PDA

View Full Version : Górami ze wschodu na zachód


StrzeLuk
21.09.2018, 12:04
Z okazji, że jest to mój debiut w tym dziale proszę o wyrozumiałość.

Trasa jaką zrobiłem pod koniec sierpnia poniżej.

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/trasa.jpg

Pierwotne plany były na Ukrainę, potem Szwecja ale finalnie skończyło się na objazdówce przez południową polską granicę.

Wyjazd trochę testowy dla mnie bo:
1. Pierwszy raz jechałem sam na więcej niż jeden dzień. Chciałem wiedzieć, czy wytrzymam sam ze sobą i tylko sobą.
2. Noclegi pod namiotem i najlepiej na dziko
3. Żywienie się samodzielne czyli kuchenka gazowa i gotowanie
4. Jazda z kuframi - zakupiłem w dniu wyjazdu

Dzień 1 - piątek

Wyjazd po pracy z Warszawy w kierunku Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej. Trasa tranzytowa nie ma się co rozwodzić. Sam jej przebieg był dla mnie trochę hardcorowy bo do Radomia było 32 stopnie i myślałem że zemdleję. Za Radomiem złapała mnie burza. Dobrze, że zdążyłem się ubrać w przeciwdeszczówki na jakimś przystanku PKSu. I tak już deszczowo było do samych Bieszczad. Test jazdy w mega ulewie zaliczony. Nie jest tak źle. Ciuchy SCOTTa zdały egzamin. Byłem praktycznie suchy w środku nie licząc własnego potu.

Do Przystani dotarłem około 23. Na miejscu biba na całego :) Rozkładanie namiotu, kolacja i kima. Rano miałem w planie przebić się na Ukrainę.

CDN

StrzeLuk
21.09.2018, 15:19
Dzień 2 - sobota

Pobudka około 8. Niestety pogoda nie zapraszała do dalszej trasy. Wszędzie mleko i mokro jak diabli. Prysznic, śniadanie, pakowanie. Mgła się podniosła i zaczynało wychodzić słońce więc była szansa na podsuszenie namiotu i ciuchów po wczorajszej drodze.

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-1.jpg

Finalnie wyruszyłem z Przystani około 10 w kierunku granicy ukraińskiej w Krościenku. Na miejscu kolejka do przejścia całkiem zacna. Podjeżdżam do przodu i pytam się ile stoją. W odpowiedzi słyszę, że 1,5 ale jak oni stawali to kolejka była 5 razy krótsza niż obecnie. Przebić się bez kolejki nie ma szans. Pograniczniacy nie puszczają. Szybka kalkulacja i zmiana trasy. Pokręce się jeszcze trochę po Bieszczadach i ruszę w kierunku Tatr.

Obowiązkowy dla mnie punkt wycieczki to tama na zalewie solińskim. Będąc w okolicy przypomniałem sobie o Myczkowiance. Próbowałem się tam dostać już dwa razy bez sukcesu. Pierwszy raz roku temu we wrześniu kiedy to po prostu miejsca nie znalazłem. Drugie podejście było w zimie ale miejscówka zamknięta poza sezonem. No i teraz zrobiłem trzecie podejście. Tym razem z sukcesem.

Polecam placek "Niedźwiadek"

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-4.jpg http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-5.jpg
http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-6.jpg

Poznałem właściciela - "Obcego" i pogadaliśmy trochę o motocyklach (też ma NAT) i trasach. Dostałem zaproszenie na koniec września na Motomyczki i zlot forum Transalp (na który się wybieram). Podczas rozmowy padł pomysł, żeby przejechać całe pasmo górskie do Jeleniej Góry. Stronę polską mniej więcej znam więc będę jechał Słowacją i Czechami. No to w drogę!

