PDA

View Full Version : Jak zostałem kloszardem


felkowski
23.08.2010, 22:54
A w nosie. Piepszyć Lewara. Jak mu się nie podoba, to niech nie czyta. Wychyliłem dziś kilka kolejek smaglerskiej rakiji i coś mi się napisało. To się z wami podzielę.


-Gdzieś ty u licha był ?
- W warzywniaku - właśnie wchodze do domu z podróżną torbą w jednym ręku i workiem papryki w drugim.
- Trzy dni ?
-Wiesz byłem z Tomkiem. Musieliśmy chwilę pogadać. Wiesz takie, męskie sprawy. O życiu i wogóle. Przecież byś się nudziła. Te motory i wino. Troszkę smakowaliśmy. Przecież nie będe wracał pod wpływem.

Przy okazji wydało się kiedy żona wróciła do domu. Nie było jej w domu gdy wyjeżdżałem.

Ale cofnijmy się kilka dni do tyłu. W niedziele wróciłem do domu podkurzony. Jeżdziłem troszkę moturem po krzolach. Trzy kapcie. Dwie dentki szlag trafił. Na jeden dzień to troszku dużo. No dobra były jeszcze inne powody wkurzenia. Nawet bardziej istotne, ale nie o to tu idzie. Trzy kapcieeee.....ech. Postanowiłem wreszcie zrobić coś dla siebie. Kurde. Spławik może podrywać swoje kelnerki, 7Greg wnosić afryki na Tarcu, Wieczny piepszyć owiewki. Kurdebele, ja chyba też mogę coś zrobić.

Właściwie jest coś co chciałem zrobić rok temu, ale życie, żona, czas i okoliczności przyrody nie pozwoliły. W tym roku wychodzi podobnie. Chciałem, miałem i nie pojechałem. A tam już impreza od soboty.....

Zanim usnołem zcierałem się z myślami i butelką wina do jedenastej. Bateria tematów do realizacji. Żaden nawet nie zaczęty. A lista nad podziw długa. Same ważne i istotne tematy. Kurza dupa piepszyć ważne tematy. Pogadam z dyrekcją w poniedziałek i dzida. Jest tylko jednen ciężki temat na liście. Tylko jak go ugryźć.

Jeśli ruszę w poniedziałek po południu, to ni huhu nie dam rady dojechać na wtorek po południu na miejsce. Mapa pokazuje 20 godzin samej jazdy. A jeszcze piciu, siku, coś na ząb i zatankować. A nawet jeśli mi się to jakimś cudem uda to jak dojadę, spadne na ziemie, dupa mi odpadnie i potoczy się jakieś dwadzieścia metrów w dół. Ja zasnę natentychmiast. A tam impreza byłaby w najlepsze.Tylko czy rano odnajdę moje brakujące kawałki?

Boban Marković gra we wtorek wieczorem i to jest pierwszy z priorytetów na liście. Kurde, telepotrer. To byłoby coś. Ma ktoś komure do kapitana Kirka albo do kogokolwiek ze Startreka ? Próbowałem znależć kogoś kto ma. Nie udało się. Wspólników do projektu też nie udało sie pozyskać.

Rano jeszcze kombinuje. Kurde. Wpadam do pracy. Normalna sieczka jak zawsze. Ktoś tam coś tam chce i potrzebuje. Czy ja zawsze muszę wszystko? Jasne ja też potrzebuje.
- Masz komurę do kapitana Kirka ?
- Nie.
- No to zapraszam w poniedziałek, albo wcześniej jak będziesz miał ten numer.

Kurde działa. Wprawdzie patrzą się troche dziwnie, ale przynajmniej nie trują dupy i niedyskutują. Odchodzą sobie z tymi dziwnymi minami. Chyba ich pogieło na umyśle. W emilach mam wiadomość od Tomka. Kiedyś jak jeszcze miał motur to jeszcze był równy gość. Od lat nie udało mi się nigdzie wyciągnąć. Teraz jak chcę się z nim napić to się muszę umówić. Ciężka sprawa. Coś tam chce. Zaraz zaraz chciałem do niego wczoraj dzwonić, ale zarzuciłem temat bo myśląłem, że jest wyjechany. Ale skoro wysyła emila to znaczy, że jest.

- Halo, masz telefon do Kirka?
- A, kto to?
- A jedziesz do Gucy?
-Kiedy ?
- Za trzy godziny?
- Ile mam czasu na decyzję?
- Siedem minut.
- Może być piętnaście?
- Nie, czternaście i ani jednej dłużej.
- Dobra oddzwonie.

