.07.2011, 19:45
Olek dojechal. Poszedl spac.

Czarek40
31.07.2011, 14:45
Co taka cisza. Pisać!!!:smoking:

deny1237
01.08.2011, 08:44
witam po dłuzszej przerwie.

ja aktualnie juz w domu, wypuscili mnie ze szpitala.Obojczyk poskładany na druty jestem unieruchominy w "kamizelce" na 6 tygodni, ale przejdzmy do bardziej interesujacych tematów, czyli to co dalej na wyprawie u Olka.

Mianowicie Olek nadal w Magadanie, niestety opony jego są podobno w agonalnym stanie i jednak w Magadanie nie da sie kupic nowych lub uzywanych opon do Afri.Aktualnie orientował sie w temacie przesłania opon z Jakucka do Magadanu, gdyz tam gdzie została moja Afryka został równiez komplet opon które wiezlismy ze soba, ale na chwile obecna uzyskał informacje ze potrwaloby to okolo 2 tygodni............. wiec kicha.
poddałem mu pomysł aby zorientował sie w kwestii biletu lotniczego z magadanu do jakucka i spowrotem to moze poleci osobiscie po te opony, tak byłoby najszybciej i najpewniej. Czekam na kolejne info od Olka i zaraz wam przekaze co wymyslił,wykombinował.

Temat promu do Władywostoku (mielismy taki cichy plan aby z magadanu popłynac przez morze ochockie do władywostoku, wymyslilismy to siedzac sobie nad bajkałem) niestety podobno tez nie realny, sa tylko jakies kontenerowce i procedury z nimi bardzo skomplikowane.

Gdyby nie mój pech, dzis pewnie bylibysmy w okolicach Jakucka juz w drodze powrotnej, szlak by to trafił............................

p.s sorry za braki w polskich znakach ale pisze jedna reka...........

hejka

Czarek40
01.08.2011, 10:21
pisz pisz deny

sebol
01.08.2011, 10:58
też w Mongolii mieliśmy trochę przygód z obojczykiem i żebrami ale o tym w relacji za jakiś czas . Szybkiego powrotu do zdrowia .

deny1237
02.08.2011, 10:26
z jakucka zostały wysłane opony do magadanu, podobno jutro maja byc , jak dotra to olek zakłada i zaczyna droge powrotna.

Chyba jednak te "HEIDENAŁY" które zabrał olek sa zasłbe na rosyjskie grawiejki zakładał je w Czicie wiec zrobił na nich około 6,5 tys km i nie nadaja sie do jazdy, według mnie troche za mało wytrzymały.

ltd454
02.08.2011, 13:50
mówisz o K60? Mi swojego czasu wypadło parę klocków z tej opony, ale prawie 2 tysie zrobiłem na drutach i jakoś dojechałem do domu.

Zet Johny
02.08.2011, 14:18
Jakiś czas temu miałem taką na tyle przy dr big i znikła mi bardzo szybko.
Myślę że to mogło być około 4 tys. km.

deny1237
02.08.2011, 20:36
nie wiem jaki dokładnie był model tych opon zapamietałem tylko firme, ja osobiscie miałem continentale tkc, tez leciały dosc szybko ale mam wrazenie ze wytrzymałyby troche wiecej, zreszta bede musiał sie chyba przekonac za rok jak pojade po moje moto które tam stoi na tych continentalach.

czosnek
02.08.2011, 20:40
Szkoda, że przedwcześnie musiałeś zakończyć wyprawę, no ale za to będziesz się Syberią mógł delektować ponownie za rok, tak, że nie ma tego złego... ;)
Zrastaj się szybko!

majo
03.08.2011, 10:41
czekam na dalsze wieści... jak chcecie pogadac o oponach to jest ku temu stosowny dział:)

deny1237
03.08.2011, 11:01
wiec mała kolejna informacja, opony dotarły do Olka wiec jutro tzn za około 8 godz (czas w magadanie, warszawa + 10 godz) rusza w droge powrotną.

deny1237
07.08.2011, 10:37
Olek własnie dotarł do Jakucka ( juz trzeci raz podczas tej wyprawy...... drugi raz był jak wrócił sie ze mną do szpitala ) tak wiec powrót idzie dobrze oby tak dalej, jakis nadzwyczajnych przygód nie miał , nadal przesladuja go przebijane opony ale z tym radzi sobie swietnie teraz w jakucku wezmie z mojego moto kolejne dwie nowe detki, wiec spoko da rade a drogi juz bedzie miał coraz lepsze( zostało mu juz tylko około 1500 km grawiejki)

W Jakucku jeden dzien zrobi sobie odpoczynku w miedzy czasie delikatnie przygotuje moje moto na przetrwanie ciezkiej Jakuckiej zimy ( około -50 stopni przez 3 miesiace )
spuszczenie płynu z chłodnicy
wypalenie paliwa z gazników
wyjecie akumulatora

to moze uda sie za rok odpalic.................

majo
07.08.2011, 20:10
wracał przez Ust Neri?? czy atakował przez Tomtor??

deny1237
10.08.2011, 10:54
Olek wracał przez USTNERI z informacji jaki mam to Włodek próbował przez TOMTOR ale nie dało sie i musiał wrócic.

Olek aktualnie w miejscowosci Ałdan, odcinek z Jakucka był trudny bo bardzo lało i bardzo duzo błota, nadal bardzo leje wiec OLEK zostaje w Ałdanie jeden dzien w hotelu, wysuszy sie troche i moze przestanie padac i jutro rusza dalej. Korzystajac z okazji załatwił tzw registracje bo tam w Ałdanie znalazł jakas babeczke która pomogła mu to załatwic ale kosztowało go to 400 złoty.

Tak na marginesie czy trzeba miec ta registracje......... bo ja wracałem wprawdzie, niestety samolotem, nie miałem tej registracji ale nie miałem z tego powodu zadnych kłopotów nawet nikt nie zapytał dlaczego nie mam tego na karcie migracyjnej, ale Olek chciał miec spokojna głowa i załatwił to. Jak wczesniej chcielismy to załatwic gdzies po drodze to niestety jakos sie nie udawało, nikt nie chciał tego podbic.

wolly
10.08.2011, 15:51
Można to olać , ale jak zanocujesz w hotelu to oni Cię z automatu rejestrują tylko tą kart emigracyjna trzeba dać za te 400 pln to chyba Mariot był

Ronin
10.08.2011, 16:39
Przy wyjeździe z Rosji Pani pytała, gdzie mieszkaliśmy. Stanęło na tym, że u druziej - motocyklisów i ok.

Elwood
11.08.2011, 10:51
Nie ma obowiązku rejestracji.

deny1237
11.08.2011, 11:02
no trudno to Olek troche przepłacił........... ale z tym podbijaniem w hotelu to nie jest takie proste jak spalismy z olkiem w kilku hotelach to nikt nie chciał podbic tego na tej karcie emigracyjnej, dawali nam tylko rachunek z hotelu, dlatego ja własnie tak myslałem ze w razie czego to pokaze ten kwitek z hotelu, ale tak jak pisałem mnie nikt o nic nie pytał na granicy-lotnisku w Moskwie.

dzieki za informacje.

deny1237
12.08.2011, 11:39
Olek wlasnie dotarł do Czity, wiec zabierze czesc swojego bagazu który pozostawilismy jadac na magadan oraz załozy opony które równiez pozostawił w Czicie.

Wczoraj Olek spotkał Amerykanca który na Harleyu jechał na MAGADAN.

PiotrW
12.08.2011, 12:36
Chyba spotkaliśmy tego samego Amerykańca pod Novosybirskiem ok 3 tyg temu. Gościu najwyraźniej się nie śpieszył. Podróżuje w starym dobrym stylu. Gratów niewiele, na sobie skórzana kurteczka i dżinsy. Poprzerabiany Harley Sportster z lampami jak na Baja 1000. Żadnych opon, ani nic z tych rzeczy. Miało się wrażenie, że jak mu nie odpowiada pogoda to po prostu nie jedzie dalej. Mówił, że objechał już Glob trzy razy. Zapraszał do swojegu kampu dla bikersów w Bułgarii. Miło wiedzieć, że prze do przodu.

tomekc
12.08.2011, 14:18
Chyba spotkaliśmy tego samego Amerykańca pod Novosybirskiem ok 3 tyg temu. Gościu najwyraźniej się nie śpieszył. Podróżuje w starym dobrym stylu. Gratów niewiele, na sobie skórzana kurteczka i dżinsy. Poprzerabiany Harley Sportster z lampami jak na Baja 1000. Żadnych opon, ani nic z tych rzeczy. Miało się wrażenie, że jak mu nie odpowiada pogoda to po prostu nie jedzie dalej. Mówił, że objechał już Glob trzy razy. Zapraszał do swojegu kampu dla bikersów w Bułgarii. Miło wiedzieć, że prze do przodu.


Doug, kolo robi juz nie pierwsza rundke, poprzednia byla na starym indianie -ma koles jaja i fundusze na wyjazd.
Tu temat o obecnej podrozy:
http://www.advrider.com/forums/showthread.php?t=681994

deny1237
13.08.2011, 14:55
Olek dotarł dzis do Ułan Ude, wszystko u niego ok nie ma zadnych problemów oby tak dalej, spotkał sie po drodze z Pawłem (monahem) który jedzie na elektrze do Władywostoku jedzie z kolega który jedzie choperem szerokosci dla nich.

lsbadvenrure
14.08.2011, 12:46
POZDRAWIAM WSZYSTKICH Z ULAN UDE. Drogi juz dobre, pogoda niech bedzie jaka tam ma byc, jest asfalt i lepiej lub gorzej daje rade:))))). Zrobilem se dzien przerwy bo jakos zmeczony bylem . Jutro z rana lece do Irkucka, a potem dalej. Jak wroce bedzie relacja ze zdjciami. Nick mia byc lsbadventure, ale sie pomylilem. Zmienie jak wroce. Co do Douga- przekoles. Tak powinien byc spakowany na wyprawe kazdy, bez zbednych badziewi, ktore ja targam ze soba. Jeszcze raz pozdro. Trzymajta kciuki. I JEST FAJNIE!!!:)))))

sebol
15.08.2011, 11:27
dokładnie jak napisał PiotrW

Ischiff
16.08.2011, 12:30
Czy są jakieś wieści o Tomku z Tychów? Nic nie piszecie...

majo
16.08.2011, 21:55
hmm wyjechało trzech ...wrócili(wracają) osobno:( proszę o więcej info:)

Roberth71
17.08.2011, 10:52
Wyjechał Damian Olek i Włodek , żaden Tomek do nich nie dołączył.Z tego co wiem to miał jechać ale nie pojechał.

wolly
17.08.2011, 18:21
hmm wyjechało trzech ...wrócili(wracają) osobno:( proszę o więcej info:)

e proszę się nie czepiać ,wypadek losowy a zresztą nie trzeba chyba Tobie tłumaczyć ,dojedzie do kraju samotny jeździec to pewnie coś napisze i jakąś fotę pokaże

deny1237
19.08.2011, 18:54
wolly dzieki za zrozumienie..........