No to oczywiście burza... tym razem nie zdążyłem się przebrać a jedynie dojechać do wiaty. Lunęło... Wiata przyjemna, szczelna, nic nie cieknie na głowę. No to tablet i Netflix :)

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-8.jpg

Po jednym odcinku serialu przestało padać więc w drogę. Tym razem już w kondomie. Tak przeplatając raz słońce raz deszcz dojechałem w Tatry Wysokie. Oczywiście na dole na ekspresówce D1 słońce, ale w górach dupówa maksymalna. Jednak nie po to tutaj jechałem, że jeździć ekspresówkami. Ładuję się w góry. Tak udało mi się dojechać do Strebskiego Plesa. Droga całkiem ciekawa ale widoczność na kilka metrów do przodu. Do tego siąpi z góry. Zaczęło się robić ciemno i szanse na znalezienie jakiegoś pola namiotowego znikome. Na dziko średnio bo wszędzie turyści się szwendają. Szybki look na booking.com i dzisiaj jest mój szczęśliwy dzień. Promocja na 4* hotelu :) Biorę! No więc wpadam do lobby cały mokry i po całym dniu jazdy z kondomie (specyficzny aromat). Udało mi się wynegocjować darmowy garaż dla Afryki więc i ja i moto tą noc na sucho.

A następnego dnia... to był najlepszy dzień w moim motocyklowym życiu!

StrzeLuk
22.09.2018, 14:37
Dzień 3 - niedziela

Pobudka rano i pierwsze co to spojrzenie za okno i... :D

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-14.jpg

Przez noc wszystko poschło. Jeszcze tylko śniadanie w hotelu i w drogę. A droga bajka! Po wczorajszej dupówie nie było ani śladu. Po zjechaniu z Strebskiego Plesa do drogi okazało się, że jestem ponad chmurami. Droga praktycznie pusta, kręta, z super widokami. Dojechałem do miejsca gdzie droga zaczyna schodzić w dół i wpada w chmury. Zawrotka i w drugą stronę. Znów do końca lampy i zawrotka. Jeździłem tak chyba ze 4 czy 5 razy. W końcu wróciłem pod jezioro i ostatnie fotki.

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-15.jpg

Chmury zaczęły się podnosić więc czas spadać w dalszą drogę. Wtem przed nosem mignęły mi dwie Afryki w tym jedna NAT. No to gonić ich! Potem się okazało, że to był RonDell i Madafakinges. Goniłem ich dobry kawałek przez Słowację ale niestety nie dałem rady ich dogonić.

Następny przystanek to trójstyk granic. W międzyczasie udało mi się stanąć przy Jeziorze Orawskim na obiadek. Tym razem zgodnie z planem. Kuchenka i gotowanie.

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-18.jpg
Emek, dzięki za koszulki z merino. Są ze mną w każdej podróży

Ten kawałek drogi był chyba najnudniejszy w całym wyjeździe. Ani tam gór nie ma jakiś specjalnych ani co zwiedzać. Zaliczyłem trójstyk a tam krótką drzemkę na trawie pod drzewem i ruszam dalej. Tylko gdzie tutaj pojechać? Tym razem już Czechy. Trzeba dobrze zaplanować trasę, żeby mnie znów zmrok nie dopadł w nieodpowiednim miejscu i będzie problem z noclegiem w namiocie. Tylko tutaj nic za bardzo nie ma. W końcu decyzja pada na odwiedzenie dobrze znanego miejsca rowerowego - Rychlebskich Ścieżek. Mają tam pole namiotowe i może akurat spotkam kogoś znajomego bo to w końcu początek długiego weekendu.

Dojazd na miejsce trochę męczący. Droga mało ciekawa i do tego zaczęło się robić znów gorąco. Namiot, kolacja na kuchence i czeskie piwko. Jutro zaczną się znów góry.

Sławekk
22.09.2018, 18:30
:Thumbs_Up: czekamy na C.D

Many Bugs
22.09.2018, 19:02
Dobrze rokujący opis, czekam na więcej.

RonDell
22.09.2018, 22:22
Luk,
fajny wypad. Czyta się.

Napisz coś o sprzęcie kempingowym jaki używasz - namiot/kuchenka.

