PDA

View Full Version : Sposób na życie i podróżowanie - do dyskusji...


jagna
21.10.2015, 13:59
Natknęłam się na taki oto artykuł:

http://life.forbes.pl/forum/tasteawaypl-czyli-jak-prowadzic-firme-i-podrozowac,0,2153200,187195495,czytaj.html?cid=199 805

i myślę teraz nad nim. Z niedowierzaniem. Że tak się da.

A może tylko ja tak nie umiem? Ale chyba nie, bo mnóstwo ludzi, z którymi rozmawiam ma ten problem.

Cóż, wyjechać w podróż (taka przez duże P) nie jest łatwo, nawet jak ma się poukładaną pracę od 8 do 16. Sami wiecie.

Ale jak ktoś ma firmę, albo jest kierownikiem i takie tam, to dopiero jest czad.

Kiedyś miałam dzień, że po 70tym telefonie zaczęłam się śmiać. Nieco nerwowo.

Żeby wyjechać na 2 tyg, trzeba chyba miesięcznego planowania.
Kto zastąpi, czy da radę, wszystkich powiadomić, coś zrobić wcześniej, coś odłożyć.
Jasne, że różnie to wygląda w różnych pracach.

Ale dla mnie jest najważniejsze, aby pracę zamknąć. Wyjechać.
Mieć PODRÓŻ, ludzi, miejsce. Czas.
Nie pracę.
Nienawidzę w czasie podróży być on-line (pieprzone wi-fi w każdym hostelu...), sprawdzać maile...

W tym roku czekając na samolot na zadupiu w Peru coś mnie podkusiło z tym wifi i dowiedziałam się, że jest na jednej budowie duży problem, wszystko moja wina, itp, itd.
Oczywiście sprawa do odkręcenia po powrocie. Ale skutecznie zepsuła mi całe popołudnie...

A tu proszę.
Szczęśliwa parka z małym dzieckiem podróżuje non stop.
Prowadzą dwie firmy.
Piszą raporty po nocach, wysyłają nad ranem maile...
Wszystko ogarniają przez Skype itp.
Non stop on-line.

Tylko czy to jeszcze jest PODRÓŻ?

ex1
21.10.2015, 15:23
chyba się już inaczej nie da... sam się lapie że od jakiegoś roku czy 2 jedynym z ważnych cześci wyjazdu jest wykupiony pakiet internetu.
nie tylko my sie przyzwyczajamy ze musimy byc on line ale i nasi klienci, dostawcy, pracodawcy i cala reszta wręcz on nas tego oczekuje...
nie ma chyba innego wyjścia po prostu... 21 wiek... :(

zazdroszczę nieco tym którzy mogą wyjechać na zupełnie beztroski urlop.. :)

jagna
21.10.2015, 16:27
nie tylko my sie przyzwyczajamy ze musimy byc on line ale i nasi klienci, dostawcy, pracodawcy i cala reszta wręcz on nas tego oczekuje...


Na pewno?
Czy to czasem nie my sami tak zakładamy? Że świat się zawali, jak nie będziemy dostępni 24h/dobę?

Dwa razy w życiu byłam "pojeździć" po Ameryce Pd.
Z 2012 pamiętam niekończące się rozmowy w hostelach, wymianę informacji, zabawę , nawet tańce ;)
Z 2015 zapamiętam wi-fi i ludzi siedzących przy stolikach i gapiących się w ekraniki...

