PDA

View Full Version : Ładowarki solarne


Evvil
27.12.2016, 16:21
Żadna kryptoreklama ale spostrzeżenia.
Bo jak wiadomo w podróży czasem jest tak, że jednak coś tam trzeba naładować wieczorem albo rano a prądu nie ma. Może i można wykorzystać motocykl jako agregat, ale raz że głośno, dwa że telepie trzy że smród, cztery że fajnie rano wypić w spokoju kawkę na połoninie i posluchać szumu traw a nie klekotu silnika.

No i przydają się ładowarki solarne. Które z grubsza podzielę na

1. Gówienka chinskie
2. Niegówienka chińskie.

Gówienka chińskie to przede wszystkim powerbanki z dołożonym małym panelem słonecznym - że niby ładuje. Z reguły to ładowanie to można sobie o kant d... potłuc. Taka okrutna prawda. Owszem, jak ktoś potrzebuje małej pojemności powerbank to spoko. Małej w sensie że starczy z tych chińczyków na jednorazowe naładowanie telefonu czy czegotam ale cudow nie ma. Chociaż za ten hajs co trzeba na aliexpress zapłacić jest odpowiednia relacja ceny do jakości.

Niegówienka chińskie (bo wszak wszystko w chinach robione) to np. takie coś co sprawdziłem, przetestowałem i bardzo polecam:
http://www.portablepowersupplies.co.uk/15w-solar-usb-charger-v2/

(można na aliexpress kupić bezpośrednio - cena zbliżona w sumie)

Cena nie zabija, mają też w ofercie całkiem dobre powerbanki o prawdziwej pojemności 10200mAh.

A jak działa? Jak marzenie, pod warunkiem że jest słońce. Nie chmury, nie zachód słońca i słońce ledwo nad horyzontem. Musi być niebo i słońce bez chmur - i wtedy to ustrojstwo naprawdę napierdziela prądem równo - jabłko od 30% do 80% naładowało w około godzinę. W skrócie - naprawdę robi robotę i z czystym sumieniem polecam.

Mat
27.12.2016, 20:52
Bo jak wiadomo w podróży czasem jest tak, że jednak coś tam trzeba naładować wieczorem albo rano a prądu nie ma. Może i można wykorzystać motocykl jako agregat, ale raz że głośno, dwa że telepie trzy że smród, cztery że fajnie rano wypić w spokoju kawkę na połoninie i posluchać szumu traw a nie klekotu silnika.

Jak ma się powerbank (a sporo osób ma) to wystarczy podczas jazdy wariata naładować.
Można wyrzeźbić gniazdo USB w schowku, tankbagu albo kufrze.
Potem na wieczór/noc/poranek jak znalazł.
Pewniejsze to (niestety) od solara...

Emek
28.12.2016, 13:12
Na Aliexpress w podobnej cenie ok 40$ można zakupić jump startery o dużych pojemnościach, nie dość że wygodniejsze niż solarne ładowarki to pozwalają dodatkowo sprzęt odpalić gdyby aku klęknęło. IMO to lepsze rozwiązanie niż rozwijać płachtę i liczyć że akurat będzie słonecznie.

Neo
28.12.2016, 13:31
Mam całkiem dobrą ładowarkę słoneczną ale w praktyce jest użyteczna na południu Europy lub niżej gdzie wystawiona na górze plecaka faktycznie się sprawdzała. Na naszej szerokości geograficznej skończyło się to u mnie na ładowaniu pakietu baterii w czasie jazdy lub powerbank jeśli wyjazd plecakowy. Biwak zwykle w zacienionym miejscu, a jeśli jest dostęp do Słońca, to jest go często za mało do sensownego naładowania urządzenia.

Słowem ładowanie ze Słońca jak najbardziej ale nie jako jedyne źródło, szczególnie w rejonach o procentowo zbyt małym nasłonecznieniu w ciągu roku.

Kupując kuchenkę dla siebie kilka lat temu oglądałem również ładowarkę opalaną drewnem ale koniec końców wybrałem Jetboila bo zgrabniejszy do pakowania.

http://www.bioliteenergy.com/products/biolite-campstove

http://www.styxriverrvpark.com/wp-content/uploads/2013/02/biolite_campstove_1.jpg

sebol
29.12.2016, 10:38
To Wy takie sprzęty na wyjazdy motocyklem zabieracie ?