Olek aktualnie około 20 km za Kurganem, wszystko ok tylko stwierdza ze nastepne wyprawy trzeba tak planowac zeby nie wracac ta sama droga............ choc odcinek z Magadanu do Skoworodino to raczej nie ma innej opcji.

majo
21.08.2011, 09:03
a jest przez Sewierobajkalsk:) lub Jakuck Sererobajkalsk:)

deny1237
21.08.2011, 13:06
Majo czy chodzi ci o stara droge kosci i nowa droge.... bo patrze po mapie i nie moge znalezc czegos takiego o czym piszesz Sewierobajkalsk.

mape która ja mam to jest droga m56, no i oczywiscie ewntualnie od kjubeme stara droga przez Tomtor.

Czy jest jeszcze jakas inna mozliwosc.....

majo
21.08.2011, 20:04
jak pisałem wcześniej Tynda- Serierobajklalsk lub Jakuck Sewierobajskalsk:) patrz od północnego Bajkału. Jest to pewna ewentualnośc aby nie pałować drogą Jakuck Skoworodino 2 razy:) Ale to na inny temat rozmowa:) Czekam na dalsze wieści o chłopakach:)

deny1237
22.08.2011, 18:38
Olek dotarł dzis do miasta Kursk, postanowił ze bedzie wracał przez Ukraine. W Kursku prawdopodobnie jutrzejszy dzien poświeci na mały odpoczynek i może jakieś małe zwiedzanie.

Olek serdecznie pozdrawia wszystkich forumowiczów, trzymajcie mocno kciuki bo juz zostało bardzo nie wiele.

Mnie osobiście szlak trafia w domu z reką w ortezie, ale w srodę ide na wizyte do ortopedy który pomaga leczyć kontuzje zawodnikom żuzlowym w naszym częstochowskim klubie, może więc wymysli jakiś szybki sposób na błyskawiczną rehabilitacje abym mógł wracać do Jakucka po moją Afryczke, choć pewnie we wrzesniu to już mało realne................ i jednak zime bedzie musiała przezimować na Syberii.

Elwood
22.08.2011, 19:02
Nie martw się Deny.
Za rok znowu Ci będzie kupa ludzi zazdrościć.
Ech Majo... Byłeś Wielki!

wolly
22.08.2011, 22:39
Ech Majo... Byłeś Wielki!

ja bym powiedział CZAPKI Z GŁÓW i bić pokłony
cała zabawa zaczyna się od od głębokiego jeziora na wschód reszta to pikuś :bow:

deny1237
23.08.2011, 10:14
Oj to fakt prawdziwa zabawa i przyjemnosc zaczela sie od bajkalu na wschod,ni niestety dla mnie ta zabawa w tym roku trwala tylko 8 dni...no faktycznie plus tego wszystkiego jest taki ze przyszloroczne wakacje mam praktycznie zaplanowane i nie bedzie rozwazan gdzie jechac

A.Twin
25.08.2011, 09:37
Hej, może jakaś fotozajawka z podróży? Czekamy.

monah
29.08.2011, 19:55
Moje 5 rubli)
JXg4DLVjXIo

majo
29.08.2011, 21:31
Fajnie sie bawisz Pawełku na Wschodzie:) Zajrzę na kawkę w przyszłym roku to pogadamy:)

wolly
30.08.2011, 07:50
Paweł HD to jest ten jedyny ??

deny1237
30.08.2011, 10:11
Olek w dniu wczorajszym dotarł cały zdrowy i bardzo szczesliwy do Tychów czyli do domu.

Tak wiec Wyprawa na Kołyme 2011 zostaje uznana za zakończoną........... choć jak wiadomo w związku z przygodami drugą cześć wyprawy będe realizował w roku 2012.......... ( taki mały Syberyjski serial )

Pracuje nad krótkimi opisami do zdjęc mam nadzieje że lada dzień wrzuce jakiś link ( chciałbym zrobić jakiś krótki fajny filmik taki jak monah, ale kwestie komputerowe to moja bardzo słaba strona )

Monah gratuluje wyprawy do Władywostoku

Majo czyżbyś na przyszły rok planował Syberie........

lsbadvenrure
30.08.2011, 16:25
Witam. Wróciłem cały i zdrowy. Popracuję nad filmikami i zdjęciami i wrzucę na forum. Majo, jeśli planujesz trasę na przyszły rok, to pomyśl nad drogą z Tyndy do Bracka, bo jest taka. Ogólnie jeszcze żyję wyprawą,nie umię sobie nigdzie znaleźć miejsca i tak dziwnie jakoś. Dzięki dla wszystkich którzy kibicowali mi i Damianowi. Warto było tam pojechać. Czuję się spełniony, jedyny niedosyt jaki pozostaje to to, że nie pojechałem na starą drogę. Z Damianem na pewno byśmy uderzyli. Tego co przeżyłem nikt mi nie zabierze- do końca życia będę to pamiętał. Rosja już była. Jeszcze tylko reszta świata;)

monah
30.08.2011, 16:56
No gratuluje) Kak govoritsia - molodec)
Majo, a propos koleji BAM na polnoc od Bajkalu. Ciezka droga Mishutka na Africe i nasz klubny Edgar z Jaroslawia przejechal 2 tygodnie temu. Tu maly opis i fotki http://blackbears.ru/forum/viewtopic.php?t=1739

deny1237
30.08.2011, 18:18
oto link do roboczo wklejonych zdjęc na picasa

http://picasaweb.google.com/103562649807718776480

Montowanie jakiegoś filmiku itp. pewnie zajmie mi sporo czasu ( bo to bedzie mój debiut montażowy ), więc chociaż podzielę się z wami roboczym materiałem.

bajrasz
30.08.2011, 19:59
Gratuluję. Oglądając foty wracają wspomnienia, już bym pojechał znowu. Fatalna historia z tym obojczykiem.

Joseph
30.08.2011, 21:26
Deny, dramaturgia tych filmów i bez montażu urywa d... :)

Zdrowia!

deny1237
31.08.2011, 01:09
poprzednio kilka filmików nie dawało się uruchomić, poprawiłem teraz powinno być ok wszystkie powinny chodzić.

Hejka

Dzieki za miłe słowa pocieszenia, Bajrasz mnie też już by się chciało wrócić na te Syberyjskie przestrzenie.....................

Pajdor
06.09.2011, 14:10
Konkretna wyprawa - gratuluje

Sławekk
06.09.2011, 14:59
Miło się ogląda . Będzie dobrze w przyszłym roku ;)

yonec
20.09.2011, 21:09
Artykuł:
Tyszanin Aleksander Sołtys zdobył Magadan. Przejechał motocyklem 25 tysięcy kilometrów (http://tychy.naszemiasto.pl/artykul/1088277,tyszanin-aleksander-soltys-zdobyl-magadan-przejechal,1525647,id,t,zid.html#galeria)

Wcześniej to przeoczyłem że z Tychów. W moim mieście sypialni taki podróżnik, a do tego prawie równolatek - nieźle :)
Pzdr
PS. Chyba widziałem taką AT na mieście w okolicach K.

falcon500
20.09.2011, 22:06
Olek , pozdrawiam !! dzięki za łożyska do kół . na szczęście nie były przydatne. zaraz za Lwowem straciłem tylko szybę, i to byłoby na tyle , Afri na Katynskim spisała się git :-)

narka..

lsbadvenrure
14.02.2012, 14:46
Witam. Daję linka do zdjęć z wyprawy z Magadanu. Sorki za jakość i oszczędność słów, ale dobrze, że znalazłem czas na chociaż tyle. POZDRO:)))

https://picasaweb.google.com/oleksoltys/WYPRAWAMAGADAN2011#

Roberth71
14.02.2012, 15:37
Nie wiedziałem że kolega Damian to taki glebiarz :) mówił że tylko raz a tutaj co zdjecie to leży :haha2::haha2::haha2::haha2:


oczywiście żartuje , wiem z tajnych źródeł że to sama AT się przewracała bez kierowcy ;)

Elwood
27.02.2012, 21:09
shFVmic_XeY

deny1237
28.02.2012, 11:18
OJ Elwood , ale zagrałeś na moich emocjach......dzieki fajny filmik a jeszcze lepsza muzyczka.

lsbadvenrure
10.03.2012, 16:06
<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:TrackMoves/> <w:TrackFormatting/> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:DoNotPromoteQF/> <w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther> <w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian> <w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> <w:SplitPgBreakAndParaMark/> <w:DontVertAlignCellWithSp/> <w:DontBreakConstrainedForcedTables/> <w:DontVertAlignInTxbx/> <w:Word11KerningPairs/> <w:CachedColBalance/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> <m:mathPr> <m:mathFont m:val="Cambria Math"/> <m:brkBin m:val="before"/> <m:brkBinSub m:val="--"/> <m:smallFrac m:val="off"/> <m:dispDef/> <m:lMargin m:val="0"/> <m:rMargin m:val="0"/> <m:defJc m:val="centerGroup"/> <m:wrapIndent m:val="1440"/> <m:intLim m:val="subSup"/> <m:naryLim m:val="undOvr"/> </m:mathPr></w:WordDocument> </xml><![endif][if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true" DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99" LatentStyleCount="267"> <w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/> <w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false" UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/> <w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/> </w:LatentStyles> </xml><![endif][if gte mso 10]> <style> /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-priority:99; mso-style-qformat:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin-top:0cm; mso-para-margin-right:0cm; mso-para-margin-bottom:10.0pt; mso-para-margin-left:0cm; line-height:115%; mso-pagination:widow-orphan; font-size:11.0pt; font-family:"Calibri","sans-serif"; mso-ascii-font-family:Calibri; mso-ascii-theme-font:minor-latin; mso-fareast-font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-theme-font:minor-fareast; mso-hansi-font-family:Calibri; mso-hansi-theme-font:minor-latin;} </style> <![endif]--> Witam. Pod spodem krótki opis z wyprawy:)))


Motocyklem przez Syberię
Witam wszystkich czytelników. Nazywam się Aleksander Sołtys, mam 25 lat i moją pasją jest podróżowanie na motocyklu. Pozwala mi to na spełnianie marzeń i sprawia, że moje życie nabiera smaku. Na wstępie zaznaczam, że nie fascynuje mnie jazda na jednym kole „od ronda do ronda”, lecz chęć odkrywania świata, poznawania nowych ludzi, a także „dotykania” historii miejsc, które odwiedzam. Tym samym trochę różnię się od stereotypowego wizerunku motocyklisty, jaki krąży wśród kierowców.

