PDA

View Full Version : Laweciarska Gruzja 2015, Gumbas24h, ArtiZet, Marulin


Marulin
11.10.2015, 13:22
Plan wyjazdu zrodził się w naszych głowach (ja i Gumbas) już po powrocie z Maroko w 2014r. Z uwagi na czas wiemy, że dojazd na kołach odpada. Wspólnie kupujemy przyczepę motocyklową. Niestety nie mam szans na miesiąc urlopu. Na początku 2015r wstępnie synchronizujemy plany urlopowe podawane naszym pracodawcom. Jesienią 2014 kupuję mapę Gruzji, której z uwagi na brak czasu nie otwieram praktycznie aż do wyjazdu…. Z czasem dzień wyjazdu klaruje się na 20. sierpnia. Przyczepa ma trzy miejsca a nas jest dwóch. Rozpoczynamy poszukiwania chętnych. Trochę się obawiamy uczestnika z przypadku. Wrzucamy ogłoszenia w kilka miejsc. Odzew marny. Jest kilka telefonów ale raczej mało konkretów. W końcu zgłasza się ArtiZet z FAT. Jest mały problem – nie ma aktualnie motocykla. Deklaruje jednak chęć wyjazdu. Najwyżej pojedzie na pożyczonym sprzęcie. Przed wyjazdem Artur kupuje transalpa. Udaje mu się go zarejestrować i otrzymać twardy dowód.
Uczestnicy:
Gumbas24h – prywatnie mój kuzyn. Byliśmy już razem na Bałkanach i w Maroku. Gruzja to nasza trzecia wspólna wyprawa. Motocykl honda transalp z wypasionym zawieszeniem, ale o tym można by książkę napisać. Opony TKC 80. Ustanowiony przez nas kierownikiem wyprawy. Zatwierdzał lub negował nasze propozycje. Główny fotograf i operator wypawy.
https://lh3.googleusercontent.com/-OjzdqloA79k/VhF0YuchfyI/AAAAAAAAAk4/6NVV_rqAdK8/s720-Ic42/DSC_0165.JPG
ArtiZet – przewodnik, tłumacz, początkowo wielka niewiadoma wyjazdu. Spotkaliśmy się pierwszy raz kilka godzin przed załadunkiem. Okazał się super kompanem. Bez jego znajomości rosyjskiego jedlibyśmy tylko khachapuri i spalibyśmy pod namiotem. Również honda transalp opony Mitas E07.
https://lh3.googleusercontent.com/-_hyDgyc25Q0/VhF0mXBhEbI/AAAAAAAAAlA/bcel2GEkFpo/s1152-Ic42/DSC_0167.JPG
Ja – skromny Marulin – przez kompanów okrzyknięty nawigatorem wyprawy. Po kilku dniach wymieniam mapę papierową u napotkanego pielgrzyma na czaczę. Mała tenerka XT660z na TKC80. Najmniejsze doświadczenie motocyklowe pośród całego towarzystwa.
https://lh3.googleusercontent.com/-QGzxJNlSD8E/VhFz-EFkf6I/AAAAAAAAAkw/KaPKTZeMSFs/s720-Ic42/_DSC1163.jpg
Dwa dni przed wyjazdem z Gumbasem robimy próbę z motocyklami… musimy poprawić konstruktorów przyczepy i przesunąć szyny najazdowe. W efekcie trzy motocykle mieszczą się idealnie.
Kilka dni przed wyjazdem nasilają się nasze kontakty mailowe. Ustalamy kto co zabiera bo bez sensu jest ciągnąć trzy kpl. łyżek do opon albo kuchenek. Nastawiamy się na noclegi w kwaterach/hotelach lecz awaryjnie zabieramy namioty + szpej noclegowy.
Każdy obiera swoją taktykę pakowania i ubrania. Nauczony kilkoma wcześniejszymi wyjazdami rezygnuję z zabrania kurtki motocyklowej. Stawiam na zbroję, polar, membranę i przeciwdeszczówkę. Jak się okazało nie była to zła decyzja. Odnośnie pakowania to z uwagi na część tras offroadowych rezygnuję z kufrów i zabieram sakwy od braci 21b, namiot na bagażnik. Zawsze obawiam się oberwania kufra przy glebie gdzieś z dala od cywilizacji. ArtiZet decyduje się na pakowanie w górę: tangbag, kufer centralny i worek na tylnej kanapie. Gumbas zabiera kufry alu + rolkę na tył. Jak zawsze jeden kufer aparatów i obiektywów…

Dla świętego spokoju zabieramy ze sobą dwie opony przód+tył. Wszyscy mamy jednakowe rozmiary opon. Na szczęście nie przydały się.
Nie jestem poetą, więc mój język nie będzie barwny. Może coś się komuś przyda i zdecyduje się na podróż właśnie do Gruzji.
20.08.2015 – dziś nastał ten dzień. Ok 9 rano dostaję SMSa od Artura – wyjeżdżam do was – pisze. Czyli kilka godzin i będzie…. Ja jestem jeszcze w proszku, niespakowany. Wyjazd wieczorem. Mimo urlopu jadę jeszcze do biura, załatwiam ostatnie sprawy, nie sprawdzam już e-maili. Ustawiam zastępstwa i przekierowania we wszelkich systemach… Niech spadają wszyscy, nie zginie firma przez trzy tygodnie! Wracam do domu ok 13 ze świadomością, ze Artur jest coraz bliżej. Jak się okazuje Gumbas również nieprzygotowany. Popołudniu podstawia motocykl, stwarzamy pozory że jesteśmy prawie gotowi. Wyciągam lawetę z garażu, udaje mi się pożyczyć jeszcze dwa pasy mocujące od znajomych. Ok 15 przyjeżdża Artur, a ja rozpoczynam pakowanie. O dziwo nie poszło źle. Ok. 18 przybywa Gumbas. Ładujemy się, mocujemy wszystko.
https://lh3.googleusercontent.com/-BDJLPjL5kxM/VhF7k75aRPI/AAAAAAAAAlg/uJhLrPQwQ9o/s1152-Ic42/DSC_0019.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-T1mf57R3QTo/VhF7gc7uAFI/AAAAAAAAAlY/YOqb3loB8wA/s1152-Ic42/DSC_0025.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-u-nrSCjvzAI/VhF7dK4DyxI/AAAAAAAAAlQ/zKi9qbfLElU/s1280-Ic42/20150820_194826.jpg
Sprawdzamy komisyjnie dokumenty. Wygląda na to, że mamy wszystko, albo przynajmniej większość. Pożegnanie z rodziną i ruszamy ok 21. Przed nami ponad 3tys. km i ponad 50h w aucie. Radek jedzie jako pierwszy. Nuda – jedziemy przez Czechy: Ołomuc, Brno, Słowacja: Bratysława, Węgry: Budapeszt, Szeged, Serbię: Nowy Sad, Belgrad, Bułgarię: Sofia, Turcja: Istambuł, Samsun, Ordu, Trabzon. Granice idą dosyć sprawnie. Po drodze kupujemy wszelkie winietki. W Słowacji wymagane są dwie: na przyczepę i holownik. Na granicy Serbskiej kontrola znikoma. Na Tureckiej również nie było źle – zamknęliśmy się w trzech godzinach ;). Było prześwietlenie składu rentgenem. Na szczęście nie kazali nam rozpakowywać bagaży. Najwięcej czasu zajmuje papierologia. Jeżeli ktoś jedzie nie swoim motocyklem to konieczne jest wykonanie tumaczenia na turecki przez tłumacza z listy ambasady i dodatkowo potwierdzenie za zgodność z oryginałem wykonanym przez ambasadę. Mieliśmy mocne kwity. Po małym cyrku z odbiorem jakichś nalepek (kilka razy całym składem wracaliśmy do celników którzy nas kontrolowali) wjeżdżamy do Turcji! Jeszcze tylko Turcja… czyli 1,5tys km. Trasa łącznie zajęła nam ok 54h. Jechaliśmy na zmianę. Bywało, że łapał nas kryzys i spaliśmy wszyscy, ale przez większość czasu jechaliśmy do przodu. Na wstępie obiecaliśmy sobie, że nikt nie będzie zgrywał bohatera za kierownicą – zmęczenie=zmiana. W Turcji zaczęły się porządne drogi. Nam jeszcze daleko do takich standardów. Mimo najszczerszych chęci nie udało nam się kupić opłat drogowych na Turcję. Można je kupić na Shellu, albo na poczcie. Przeważnie słyszymy, że system nie działa. Na poczcie nikt nie miał inicjatywy aby nam to sprzedać. Trudno. Jedziemy na wydrę. Mamy pewne obawy, czy przy wyjeździe nas nie wyhaczą. Po drodze chcemy zjeść oryginalnego kebaba – porażka, był to jeden z najgorszych w życiu. Poza tym nasza płatność za posiłek o mało nie kończy się interwencją policji. Turcy porostu chcieli za bardzo nas oskubać. Istambuł pokonujemy w środku nocy bez problemu. Za Istambułem zasypiemy na parkingu. Ogólnie Turcja robi na nas wrażenie. Jak to powiedział Siara – mają rozmach – skur…ny!
https://lh3.googleusercontent.com/-D3ySfUfNXoM/VhKZfsG8rHI/AAAAAAAAAlw/C-gNv-YXHP4/s1280-Ic42/20150822_074045.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-ATiQGBIWVcs/VhKZlg4mffI/AAAAAAAAAl4/290lemLFl84/s1024-Ic42/_DSC1040.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-GI0bWiW67hc/VhKZnFSiCZI/AAAAAAAAAmA/CqTa_jeooFk/s1024-Ic42/_DSC1042.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-KSCoY9FrVu0/VhKZu1T1OrI/AAAAAAAAAmI/u8T0qU4LgIQ/s1280-Ic42/20150822_162417.jpg
Na wyjeździe z Turcji idzie już gładko. Wjazd do Gruzji również – ok 0,5h. Na chwilę przyblokowaliśmy przejście – w końcu mamy aż pięć pojazdów i trzy paszporty. Pomagam pani celniczce w rozwikłaniu całej sprawy – kto jest właścicielem czego. Wjeżdżamy ok 3 w nocy dnia 23.08. Czujemy się jak szczury, spoceni, zmęczeni i głodni.
https://lh3.googleusercontent.com/-aRGu4UhjvzI/VhKZza6uG8I/AAAAAAAAAmQ/nc1izNj0Zw4/s1280-Ic42/20150823_023314.jpg