Co dało mi więcej? Chyba nie muszę mówić ;)

Więc będę z uporem godnym lepszej sprawy ustawiać autorespoder na mailu, pocztę głosową w komórce pt. "zapraszam za 2 tygodnie" ;)
Jak długo się da tak będę właśnie robić ;)

zipo
21.10.2015, 17:11
Robie co moge,by byc niedostepny,poza zasiegiem.
Wartosc ogromna to dla mnie chwila zachwytu,podziw tego co po raz pierwszy widze a najwieksza wartosc ma ta chwila,w ktorej nie ma nikogo mowiacego mi co myslec,robic i czuc.
To mnie uskrzydla.To pozwala pokladac wiare i ufac nieznanemu.
Po latach,nauczylem sie korzystac z chwil.Przemijajacych momentow ,uchwyconych i zapamietanych.
Zawsze szukajac nasycenia przygody,maxymalizuje odczuwanie obecnosci bycia.
Abym mogl kiedys opowiedziec o tym,oklejam mysli emocjami i wyrazam to
To mnie kreci,tego szukam.Reszta jest dodatkiem.

Kiedy moja droga krzyzuje sie z kims bedacym w podrozy,nie trzeba wielu slow by wyczuc jego szczescie.Przez krotka chwile nie dzieli nas nic.Rozmawiamy,smiejemy sie,dogadujemy sobie jak starzy przyjaciele...jak to mozliwe? -zawsze zapytuje ,nastepnie ulegam temu samemu momentowi,ktory zbliza i laczy ale i dzieli,lecz samotnosc temu nie towarzyszy.Mimo tego,przez reszte zycia nawolujemy przestrzen,by ponownie sie spotkac na szlaku bez tablic ,znakow i telefonow.
Rozstania,te nieuniknione wezlowe punkty mojej przestrzeni , pozwalaja mi podazac dalej,by explorowac to co jest i szukac wewnetrznych drog.
Czasem sie udaje a czasem nie.
Zawsze jednak ta dziwna tesknota jest moim nawigatorem...


Jagna,dziekuje za ten temat.
Mam nadzieje,ze moglem w taki sposob wtracic swoje 3grosze.

pozdrawiam cieplo.

jagna
21.10.2015, 20:46
To ja dziękuję. Piękne słowa.
Aby przeżyć choć część tego, o czym piszesz, na pewno trzeba być offline.
Nie tylko od sieci...

Marcin-BB
21.10.2015, 23:17
Jagienko- jak najbardziej się da pojechać na urlop bez telefonu, tylko trzeba zmienić pracę!:) Niestety jest coś za coś- jeśli pracujesz na wysokim stanowisku i dobrze zarabiasz to też oczekiwania pracodawcy i klientów są wysokie- chcą byś była dostępna zawsze. Płacą i wymagają.
Ja mam to szczęście, że jak mam wolne to mam wolne i basta! Nikt nie dzwoni, nie zawraca głowy duperelami i mogę spokojnie wyłączyć telefon na cały czas urlopu, co z resztą często robię. Tylko taka mała różnica- ja nie pracuję w straży tylko jestem strażakiem. Non- stop. 24h. Więc czasem nawet w trakcie urlopu,nie zmuszany przez nikogo, muszę popracować. Robię to jednak zawsze z ochotą i bez marudzenia- bo to nie tylko praca- to też pasja.

PawelM.
22.10.2015, 05:18
Tez mam ten plus ze prace mam jaka mam ale idac na urlop mam spokoj. Moze ktos zadzwonic czy nie chce popracowac z wolnego i zarobic ale to wszystko. Nie musze tez odebrac wcale w tym czasie bo drugi raz nie zadzwonia juz. Nie zarabiam zbyt wiele ale jak pisalem idac na urlop jestem w 100% dla moich trzech wspanialych dziewczyn.
Patrzac na sasiadow co maja swietne finansowo prace poza pieniedzmi nie maja nic wiecej ode mnie. Szczescia, spokoju, milosci, opcji offline nie da sie kupic. Rodzina jest dla mnie najwazniejsza i nie wyobrażam sobie takiej dzisiejszej pogoni za kariera itp to nie dla mnie.....

igi
22.10.2015, 08:28
Jagna papier przyjmie wszystko, ty też tak możesz napisać ;) a ktos to przeczyta. Do tego ten artykuł to produkt placement bo oni od dawna piszą dla Forbsa i innych a Forbs daje im reklamę. Jak zwykle to tylko pół prawdy. Pamiętaj nikt ci tyle nie da, co gazeta ci może obiecać ;).