Początki...
Od urodzenia mieszkam w Tychach. Kończę studia na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego na kierunku politologia. Moja przygoda z podróżowaniem rozpoczęła się na dobre w 2009 roku, kiedy to wziąłem udział w dziewiątym Międzynarodowym Motocyklowym Rajdzie Katyńskim, z którym przemierzyłem Ukrainę, Rosję, Estonię, Łotwę i Litwę. Zobaczyłem dawne kresy wschodnie, spotkałem wielu Polaków, którzy tam żyją i odwiedziłem miejsca kaźni: Hutę Pieniacką, Bykownię, Charków, Katyń, Miednoje i wiele innych. Była to dla mnie magiczna podróż, która pozwoliła mi na odkrycie wschodu i poznania go takim jakim jest. Rok później wybrałem się wraz z dwoma kolegami w podróż do Albanii.
Od kilku lat moim marzeniem było dotrzeć na odległy zakątek kuli ziemskiej i przeżyć przygodę życia. Po Rajdzie Katyńskim byłem pewien, że wrócę jeszcze na wschód. Pragnąłem dotrzeć na Syberię, ujrzeć miejsca wielkiej tragedii ludzi , którzy ginęli w nieludzkich warunkach w czasie niewolniczej pracy w łagrach. Chciałem też ujrzeć syberyjskie stepy oraz zobaczyć jak żyją ludzie poza cywilizowanym światem. Chciałem poznać smak prawdziwego wschodu, zobaczyć go takim jaki jest naprawdę. Byłem ciekaw jak moje wszystkie wyobrażenia o tym co jest na wschód od Bugu, skonfrontują się z rzeczywistością. W tym roku pojawiła się taka możliwość.

Maga... co?!

Zadzwonił do mnie kolega Tomek Dorsz z zapytaniem czy chciałbym się wybrać na Magadan? Maga… co?? Nie wiedziałem dokładnie gdzie to leży. Naprowadził mnie, wyjaśnił mi, że to praktycznie na samym wschodzie Rosji, i jeśli bym wziął w tym udział, to przejadę największe Państwo na świecie motocyklem. Początkowo odmówiłem z wielu powodów: pracowałem, musiałem w końcu skończyć studia, nie miałem funduszy na taką wyprawę, a poza tym nie wiedziałem jak taki szaleńczy pomysł zostanie przyjęty przez moich bliskich - w końcu to nie wyprawa w koło komina. Jednakże, już po godzinie namysłu, oddzwoniłem do kolegi z informacją, że niech się dzieje, co chce, ale w lipcu jedziemy. Trzeba było podjąć odważną decyzję, przecież w przyszłości również będę pracował z pieniędzmi może być różnie, a i rodzina przyjmie taki pomysł niechętnie i z obawą o mnie, niezależnie od tego ile będę miał lat. Po tygodniu czasu spotkaliśmy się, aby omówić szczegóły. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy na motocyklach HONDA XRV 750 - duże enduro sprawdzone przez wielu podróżników z całego świata. Proste w obsłudze i stosunkowo łatwe do naprawy własnymi rękoma. Ustaliliśmy, że wyruszamy pierwszego lipca i podróż potrwa dwa miesiące. Postanowiliśmy, że jedziemy we trzech - Włodek, Damian (koledzy motocykliści sprawdzeni w motocyklowym adventure) i ja. Pomysłodawca Tomek odpadł w przedbiegach. Jedziemy oddać hołd wszystkim pomordowanym na Kołymie więźniom politycznym. W drodze powrotnej spotykamy się z Rajdem Katyńskim, po czym wracamy do domu.

Przygotowania

W marcu zakupiłem motocykl i zacząłem przygotowania. Wymieniłem łożyska, napęd, klocki hamulcowe i wiele innych rzeczy niezbędnych do przejechania 25 tysięcy kilometrów. Zakupiłem namiot, aluminiowe kufry, śpiwór, palnik, telefon satelitarny, żywność liofilizowaną (żywność w małych paczkach, zalewana gorącą wodą, która zawiera ilość kalorii odpowiadającą normie dziennego przeciętnego spożycia). Drugim aspektem moich przygotowań było fizyczne przygotowanie się do wyprawy. Zacząłem biegać, pływać i chodzić na siłownię. Zdawałem sobie sprawę, że będzie ciężko i nie mogłem lekceważyć niczego. O sponsorów było ciężko, ponieważ gdziekolwiek się nie udawaliśmy dawano nam do zrozumienia, że chcąc nie chcąc nasza wyprawa może być odebrana jako przedsięwzięcie o charakterze politycznym. Znaleźliśmy jednego sponsora, który dał nam jednorazowo 3500 zł.
Nadchodził dzień wyjazdu. Jak już wyżej wspomniałem mieliśmy jechać we trzech. Dwa tygodnie przed rozpoczęciem wyprawy dowiedziałem się, że towarzyszyć nam będzie grupa księży z Rajdu Katyńskiego, którzy jadą wyprawą chopperami nad Bajkał. Ja i Damian ruszyliśmy dzięń później, niż było to planowane, trzeci uczestnik wyprawy jechał z chopperzystami.

Podróż

Wyruszyłem z Tychów pierwszego lipca o godzinie 7 rano. Padał rzęsisty deszcz. Po drodze w Częstochowie dołączył do mnie Damian i razem udaliśmy się w kierunku granicy białoruskiej. Przekroczenie granicy zajęło nam dwie godziny. Następnie ruszyliśmy w kierunku Mińska, a potem dalej w kierunku Moskwy. O północy dotarliśmy do przydrożnego białoruskiego hotelu, gdzie powitali nas chopperzyści. Idziemy spać. Następnego dnia kierunek Smoleńsk.
Na miejscu tragedii Smoleńskiej byłem w zeszłym roku. Wiele się od tamtego czasu nie zmieniło. Stoi kamienny pomnik i krzyż upamiętniający to tragiczne wydarzenie, wszędzie pościnane drzewa oraz dużo ładnie zrównanego piasku , w którym można znaleźć pozostałości po katastrofie z kwietnia 2010 r. Odmówiliśmy tam krótką modlitwę, po czym udaliśmy się na do Katynia. Kto tam był, ten wie, że w tym lesie ptaki nie śpiewają. Cisza i spokój pośród drzew tablice z wyrytymi nazwiskami polskich oficerów. Zwiedzamy memoriał, po czym bierzemy udział we mszy świętej. Modlimy się i ruszamy w dalszą drogę. Wieczorem docieramy do Moskwy.

Moskwa

Moskwa robi wrażenie. Jest to miasto potężne i bogate, miasto w którym nie da się żyć nie mając pieniędzy. Duże szerokie drogi (niektóre z nich mają po sześć pasów w jedną stronę), luksusowe samochody i niekończące się korki. Ludzie ubrani w drogie markowe ubrania, dużo pięknych kobiet, wszędzie pełno policji i samochodów bez tablic rejestracyjnych(później dowiedzieliśmy się, że mandat za brak tablicy, to równowartość jedynie 10 złotych, a za prędkość mandaty są bardzo wysokie). Taką Moskwę zapamiętałem z tej wyprawy. Na zwiedzanie nie było czasu. Śpimy w Polskiej katedrze, następnego dnia ruszamy w stronę Kazania.
Poranek był przepiękny. Jechaliśmy sobie z Damianem po rosyjskich asfaltowych drogach, tankowaliśmy, rozmawialiśmy z ludźmi na postojach. Pytali nas, co takiego interesującego jest w Magadanie, że tam jedziemy? Odpowiadaliśmy, że tam był największy łagier, a po za tym chcemy zobaczyć całą Rosję, która jest największym państwem na świecie. Rosjanie byli do nas przyjaźnie nastawieni, życzyli nam wszystkiego dobrego. Kiedy pytaliśmy o drogę lub o jakieś miejsce, do którego nie wiedzieliśmy jak dotrzeć, zawsze chętnie nam pomagali. Druga połowa dnia nie była już tak piękna jak pierwsza. Około południa zaczęło padać. Nałożyliśmy kostiumy przeciwdeszczowe i trochę zwolniliśmy. Damian się za mną zgubił i długo się nie zjawiał. Zatrzymałem się na przydrożnym posterunku policji i czekając na niego uciąłem sobie pogawędkę z policjantami. Jeden z nich pochwalił mi się, że gdy służył w armii, był przez dwa lata w Legnicy. Bardzo miło wspomina tamten okres. Powiedział mi, że żal mu było odjeżdżać z naszego kraju. „W dniu wyjazdu wszyscy płakaliśmy” - powiedział. Długo czekałem na Damiana, a policjanci powiedzieli mi, że mógł nie zauważyć znaku i pojechać inną drogą. Po zastanowieniu, pożegnałem się z policjantami i udałem się dalej. Po godzinie zobaczyłem motocykle w przydrożnej restauracji- była to ekipa księży. Ku mojemu zdumieniu, nie było z nimi Damiana. Zacząłem się martwić, ale dodzwoniłem się w końcu do niego, był 20 kilometrów przed nami. Księża zjedli, ja również. Postanowiłem że kawałek pojadę z nimi. Niebawem dołączył do nas Damian i „pociągiem syberyjskim” podążaliśmy do Kazania.