Kiedyś mu naopowiadałem o Gucy. Chociaż sam tam nie byłem, to musiałem stworzyć wokół tematu niezłą aurę. Chciał jechać jeszcze z kolegą. Dzwoni, troszkę po czasie. Ale wybaczam mu, bo chce jechać. Trzeba jeszcze zkołować auto. Z tym nie było zbyt dużego problemu. Mam jeszcze dwa spotkania jedno o dwunastej, a drugie o siedemnastej. Potem możemy jechać. Tomek też ma jakieś tam sprawy do załatwienia. Gdyby tak przełożyć to z siedemnastej na wcześniej? Ale na którą? Jak będziemy próbować wyjechać z Warszawy do piętnastej powinno się udać w miarę łatwo. Potem to już godzinne wyścigi żółwiami.

- Halo, wie Pani mam taki służbowy wyjazd z nienacka. Pożary trzeba gasić. Wie Pani jak to jest Szef karze nie da się odmówić. Wyjazd niestety na kilka dni. Wolałbym wyjechać wcześniej, bo długa droga i tak dalej.
Kłamie jak z nut. Nawet mi powieka nie drgnie. Cóż, cel uświęca środki.
- To może jak Pan wróci?
- Super, Piątek siedemnasta? Może być ?
Walę z grubej rury, Ale jak jechać to po całości.
- YYYYYY no dobra.
No to jeszcze wyczekać do dwunastej, załatwić i możemy próbowac wyrwać się wcześniej. Urwać dwie godziny na samym wyjeździe z miasta.

Dzwoni dwunasta. Sama się załatwiła. Ja pierdziu. Wszystko samo się układa. Jeszcze trzy godziny. To było absolutne szaleństwo. Teraz jest już jest prawdopodobne szalenstwo. Puzle mam poukładane. Jest pierwsza. Mam drugiego pilota, auto i obłęd w oczach. Wszystko się może udać.

W życiu nie wyjechałem na żaden koncert. A tu nie dowiary. Taka improwizacja w ciągu jednego wieczora i ranka może się udać. Koncert jest na drugim końcu europy w Serbii. Ale tylko szaleńcy mają przed sobą jakąkolwiek przyszłość. Resztę zdyrektywuje unia. Ciechowski odszedł bo On to przewidział. Pamiętacie, centralny wyrównywacz ......

równe buty równe zęby nos
równy w stronę baz produkcji krok
równą farbą malujemy wciąż równe
hasła w koło: równy bądź bądź

- Halo, Tomek jestem na prostej startowej.
- Ja za dziesięć minut będe w domu. Szybki prysznic i mogę jechać.
- No dobra to zagęszczaj ruchy, ja jadę po Ciebie. Bądź gotowy dziś do drogi....

Zawsze w chwili wyjazdu czuję się dużo lepiej. Chyba nie jestem wariatem, jestem samolotem. Jestem u Tomka pod domem. Szybki soczek i starujemy.

Piętnasta. Nikogo nie pytamy o pozwolenie na start. Właściwie jakby nam nie pozwolił i takby nic to nie zmieniło. Z Białołęki na wolot na Kraków trzeba przebić się przez całe miasto albo objechać bokiem. Idziemy na całość przez środek. Nam musi sie udać. No samochodem jest trochę gorzej niż moturem kufer jakby szerszy. Nie mieści się między pasami. Ale i tak nam idzie nieźle. Korek na moście jest na szczęście w drugą stronę. Bez większych problemów docieramy do dworca zachodniego.

Niewiarygodne. Jeszcze Janki i życie jest piękne. Wszystko się udaje. Napewno czegoś zapomnieliśmy. Zawsze czegoś się nie weźmie. O w mordę miałem jeszcze po namiot pojechać. Zapomniałem. W dupie z namiotem w samochodzie się prześpię. Najważniejsze, że jedziemy. Wszystko inne jest nie ważne. Tomek zapomniał karty do aparatu. Kupimy po drodze. Po drodze nie kupiliśmy. I to w kilku miejscach.

Telefon do przyjaciela.
- Jest w Krakowie jakiś sklep z elektronika przy drodze. Żeby nie kluczyć.
- Przy samej zakopiance, może być?
- Serce ty moje.
Po jaką cholere włóczyliśmy się po tych wiochach tracąc czas? Mamy karty. Jeszcze kolacja w restauracji innej niż wszystkie, wyścigi na zakopiance i już za chwilę wita nas wolna Słowacja. W radio mówią o zamkniętych drogach na Słowacji z powodu powodzi....

Posyłamy wiadomość Hubertowi który wyjechał tydzień wczesniej, że jedziemy. Przysłał nam w odpowiedzi że tez jedzie jest jakieś 120 km od Gucy i nocuje tam. W sumie Oki to nam pasuje pewnie spotkamy sie na wjeżdzie. Mimo zapowiedzi powodzi i stracha z tym związanego przejechaliśmy Słowację bez najmniejszych problemów.