23.08.2015. Wjeżdżamy. Pierwsze co nam się rzuca w oczy to auta o dużych pojemnościach. Przy takich cenach paliwa też kupiłbym V8. Tankujemy do pełna i szukamy miejsca na lawetę. Jedziemy w Głąb kraju, zatrzymujemy się za Batumi. W znalezieniu parkingu dla auta i lawety pomaga nam policja – zapraszają nas na swój parking… Taka to policja, zamiast się czepiać – pomoże. Szybki rozładunek motocykli, stawiamy lawetę w kąt i autem jedziemy szukać noclegu. Znajdujmy fajny hotel w Kobuleti, super warunki i nie drogo.
https://lh3.googleusercontent.com/-GCPVcl-Ae6k/VhKtMUy4W1I/AAAAAAAAAmg/vlmq71ZYbc8/s720-Ic42/20150823_071408.jpg
Meldujemy się ok 7. Z racji nietypowej godziny dostajemy dwa śniadania. Po krótkiej drzemce i śniadaniu zabieramy motocykle i bambetle pod hotel. Auto zostaje na policji. Podczas przeładunku wdajemy się w rozmowy z policjantami. Podstawowe pytanie – ile kosztuj a motocykle, ile koni, jaka pojemność. NA pożegnanie funkcjonariusz częstuje nas bimbrem i puszcza na ulicę... Gruzini nie respektują motocykli i mają wywalone na znaki, linie na drodze, ograniczenia prędkości. Pieszy nie ma tu żadnych praw! Na ulicy walka o życie. Trzeba będzie się przestawić na gruziński sposób jazdy. Większość dnia śpimy i odpoczywamy. Po ponad trzech tysiącach km jesteśmy zmęczeni. Wieczorem robimy POM (powolny obchód miasta) i na kolację zjadamy pyszną szarmę. Jedząc ją już wiem, że pieczenie papryczek jeszcze do mnie wróci następnego dnia. Dodatkowo chłopaki jedzą khachapuri z mięsem (kubdari) ja bułkę z nadzieniem ziemniaczanym (kartoshka) - nadziewana kartoflami. Pycha. Na koniec dnia Kąpiel w morzu piwko i spać. Przed snem planujemy wstępnie dzień następny.
Gruzińska rzeczywistość drogowa:
https://lh3.googleusercontent.com/-g-jCMtgN-Hk/VhKtdcfW8rI/AAAAAAAAAmw/_E8AFjIeJ9c/s1280-Ic42/20150823_194306.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-bPinK4CO578/VhKtXuxwTdI/AAAAAAAAAmo/yZotmFNmW8M/s1280-Ic42/WP_20150823_007.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-LwzpBA-OE0s/VhKtenByjLI/AAAAAAAAAm4/HrzrAKg7XKk/s720-Ic42/20150823_195803.jpg

Skarpet niestety brak,
https://lh3.googleusercontent.com/-oq0pB9pV2RM/VhKtpg4SaMI/AAAAAAAAAnA/fh1nOZTB8Bw/s1280-Ic42/WP_20150823_002.jpg
Jutro bierzemy się za konkrety i wsiadamy na motocykle. Plan zakłada jazdę w stronę Mestii. Dzisiaj robimy ok 20km, z parkingu do hotelu.
24.08.2015 wyjazd po 10, po śniadaniu. W nocy oraz rano padało. Chmury niewyraźnie, najpewniej będą opady. Mimo wszystko jedziemy. Żegnamy się z obsługą hotelu i zapowiadamy powrót za dwa tygodnie.