StrzeLuk
22.09.2018, 23:45
Dzięki, już myślałem że nikt tego nie czyta. Jutro dopiszę resztę.

Co do sprzętu to namiot mam kupiony specjalnie na moto wyprawy i jest to Fjord Nansen Sierra 2. Polecany na tym forum. Jest spoko, ale trochę mały jak na 2 osobowy. Dla mnie samego jest ok, ale z przy dwóch osobach było by ciężko. Nie licząc bagażu.

Kuchenka to Optimus Crux w zestawie z garnkiem Weekend HE Cooking System. Tego zestawu używam także na pieszych wędrówkach wiec chciałem w miarę lekki.

Po tym wyjeździe wywaliłem matę samopompujacą Milteca i w zamiast tego kupiłem na AliExpress materac Naturehike. O taki http://s.aliexpress.com/yY3YzY7j waży chyba mniej od tej maty, zajmuje połowę miejsca i jest o niebo wygodniejszy.

tyran
22.09.2018, 23:56
Czytamy, czytamy.
Miłej nocy i szerokości jutro!

StrzeLuk
23.09.2018, 11:26
Dzień 4 - poniedziałek

Poranna rutyna. Pobudka, śniadanie, prysznic, pakowanie i jazda. Tutaj muszę wtrącić słowo komentarza apropo Czeskiej "gościnności" i podejścia do prowadzenia biznesu. Kamping płatny. Czy mało czy dużo? Nie wiem i nie dyskutuje. Na kampingu prysznice. Płatne. Na monety. 20KC. Automat nie rozmienia. Trzeba mieć dokładnie 20KC w jednej monecie. No więc chodzę po ludziach i szukam kogoś kto mi rozmieni drobne na jedną taką monetę. Oczywiście nikt nie chce, bo wtedy oni mają problem. No i godzina psu w du..pe. Muszę czekać na otworzenie baru. Niech sobie wliczą te 20KC do ceny noclegu i prychol za free.

Wracając do trasy to ruszyłem w kierunku Kotliny Kłodzkiej. Tym razem po stronie Polskiej bo:
1. Jakoś mnie te Czechy znudziły
2. Mam sentyment do Kotliny z obozów wędrownych

Włóczę się lokalnymi dróżkami w kierunku Zieleńca i zupełnym przypadkiem skręcam na świeżo ukończoną drogę. Jeszcze robotnicy nie zdążyli się pozbierać. A droga piękna, wąska, ciasne zakręty i totalnie pusta.

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-20.jpg

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-1111.jpg

Dojechałem tak do miejscowości Spalona i Schroniska PTTK Jagodna. Tam jest w lesie pętla szutrowa, która zimę robi za trasę do narciarstwa biegowego. Mapa mówi, że tą trasą można się przebić pod granicę. Żadnych znaków zakazu wjazdu nie widzę. Szlabanu nie ma, więc jazda. Pętelka krótka ale ciekawa. Miłe oderwanie od asfaltów. Nie wiem do końca czy mój przejazd był legalny. Trudno. Kolejny cel: Góry Stołowe i obiadek.

Podjechałem pod Szczeliniec Wielki ale tam masa ludzi. Stoiska z chińskim badziewiem, kebaby itp. Trzeba uciekać. Kilkaset metrów dalej znalazłem wjazd do jakiegoś ośrodka wypoczynkowego. Brama pożarowa i miejsce na motocykl z widokiem na szczyt.

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-21.jpg

No to kuchenka, obiadek i sjesta.