Nawet nas policja nie zgarneła za przekroczenie prędkości piętaście kilometrów wcześniej, czy coś tam wogóle. Węgry to też absolutna autostradowa nuda. Na granicy Serbskiej też jakoś łatwo poszło. Nad ranem byliśmy już w Belgradzie. Około dziewiątej przybywamy do Gucy.

Lewar
24.08.2010, 11:20
Oj, chłopie. za dużo tej rakiji było bo odwaga Cię rozpiera ale zadzieranie z Lewarem to nie odwaga lecz głupota. Masz szczęście, że napisałeś "piepszyć" bo gdybyś napisał poprawnie - miałbyś w ryj:)
A pisz sobie gościu jak masz taki imperatyw. Mnie to nie przeszkadza:Thumbs_Up:

felkowski
24.08.2010, 15:22
Specjalnie tak napisałem.
Po pierwsze;
Znając Twe nie przeciętne poczucie humoru celowałem na rozbawienie a nie rozgniewanie. Jeśli odebrałeś niezgodnie z intencją, to przepraszam.
Nikt o zdrowych zmysłach nie porywałby się na Lewara. Nawet na pół Lewara. Bo chdzą słuchy że, znikasz jak księżyc....
Po drugie;
Mam jeszcze rakije, przybywaj byle szybko puki jest...

wieczny
24.08.2010, 15:30
A słownik pan moderator ma?

Może i fajnie się czyta tylko po oczach bije sakramencko.

Południowiec
24.08.2010, 16:50
........Nad ranem byliśmy już w Belgradzie. Około dziewiątej przybywamy do Gucy.

I to zdanie kończy relację :D dalej może pisać tylko ktoś kto stał, obserwował i ZAPAMIĘTYWAŁ :chleje:
Jak zwykle super relacja. :Thumbs_Up::bow:

PARYS
24.08.2010, 17:20
I to zdanie kończy relację :D dalej może pisać tylko ktoś kto stał, obserwował i ZAPAMIĘTYWAŁ :chleje:
Jak zwykle super relacja. :Thumbs_Up::bow:

Przeż o 9.30 Felkowi już się film urwał :D i nic już więcej nie pamięta nawet klucza zgubionego do samochodu ponoć :dizzy:. Nie należy więc oczekiwać dalszego ciągu :D.

Curva ale ci Felek zazdroszczę :vis:

Ronin
24.08.2010, 17:40
A słownik pan moderator ma?

Może i fajnie się czyta tylko po oczach bije sakramencko.


:Thumbs_Up::Thumbs_Up: :Thumbs_Up::hehehe:

Jaro-Ino
24.08.2010, 21:43
Każdy liczący się pisarz tudzież wieszcz polski popełniał błędy;) Więcej tolerancji. Mi te teksty to biją nie po oczach, a po wyobraźni i już sobie obiecałem, że będę w życiu wykorzystywał każdą okazję do wojaży tego typu. Pisz waść, głodu (tych relacji;) ) oszczędź :)

felkowski
25.08.2010, 07:05
Niestety nie mam słownika. Co do filmu to nie urwał mi się. Teksty piszę kawałkami, bo nie da się szybko i z sensem napisać czegoś fajnego. Po prostu zajmuje to trochę czasu. Ostatnio bardzo mi go brakuje. Dochodzi jeszcze jedna trudność. Razem z kluczem straciłem apart. Najczęściej piszę w oparciu o zdjęcia. To mi bardzo pomaga. Tu nie mam się o co oprzeć. Przez to idzie mi znacznie gorzej.

lena
25.08.2010, 08:18
Feleh, wesprzyj się rakiją- powrót pamięci + wizje gwarantowane. Dasz radę, wierzymy w Ciebie.
p/s. Już wiem,że marzysz o słowniku na Gwiazdkę:D

wieczny
25.08.2010, 12:19
A tymczasem pozostaje pisanie w Wordzie :).

hubert
25.08.2010, 13:37
Chcemy więcej :D

Dona
25.08.2010, 15:58
Przy okazji tego wątku, przypomniałam sobie iż obiecałam przy ognisku temu Kloszardowi że napiszę na FORUM jaki to uczynny i prawy jegomość, PLką na kufer poratuje i w towarzystwie damy nie przeklina.
Fellini jak powiedziałam tak czynię!

jochen
25.08.2010, 16:34
No dobra chłopie, dałeś się już wystarczająco długo prosić, zapodawaj dalszy ciąg:Thumbs_Up:

PARYS
25.08.2010, 21:19
Bo jak nie to w ryj

Jaro-Ino
25.08.2010, 23:36
Ja też proszę od długiego czasu o zdjęcia z Tyrawy, a tu ani widu, ani słychu. Felku, tylu Ciebie prosi, nie daj się prosić:D

rambo
25.08.2010, 23:40
Bo jak nie to w ryj
albo po prostu wpie..ol :p

felkowski
25.08.2010, 23:46
Na razie nic nie napisałem, ale i tak się nie wyrabiam.