https://lh3.googleusercontent.com/-qIEQeiesedM/VhQDJONrupI/AAAAAAAAAnQ/T1EQsG_sibU/s1280-Ic42/20150824_102419.jpg
Tuż za Kobuleti zaczyna padać i to całkiem porządnie. Jazda na zupełnie nowych TKC po mokrym nie należy do przyjemności. Na podłużnym wyfrezowanym asfalcie zaliczam niezły uślizg, sytuacja powtarza się na moście pokrytym stalową blachą. Pierwszy dzień jadę mocno spięty. Po drodze spotykamy jeszcze taśmę wideo rozwieszoną przez drogę – taka zabawa dzieciaków... Jadąc pod słońce nieźle się tego wystraszyłem. Równie dobrze mogła to być stalowa linka. Wczorajsza ostra szarma męczy mój brzuch. Jedziemy do Poti dalej odbijamy w drogę nr 1 aż do Zugdidi, później siódemką. W górach asfalt dobrej jakości jednak trzeba zachować ostrożność.
https://lh6.googleusercontent.com/-wuhOO4_39KQ/AAAAAAAAAAI/AAAAAAAAAAA/cJGbbsji2OQ/s24-c-mo/photo.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-vDYkGj_j_g0/VhQfBoAc6dI/AAAAAAAAApA/73F_3Po8Bww/s912-Ic42/GOPR0598.JPG
Powoli zaczynają się góry i coraz ciekawsze widoki
https://lh3.googleusercontent.com/-rziZJTA0Wg4/VhQXMW-UDsI/AAAAAAAAAoo/006N6laWbtg/s1152-Ic42/DSC_0030.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-Cl6Z15nSz5c/VhQfFpORIEI/AAAAAAAAApI/ClmUXjVcMOE/s912-Ic42/GOPR0616.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-mIBm7CzhHa8/VhQDRQuo9bI/AAAAAAAAAnY/4alRqOjMngI/s1024-Ic42/DSC_0407.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-PgtbMKIlqIc/VhQfHxPG7uI/AAAAAAAAApQ/bqQ9BVJF2OI/s912-Ic42/GOPR0626.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-yvewTP6F9jg/VhQDUi46bAI/AAAAAAAAAng/mrlHBsABtUo/s1024-Ic42/DSC_0405.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-dt6DTGl1Khc/VhQWLE1STwI/AAAAAAAAAnw/HyYPqxpXqCE/s1024-Ic42/DSC_0409.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-H0FhSu_Z_XQ/VhQWUniBZHI/AAAAAAAAAn4/rj16y0Nko9A/s1024-Ic42/DSC_0413.JPG
Na jezdni pełno jest różnej wielkości kamieni i skał. W okolicach Tobari, czyli przy odgałęzieniu w kierunku Abchazji (droga nr 100) trafiamy na blokadę drogi. Tubylcy protestują i żądają naprawy drogi w górach. Przebijamy się ile możemy. W pewnym miejscu trafiamy na opór ludzki. Grupa wyrostków nie puści nas dalej. Koniec blokady przewidywany jest na jutro…. Nic to, stajemy z boku jemy kabanosy i popijamy colę.
https://lh3.googleusercontent.com/-Zro28TVRXTY/VhQWZERLLgI/AAAAAAAAAoA/7TxeMw0yT1U/s1024-Ic42/DSC_0036.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-UEoVu7zTco8/VhQW42Aa_2I/AAAAAAAAAoY/z_cfMvGF2Gg/s1280-Ic42/20150824_154804.jpg
Z czasem zaprzyjaźniamy się z ludźmi i powoli przepychamy się dalej. Okazuje się, że starszyzna nie robi przeszkód abyśmy jechali. Jakoś nam się udaje wyjechać mimo panującej ciasnoty. Gumbas zarysowuje kufrem policyjnego hiluxa. Policjant macha ręką i każe jechać dalej . Po drodze jemy khachapuri i sałatkę gruzińską. Najadamy się do syta. Rewelacja. Pomidory gruzińskie są jednak najlepsze. Smak kolendry będzie nam towarzyszył podczas całego wyjazdu.
https://lh3.googleusercontent.com/-KrdviiXh4gk/VhQWek3aYmI/AAAAAAAAAoI/9GZ7zXBDRpA/s1280-Ic42/WP_20150824_001.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-qfNuB4fmjeE/VhQWgIUHjgI/AAAAAAAAAoQ/KavFbHAOJyM/s720-Ic42/20150824_172045.jpg
Zaczynają się widoki jednak nisko wiszące chmury odbierają nam większość wzrokowych doznań. Podjeżdżamy w kier Uszby do miejscowości Maze, Tvebisgi. Pada. Szukamy tam noclegu (30 lari od głowy po targach od 50). Warunki lux – jak to powiedział gospodarz, jednak bez wifi... Nadaję sygnał OK na spocie. Prognoza na najbliższy tydzień raczej marna. Dzisiaj pokonujemy 232 km, z czego duża część w deszczu. Trochę nas sponiewierało. Wieczorem piwko i pogaduszki. Na przywitanie dostajemy arbuza i melona. Tutaj oba owoce smakują o niebo lepiej. Są naturalnie słodkie. W grupie nie widać rozdźwięku. Idzie całkiem dobrze. Trochę przeszkadzamy gospodarzowi w oglądaniu lokalnej wersji M jak miłość. Ucisza nas. Jutro jedziemy w kierunku Ushguli ale szanse na przejazd pętli raczej marne bo ciągle pada, a podobno odcinek od Mestii jest znacznie gorszy. Czas pokaże. Szkoda że nie widać gór. Może jutro będzie lepiej. Zmęczeni idziemy spać. Powietrze jest dość rześkie bo jesteśmy dosyć wysoko – grubo ponad 1000mnpm. W Gruzji trzeba przestawić zegarki dwie godziny do przodu.
https://lh3.googleusercontent.com/-V-45kA8kT8A/VhQfTHc-S6I/AAAAAAAAApg/V_4-sUZeDC0/s912-Ic42/GOPR0675.JPG
Dzisiaj mamy mało fotek. Sporo widoków zabrała nam pogoda.
https://goo.gl/maps/6pVfiMC3PZE2
25.08.2015 ruszamy jak zawsze po 10. Śniadanie przypominało niezłą ucztę. Gruzińska gościnność… Była zupa, sery, sałatki, odgrzewane kartofle, do tego przepyszny chleb.
https://lh3.googleusercontent.com/-I6NNeW9IRqg/VhVpaBUUowI/AAAAAAAAAuM/pFeNT13EshA/s1024-Ic42/20150825_092912.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-RCABzB65cWY/VhVjPchA_XI/AAAAAAAAAqA/MwAtz0NWM2o/s800-Ic42/DSC_0426.JPG
Pakujemy się i ubieramy. Mokre buty… I tu należą się słowa podziękowania dla mojej żony, która spakowała mi kilka worków na śmieci, mimo, że powiedziałem iż nie trzeba. Membrana w butach marki Jan niezbędny daje radę. Jedziemy do końca drogi w górę, w stronę Uszby. Robimy kilka zdjęć. Niestety niewiele widać z racji chmur. W nocy nieźle padało i teraz wszystko paruje.
https://lh3.googleusercontent.com/-5YqyJWJXbg0/VhVjWefQxbI/AAAAAAAAAqI/th5vVb-rB2k/s1152-Ic42/DSC_0439.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/--9KUWaZ9xdI/VhVjeUgKCWI/AAAAAAAAAqQ/p7r2GFYIDVc/s1152-Ic42/DSC_0049.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-ANaTbMVDrQo/VhVjl2GGfjI/AAAAAAAAAqY/l7uPJaqKPFw/s1152-Ic42/DSC_0445.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-ZjCP7aF7Ag4/VhVkEjR69ZI/AAAAAAAAAqg/he2eI1Os82M/s1024-Ic42/GOPR0701.JPG
Jedziemy do Mestii. Co kawałek musimy się zatrzymać na robienie zdjęć, te wieże obronne mają swój klimat. Do Mestii droga asfaltowa, czyli wszystko zgodne z przekazami z innych relacji.
Mestia: Zrobił się turystyczny kurort. Mnóstwo turystów:
https://lh3.googleusercontent.com/-awAznIkG8yo/VhVkMAhoDWI/AAAAAAAAAqo/nUoCSXHgddg/s1024-Ic42/GOPR0726.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-sfh6biQGr6k/VhVlVO1K4II/AAAAAAAAArY/sk0KGhnPang/s1152-Ic42/DSC_0501.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-QiNio8D1578/VhVk5AHKT0I/AAAAAAAAArQ/p_Ay5JpWBC8/s1152-Ic42/DSC_0494.JPG
W Mestii podjeżdżamy pod „lotnisko”. Zaczynający się deszcz i chmura od Mestii szybko nas przegania i odbijamy w stronę Ushguli. Tuż za Mestią spotykamy grupę Polaków na rowerach. Przylecieli do Tibilisi samolotem z rowerami i jadą do Azerbejdżanu - Ci to mają zdrowie.
https://lh3.googleusercontent.com/-lgOQUgXy6yw/VhVldMWc4AI/AAAAAAAAArg/dXo9J8BH6w4/s1152-Ic42/DSC_0506.JPG
Droga jest już z zacznie gorsza. Błoto kamienie szuter. Po drodze Artur zalicza lekka glebę – na błotnistych koleinach zabrakło nogi. Stawiamy hondę i jedziemy dalej.
https://lh3.googleusercontent.com/-xwI18IPrTwk/VhVl25DAnyI/AAAAAAAAAro/SF8B24qulL8/s1152-Ic42/DSC_0529.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-aFACb_5q5k8/VhVl6UesfpI/AAAAAAAAArw/NmDYiQq28hE/s1152-Ic42/DSC_0532.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-Mo4aojVit2M/VhVmfBAx01I/AAAAAAAAAsI/LZrZmM-Gq6U/s1152-Ic42/DSC_0553.JPG
Usghuli:
https://lh3.googleusercontent.com/-95mu3Ux11cs/VhVmFuFMFmI/AAAAAAAAAr4/OiYVl0XUeBM/s1152-Ic42/DSC_0546.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-M0FvRFN-Rr8/VhVmIAbI9nI/AAAAAAAAAsA/Lgpy6-oS87A/s1152-Ic42/DSC_0549.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-713kWxFA_SU/VhVmhkFxi4I/AAAAAAAAAsQ/4kVetC_A598/s1152-Ic42/DSC_0078.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-MjeKIEPW2xI/VhVmu-cjvFI/AAAAAAAAAsY/bDxyuTJgGyc/s1024-Ic42/_DSC1209.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-ObYMNf5aEeQ/VhVm1VaSOFI/AAAAAAAAAsg/i20ZV1l9XHo/s1152-Ic42/DSC_0563.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-OtU4uZg_e28/VhVnaoXX43I/AAAAAAAAAtA/aahvKusQD3s/s1280-Ic42/20150825_144509.jpg
Za Usghuli droga jest jeszcze gorsza. Miejscami jest naprawdę trudno. Pokonujemy przełęcz 2623mnpm (wg mapy ) i długi zjazd w dół.
https://lh3.googleusercontent.com/-p9syjkyvAfg/VhVm67zbOxI/AAAAAAAAAso/VESDcgFertc/s1152-Ic42/DSC_0566.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-flNKVQcTmRo/VhVkSKHrK9I/AAAAAAAAAqw/5h-iXryGY2c/s1024-Ic42/GOPR0745.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-hNHh_Ennuvw/VhVnnsIIBjI/AAAAAAAAAtI/eOzxqhHSrHQ/s1280-Ic42/20150825_154252.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-NBD7ny3AuvY/VhVnOo1htFI/AAAAAAAAAsw/A6hPZF-xzVU/s1024-Ic42/_DSC1236.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-WgVmh7IWsd0/VhVnsI4iioI/AAAAAAAAAtQ/w1Z95UNBTqU/s1280-Ic42/20150825_154256.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-wki8Sm3--4E/VhVn2nMcFyI/AAAAAAAAAtY/kYTk0JHLzEM/s1280-Ic42/20150825_160405.jpg
Na dole spotykamy Hiszpana na rowerze. Jeździ samotnie. Przed nim jeszcze wjazd na przełęcz. Nie wie co go czeka. Hiszpan robi zdjęcie naszej trójce.
https://lh3.googleusercontent.com/-2LIpnfdHZrI/VhVnSlyIyRI/AAAAAAAAAs4/AA0FnP1DkzM/s1152-Ic42/DSC_0590.JPG
Dziś pogoda jest dla nas łaskawsza. Rzadko pada. Raz tylko ubieramy przeciwdeszczówki. Po zjeździe z gór w Tsageri zagadujemy patrol policji o nocleg. Na kogutach prowadzą nas przez miasto do gospodarza który oferuje nam nocleg. Jak tylko wjeżdżamy pod dach to zaczyna się straszna burza i leje prawie całą noc.
https://lh3.googleusercontent.com/-NnDALsUfbH4/VhVkeZK9ZvI/AAAAAAAAArA/IV9SL8o-2cU/s1024-Ic42/GOPR0790.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-EIwVRkiU_yc/VhVn_V_EFMI/AAAAAAAAAtg/_nqScu3n-Go/s1024-Ic42/_DSC1246.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-EiwNCQWx8vQ/VhVoJW-VprI/AAAAAAAAAto/4twCU6I8v0I/s1024-Ic42/_DSC1244.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-eXsUXvjSRcU/VhVoLXqUisI/AAAAAAAAAtw/j3ON93jxaXY/s1024-Ic42/_DSC1251.jpg
Jemy kolacje. Pijemy lokalne wino, piwo. Dostajemy pokoje. U rodziny u której nocowaliśmy są również dwaj pielgrzymi – mnisi chyba. Pokonali już 140km. Strasznie podoba im się moja papierowa, laminowana mapa. Daję ją im w prezencie, będziemy planować jazdę na mapie Artura, poza tym garmin nie pozwoli abyśmy błądzili. W zamian za mapę wyciągają tajną broń – gruzińską czaczę. Gruzińska gościnność nas wykańcza. Z czasem okazuje się że jednak znamy język gruziński. Gruzini poznali polski. Degustujemy megamocne papryczki wielkości ok 1cm. Dziś również wiem, że ich moc jeszcze da o sobie znać. Mocno zmęczeni trasą i różnymi alkoholami idziemy spać. Jeden z nas w nocy mocno cierpi. W sałatce musiał być włos, skoro się tak struł. Ciekawe czy jutro się wypogodzi. Skoro tyle lało, w końcu w chmurach musi się skończyć woda. Dziś pokonaliśmy 170km, sporo było offu. TKC to był jednak dobry wybór.
Pokój niczym z horroru:
https://lh3.googleusercontent.com/---M-q4lgGPo/VhVoQyXHRzI/AAAAAAAAAt4/WuIxcjapksM/s1152-Ic42/DSC_0087.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-j6HO5xD5stA/VhVoUry8qmI/AAAAAAAAAuA/uzzgNUsOpiI/s1024-Ic42/_DSC1258.jpg
Mapa:
https://goo.gl/maps/FJWiwdBNmAx