W drodze do Kazania

Cały czas padało, widoczność była słaba, a droga bardzo śliska. W pewnym momencie auto z przeciwległego pasa zaczęło zjeżdżać na nasz. Przed nami jechał pick-up z przyczepą na której wiózł skuter wodny. Zobaczyłem jak kilka aut zaczyna do siebie dobijać mijając chłopaków na dosłownie na centymetry, a skuter wodny z przyczepą wyleciał w powietrze. Wszystko trwało ułamek sekundy. Moja reakcja była natychmiastowa - spanikowany nacisnąłem na oba hamulce i zaliczyłem pierwszą tzw. „glebę”. Lewą nogę miałem przygniecioną przez motocykl, podniosła go jakaś kobieta. Miałem wrażenie, że dookoła mnie panuje bałagan i jest dużo popłochu. Podbiegł do mnie Damian, zszokowany równie mocno jak ja. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, ze nic mi nie jest. Poza mną nikt nie ucierpiał. Skończyło się na potłuczonej lewej nodze i wygiętej kierownicy w moim motocyklu. Mogłem jechać dalej. To, że nikt w tym wypadku nie zginął śmiem nazwać cudem. Wieczorem docieramy do Kazania, gdzie kierownica zostaje lekko wyprostowana, a moja noga nasmarowana lekami przeciwbólowymi. Rano pobudka, kierunek Perm.

Przez Ural

Damian postanowił, że będzie jechał w księżmi, ponieważ uważał, że wypadek jest dla niego znakiem od opatrzności i nie może jechać ze mną. Ja uznałem, że bezpieczniej będzie, gdy pojadę sam. Zgodnie z ustaleniami pojechałem na Perm. Góry Ural - wysokie, krajobrazy ładne i dużo mniej samochodów niż w poprzednich dniach. Droga była kiepska - mnóstwo dziur i przełomów, momentami ciężarówki i samochody zwalniały „do zera”, żeby nie uszkodzić podwozia. Pomimo tego, że bolała mnie noga, nie odczuwałem zmęczenia. Samemu jechało mi się świetnie, przemierzałem górskie przestrzenie, drewniane rosyjskie wsie i czułem się wolny, prawdziwie wolny. Długo nie mogłem dogonić chłopaków. Na stacji benzynowej odczytałem sms-a od Damiana, w którym pisał, ze pomylili drogę i żebym do nich zawrócił. Byłem 200 km od nich i ani myślałem wracać. Pogoda była piękna, samopoczucie miałem doskonałe i zdecydowałem, że pojadę sam przez Perm i Jekaterinburg, a bandę chopperowców i Włodka z Damianem dogonię na dalszej trasie.
Gdy zaczęło się robić ciemno, postanowiłem poszukać miejsca do spania. Kierowcy tir-ów (duże amerykańskie ciężarówki MACK, niespotykane w Europie) powiedzieli mi, że mam szukać hotelu o nazwie „trzy niedźwiedzie”, bo jest tam tanio, bezpiecznie i można dobrze zjeść. Gdy tam dotarłem, okazało się, że nie ma obecnie wolnych miejsc, ale mogę wynająć drewniany domek, który znajdował się obok. Cena 800 rubli, prysznic w osobnym pomieszczeniu. Wziąłem i udałem się na odpoczynek.
Przez następnych kilka dni, nie działo się nic szczególnego. Po dwóch dniach dogoniłem chłopaków i razem dolecieliśmy do Krasnojarska. Krasnojarsk jest dużym miastem(trzecim co do wielkości na Syberii), zamieszkałym przez ok. milion mieszkańców. Postanowiliśmy zrobić sobie jeden dzień przerwy, żeby odpocząć. Spaliśmy w polskiej parafii, a gościł nas ojciec Tadeusz, który pokazał nam miasto - zobaczyliśmy rzekę Jensjej, centrum miasta, drewniany katolicki kościół i dworzec kolejowy. Następnie napiliśmy się kwasu chlebowego z beczki, wróciliśmy do parafii po czym poszliśmy spać.

Dalej na wschód

Z Krasnojarska ruszyłem z Damianem, który po kilku dniach jazdy z grupą chopperów stwierdził, że opatrzność źle mu podpowiadała, i że lepiej jechać ze mną. Punktem docelowym był Brack. Wyruszyliśmy ok. godziny 9 rano, zakładając, że ok. 21, 22 będziemy na miejscu. Księża ruszyli 3 godziny przed nami. Jak się okazało, trasa z Krasnojarska do Irkucka była złej jakości, było dużo objazdów, które utworzone były z nasypanego i nie dość dobrze utwardzonego tłucznia. Takie odcinki miały momentami ponad 15 kilometrów. Mając przewagę w tym, że mieliśmy motocykle enduro, dogoniliśmy księży koło południa, wyprzedziliśmy ich i w Bracku byliśmy ok. 22, czyli tak jak zakładaliśmy. Spaliśmy u Ojca Marcina, przy polskiej parafii. Wszystkie parafie katolickie, które odwiedziliśmy podczas podróży prowadzą działalność charytatywną- przedszkola, jadłodajnie, ośrodki leczenia uzależnień i wiele innych. Trud i zaangażowanie osób przebywających na misjach wywarł na mnie ogromne wrażenie. Dobrze, że są na świecie ludzie, którzy całe swoje życie poświęcają Bogu i pracy na rzecz innych. Byłem dumny z tego, że wielu z nich to Polacy.
Następnego dnia odpoczywaliśmy wszyscy w Bracku. Siostry zakonne i Ojciec Marcin ugościli nas bardzo miło. Rozmawiając z nimi dowiedzieliśmy się wielu praktycznych rzeczy o Syberii, które były przydatne do dalszej podróży. Chopperzyści naprawiali motocykle, gdyż jazda po wybojach spowodowała wiele uszkodzeń. Ksiądz Tomasz poinformował nas, że oni zostają w Bracku jeszcze jeden dzień, i że „się rozdzielamy”- znaczy, że mamy sobie po prostu jechać. Trzeci uczestnik wyprawy, który miał jechać z nami do Magadanu postanowił, że zostaje z nimi- uszanowaliśmy jego decyzję.

Nad Bajkałem

Zostało nas dwóch. Dotarliśmy do Irkucka, gdzie czekał na nas brat zakonny Paweł- Polak, prawdziwy motocyklista. Zostawiliśmy u niego bagaże i pojechaliśmy zobaczyć Listwiankę nad Bajkałem. Dojeżdżając do Bajkału odczuwaliśmy chłód, tak jakby ktoś włączył klimatyzację. Listwianka okazała się przereklamowana- miejsce uchodzące za największy kurort wypoczynkowy nad jeziorem wyglądało bardziej ubogo, niż nasza Krynica Morska zimą. Spaliśmy w salce Katechetycznej u Monaha- ksywa brata Pawła- po rosyjsku znaczy mnich. Następnego dnia ruszyliśmy do Ułan-Ude, 400 kilometrów, z czego ponad 200 po górzystym szlaku wzdłuż Bajkału. Przepiękne krajobrazy powodowały, ze co chwilę zatrzymywaliśmy się, żeby robić zdjęcia. Byliśmy oczarowani.
Ułan-Ude jest stolicą Buriacji, regionu autonomicznego Rosji. Buriaci to ludzie przypominający wyglądem Mongołów, mają własny język i tożsamość narodową. Zwiedziliśmy centrum miasta, zobaczyliśmy cerkiew, teatr monument przedstawiający największą głowę Lenina na świecie. Śpimy, następnego dnia Czita.
Droga do Czity była dobrej jakości, krajobrazy przepiękne i słoneczna pogoda. Na miejsce docieramy ok. 18. Rychło poszliśmy spać. Następnego dnia zmieniliśmy opony i odciążyliśmy nasze motocykle.
Dzień później ruszyliśmy w kierunku Skoworodino. Spodziewaliśmy się, ze droga się skończy i że zacznie się „off road fun”. Ku naszemu zaskoczeniu droga była elegancka, gdyż był to nowy kawałek tzw. Federalki, który został otworzony rok wcześniej przez samego Vladimira Putina. Po przejechaniu 1000 km udaliśmy się do przydrożnego hotelu na odpoczynek. Następnego dnia żarty się skończyły.
Byliśmy dokładnie 3177 km od Magadanu. Zjechaliśmy z federalki i zaczęła się „grawiejka”- szuter, kamień, piach i pył. Podążaliśmy razem w kierunku Ałdanu, ale spod kół Damiana leciało tyle pyłu, ze nie sposób było jechać jeden za drugim. Dodatkowo widoczność i oddychanie były utrudnione przez dym, bo płonęły Syberyjskie lasy. Momentami nie było widać słońca. Postanowiliśmy jechać każdy sam- ja ruszałem 10 minut po Damianie i spotykaliśmy się co 30 kilometrów. Późnym wieczorem docieramy do Ałdanu, gdzie znajdujemy kiepski hotel (hotel na Syberii!!!), ale grunt, że była świeża pościel i możliwość skorzystania z prysznica. Podczas wyprawy spaliśmy gdzie popadnie- jeśli był hotel, szliśmy do hotelu. Jeśli nie było hotelu, albo nie chcieliśmy przepłacać, rozbijaliśmy namioty.