Mieciek
29.12.2016, 13:05
A po co to wszystko?
Aparat mozna miec 2 baterie 1 sie laduje w czasie jazdy 2 siedzi w aparacie gotowa do użycia.
Navi i tak sie uzywa w czasie jazdy wiec ładuje sie z moto.
Po co ta reszta gadżetów? Na wycieczce w "dziczy"...
Nie da sie bez tego?
Kiedyś sie dał obo nie bylo :D

Neo
29.12.2016, 13:41
Po co? Dobre pytanie. Da się przecież pojechać na wyprawę czy pójść z plecakiem na wędrówkę bez dodatkowej elektroniki. Za moich licealno-studenckich lat dobre buty i dobry plecak to był szczyt luksusu. Jednak mamy tak zwany "postęp" w którego trybach sam się znalazłem. Przyznaję, jestem gadżeciarzem. Już wyleczonym ze skrajnej postaci tej choroby czy manii (w czasach świetności firmy Palm każdy ich model przeszedł przez moje ręce) ale wciąż lubię mieć pod ręką na wyjeździe czy to na dwóch kołach, czy z plecakiem tablet. Nie mam smartfona, laptopa ale właśnie iPad Air 2 to dla mnie elektroniczne centrum kontaktu ze światem zarówno w domu jak i na wyjazdach. To podstawowe urządzenie które niejako wymusiło (tak sobie tłumaczę) rozwiązanie kwestii dostępu do zasilania w czasie dłuższych wypadów gdy nie spodziewam się gniazdek elektrycznych.

Oczywiście da się pojechać bez niego, co przez rok sprawdzałem gdy poprzedni zgubiłem. Jednak rodzina jest spokojniejsza, a znajomi bardziej zadowoleni gdy co wieczór lub co kilka dni dostaną relację pisaną wieczorami w namiocie czy pod gwiazdami. A jeszcze w 2012 lub 2013 roku wysyłałem z Afryki tradycyjne listy, takie na kartkach, w kopertach, ze znaczkami. Jednak wygodnictwo wzięło górę i teraz całą komunikację prowadzę elektronicznie. Tak jest mi wygodniej i to chyba klucz do całej zabawy z nowoczesnymi gadżetami: jeśli kupujemy i używamy tylko to co poprawi komfort w podróży (subiektywne to jest, wiem) to chyba wszystko w porządku. Gorzej mają osoby które często mijam na górskich szlakach: zapatrzone w ekran swojego smartfona, mijające nas bez słowa ale chyba też bez świadomości miejsca, czasu i świata wokół.

Jako informatyk (i wspomniany gadżeciarz) nie jestem wrogiem technologii, raczej orędownikiem rozsądnego korzystania z oferty współczesności aby po drodze nie zatracić zachwytu nad wschodem Słońca, widokiem strumienia w górach, przesypującego się piasku na plaży czy kolorów asfaltu i ziemi umykającej pod kołami motocykla.

A Jetboila polecam. Służy mi już wiernie kilka lat, pewnie teraz w ofercie są lepsze (?) modele ale ani razu mnie nie zawiódł chociaż nie obchodzę się z nim jak z jajkiem. No ale tabletu nim nie naładuję ;)

Mieciek
29.12.2016, 14:00
No ale tabletu nim nie naładuję ;)

Ni cholery sie nie znam wiec wybacz laickie pytanie..
Dlaczego? Za slaby? Za maly? Wtyczuszki nie pasuja?

P.S. Dopuki nie idziesz tak jak wspomniani przez Ciebie wpatrzeni w telefon ze słuchawkami na uszach nie mają pojęcia czy wlasnie zdobywają Rysy czy są na siłce w centrum miasta to jescze nie ma nic złego w gadzetach ( sam sobie nosisz Twoja sprawa) :-)

Neo
29.12.2016, 14:52
Ni cholery sie nie znam wiec wybacz laickie pytanie..
Dlaczego? Za slaby? Za maly? Wtyczuszki nie pasuja?

Niejasno opisałem temat. Jetboil to właściwie w miarę zwykła kuchenka gazowa bez wtyczkek, gniazdek czy kabelków, a to co na obrazku powyżej ma sprytną przystawkę zamieniającą energię cieplną na elektryczną. Nie mam takiego cudeńka ale nie neguję jego przydatności w określonych sytuacjach.

Neo
29.12.2016, 21:02
ale ile to kosztuje?

Kasa, kasa, kasa... Motocyklizm to pasja, koszty nie mają znaczenia ;)

Poza tym nieprecyzyjnie zadałeś pytanie, nie wiadomo o koszt czego pytasz? Ceny do wyszukania online, nie analizowałem ich.

Mieciek
30.12.2016, 07:37
Jak ktos lubi gadżety to mniemam ze jak z wszystkim co sie lubi - kasa sie zawsze znajdzie. Jedni gadzety inni wóda jescze inni coś innego.
Zona miała problem ze zrozumieniem z czego ja sie tak ciesze jak dotarly gmole od Henrego. " Że co, że pare stówek ze te rurki...?"

Neo
30.12.2016, 11:08
" Że co, że pare stówek ze te rurki...?"

Trójkąt "ona-motocykl-on" to temat na osobny wątek, może warto go założyć? ;)

voytas
30.12.2016, 11:21
Trójkąt "ona-motocykl-on" to temat na osobny wątek, może warto go założyć? ;)


pasowałby tytuł : gorzkie żale