26.08.2015. Rano budzimy się z lekkim bólem głowy. Przynajmniej ja i Artur. Radek trzyma się dobrze. Nie jemy śniadania. Buty nadal mokre. Niezbyt to mile uczucie – chłód mokrego buta. Grzecznościowo pytamy ile za noc - 150...zbiliśmy do 100,ale niesmak pozostał, że to jednak była gościnność nastwiona trochę na zysk. Całą noc padało. Na szczęście w dzień przestało.
https://lh3.googleusercontent.com/-jTW2OTPK9Rg/Vha3MJ9aNNI/AAAAAAAAAuk/hJ_kShKUng4/s1280-Ic42/20150826_092609.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-gvfEosuQBwA/Vha3NujK9_I/AAAAAAAAAus/gVPo-9UrYSo/s1280-Ic42/20150826_090115.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-s7Nv6ReHggc/Vha3SlNr3TI/AAAAAAAAAu0/PrA8r8nhMu8/s1280-Ic42/20150826_094140.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-RV-waUAZ9k0/Vha3VP28ybI/AAAAAAAAAu8/vr07lg_2uEo/s1280-Ic42/20150826_095633.jpg
Ruszamy w kierunku Ambrolauri. Tam tankowanie i mały popas.
https://lh3.googleusercontent.com/-4jtbQV2UVy4/Vha3YsNKS-I/AAAAAAAAAvE/NJkIgiU2xVQ/s1280-Ic42/20150826_102805.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-2x5rdWvAdug/Vha3dsLnpzI/AAAAAAAAAvM/AILdXeXIGY4/s1280-Ic42/20150826_103836.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-hSwlRyP09Fo/Vha3jNI5nHI/AAAAAAAAAvU/FUCsVfVjTzQ/s1280-Ic42/20150826_104032.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-n5oabOumb9w/Vha3m9aRWzI/AAAAAAAAAvc/n2PClJIiEr4/s1280-Ic42/20150826_110406.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-NoGyq0md9AU/Vha3p-HS3dI/AAAAAAAAAvk/uGbriqlO6FY/s1280-Ic42/20150826_110531.jpg