Dumni Jakuci

Następnego dnia podążaliśmy do Jakucka- stolicy Jakucji, największego regionu terytorialnego Rosji. Duże ostre kamienie wystające z drogi dały o sobie znać- rozwaliłem przednie koło. Dojechał do mnie Damian, wymieniliśmy dętkę i dojechaliśmy na pierwszy prom. Przeprawa przez rzekę Lena zajęła nam 45 minut, wieczorem byliśmy w Jakucku, gdzie spaliśmy, po czym wyruszyliśmy na następny prom, którym mieliśmy dotrzeć do miejscowości Niżnyj Bestiach. Na promie rozmawialiśmy z Jakutami- to bardzo sympatyczni ludzie. Jeden z nich dobrze rozmawiał po angielsku. Powiedział mi, że dopóki Putin nie został prezydentem, mieli pewną autonomię, natomiast teraz wszystkie środki idą „do centrali” i nie ma żadnego wyjścia z tej sytuacji. Stwierdził, że za Smoleńsk odpowiedzialne jest FSB, a sami Jakuci Ruskich nie lubią, są od nich silniejsi, odważniejsi i lepsi pod każdym względem. Mają własny język, a wyglądem przypominają chińczyków. Bardzo szanują Polaków, gdyż w historii Jakucji pojawiają się Polacy, jak choćby np. Wacław Sieroszewski, a statystyki mówią, ze ok. 20 % Jakutów jest Polskiego pochodzenia.
Po zjeździe z promu, droga była słaba- raz piach, raz żwir, raz błoto. Prawdziwa syberyjska przygoda się zaczyna- pomyślałem. Kilka godzin później, po niemalże pustynnej przeprawie zaczęliśmy szukać miejsca do rozbicia namiotu. Za każdym razem, pół godziny przed znalezieniem miejsca noclegowego jedliśmy, po czym udawaliśmy się 20 km dalej, aby nie kusić zwierzyny (zwłaszcza niedźwiedzi, których na Syberii jest dużo). Tak było i tym razem, rozbiliśmy się ok. kilometra od drogi w niezbyt gęstym lesie. Komarów było mnóstwo, żadne środki przeciw insektom nie pomagały. Bez założenia na głowę tzw. moskitery nie można było wytrzymać nawet pięciu minut. Poszliśmy spać nie wykąpani, spoceni i zmęczeni.
Kolejny poranek był ciepły i zapowiadał się słoneczny dzień. Dotarliśmy szybko do kolejnego portu, a w zasadzie powinienem napisać miejsca, gdzie przypływają promy i motorówki, gdyż nadbrzeże ciężko nazwać portem. Na Syberii portów nie ma, gdyż przez większą część roku utrzymują się ogromne mrozy ( średnio w granicach od minus 30 do minus 50 stopni Celsjusza), a wybudowanie portu, który wytrzymałby takie warunki jest trudne i nieopłacalne. Przez większą część roku samochody osobowe i ciężarówki(o masie całkowitej do 60 ton) przejeżdżają po zamarzniętej rzece.
Musieliśmy przepłynąć do Chandygi, a stamtąd udawać się dalej i dalej na wschód. W Chandydze zatankowaliśmy i zrobiliśmy zapas jedzenia w przydrożnym sklepie spożywczym. Około 150 kilometrów dalej zatrzymaliśmy się z Damianem, aby podziwiać piękne kołymskie krajobrazy. Przez pierwsze 10 minut milczeliśmy i delektowaliśmy się pięknem miejsca, które nas otaczało- ponad nami wysokie góry, a w dolinie czysta jak kryształ rzeka. Zrobiliśmy kilka zdjęć, trochę pokamerowaliśmy i ruszyliśmy dalej. Tego dnia namioty rozbiliśmy obok rzeki, przy parkingu dla ciężarówek należących do firmy zajmującej się poszerzaniem drogi(czegoś co u nas nikt nie nazwałby drogą). Po krótkiej rozmowie z kierowcami kładziemy się spać.

Wypadek

Następny dzień był, jak się później okazało dniem przełomowym w całej wyprawie. Wstaliśmy wypoczęci, wykąpaliśmy się w rzece, po czym ubrawszy się wsiedliśmy na motocykle. Zawróciłem pierwszy i będąc gotów do wyjazdu czekałem na Damiana, który siedząc w miejscu na motocyklu przewrócił się. Ja w śmiech- bo takich gleb postojowych zaliczał on kilka na dzień (właściwie to przewracał mu się sam motor), a on się zwija z bólu. Podchodzę podnieść jego motocykl, a on oznajmia mi, że dalej nie pojedzie i pokazał mi lewy obojczyk- zobaczyłem tylko, że jego kości są w innym miejscu niż być powinny. No to jesteśmy załatwieni- środek Kołymy, zasięgu brak, a do najbliższego szpitala 570 km…
Po chwilowym załamaniu, postanowiłem zebrać myśli i zacząć działać. Pojechałem do biura budowy drogi, które było 10 km za nami. Stało tam dużo kontenerów socjalnych. Skierowano mnie do naczelnika- Stefana Iwanycza. Okazało się, że jest on z pochodzenia Polakiem, więc zacząłem mu opisywać zaistniałą sytuację w połowie po rosyjsku, w połowie po polsku. Szybko zorganizował łaza (terenowy samochód dostawczy- mnóstwo w Rosji, auta nie do zajechania), dwóch ludzi oraz lekarza zakładowego, z którymi udałem się do Damiana. Przetransportowano go na bazę, a ja wróciłem jego motocyklem. Naczelnik Iwanycz poinformował nas, że najbliższy szpital jest w Jakucku, i że zostaniemy do niego przetransportowani Krazem-ciężarówką, która ma jechać do Jakucka następnego dnia. Do tego momentu dostajemy spanie w nowym kontenerze robotniczym, jedzenie, oraz prysznic i ruską banię do dyspozycji- nieźle, jak na dziką Syberię. Chcieliśmy za to zapłacić, ale nikt pod żadnym pozorem nie chciał wziąć od nas pieniędzy.
Nie mieliśmy żadnej łączności ze światem, nasz telefon satelitarny nie działał. Ciężarówka nie przyjeżdżała przez dwa dni, a gdy już do nas dotarła, to okazało się, że nie może jechać dalej, ponieważ ma za słabe opony. Naczelnika Iwaycza nie było, więc poprosiliśmy majstra Andrieja, żeby dał nam uaza i kierowcę, który zawiezie Damiana i jego motor do Jakucka, a ja pojadę swoją maszyną przed nimi. Tak też się stało- pobudka o 3 w nocy i wyjazd.
Cały bagaż miałem wrzucony do łazika, więc na lekkim motocyklu czułem się, jak Czachor na rajdzie Dakar. Poszło nam bardzo sprawnie, przez jeden i drugi prom jak błyskawica i o godzinie 18 byliśmy w Jakucku. Tam czekali na nas ojcowie Salezjanie ze Słowacji, z którymi skontaktował się brat Paweł z Irkucka i powiedział, że się zjawimy. Ojciec Joseph(proboszcz) zawiózł nas do szpitala, gdzie Damian został prześwietlony, po czym okazało się, że ma zerwane ścięgno i konieczna jest operacja, a po niej rehabilitacja. Dla Damiana był to koniec podróży.

I co dalej?

Byłem w trudnej sytuacji. Z jednej strony nie chciałem jechać dalej sam, gdyż najzwyczajniej w świecie się bałem, zwłaszcza o to, że gdy znajdę się w podobnej sytuacji do Damiana, to nie będę mógł liczyć na pomoc. Z drugiej strony, przejechałem ponad 10 tys km., a do celu zostało mi zaledwie 2 tysiące. Wiele wyrzeczeń, przygotowań i starań, żeby wyprawa doszła do skutku miało pójść na marne? Poza tym, gdybym miał wracać z Damianem, to przez cały kolejny rok będę człowiekiem nie do zniesienia i nie będę myślał o niczym innym, tylko o tym, że nie dojechałem do celu, niezależnie dlaczego. Ponad to uważałem wówczas, że zdobyć Magadan i wrócić do domu to nic wielkiego, przecież ludzie podróżują sami dookoła świata.
Zadzwoniłem do mojej dziewczyny i do rodziny informując ich o zaistniałej sytuacji. Powiedziałem, że mam już niedaleko, żeby się nie martwili, i że niebawem się zobaczymy.
Następnego dnia w niedzielę, udaliśmy się z Damianem na mszę świętą. Po mszy spotkaliśmy się z Walentiną Szymanową- Polką, która prowadzi w Jakucku Dom Polski i działa na rzecz pamięci Polskiej Historii w tym mieście. Zwiedziliśmy z Nią Jakuck, a Damian kupił sobie bilet do domu. Następnego dnia był poniedziałek 25 lipca. Damian poleciał do Warszawy, ja zostałem sam na sam z Syberią.


Eta Tank!

Kolejny raz udałem się na prom do Handygi. Na promie spotkałem grupę naszych południowych sąsiadów- Czechów, którzy wraz ze swymi znajomymi z Jakucka wybierali się na spływ pontonowo- kajakowy do Ust- Nieri. Dowodził nimi Roman, architekt z Pragi, który bardzo dobrze znał język rosyjski i od wielu lat podróżuje i pływa po Rosji. W czasie pogawędki podeszła do nas pewna Jakutka, pytając nas co tu robimy, skąd jesteśmy i po co przyjechaliśmy. Okazało się, że to dziennikarka z miejscowej gazety i przeprowadziła z nami wywiad. Opowiedziałem jej całą swą historię, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie i wymieniliśmy się mailami. Po zjeździe z promu pełen energii pędziłem przez syberyjskie kamienie pośród stepów i lasów. W pewnym momencie zobaczyłem na poboczu czołg (tak, czołg!) i ciężarówkę. Pomyślałem, ze dobrze będzie jak się zatrzymam i spytam o co chodzi, czy może jest jakaś wojna o której nic nie wiem? Przywitałem się z ludźmi stojącymi obok i spytałem: „Szto eta?”. „Eta tank”- odpowiedzieli niewzruszeni. Okazało się, że czołg jest nieuzbrojony, i że tego typu pojazdów na Syberii jest sporo, gdyż w czasie dużych opadów deszczu droga staje się miękka niczym bagno i żadne pojazdy poza gąsienicowymi nie są w stanie się poruszać. Ludzie spytali mnie o serial „czterej pancerni i pies”- powiedziałem oczywiście, że znam, pożartowaliśmy chwilę i wsiadłem na moją kochaną Africę i ruszyłem dalej.
Po kilku godzinach przeprawy przez dziurawą, nierówną i kamienistą drogę dotarłem do portu. Ludzie, którzy oczekiwali na prom wraz ze mną zaprosili mnie na herbatę. Wśród nich był jeden chłopak z Moskwy- z zawodu kurier, z zamiłowania podróżnik podobnie jak ja. Przemierzał całą Rosję autostopem śpiąc głownie w namiocie i była to jego druga taka wyprawa. Rozmawiałem z nim długo, gdyż podobnie jak ja przyjechał zobaczyć stary łagier. Rosjanie wiedzą, czym były łagry, ale niechętnie o tym mówią. Odniosłem wrażenie, że wielu z nich albo się tego wstydzi, albo wręcz boi się o tym mówić. Mój rozmówca podchodził do sprawy obojętnie - po prostu przyjechał pochodzić po starym łagrze, mówił o tym nie okazując większych emocji, był świadom tego, co się tam działo i chciał to widzieć. Mnie zachęcał do tego, żeby gdy już dotrę do Magadanu załatwić sobie prom i udać się na Sahalin-„Sasza, Sahalin interesna”. Po kilku godzinach dotarli do nas Czesi z Jakutami. Podpłynął prom, który szybko się zapełnił i wyruszył w stronę Handygi.