Ziarko
22.10.2015, 09:15
Czy tak się naprawdę da? Tak, ale trzeba mieć naprawdę ZAUFANEGO który dopilnuje wszystko na miejscu.
Przecież jak rozkradną, robią fuchy na lewo, to sprzęt długo nie pociągnie. Z czego pokryjesz zwiększające się koszty? Przecież to co znika na lewo nie jest ujawniane.

Przecież zysk tworzy nie zawsze pomysł, miejsce - ale osoba która prowadzi dane sprawy. Jeśli jej zabraknie, to z rozpędu żadna firma długo nie pociągnie.

graphia
22.10.2015, 09:28
Da się ale trzeba mieć odwagę i twardy tyłek czasami. Ja też tak mógłbym... np: jeżdżę po świecie i robię zdjęcia które potem sprzedaję a jest gdzie takie fotki oferować. Przy samozaparciu, twardym tyłku, godzeniu się na czasem śmieciowe życie - jest takie życie możliwe :) a przynajmniej w to wierzę :)

jagna
22.10.2015, 09:39
Jagna papier przyjmie wszystko, ty też tak możesz napisać ;) a ktos to przeczyta. Do tego ten artykuł to produkt placement bo oni od dawna piszą dla Forbsa i innych a Forbs daje im reklamę. Jak zwykle to tylko pół prawdy. Pamiętaj nikt ci tyle nie da, co gazeta ci może obiecać ;).

Też miałam podobne wrażenie.
Po prostu nie mogę uwierzyć, że można w podróży wisieć na telefonie, laptopie, robić 5 rzeczy na raz i jeszcze być szczęśliwym ;)

Zresztą oni piszą o "siedzeniu w lobby hotelowym".
Więc to chyba nieco inne podróże niż nasze ;)

wilq.bb
22.10.2015, 10:05
Napisałem długi wywód i mi go skasowało więc streszczę.

W artykuły nie wierzyć - praktycznie w żadne! Większość to niestety reklamy lub kryptoreklamy (kogo, czego to już trzeba odkryć samemu). Zdarza mi się takie pisać, a kiedyś pisałem kryptoreklamę, w formie wywiadu z samym sobą.

Co do bycia pod telefonem - jak pracujesz dla siebie (u siebie, lub np. u ojca jak to miało miejsce w moim przypadku) niestety nie da się nie być - szczytem szczytów był telefon w czasie wigilii. Nagrodą za niego były miny ludzi idących na pasterkę i mijających gościa z piłą łańcuchową :) Gałęzie się położyły na przewody i trzeba było coś z tym zrobić w trybie ASAP.

Teraz pracuję jako biurwa średniego szczebla (mam ludzi pod i nas sobą) i po 16:00 na służbowy możesz do mnie dzwonić - dodzwonisz się następnego dnia rano. W ciągu dnia telefon i mail to główne narzędzia. Na początku szef się burzył o to, że nie odbieram, ale pokazałem umowę i zapytałem, czy pisze, że w pracy mam być 8-16 czy 24h?
Zrozumiał i sam zaczyna tak robić.

Maila na urlopie nie otworze, bo tylko ze sprzętu firmowego można, a mobilnie tylko blackberry (którego nie mam i nie dopraszam się - wole starego szajsunga, co go ładuje raz na 3-4dni).

Inna sprawa, że urlop za to max 2 tygodnie, tak więc wszystko ma swoją cenę.

Ludwik Perney
22.10.2015, 10:13
Artykuł jak najbardziej wiarygodny. Widzę to po sobie - prowadzę biznes. Dziś rano zadzwonił do mnie telefon i w tym samym czasie zaparzyłem sobie kawę i potem jeszcze usmażyłem jajecznicę. Do tego wszystkiego gra mi Trójka i miałem nawet fantazje seksualne.