Wcinamy khachapuri, chłopaki z serem, ja z fasolą (lobiani). Nie lubię sera, z nadzieniem mięsnym było lepsze od fasoli. Parkujemy przy piekarni i poznajemy sposób pieczenia chleba gruzińskiego. Cała zabawa polega na odpowiednim przyklejeniu placka w piecu przypominającym wielki komin.
https://lh3.googleusercontent.com/-t1iVczhImTw/Vha3wdOessI/AAAAAAAAAvs/4B3Cx9zvXYc/s1280-Ic42/20150826_122238.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-raBO76RDG-0/Vha4tKu5VDI/AAAAAAAAAwc/fFK1daq5M9U/s1280-Ic42/20150826_122143.jpg
Tubylec namawia nas na odwiedzenie Shavi. Podobno najpiękniejsze miasteczko w Gruzji nigdzie indziej nie zobaczymy takich widoków. To dla nas dodatkowe 2x65km, ale ostatnie kilometry droga nienajlepsza wg relacji tubylca. Postanawiamy skorzystać i zobaczyć to magiczne miejsce. Początkowo asfalt super, ostatnie km twarda nawierzchnia zanika i pojawia się off. Shavi nie jest wielkie - efekt jest taki że nie zauważyłem miasteczka i podjeżdżamy drastycznie pod granicę z Osetią. Ostatnie km są dość ciężkie – błoto, kamienie strumyki. Po drodze natrafiamy na większy bród do przekroczenia. Woda wartka, głębokość ok 0,4m. Jako ochotnik wkraczam do akcji i badam dno. W tym momencie mam pewność, że moje buty są już prawdziwie mokre. Jest dobry przejazd jedną stroną strumienia. Przejeżdżamy bez większych problemów. Zatrzymują nas dopiero żołnierze przed granicą z Osetią. Chwilę rozmawiamy, nakazują odwrót. Robimy kilka fotek widoków, bo granicy nie można fotografować. Fotki z żołnierzami również nie udaje nam się zrobić. W drodze powrotnej Artur zalicza glebę w strumieniu, który mieliśmy obadany. Postanowił zaatakować potok drugą stroną i trafił na kamienie. Ze strat - tylko złamany kierunek i urażona duma. W Shavi jest źródełko z uzdrawiającą wodą, z którego turyści i miejscowi czerpią wodę. My jednak rezygnujemy. Myślę, że chmury zakryły nam te niesamowite widoki bo nie zobaczyliśmy nic szczególnego.
Młode rumaki i Gumbas…
https://lh3.googleusercontent.com/-U9vRVkGWamg/Vha33oJBVNI/AAAAAAAAAv0/ygnNUbnu6J8/s1280-Ic42/20150826_160316.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-pFupAyGY63Q/Vha4qnPpJhI/AAAAAAAAAwU/TDEZfyWI-MY/s1024-Ic42/_DSC1280.jpg
Wracamy do Ambrolauri i lecimy do Tkibuli i Zestaponi. Droga asfaltowa. Udało nam się pozamykać opony, przy TKC nie jest to trudne bo opona jest zamknięta już na bocznej nóżce. Po drodze jemy nasze zapasy.
Kupujemy membrany do butów na następne dni – produkt polski!
https://lh3.googleusercontent.com/-OoP_WzZrx7g/Vha35rFZ_uI/AAAAAAAAAv8/XtnnWEw2Hz0/s1280-Ic42/20150826_182319.jpg
W Zestaponi znajdujemy petrohotel za wszystko 64 lokalne barany. W dalszej części będziemy to miejsce wspominać jako pluskwiak. Standard taki sobie.
Piękna sprawa – człowiek wchodzi do pokoju, zapala światło i trach prądem po łapach!
https://lh3.googleusercontent.com/-54d9k3i7nH0/Vha37kxhRhI/AAAAAAAAAwE/OA0u9oUPHJ8/s1152-Ic42/DSC_0093.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-qnECbOT5dbQ/Vha39YPzZfI/AAAAAAAAAwM/ZehAiWS5XoY/s1152-Ic42/DSC_0598.JPG
Buty nadal mokre, ale temperatura podskoczyła prawie do 30 stopni. Dzisiaj 270km. Bywało ciężko. Jutro jazda bez membran, będziemy pewnie tęsknić za deszczem. Wieczorem jak zawsze planowanie dnia następnego i wieczorne Polaków rozmowy.
I na koniec mapka:
https://goo.gl/maps/xe1CcbPE1Fr
27.08.2015. Rano pakowanie i w drogę, ale najpierw śniadanie. Jemy w przydrożnej knajpie. Szaszłyki na szablach i sałatki, znowu smak kolendry. Pyszne. Dzisiaj jedziemy w kierunku Gori a następnie chcemy dojechać do początku gruzińskiej drogi wojennej. Zgodnie odpuszczamy zwiedzanie muzeum Stalina. Nie jesteśmy fanami tego pana, poza tym nie mamy ochoty na obejrzenie jego wagonu. Dobrze się dobraliśmy bo żaden z nas nie miał ciśnienia na zwiedzanie zamków. Woleliśmy pojeździć w otoczeniu super widoków.
https://lh3.googleusercontent.com/-9efkwj1MSJA/Vho7XYTgWGI/AAAAAAAAAws/veYu5e3CE3Q/s1280-Ic42/20150827_111622.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-WfSQfwlWqT8/Vho7aMm8VPI/AAAAAAAAAw0/cXX6VBz8v-E/s1280-Ic42/20150827_112202.jpg
Jedziemy drogą główną. Ciągłe wyprzedzanie i zajeżdżanie drogi, ale tak się jeździ w Gruzji. Grupa rwała się co chwilę. W obawie o własne życie za Zestaponi postanawiamy odbić z M1 w kierunku Kharagauli... I zaliczamy ok 50 km bezproduktywnego offu. Naprawdę nie miało to sensu – jazda po dziurach, szuter i potężny kurz, do tego zero widoków. Jazda M1 naprawdę była nieciekawa, więc mamy usprawiedliwienie.
https://lh3.googleusercontent.com/-A6U1oXzfFcA/Vho-_jqgTII/AAAAAAAAAy8/KxaxL1FeP5I/s1280-Ic42/20150827_123921.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-c8Uq8a_G_Vg/Vho7k5xPYjI/AAAAAAAAAw8/7r_fgkstN4g/s1280-Ic42/20150827_133854.jpg
W okolicach Gori zajeżdżamy do miasta skalnego Uplistsikhe. Ciuchy zostawiamy luzem przy motocyklach, w sandałach i na krótko idziemy zwiedzać. Robimy sporo fotek skalnego miasta.
https://lh3.googleusercontent.com/-TRyNmBu3qhs/Vho8fuQaKpI/AAAAAAAAAx8/fTtueYhtD4A/s1280-Ic42/20150827_143533.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-g-ZOQ_zvyuk/Vho7np6uSSI/AAAAAAAAAxE/2x1hCY5_gLw/s1152-Ic42/DSC_0600.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-p8gf1mL1NY4/Vho7xkS-gUI/AAAAAAAAAxM/F3o1vQyOpHQ/s1152-Ic42/DSC_0110.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-yCG5oqq9D4M/Vho_RTO1BCI/AAAAAAAAAzE/BREn_-AGOu4/s1152-Ic42/DSC_0697.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-GcJBH4q0N7k/Vho_0Y3jKUI/AAAAAAAAAzM/YbbrR9LMrPo/s1024-Ic42/_DSC1344.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-ID3BCj6NhYg/Vho74Kh2M3I/AAAAAAAAAxU/CUlbFnHnhRo/s1152-Ic42/DSC_0641.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-6r0Aqj2dMhw/Vho788ePjRI/AAAAAAAAAxc/J1QcP107tq8/s1152-Ic42/DSC_0657.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-qJg3XkipF5A/Vho7-SgAi9I/AAAAAAAAAxk/Zde39LXX6Lk/s1152-Ic42/DSC_0112.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-PD3rLpggLcw/Vho8T0uwXBI/AAAAAAAAAx0/WH8CYNsJycw/s720-Ic42/_DSC1316.jpg
Kilka gadów i Artur, namierzonych dzięki Gumbasowi i jego lufie:
https://lh3.googleusercontent.com/-6juWYyFa4S8/Vho8L7HK4rI/AAAAAAAAAxs/k8Y944a2nwg/s1024-Ic42/_DSC1311.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-cDknOhsRLAA/Vho8oKPDlmI/AAAAAAAAAyE/pvn2BXT4KgA/s1024-Ic42/_DSC1331.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-K92ouZdnKYk/Vho8pv8zrkI/AAAAAAAAAyM/hnDhEqoHtJs/s1024-Ic42/_DSC1340.jpg