W kierunku łagrów

Słońce powoli miało się ku zachodowi, rzeka Ałdan była tak spokojna, że niebo odbijało się w niej niczym w lustrze. Gdy rozmawiałem z innymi pasażerami o mojej wyprawie, byli dla mnie pełni uznania. Czesi i Jakuci zaczęli grać na gitarze i śpiewać piosenki po czesku i po rosyjsku. Wkrótce potem Jakuci zaśpiewali ich ojczystą pieśń „Sachamsyre”. Słuchając tego stałem jak wbity w ziemię. Jakuci śpiewali z dumą, poczuciem własnej tożsamości i patriotyzmem, a także z pewnym resentymentem i urazą - w swojej ojczyźnie mają niewiele do powiedzenia. Jeden z nich opowiadał mi historie, które przekazał mu jego dziadek- o tym jak Jakuci pomagali więźniom gułagów.
Po godzinie byliśmy już po drugiej stronie rzeki. Moi nowopoznani przyjaciele zrobili ognisko i załapałem się na pyszną kolację, w czasie której skosztowałem m.in. świeżo uwędzonego okonia. Po kolacji rozbiłem namiot i udałem się na odpoczynek. Moi towarzysze udali się swym małym autobusem w dalszą podróż. Spałem sam. W ciszy pomodliłem się i podziękowałem Bogu za wszystko.

A gdy opony pękają...

Następnego dnia rano wstałem i udałem się w dalszą drogę. Około 10-ciu kilometrów od miasta złapałem gumę. Zacząłem odkręcać koło, po czym próbowałem zdjąć oponę z felgi, za pomocą specjalnych łyżek, które dostałem od Damiana. Terenowa opona schodziła bardzo ciężko, po piętnastu minutach postanowiłem zmienić technikę zdejmowania na bardziej skuteczną(tak mi się wtedy wydawało). Włożyłem łyżkę za głęboko i niestety rozciąłem oponę przy samym rancie. „No to pięknie” - pomyślałem. Zapasowych opon nie wziąłem, gdyż stwierdziłem, że są za ciężkie i był to mój wielki błąd ponieważ w tamtym rejonie nie miałem szans na zakup żadnych opon motocyklowych. Jedyne co mogłem zrobić to poczekać na pomoc. Miałem dużo szczęścia, gdyż po jakimś czasie zjawiło się dwóch motocyklistów ze Szwecji, którzy również jechali do Magadanu. Gdy zobaczyli moją tylnią oponę złapali się za głowy. Poprosiłem ich, żeby zawieźli moją oponę do szynomontażu (wulkanizacja, najbardziej powszechny biznes w tamtym rejonie) i kazali zrobić z nią wszystko co jest możliwe, aby tylko dało się na niej jechać. Żaden warsztat w Polsce nie podjąłby się naprawy tak uszkodzonego koła, ale byłem w Rosji. Wiedziałem z opowieści mojego kolegi Mirka(który był na Syberii rok wcześniej), że łożysko do motocykla BMW rosyjscy mechanicy dopasowali z czołgu! Na tym łożysku jego kolega objechał Mongolię i wrócił do Polski. Z łożyskiem dali radę a z głupią oponą sobie nie poradzą? Poradzili sobie. Szwedzi przywieźli mi koło i pokazali zdjęcia, żebym widział co mam w środku. Otóż został tam umieszczony kawał gumy, który był rozpierany przez dętkę w miejscu uszkodzenia opony, ta zaś była zszyta grubą nicią. Na tak złożonej gumie miałem przejechać ok. 1500 km po kamienistych wybojach. Tylnie koło było nierówne, a motocyklem trzepało i cały drgał. Dojechałem ze Szwedami do miasta, gdzie po chwili rozmowy rozstaliśmy się. Pojechałem na stację benzynową i w czasie tankowania zauważyłem pęknięcie na przedniej oponie z prawej strony. „Jak pech, to pech, nie może być za łatwo” -pomyślałem. Zajechałem do szyno montażu, młody chłopak, który skleił oponę od środka stwierdził, że będzie to pękać dalej, ale że powoli powinienem do Magadanu dojechać. Była godzina trzynasta, a ja przemierzyłem ledwie 15 kilometrów.

Panie Boże, daj mi siłę na dalszą podróż

Dalsza podróż była wolniejsza. Tylnia opona powodowała wielki dyskomfort w jeździe, przednia również wyglądała nieciekawie. Dotarłem do miejsca gdzie nocowaliśmy z Damianem, porozmawiałem z ludźmi i przekazałem, że zerwał ścięgno, jest w Warszawie i wszystko u niego w porządku. Jechałem dalej mając nadzieję, ze dotrę do Ust- Nieri. Był upalny dzień, zmęczenie i ogólny stres spowodowany oponami trochę „rzuciły mi się na głowę”. Wieczorem dojechałem do miejscowości Kjubeme. Jedyne co się tam znajdowało, to stacja benzynowa i stara drewniana kawiarnia (wyglądem przypominała szopę) wokół pełno kamieni i mnóstwo komarów w powietrzu - bez moskitiery nie dało się oddychać, za każdym razem połykałbym insekty. Było kilku kierowców, postanowiłem, że rozbiję namiot koło Kamaza, który złapał gumę i miał stać do rana. Po rozbiciu namiotu okazało się, że nie mam materaca. Musiał mi gdzieś wypaść na trasie. Zmęczony, zestresowany, spocony i na kamienistym podłożu udałem się na spoczynek. Gdzie je jestem i co ja tutaj robię? Zamiast siedzieć na plaży w Egipcie, Syberii mi się zachciało- byłem lekko podłamany. „Panie Boże, daj mi siłę na dalszą podróż”.

Z rana wyruszyłem w kierunku Ust- Nieri. Marzyłem o tym, żeby dotrzeć do tego miasta, bo miałem nadzieję, że skontaktuję się z Pawłem z Irkucka lub Salezjanami, którzy w jakiś magiczny sposób dostarczą mi opony. Po przejechaniu dwudziestu kilometrów wyszło na jaw, że tylnia opona nie wytrzymuje. Słońce, upał i cisza. Od czasu do czasu przejeżdżające kamazy zatrzymywały się, a kierowcy oferowali swą pomoc. Niestety z kołem musiałem poradzić sobie sam. Ubrania motocyklowego nie zdejmowałem, gdyż komary kąsały nawet przez bieliznę termo-aktywną. Naprawiałem koło przez trzy godziny, założyłem nową dętkę i poskładałem je z powrotem, mając nadzieję, że tym razem wytrzyma.

W Ust-Neri

Popołudniu udało mi się szczęśliwie dotrzeć do Ust- Nieri- miasto, które wyglądem przypomina najgorsze dzielnice Gliwic czy Siemianowic (bez obrazy), zamieszkałe przez ok. 4 tys ludzi. Zakurzone blokowiska, do których mało kto ma odwagę zaglądać i kilka ciemnych szutrowych krzyżujących się dróg, w tle komin z jakieś fabryki, gdzie zapewne pracuje większość mieszkańców. Byłem około tysiąca kilometrów od Magadanu. Skontaktowałem się z Monahem z Irkucka, który oznajmił mi, że nie ma możliwości przesłania opon, a z Jakucka trwało by to bardzo długo. Zatankowałem i podjechałem do wulkanizatora, aby poprawił mi moje koło. Przed warsztatem stało dwóch mężczyzn, którzy wymieniali oponę w swoim Land- Cruiserze. „Do biedaków nie należą” - pomyślałem. Przedstawiłem się, opowiedziałem w kilku słowach o mojej wyprawie, o problemach z obiema oponami, po czym okazało się, że jeden z nich ma crossowy motocykl. „Jaka marka i jaki model?”- spytałem Andrieja. – „Yamaha TTR 250” - odpowiedział. Pojawiła się nadzieja na przednie koło. Byłem podekscytowany, zacząłem błagać, żeby sprzedał mi je, a ja dodatkowo dorzucę mu moje uszkodzone. Po co mi twoje pieniądze? Nie potrzebuję pieniędzy, bo koła za nie tutaj nie kupię. W centrum miasta jest hotel. Jedź tam i zadzwoń o 20, będę po pracy to porozmawiamy.

Nie pozostało mi nic innego, jak tylko go posłuchać i cierpliwie poczekać do wieczora. Hotel był drogi, za noc miałem zapłacić 200 zł, ale nie miałem wyjścia i wziąłem. Łazienka była na korytarzu. Było brudno i śmierdziało, lecz gdy stanąłem pod prysznicem poczułem się jak nowonarodzony, jakbym nigdy wcześniej się nie kąpał. Są dwie rzeczy, które regenerują organizm człowieka w trakcie ciężkiej wyprawy na motocyklu - bieżąca woda i sen na świeżo posłanym łóżku. Po relaksującej kąpieli leżałem na łóżku i odpoczywając rozmyślałem.
Dalekowschodnia Syberia jest inna. Chodzi o to, że nie jest przesiąknięta kapitalizmem, nie ma gonitwy za pieniądzem, tak wszechobecnej w dzisiejszym świecie. Na Syberii ludzie sobie po prostu wzajemnie pomagają, jest to widoczne na każdym kroku (ratunek udzielony mi i Damianowi to najlepszy przykład). Jeżeli człowiek sam sobie nie poradzi z jakimś problemem (np. awaria motocykla, samochodu), to pieniądze mu nie pomogą, bo co można sobie kupić na środku stepu za 20 dolarów? Po pewnym czasie byłem pewien, że mogę liczyć na pomoc ze wszech stron, więc jak miałem problem, to szukałem pomocy u ludzi, a nie chowałem się po krzakach pełen obaw jak wielu pseudopodróżników opisujących jak to niebezpiecznie jest na Syberii. No, chyba że miałem po prostu szczęście.

„Spokojni po Kaczyńskim”?