Raz, gdy kupowałem chleb w lokalnej piekarni, zadzwonił telefon i wtedy wybrałem opcję "odrzuć z sms <mam spotkanie>". Gdy wyszedłem z piekarni oddzwoniłem. W jednej ręce miałem telefon, w drugiej ciepły chleb litewski na zakwasie, a w kieszeni portfel i klucze do domu.

Wszystko się da - trzeba tylko strasznie dużo silnej woli, stalowego charakteru, zdrowia, siły, niesamowitego intelektu i zdrowe soczyste libido.

Marcin-BB
22.10.2015, 10:24
A ten litewski to gdzie kupujesz, bo u mnie na Złotych Łanach go już nie sprzedają??:)
A bardziej serio- jasne, że się da pracować, być szczęśliwym i mieć czas na podróże/przyjemności jednocześnie. To jest sztuka wyboru i zrozumienia co jest dla Ciebie ważne. Czasem trzeba zmienić pracę, a to wymaga trochę wysiłku i odwagi, bo zawsze jest jakaś niepewność jutra, więc niektórym się wydaje, że jak rzucą dobrze płatną robotę to jutro będzie koniec świata. Jeśli wierzysz w siebie i w to co umiesz, to zawsze dasz sobie radę, i to bez wiszenia na drutach!:D

Ludwik Perney
22.10.2015, 10:27
Marcin, koło Hotelu Papuga w Wapienicy
http://www.ati.bielsko.pl/
mają genialne pieczywo, ale szybko schodzi.

Mi się marzy takie zajęcie zawodowe, które umożliwiałoby np podróżowanie po Azji. Jest to możliwe, ale mniej wiecej na takiej zasadzie jak możliwe jest zostanie piosenkarzem utrzymującym się ze swojej twórczości ;)

zombi
22.10.2015, 11:02
Warto pamiętać starą korporacyjna prawdę "nie ma ludzi niezastąpionych, są tylko ci których zastąpić nikt nie chce".
Trochę sami się nakręcamy, często sami potrzebujemy tej świadomości jacy jesteśmy potrzebni. Jak pisał Ludwik, trochę luzu i dystansu.
No i organizacji wszystkiego trochę wcześniej.

Louis
22.10.2015, 11:14
Podróżowanie zawsze jest kompromisem. Oprócz kontaktu z pracą, który załóżmy, że można sobie darować, jest jeszcze drugi aspekt, kontakt z rodziną. Moja żona nie dzwoni do mnie prawie wcale jeśli jestem w podróży motocyklem. Mamy jednak umowę, że jeżeli w domu coś złego się dzieje, z Nią, dziećmi czy choćby psem, zadzwoni natychmiast. Oczywiście ten kontrakt działa w obie strony. Paradoksalnie taki układ sprawia, że dopiero wtedy mogę cieszyć się pełnią wolności i spokoju podczas tripu. Wiem, że jeśli nie dzwoni, to wszystko jest dobrze i mogę się skupić na podróży.
Nie wyobrażam sobie braku kontaktu z rodziną, a jeśli wieczorem dzwonek telefonu przerwie mi nirwanę w jakimś cudownym miejscu, bo dziecko zadzwoniło żeby powiedzieć tacie dobranoc, to jest to ważniejsze i piękniejsze niż wszystkie te widoki, miejsca i wrażenia, i jest to ostatnia rzecz która mogłaby mi przeszkadzać.

Marcin-BB
22.10.2015, 11:18
Louis:Thumbs_Up:

Kamyk
22.10.2015, 13:41
Pracuje w korporacjach od 12 lat i wiem jaka jest roznica w PL i w DE. Niestety w DE jest lepiej, tutaj jak sie idzie na urlop to nawet jak moja sumiennosc/zaangazowanie kaze im powiedziec, ze w razie W dzwoncie, to wtedy dostaje opiernicz od szefa! W Niemczech urlop to swietosc. Przed urlopem wszystko nalezy przekazac i tyle. Nawet jak sie wali i pali, nie dzwonia do czowieka. Tak powinno byc. Jednak inaczej jest na umowie o prace, a inaczej na kontrakcie. Pamietam sylwestra kiedy o 5 rano, nietrzezwy siadalem do kompa naprawiac awarie ;) Hehe. Dalem rade.