Po zwiedzaniu chwila odpoczynku, przebieramy się w ciuchy moto (nic nie zginęło może to przez ich zapach?) i jedziemy w kierunku Tibilisi – tym razem już główną drogą, a w zasadzie większość autostradą. Następnie skręcamy w M3 w kierunku drogi wojennej.
https://lh3.googleusercontent.com/-pSmHdumrpGY/VhpElrkymsI/AAAAAAAAAzk/vEqPhT5jaoY/s1024-Ic42/GOPR0886.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-nSz0qrHEZdA/Vho9dwUmcPI/AAAAAAAAAyc/xfEytsw9Lro/s1024-Ic42/GOPR0892.JPG
Robi się późno i znajdujemy nocleg w Zhinvali, w hotelu 60baranow za całą trójkę. Właściciel poleca nam fajną miejscówkę z dobrym żarciem. Tam też jedziemy i jemy: khinkali i szaszłyki do tego mega sałatka, uczta po ciężkim dniu jazdy. Podczas jedzenia zajeżdża grupa Polaków – to ekipa Cinasa z FAT na Afryce (z plecakiem), towarzyszą mu jeszcze trzy motocykle: 2xvaradero + BMW F650. Wszyscy z Pszczyny. Jemy wspólnie i efekt jest taki, że jadą do naszego hotelu. Rozmawiamy trochę. Przyjechali na kołach z PL, nie tak jak my… Szacunek. Po drodze w jednym z motocykli pękła opona gdzieś w Turcji. Dobrze, że nie przypłacił tego życiem. Rozmawiamy trochę wieczorem o trudach naszych wypraw. Dzisiaj pokonujemy ok 238km. Jutro jedziemy w kierunku granicy rosyjskiej drogą wojenną zobaczyć Kazbeg i kościół św. Trójcy, Cinasy jadą w kierunku Shatili, czyli tam gdzie my pojedziemy pojutrze. Tu gdzie jesteśmy robi się zimniej. Wyraźnie czuć góry.

https://lh3.googleusercontent.com/-qC8Lh5Omd-w/Vho9BoijaQI/AAAAAAAAAyU/IXzPS88tUdE/s1280-Ic42/20150828_081001.jpg
Mapka dnia dzisiejszego:
https://goo.gl/maps/3W4NAPRHLWJ2

mishieck
11.10.2015, 16:25
Skrót do Kharaguli znam. Masakra :)

Wysłane z mojego GT-I9100 przy użyciu Tapatalka

gdziala
11.10.2015, 16:58
Czyta sie :Thumbs_Up:
widze,ze pogoda nie rozpieszcza :D

Jac
11.10.2015, 19:52
A w PL było grubo ponad 30C w tym czasie. I po co to się tak pchać na poniewierkę :dizzy: ;)
pzdr
Jac

PS. spodobała mi się diagnoza tego małego "błędu pokarmowego".

sebol
11.10.2015, 21:26
Czekamy na ciąg dalszy :Thumbs_Up:

ARG
11.10.2015, 21:49
Ciekawa relacja i fajnie się ogląda, zwłaszcza że w tym roku też byłem w niektórych z fotografowanych miejsc :). No i też lawetą hehe. Ale wiadomo, nie każdy może być Prawdziwym Podróżnikiem ;).

Rojek
11.10.2015, 22:57
Dajesz dalej! Jak najwięcej informacji na temat gdzie się zatrzymać, gdzie/co zjeść i takie tam :) Może na przyszły rok się przyda :)

Marulin
13.10.2015, 20:59
28.08.2015 jedziemy droga wojenną w stronę Stiepansminda, czyli dawniej Kazbegi. Pogoda jest dobra. Jemy śniadanie w naszej knajpie. Khinkali, gulasz i pieczone mięso z ziemniakami i pomidorami - pycha- 42 lari.
https://lh3.googleusercontent.com/-QT0hb4ULp3g/Vh1I0Rg7r4I/AAAAAAAAAz8/aFiug8cSOPA/s1280-Ic42/20150828_101109.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-qKC3d-9pA3c/Vh1I25LfWxI/AAAAAAAAA0E/0TlaUUnC3EM/s1280-Ic42/20150828_102319.jpg

Tankujemy do pełna (jak się dowiadujemy dalej kiepsko jest ze stacjami benzynowymi) i ruszmy. W miarę upływu km widoki stają się coraz piękniejsze. Po drodze zatrzymujemy się wielokrotnie na zdjęcia.
https://lh3.googleusercontent.com/-Jlo-CKjd6P0/Vh1I8gvJAoI/AAAAAAAAA0M/-GPgOeRnb2I/s1152-Ic42/DSC_0737.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-c4SROELpYXQ/Vh1I_tJpuFI/AAAAAAAAA0U/OXph_A5D1gE/s1152-Ic42/DSC_0738.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-NKrUdZ2h1mo/Vh1JCRYFI7I/AAAAAAAAA0c/Mr3dzE7fPLY/s1152-Ic42/DSC_0739.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-YdQDfJg385U/Vh1JFSa1JOI/AAAAAAAAA0k/UvXEoESV5qQ/s720-Ic42/DSC_0122.JPG