Kolejny cel wycieki okazał się zupełnym przypadkiem Skalnym Miastem. To miejsce było na liście moich "must see" od dawna. Dojechałem na miejsce pod wieczór. Upał dawał się we znaki więc już tego dnia miałem serdecznie dosyć. Zatrzymałem się w knajpce przy parkingu Skalnego Miasta na knedliczki z jakimś mięsiwem (czeski klasyk) i Kofole. Patrze, że mają pokoje do wynajęcia... diabeł na moim ramieniu mówi mi: "weź sobie pokój, wykąpiesz się, wyśpisz jak człowiek w czystym łóżku" anioł z drugiej strony: "nie bądź miękka lufa, nie po to brałeś namiot żeby teraz spać po hotelach, pogoda dobra, chociaż pole namiotowe weź jak już nie chcesz spać po krzakach". Anioł wygrał. Godzinę później byłem na polu i sączyłem Kozla.

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-22.jpg

Małe pranie i kima.

P.S. Oczywiście na tym polu namiotowym ten sam cyrk z prysznicami. Przy rejestracji:
- Będzie pan brał prysznic?
- Będę
- Ile?
- Raz
- 20KC poproszę
Tym razem dostałem żetonik. Tylko go nie zgubić...

apex
24.09.2018, 07:28
Ciekawie piszesz, prosimy o więcej.

tommi
24.09.2018, 07:57
No ale żeby codziennie inne skarpetki..?
;)

Czyta się.

matjas
24.09.2018, 08:01
tommi sokole oko :D

czyta się Kolego!

m

Maciek525
24.09.2018, 09:55
Fajny wypad, fajne czytanie.

StrzeLuk
25.09.2018, 22:26
Dzień 5 - wtorek

W nocy padał deszcz i dobrze, że wieczorem schowałem wyprane skarpetki i kominiarkę do namiotu.

Swoją drogą super rozwiązaniem w namiocie Sierra II jest podwieszana siateczka pod sufitem. Można tam coś wysuszyć i nie zapomnisz tego schować przed złożeniem namiotu co mi się zdarza jak użyję bocznych kieszonek.

Zaczynam od prysznica. Nie zgubiłem jeszcze tego żetonu więc pełen sukces. Potem śniadanie, suszenie namiotu, pakowanie i w drogę. Zaczynam od objazdówki po Skalnym Mieście i robię małą sesję foto. Chyba największa zaleta samotnego podróżowania to, że nikt Ci nie stoi nad głową i nie marudzi jak masz ochotę spędzić godzinę na robieniu zdjęć siebie na motocyklu na tle skałek :)

http://lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-23.jpg

Czas pożegnać to miejsce. Na pewno wrócę tutaj bez moto i z rodziną na piesze wycieczki. Teraz kierunek Karkonosze. Pasmo górskie dobrze mi znane i lubiane z perspektywy pieszych wycieczek. Teraz czas na dwa kółka.

Pierwszy cel to dostać się jak najbliżej szczytu Śnieżki. Oczywiście po czeskiej stronie. Nawigacja mówi o miejscowości Pec pod Sněžkou i tam się udaję. Droga niesamowita. Piękny asfalt wijący się wzdłuż górskiej rzeki. Dookoła piękne lasy. Po nocnym deszczu zapachy drzew są wyjątkowo intensywne. Wszystkiego dopełnia coraz częściej pokazujące się słońce.
Miasteczko piękne. Mam wrażenie, że wylądowałem w Szwajcarii a nie Czechach. Budują się piękne hotele.

http://lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-29.jpg

Następny przystanek Špindlerůy Mlýn. Z tego miejsca musi się dać jakoś wjechać na przełęcz do granicy. Tam na górze są schroniska (czeska Špindlerova bouda i polskie Odrodzenie) oraz małe kameralne hoteliki. Byłem tam kilkakrotnie chodząc po górach. Ludzie tam jakoś dojeżdżają samochodami. Każda droga sugerowana przez google kończy się zakazem wjazdu. No więc po kilku nieudanych próbach wracam do Spindlerowego. Jestem już mega głodny a za mną chodził obiadek w schronisku na górze. Zostawię gdzieś moto i podejdę do informacji turystycznej. Tam na pewno będą wiedzieli jak się dostać na górę. Miejsce parkingowe udało się znaleźć pod restauracjo-hotelem. Szybie spojrzenie na oceny tego miejsca na Trip Advisorze i już wiem, że obiad zjem właśnie tutaj. Nie żałowałem.