Zgodnie z umową, zadzwoniłem o 20 do Andrieja. Podjechaliśmy motocyklami do wulkanizacji, poodkręcaliśmy koła i zamieniliśmy się oponami. Wulkanizator nie chciał pieniędzy, uśmiechnął się, życzył szczęśliwej podróży i powiedział, żebym dobrze go wspominał. Zapłatą dla Andrieja była przejażdżka moim motocyklem. Po wymianie kół zostałem zaproszony do domu Andrieja na herbatę. Drewniany dom z zewnątrz wyglądał dość ubogo, w środku całkiem nowocześnie. Mieszkały w nim dwie rodziny, było trochę ciasno, ale czysto i ogólnie przyjemnie. Był duży telewizor oraz dostęp do Internetu. Dowiedziałem się, że Andriej jest dyrektorem w kopalni złota, którego na Kołymie leży sporo. Opowiedział mi trochę o swoim życiu, miał piękną żonę i trójkę dzieci, ja odrzekłem , że jeszcze nie zgłupiałem i ani myślę się żenić. Od słowa do słowa doszliśmy do tematu katastrofy Smoleńskiej. Spokojni już po Kaczyńskim? - spytał. Zamurowało mnie, nie wiedziałem co powiedzieć. Wymijająco odparłem, że wszyscy w Polsce czekamy na wyjaśnienie tej tragedii i jest ono dla nas bardzo ważne. Po rozmowie z nim, byłem pewien, że jest to człowiek, który to co usłyszy w mediach traktuje jako prawdę objawioną. Gruzja - nasze wrogi, Putin - mój dobry gospodarz, Rosja - potęga. Polemizowałem z nim. Tłumaczyłem, że „jak jechałem tu do was do Rosji, to też sądziłem, że tu tylko dzicz , bandyci i zupełne zacofanie, a teraz jestem twoim gościem i razem pijemy herbatę”. Moim łamanym Rosyjskim dawałem mu do zrozumienia, że są dwie prawdy- rzeczywista i medialna- dokładnie tak jak u nas w Polsce. Sympatyczny człowiek, który mi pomógł i bardzo gościnnie potraktował, aczkolwiek miałem mu na odchodne powiedzieć „musicie się dokształcać politycznie!” Wróciwszy do hotelu spałem jak niemowlę. Następnego dnia od rana walka z Syberią.

Słonko świeciło, samochodów mało (bywało, że przez 2,3 godziny nie mijałem żadnego ) i przepiękne syberyjskie krajobrazy. Nie da się słowami opisać ich piękna, trzeba je zobaczyć, przeżyć i doświadczyć osobiście. Nie zważałem na to, że moja tylna opona jest fatalna, ze zaczynał boleć mnie od niej kręgosłup i że zapewne wkrótce będę ją ponownie kleił- było pięknie i było fajnie, po prostu fajnie. Wieczorem, po przejechaniu ok. 500 km dotarłem zmęczony do miejscowości Jagodne. Pod sklepem spotkałem policjanta- motocyklistę, który miał Urala, Iża i jeszcze jakiś rosyjski skuter, którego nazwy nie pamiętam. Zaprowadziłem motocykl do policyjnego garażu, po czym wraz z podręcznym bagażem zostałem zawieziony ładą do hotelu. Cena 100 zł (wrrrrr!!!), warunki pokojowe lepsze, łazienka tak samo śmierdząca jak poprzedniego dnia i bez ciepłej wody. Zasnąłem dopiero po północy, gdyż portierka piła wódkę z koleżankami i było głośno(stopery do uszów nie pomogły). Następnego dnia o siódmej rano zostałem dowieziony przez milicjanta do motocykla (wstał po nocnej zmianie specjalnie po to, żeby mi pomóc) jak każdego poranka nasmarowałem łańcuch, sprawdziłem olej i na koń! Magadanie strzeż się, nadjeżdża Olek!

Strzeż się Magadanie!

Czułem, że jestem coraz bliżej, ale powtarzałem sobie w myślach „spokojnie, jeszcze nie dojechałeś, wszystko może się zdarzyć. Cierpliwości”. Około 120 km przed Magadanem droga była asfaltowa, więc mogłem przyspieszyć. Temperatura powietrza była coraz niższa (zbliżałem się do Morza Ochockiego). Po południu stałem koło znaku drogowego MAGADAN. Stanąłem przed nim, nakręciłem filmik i zacząłem się cieszyć jak małe dziecko - byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - dojechałem sam, osiągnąłem swój cel i czułem się spełniony. Kawałek dalej znalazłem dużą kolumnę z nazwą miasta i herbem.

Po południu dotarłem do katolickiej parafii w Magadanie. Kościół była mały, ale ładnie zrobiony i czysto utrzymany. Nocleg załatwił mi Paweł z Irkucka, ponieważ wiedział, że przebywa tam polski ksiądz - ojciec Tomasz, który zastępował przebywającego na urlopie Ojca Majkela ze Stanów Zjednoczonych. Spotkałem tam Włodka - to ten który miał jechać z nami od początku- wyprzedził nas, gdy byliśmy z byliśmy z Damianem w kontenerach. Następnie oznajmiłem bliskim i znajomym, że dojechałem cały i zdrowy. Po kolacji poszedłem spać.
Następnego dnia poszliśmy na miasto z ojcem Tomaszem i Włodkiem. Miasto jak miasto- są sklepy, cerkwie(jedna z nich jest budowana w samym centrum miasta na wzór cerkwii moskiewskiej). Wróciliśmy do parafii na obiad, po którym zostaliśmy zabrani na zwiedzanie Magadanu przez panią i imieniu „Lubosława” (nazwiska nie pamiętam). Pracowała przy parafii w caritasie. Najpierw pojechaliśmy pod pomnik Maska Smutku- wybudowany w 1996 roku monument na górze Krutaja upamiętnia ofiary stalinowskich represji i gułagów. Z pod pomnika widać całe miasto oraz unoszącą się nad nim chmurę, jakby parę oraz z jedną z zatok morza Ochockiego. Potem udaliśmy się nad samo morze, w miejsce, gdzie przywożono pierwsze transporty ludzi do niewolniczej pracy przy wydobyciu złota i ołowiu. Plaża była kamienista i wiał mocny chłodny wiatr. Wracając Luba pokazała nam pozostałości po łagrach- niewiele zostało. Kilka budynków, które obecnie zaadoptowane są pod magazyny i inne rodzaje działalności. Tego dnia zwiedziliśmy „prawą” stronę miasta. W Magadanie łagry znajdowały się po obu stronach miasta. Po lewej stronie znajdował się żeński łagier, po prawej męski. Był to bodaj największy obóz śmierci jaki kiedykolwiek stworzono.

Kolejny dzień rozpoczęliśmy od mszy świętej - była niedziela. Msza była sprawowana w intencji wszystkich więźniów gułagów. Po mszy siostry zakonne pracujące przy parafii w Magadanie zaprosiły nas na obiad do swojego mieszkania. Jedna sióstr była Polką, druga Amerykanką. Rosół plus kotlet schabowy- moje marzenie kulinarne zostało spełnione. Rozmawialiśmy na wiele tematów (ze względu na mój słaby rosyjski głównie słuchałem) i popijaliśmy świetną amerykańską kawę. Po obiedzie „Luba” pokazała nam lewą zatokę. Krajobrazy przepiękne, pozostałości po łagrach były mało widoczne. Długo tam spacerowaliśmy. Upajałem się widokami, których być może nie zobaczę już nigdy.

Początek... powrotu

Następnego dnia w poniedziałek od samego rana zacząłem rozglądać się za dwoma rzeczami- oponami i promem do Władywostoku. Prom do Władywostoku odpadł na samym wstępie - drogi bilet, duże cła za motocykl i bagaż, ponad tydzień oczekiwania. Sklepów motocyklowych w Magadanie było kilka - bajkerów widziałem co prawda tylko kilku, ale dużo ludzi jeździło na crossach. Byłem pewien, że typowe koło 17 cali dostanę bez problemu. Niestety okazało się, że koła o moim wymiarze w Magadanie nie ma! Jedyne wyjście to takie, że złożę zamówienie i bliżej nieokreślonym czasie je dostanę, bo sprowadzą mi z Władywostoku. Koła od Damiana były w Jakucku, ale przesłanie ich to minimum 2 tygodnie czasu. Z pomocą przyszła Luba- niezwykła to osoba. Pełna pozytywnej energii w niesieniu pomocy innym, spokojna i uśmiechnięta. Bardzo mi wtedy pomogła. Zaczęła energicznie działać i dowiedziała się, że tego samego dnia wieczorem wylatuje z Jakucka samolot transportowy do Magadanu. Dodzwoniła się do Salezjanów, którzy zawieźli je do samolotu i po dwóch dniach oczekiwania byłem gotów do powrotnej podróży do domu. Włodek wyruszył kilka dni przede mną. Proponował mi, że zaczeka na mnie, ale podziękowałem mu i odmówiłem. Nawet normalnie ze sobą rozmawialiśmy przez parę dni pobytu w Magadanie, więc po co miałoby się to zepsuć? Stwierdziłem że na trasie na pewno byśmy się nie dogadali.

Jechałem spokojnie, trasę znałem już bardzo dobrze, byłem świadomy jakiego wysiłku wymaga jej pokonanie i czego się mogę spodziewać. Powrót mijał szybciej niż droga do Magadanu. Odwiedziłem Andrieja i oddałem mu jego oponę, spotkałem Polaka mieszkającego na stałe w Kanadzie, który wraz z grupą botaników badał syberyjską roślinność. Dotarłem do Jakucka, gdzie zostałem serdecznie przywitany przez Ojców Salezjanów. Poznałem tam wówczas dziewczynę - Ekaterinę, która świetnie mówiła po Polsku. Powiedziała mi, że studiowała w Polsce i ma tam wielu znajomych. Bardzo długo rozmawialiśmy, wieczorem przygotowała przepyszne bliny (naleśniki) - w życiu takich nie jadłem. W Jakucku wymieniłem olej w motocyklu i zrobiłem ogólny przegląd - wszystko działało bez zarzutu. Amortyzator ociem nieharoszy, ale silnik palił i kółka się kręciły. Następnie udałem się do Ałdanu. W czasie jazdy momentalnie się zachmurzyło. Dwadzieścia kilometrów przed Ałdanem zaczął padać syberyjski deszcz. Droga ( przed miastem było kilka kilometrów asfaltu) momentalnie zmieniła się w rzekę, nie widziałem praktycznie nic. Ujechałem kilka kilometrów i zatrzymałem się na przystanku autobusowym, byłem przemoknięty do suchej nitki. Nigdy wcześniej nie widziałem takiej ilości wody spadającej z nieba. Krople deszczu „kuły” mnie po całym ciele, motocykl momentalnie się wymył. Tego dnia dostałem w kość. Nocowałem w hotelu, którego właścicielką była znajoma od Ojca Józefa z Jakucka. Byłem 500 km od „cywilizowanej” Części Rosji.