Zaliczamy punkt widokowy (pomnik przyjaźni) na którym wszyscy robią sobie zdjęcia. Ludzi jest sporo, do tego trochę tirów.
https://lh3.googleusercontent.com/-JTirUi_kgr0/Vh1JYH2CMSI/AAAAAAAAA1U/iGeaX3hYsNo/s1152-Ic42/DSC_0759.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-aYo1_yUMMRo/Vh1JrddMdsI/AAAAAAAAA1k/Y5gMj5UOL1o/s1024-Ic42/_DSC1434.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-eVnzETkcyRc/Vh1JumMAUQI/AAAAAAAAA1s/mvaixuPFzf4/s1024-Ic42/_DSC1437.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-TZRgo5Cmqs8/Vh1JIdi2_tI/AAAAAAAAA0s/2i4xNTIzFZk/s1152-Ic42/DSC_0126.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-sMtvJ1YE04I/Vh1JNZxwbXI/AAAAAAAAA00/l3RfHV_Mwj8/s720-Ic42/DSC_0132.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-rmVWzT6Y2WU/Vh1JQAUF4cI/AAAAAAAAA08/L-TTowQHhPU/s1152-Ic42/DSC_0133.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-n1MMH5zMRAI/Vh1JSpnpehI/AAAAAAAAA1E/g8pxySn7Tn8/s1152-Ic42/DSC_0752.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-QW4GE_Nk5Ck/Vh1JVKmZ3SI/AAAAAAAAA1M/oEPP-Yh8x1A/s1152-Ic42/DSC_0137.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-QW4GE_Nk5Ck/Vh1JVKmZ3SI/AAAAAAAAA1M/oEPP-Yh8x1A/s1152-Ic42/DSC_0137.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-a1ZPD_P165E/Vh1Kix70StI/AAAAAAAAA2E/IGZevBTbCew/s1024-Ic42/GOPR0929.JPG
Przed granicą spora kolejka TIRów. Jak się dowiadujemy – nie czekają już przed samą granicą bo kilka lat temu oberwała się skała i spadłą na ciężarówki.
https://lh3.googleusercontent.com/-u2zxhI5w3xs/Vh1J8IkDZkI/AAAAAAAAA10/SJetrVbFxiE/s1024-Ic42/_DSC1466.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-MEexi8y6_hs/Vh1KGaBRAmI/AAAAAAAAA18/b7UvPeUdNfc/s1024-Ic42/_DSC1459.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-oRdAr0UC6dQ/Vh1KmOp0fQI/AAAAAAAAA2M/4EZUAmptblE/s1024-Ic42/GOPR0934.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-bH5Nln9uMwo/Vh1KpE0GU_I/AAAAAAAAA2U/OHVC8G46o8s/s1024-Ic42/GOPR0948.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-YzGJF-UWVmU/Vh1Kr5vg1AI/AAAAAAAAA2c/Ps6XNF2Xv_U/s1024-Ic42/GOPR0963.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-WLsLe-7NM44/Vh1KyuSviYI/AAAAAAAAA2s/qdcgjvBjeM8/s1024-Ic42/GOPR0982.JPG
W Stiepansminda odbijamy w stronę kościoła św. Trójcy. Wjazd jest dosyć ciężki ale przede wszystkim przez tubylców. Przepychanki i walka o byt na drodze. Ciężko jest jechać singlem 5km/h i to pod stromą górę. Motocykl kilkukrotnie gaśnie. Myślę, że sprzęgło dostało jak po przejechaniu 10tys. km. ;).
https://lh3.googleusercontent.com/-9IAuM_9jIWI/Vh1LxSKTwII/AAAAAAAAA3s/IF8NWK1ueIo/s1280-Ic42/20150828_141033.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-VK6_oyIK8NM/Vh1M6OJCjaI/AAAAAAAAA40/bnxkb_cTi2k/s1280-Ic42/20150828_140838.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-SW6n_-5v6ew/Vh1K2FHDGjI/AAAAAAAAA20/W_TU5aKScbA/s1024-Ic42/GOPR0988.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-39PisvKnGR4/Vh1K5ApIm3I/AAAAAAAAA28/UFOPapuJ7UQ/s1024-Ic42/GOPR0993.JPG
W końcu udaje mi się wyprzedzić kilka kolumn samochodów i swoją prędkością wjeżdżam na górę. Widoki przepiękne. Widać prawie cały Kazbeg. Robimy foty odpoczywamy. Atmosfera wokół kościółka przypomina festyn. Naprawdę dużo ludzi, polana rozjeżdżona. Ludzie jeżdżą na quadach i konno.
https://lh3.googleusercontent.com/-vt2WDS9k4MY/Vh1L4KMJeWI/AAAAAAAAA30/lf7bfXkOaN4/s1152-Ic42/DSC_0808.JPG
dwa kroki w tył i… nokia się skończyła. Dobrze, że nie połamałem kości.
https://lh3.googleusercontent.com/-OviLyS_cflY/Vh1MH0RFuwI/AAAAAAAAA38/NRYXLO50wAI/s1024-Ic42/_DSC1478.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-dDchg0YwPzs/Vh1MQqfkrmI/AAAAAAAAA4E/9uN2Vb7Iw3s/s1152-Ic42/DSC_0837.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-2203mjlo3a8/Vh1MYFb8OCI/AAAAAAAAA4M/_VL7_FlBD0s/s1024-Ic42/_DSC1498.jpg
Laski kleiły się do tenery jak do miodu:
https://lh3.googleusercontent.com/-vUCbs-BvUkM/Vh1Mfj8MKFI/AAAAAAAAA4U/Rr87uVdTxt4/s1024-Ic42/_DSC1510.jpg
ekipa w komplecie:
https://lh3.googleusercontent.com/-JO_XeYyRzZc/Vh1MsDkAS9I/AAAAAAAAA4c/jFodyjyx498/s1024-Ic42/_DSC1533.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-lHupUpzCeOk/Vh1MzxKsGwI/AAAAAAAAA4k/nRUXFd8Sjcg/s720-Ic42/_DSC1552.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-GOoJrhiB-Rc/Vh1M2w3WKjI/AAAAAAAAA4s/Mq3RK7hO9QA/s1152-Ic42/DSC_0859.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-akREhon61R0/Vh1M8xZYVKI/AAAAAAAAA48/TDZu-GOWBzs/s1280-Ic42/20150828_143450.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-PkYbwp6PzA4/Vh1NGQyI13I/AAAAAAAAA5M/ChIfu1ZUjDU/s1280-Ic42/20150828_152508.jpg
Po dobrej godzinie lansu zjeżdżamy w dół. Policja wkroczyła do akcji aby ograniczyć przepychanki na drodze i zjazd w dół był zamknięty. Nas jednak puścili i w ten sposób zjeżdżamy pustą drogą spotykając tylko pojazdy z dołu.
Podjeżdżamy jeszcze pod granicę rosyjską. Dalej się nie da jechać bez wizy, może kiedyś?.
https://lh3.googleusercontent.com/-UGmcM81dn5s/Vh1LC1evg-I/AAAAAAAAA3E/2odezWRAmsk/s1024-Ic42/GOPR1020.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-2j4qZE5UvR8/Vh1LOyB3nLI/AAAAAAAAA3M/VyGNg8hvsDo/s1024-Ic42/GOPR1024.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-2bUmJxmogIY/Vh1LSqCxpxI/AAAAAAAAA3U/0D9Dqw9EMoM/s1024-Ic42/GOPR1032.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-dlC0ykUkFtM/Vh1NAaniOqI/AAAAAAAAA5E/Adi4Ks64_q4/s1152-Ic42/DSC_0864.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-A09YW325Rmc/Vh1NJpwyHZI/AAAAAAAAA5U/DjcMcvQXabM/s1152-Ic42/DSC_0870.JPG
Po drodze mijamy polska nyske z napisem ORMO, później jeszcze jakieś kobiety 50+ z Polski na punkcie widokowym. Wracamy. Za Stiepansminda odbijamy w lewo w góry dojeżdżamy do końca szutrem do miejscowości Juta.
https://lh3.googleusercontent.com/-HM8T5R-_cy8/Vh1LaMycO1I/AAAAAAAAA3c/ETu1g8Hxzcs/s1024-Ic42/GOPR1226.JPG
Gumbas o mało nie trafia w świnkę:
https://lh3.googleusercontent.com/-mjnnQ-8BG7U/Vh1Lmp6laQI/AAAAAAAAA3k/OTtzUyST7U4/s1024-Ic42/G0051190.JPG
Droga się skończyła, więc wracamy na drogę wojenną.
https://lh3.googleusercontent.com/-YLBYvhlCA_c/Vh1NSfvbJ7I/AAAAAAAAA5c/j2MrpmbNrT0/s720-Ic42/_DSC1600.jpg
katastroficzny zachód słońca:
https://lh3.googleusercontent.com/-Ut3HztXOWqM/Vh1NZ_--4PI/AAAAAAAAA5k/ByH6lKTeYZk/s1024-Ic42/_DSC1610.jpg