http://lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-30.jpg
Carpaccio z jelenia

http://lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-31.jpg
Gulasz z jelenia z knedliczkami

Najedzony i szczęśliwy podjąłem ostatnią próbę wjechania na górę. Wybrałem jeszcze jedną drogę. Po jakiś 2 km znak zakaz wjazdu z jakąś tabliczką po czesku. Dobra, piep...yć to! Jadę. To była ta właściwa droga. Po kilku kilometrach zacząłem rozpoznawać okolicę z pieszych wycieczek. Jestem na górze.

http://lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-32.jpg

Krótka przerwa na kawkę z kuchenki i zjazd w dół. Niesamowita różnica temperatur pomiędzy Spindlerowym a przełęczą - prawie 10 stopni.

Dalej przez Jakuszyce do Szklarskiej Poręby. Kolega przez telefon powiedział mi, że jest jakaś szutrowa droga przez kamieniołom prowadząca do Świeradowa. Drogę znalazłem, ale to szlak turystyczny z zakazem wjazdu. Na trasie masa ludzi i do tego mapa podpowiada, że po drodze będzie schronisko. Bez przypału się nie da więc ruszam do Szklarskiej. Droga kapitalna.

To będzie mój ostatni nocleg w trasie bo następnego dnia czeka mnie powrót do Warszawy. Trzeba się dobrze wyspać. Szukam jakiegoś taniego hotelu tym bardziej, że w nocy znów ma padać. Jeszcze tylko spacerek do centrum, szama i piwko.

Dzień 5 - środa

Śniadanie, pakowanie i jazda. Dzisiaj plan tylko na Karpacz i tranzyt do domu. Czasu dużo więc czas porobić trochę zdjęć Afryki w terenie. Bo tereny to tutaj najlepsze!

http://www.lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-37.jpg

Po drodze do Karpacza znalazłem całkiem ciekawe miejsce:

http://lukaszstrzelecki.com/forum/PIC-34.jpg
Skalny tunel

No i to na tyle z tego wyjazdu:
- Zrobiłem prawie 2000 km
- 6 dni w siodle
- 3 noclegi pod namiotem i 2 w hotelach

Wnioski z wyjazdu:
- Brać mniej jedzenia ze sobą! Zawsze można coś kupić po drodze no i trzeba czasem zjeść coś lokalnego
- Kufry alu są super. Nie żałuję zakupu. Łatwość pakowania, szczelne, można sobie usiąść na nich i zrobić stolik.
- Trzeba więcej czasu poświęcać na robienie zdjęć. Częściej się zatrzymywać. Nie gnać tak. Teraz żałuję, że w paru miejscach się nie zatrzymałem i nie mam zdjęć. Nie chciało mi się stawać, rozbierać itp
- Samodzielna jazda jest najlepsza. Nikt nie narzeka, że za wolno czy za szybko. Stajesz gdzie chcesz

matata
26.09.2018, 07:28
Super wycieczka👍i fajnie się czyta.

Tunel w Michałowicach i droga dojazdowa do niego to mój obowiązkowy punkt w Karkonoszach, nie ważne czy moto czy autem👍🏻😊

Wysłane z mojego PRA-LX1 przy użyciu Tapatalka

dzinks
26.09.2018, 07:34
Dzięki za świetną relację :)

StrzeLuk
26.09.2018, 19:53
No ale żeby codziennie inne skarpetki..?
;)

Czyta się.

To, że 2 i 4 dnia są różne skarpetki to nie oznacza, że codziennie były inne :) Za kogo wy mnie macie? :haha2:

qbaRD07
01.10.2018, 16:20
Bardzo fajnie się czytało i oglądało.

Dzięx

calgon
11.10.2018, 15:53
Super i oby więcej opisów takich wycieczek.Będziemy z wypiekami czytać jak Waść ewoluujesz!