Z Ałdanu wyruszyłem ok. 7 rano. Około południa zatrzymałem się w przydrożnym sklepie, aby zrobić zapas jedzenia. Zobaczyłem nadjeżdżającego z przeciwka motocyklistę, pomachałem mu ręką i się zatrzymał. Był to Amerykanin Dough z Alabamy, który podróżował po świecie Harleyem. Harleyem do Magadanu? Tak, nie wprowadzam nikogo w błąd. Początkowo nie chciałem uwierzyć, że to właśnie ta marka, ale gdy bliżej się przyjrzałem nie miałem wątpliwości. Dough przerobił w nim wszystko- zawieszenie, koła, napęd lampy i wiele innych rzeczy tworząc duże enduro. Jak mi nadmienił, chciał pokazać, że Harleyem można dotrzeć wszędzie- póki co udawało mu się. Przemierzył Afganistan, Kazachstan, Pakistan i miał jechać do Mongolii, ale zabrakło mu jakichś papierów na granicy, więc zdecydował, że pojedzie do Magadanu. Była to jego czwarta podróż po Rosji (wcześniej jeździł starym zabytkowym motocyklem Indian) i stwierdził, że bardzo lubi ten kraj. Bardzo pozytywnie nastawiony człowiek, promieniowało z niego dużo dobra i widać było, że stan bycia w podróży to całe jego życie.
Po rozmowie z Dugiem dotarłem do miejscowości Skoworodino. Skończyły się kamienie i dziury, których miałem dosyć. Z jednej strony się cieszyłem, że to już koniec wzmożonego wysiłku podczas jazdy, ale z drugiej strony czułem , że będzie mi tego brakować- miałem tam przygodę życia.

I jechał długo i szczęśliwie

Następnie było już „z górki”. Odwiedzałem po kolei wszystkie miejsca, w których gościłem wcześniej. W drodze z Czity do Ułan- Ude spotkałem Monaha z Irkucka. Jechał ze swym kolegą do Władywostoku. Podziękowałem mu za wszystko, co zrobił dla mnie i Damiana, powiedziałem mu o stacjach benzynowych po drodze, noclegach itp. Zapewnił mnie, że mam nocleg w Irkucku i jak będę czegokolwiek potrzebował, to mam do niego dzwonić.

W dalszej części trasy nawijałem kilometry ciesząc się wolnością i widokami zachodniej Syberii. Zmodyfikowałem trasę- nie jechałem na Perm, tylko do Ufy i potem dalej na Samarę, aż wreszcie dotarłem do Kurska. Tam zrobiłem sobie dzień odpoczynku, zwiedziłem miasto, m.in. Arkę, gdzie stoją łuki triumfalne, pomnik marszałka Żukowa oraz czołgi, które brały udział w największej bitwie pancernej drugiej wojny światowej.
Następnie dotarłem do Charkowa, na cmentarz ofiar totalitaryzmu. Pomodliłem się przez chwilę, zrobiłem kilka zdjęć. Atmosfera miejsca podniosła- podobna do tej w Katyniu. Moja wizyta w Charkowie zbiegła się z obchodami dwudziestolecia niepodległości Ukrainy. W całym mieście panowała świąteczna atmosfera, a w centrum miasta przy pomniku Lenina wieczorem miał się odbyć koncert. Nie zaszczyciłem tego wydarzenia swoją obecnością, ale obejrzałem sobie na żywo w telewizji - dużo ludzi, dr. Alban na scenie, potem chyba fajerwerki. Nic nadzwyczajnego, ale piękne było to, że Ukraińcy się cieszą.

Kolejnego dnia byłem już w Kijowie. Znalazłem dość tani hotel na obrzeżach miasta, a następnego dnia je zwiedziłem. Kijów jest piękny, duży i bogaty- nasza Warszawa niestety wymięka. Z całą stanowczością stwierdzam, że jest to nowoczesne europejskie miasto. Duże wrażenie wywarło na mnie metro (ruchome schody w tunelach których końca nie widać), a także rzeka Dniepr, Ławra Kijowksa i inne rzeczy, które zobaczyłem.
Po dniu zwiedzania dotarłem do Lwowa, gdzie spotkałem się z moimi przyjaciółmi z XI Rajdu Katyńskiego(Prezes, Darek, Fajer, Czarny i inni). Poopowiadałem im trochę o Syberii, zwiedziłem Lwów, a przy wieczornym ognisku pojadłem i pośpiewałem stare polskie patriotyczne pieśni.
Kolejnym dniem był 29 sierpnia. Szczęśliwie cały i zdrowy dotarłem do Tychów.

„Syberia uczy pokory”- w czasie podróży bywa ciężko i odechciewa się wszystkiego. W momentach załamania powtarzałem sobie, że ci którzy harowali w łagrach mieli jeszcze gorzej- to dodawało otuchy. Warto tam pojechać, by przekonać się, że są na tym świecie ludzie życzliwi i pomocni, że pieniądze to nie wszystko, że można żyć inaczej i być szczęśliwym. Jadąc tam miałem całkowicie inne wyobrażenie o Rosji jako takiej- bandyci, dzicz, zacofanie, bieda. Wiele z tych rzeczy okazało się stereotypami. Bandyci mnie nie napadli, ludzie żyją w cywilizowanych warunkach (w każdej Syberyjskiej wiosce w jakiej byłem można rozmawiać przez telefon komórkowy!), a biedy jest dużo, lecz nie wszędzie. Bo są dwie Syberie: okrutnie bogata w mieście i biedna na wsiach. Dobrze było pobyć ponad miesiąc samemu ze sobą, nie prędko będzie mi to dane ponownie, chociaż pewne plany mam. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób mnie wspierali, tym którzy się za mnie modlili. Szczególnie mojej rodzinie, dziewczynie (już narzeczonej!) i koledze Mirkowi- zawsze będziesz PREZESEM.

ATomek
10.03.2012, 19:57
Olek, gratuluję i wyprawy i ciekawego jej opisu. Widać z niej, że wróciłeś bogatszy doświadczeniem tak na drodze, jak w kontaktach z ludźmi. Niektórych przygód nie zazdroszczę, ale silnych ludzi los nie oszczędza.

Maras
10.03.2012, 21:19
po przeczytaniu tej relacji siedziałem przez jakiś czas w ciszy w pokoju próbując zebrać myśli.

1 lipca ruszamy razem z Grandą w tą samą trasę. Mam nadzieje ,że tak jak wy będziemy mogli mieć podobne wrażenia po wyprawie.

Dzięki!

Scorpi
10.03.2012, 23:31
/super sie czyta... zazdraszczam....

Roberth71
11.03.2012, 01:14
Przeczytalem jednym tchem,zazdroszce Wam ! Tobie Olek i Damianowi, kiedys na pewno sie wybiore w tamte strony.

lsbadvenrure
11.03.2012, 10:42
Maras, to jednak odpuszczacie Mongolię?? A ty Robert się pospiesz, dawaj z Damienem bo niebawem drogi tam wybudują i nie będzie po co jechać.

Roberth71
11.03.2012, 14:06
W tym roku nie dam rady, mam nadzieje ze jeszcze zostanie troche grawiejki:dizzy: na moja podroz:D

Maras
11.03.2012, 21:34
Mongolia cały czas aktualna. Kazachstan z resztą też.

deny1237
15.03.2012, 17:41
Olku bardzo fajnie to streściłeś w prawdziwą pigułke, wiedziałem że jesteś zajebistym kompanem podróży ale nie wiedziałem że tak zajebistym pisarzem.

Strasznie nie moge odżałować że nasza wspólna podróż zakonczyła się na tym feralnym postosju na 605 km za Jakuckiem. Jedyne pocieszenie to takie że dzieki temu może uda mi się napisać drugi rozdział tej naszej wyprawy.

Jak już urodzi syna moja Żona (czyli poczatkiem maja ) to zaczynam formalne przygotowania wiza, bilet itp. Planuje poczatkiem czerwca znależć sie w Jakucku i podjąć drugi atak na Magadan - mam nadzieje że tym razem kości wytrzymają a moja krolowa Africa wiernie tam na mnie czeka w Jakucji.

Olku wiem że jeszcze przed nami wiele wspólnych wypraw.

lsbadvenrure
02.04.2012, 09:03
Granda i Maras- żal mi, że nie mogę jechać z wami... Damian- razem uderzymy jeszcze w wiele miejsc. Powodzenia w tym roku, uważajta na niedźwiedzie. W razie pytań piszcie, chętnie pomogę.

wolly
02.04.2012, 10:21
Bardzo fajnie się czytało,fajne fotki miło było zobaczyć znowu znajomych na niektórych twoich zdjęciach a posumowanie bardzo trafne


„Syberia uczy pokory”- w czasie podróży bywa ciężko i odechciewa się wszystkiego. W momentach załamania powtarzałem sobie, że ci którzy harowali w łagrach mieli jeszcze gorzej- to dodawało otuchy. Warto tam pojechać, by przekonać się, że są na tym świecie ludzie życzliwi i pomocni, że pieniądze to nie wszystko, że można żyć inaczej i być szczęśliwym. Jadąc tam miałem całkowicie inne wyobrażenie o Rosji jako takiej- bandyci, dzicz, zacofanie, bieda. Wiele z tych rzeczy okazało się stereotypami. Bandyci mnie nie napadli, ludzie żyją w cywilizowanych warunkach (w każdej Syberyjskiej wiosce w jakiej byłem można rozmawiać przez telefon komórkowy!), a biedy jest dużo, lecz nie wszędzie. Bo są dwie Syberie: okrutnie bogata w mieście i biedna na wsiach.