Ja jednak chyba wole zyc bez ciaglego podrozowania, z co rocznymi wypadami wiekszymi i mniejszymi. Lubie wracac do domu po podrozy! Bo to dla mnie tez czesc tej calosci!

Kamyk

Ziarko
22.10.2015, 13:51
jest ogromna różnica gdy ktoś robi sobie pracę zarobkową z podróży: artykuły, zdjecia, spotkania, recenzje itp

a co innego używanie telefonu w pracy. Osobiście mam taką pracę że dużo jestem w terenie, wówczas mail, sms tel. dają dużo swobody. Czyli jak kolega wyżej, znajdę na chwilę czas by kupić hotdoga na stacji czy zjeść obiad w knajpie. Ale ma to też swoją cenę. Nie widzę możliwości załatwienia spraw od A-Z wyłącznie taką drogą. Bo planując co nieco do wycinki, muszę być osobiście by sprawdzić lub własnoręcznie wytyczyć zakres, a następnie kontrola w trakcie i na koniec odbiór pozyskanego drewna. Wiele spraw dogaduje się telefonicznie. Ale nie zastępuje to w żaden sposób fizycznej wizyty.
Telefon pozwala załatwić ogrom błachych spraw "od ręki". ale nie zastąpi "oka pańskiego".

ofca234
22.10.2015, 14:26
ja pracuje na wyzszym stanowisku w IT.

po pierwsze, na rozmowie o prace informuje jakie mam hobby
po drugie, robie wszystko aby dystrybuowac swoja wiedze. pisze artykuly, tworze narzedzia, ewangelizuje firme, ze silosy wiedzy sa zle. staram sie, zeby kazdy mogl wykonac moja robote.
po trzecie, robie dokladnie na odwrot niz masa ludzi. zamiast starac sie byc niezastapionym staram sie aby kazdy mogl mnie zastapic. doszedlem do tego po jakis 10 latach pracy w zawodzie, ze nie ma nic gorszego niz udawac niezastapionego.
po czwarte, mowie uczciwie, ze jestem lekko dziwny, jezdze w dzwine miejsca gdzie roaming jest drogi, hoteli nie lubie, wiec albo spie w namocie albo gdzies po ludziach i stalego dostepu do sieci i tak nie bede mial.
po piate - kompletnie odcinam sie od sieci sam na wyjazdach. relacje live robie tylko via twiiter i to glownie przez znajomych (wysylam im smsy a oni to publikuja). co ciekawsze newsy i wyniki ekstraklapy dostaje rowniez od znajomych.

no, ale ja pracuje w IT. a tu jest rynek pracownika.

za to - jak juz trzeba odebrac to sie tym nie stresuje. siadam w ladnym miejscu, odpalam szluga i tlumacze. skoro tyle zrobilem, zeby do mnie nie dzwonili a jednak dzwonia znaczy, ze naprawde trzeba czlowiekowi pomoc ;) nooo. moze raz sie tylko troche zdenerowalem jak Pan ze strazy miejskiej rozkazal mi w ciagu godziny przestawic fure, zostawiona pod oknem, bo oni sobie wymyslili jakies swieto Saskiej Kepy, a ja akurat wracalem z Gruzji na kolach, od swiata bylem odciety juz z 20 dni i w ogole

Ziarko
22.10.2015, 20:04
hehe. W dziale dowcipy jest dowcip o ludożercach .... dopóki zjadali dyrektorów, prezesów i menadżerów, nikt nie zauważał ich braku, dopóki nie zjedli sprzątaczki......