Wracamy do naszego hotelu z dnia poprzedniego już po ciemku. Po drodze o mały włos nie kończę wycieczki na przebiegającej świni, z tym, że miałem dużo większa prędkość niż Gumbas na poprzedniej świni... Hamowanie było ostre naprawdę myślałem, że nie uda mi się jej minąć. Trzeba bardziej uważać na te gadziny. Wieczorem dojeżdża ekipa z nyski. Trochę gadamy przy czaczy. Jechali na dwa auta żuk i nysa. Żuk padł pod Budapesztem i wszyscy przesiedli się do nyski – w sumie sześć osób. Do tego ciągną lawetę z dużym GSem ADV, którego ściągają do Polski dla kolegi który połamał się w Azerbejdżanie. Wracają już do Polski.
https://lh3.googleusercontent.com/-FMFw9EU4zAo/Vh1NpJx357I/AAAAAAAAA5s/yLV1KD4TBwk/s1024-Ic42/_DSC1624.jpg
Dzisiaj pada 275km. Większość asfaltem, ale trochę offu też było. Droga gruzińska jest piękna.
Mapka:
https://goo.gl/maps/9eKPcQKj8c52

Marulin
15.10.2015, 21:18
29.08 242 km . Dzisiejszym celem jest kamienne miasto Shantili. Ruszamy z hotelu wczesnym rankiem czyli jak zawsze ok 10. Śniadanie oczywiście jemy tam gdzie i kolację.
https://lh3.googleusercontent.com/-kmRqpbGpkJI/Vh_xDMHa-CI/AAAAAAAAA6M/YROTLs-e5n8/s912-Ic42/20150828_103556.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-soqJBQzMg08/Vh_xVU_dL_I/AAAAAAAAA6U/fOUscl79rj0/s1280-Ic42/20150829_104600.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-Rttv6UZh-5M/Vh_xZ8d-nuI/AAAAAAAAA6c/Tbujdc1TUuk/s1280-Ic42/20150829_105221.jpg
Droga początkowo asfaltowa później szutert z mnóstwem kurzu. Najgorszy z tego wszystkiego jest właśnie kurz. Po drodze udaje mi się w końcu kupić baterie AAA do spota. Polowałem od kilku dni i było kiepsko. Po drodze spotykamy grupę Cinasa, którzy dopiero zjeżdżają z góry. Mieli tą drogę obrócić w ciągu jednego dnia. Ostrzegają nas przed psami...
https://lh3.googleusercontent.com/-J11lxycKEeM/Vh_xgyfWubI/AAAAAAAAA6k/GS9TecInRhQ/s1024-Ic42/_DSC1631.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/--0kogu6UGXE/Vh_y29LSlTI/AAAAAAAAA8g/Zu07lR9gU10/s1280-Ic42/20150829_131901.jpg

rzeczywiście trochę wyżej atakuje nas kilka psów postury lwa. Naprawdę były groźne. Psy są bardzo agresywne i potrafią gonić przez ładny kawał drogi. Ucieczka przed nimi bywała niebezpieczna. Ja np. zaliczyłem maga dziurę i o mało nie wyleciałem z siodła…
A tu Artur w walce z bestiami…
https://lh3.googleusercontent.com/-qjIUooNt18E/Vh_xsun0tXI/AAAAAAAAA60/-bv4gvwW9Gs/s1024-Ic42/_DSC1638.jpg
Widoki zapierają dech w piersiach. Krajobrazy przypominają Mongolię (chociaż nigdy nie byłem, ale tak mi się wydaje…)
[img]https://lh3.googleusercontent.com/-HKMopb9G2Co/Vh_xoTVbI5I/AAAAAAAAA6s/SBM18RWuUEk/s1024-Ic42/_DSC1637.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-lr9rJp-pVLE/Vh_xzkKfWrI/AAAAAAAAA7E/kPSEC2xfzNQ/s1152-Ic42/DSC_0180.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-OvLWqbh4BnA/Vh_x1SLfgJI/AAAAAAAAA7M/2wgbubVbSw4/s1152-Ic42/DSC_0182.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-Zd6EkfP3gas/Vh_x4l_cEDI/AAAAAAAAA7U/3UXTc6tOEN4/s1152-Ic42/DSC_0909.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-QQmYbx9QVcc/Vh_x-fzGJHI/AAAAAAAAA7k/zE7fmzZlTXc/s720-Ic42/_DSC1644.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-7hGHgdWPNjE/Vh_yLfxLJDI/AAAAAAAAA7w/pCNFsfSedzc/s1152-Ic42/DSC_0186.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-k5HuEscE04k/Vh_yRIL6b8I/AAAAAAAAA74/43Dpkq3L_aY/s1152-Ic42/DSC_0931.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-rdQjnhspDDc/Vh_yfI0oW_I/AAAAAAAAA8A/wG7HZAofDWs/s1024-Ic42/_DSC1667.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-Pupn_DUIafo/Vh_yqO_RIFI/AAAAAAAAA8I/uJqCiQgcypM/s1024-Ic42/_DSC1677.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-YjKPY7zExaY/Vh_ys0rPg9I/AAAAAAAAA8Q/rsSM1Z3jGuw/s1152-Ic42/DSC_0937.JPG
Pokonujemy przełęcz 2676mnpm (wg mapy, garmin mówił co innego). W Shantili chwilę odpoczywamy.
https://lh3.googleusercontent.com/-mANglqCcQXQ/Vh_zGyKnR8I/AAAAAAAAA84/tV6of8IRRhQ/s720-Ic42/20150829_141419.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-CGr5FvnLsKM/Vh_y8Vt7XxI/AAAAAAAAA8o/9v6FyEK51J8/s1152-Ic42/DSC_0950.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-BuBnaFK5-ug/Vh_zDmEtqdI/AAAAAAAAA8w/2znOgNeYu3o/s1024-Ic42/_DSC1712.jpg
katastroficzny zachód, tym razem Shantili.
https://lh3.googleusercontent.com/-iAkP8S0vSs8/Vh_zNTo_xXI/AAAAAAAAA9A/BJ7rDGt9HIY/s1024-Ic42/_DSC1729.jpg

Postanawiamy pojechać dalej do wioski Mutso i spróbować przejechać do Omalo. Nie jednak ma takiej drogi dla motocykli. Podobno da się przejechać konno kub pieszo, po drodze trafia się na wysokości rzędu 3500mnpm
https://lh3.googleusercontent.com/-MhdWi82K1VA/Vh_zSxJPalI/AAAAAAAAA9I/iNyJKgBEXSg/s1024-Ic42/_DSC1740.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-LTlQB_LyGFY/Vh_zVsxcA9I/AAAAAAAAA9Q/awnlNhBrFtg/s720-Ic42/_DSC1742.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-ujgI5uUlY1w/Vh_0QR8jO2I/AAAAAAAAA9g/cbSOBXov_O8/s912-Ic42/G0071320.JPG

Dojeżdżamy do posterunku pograniczników chwila rozmowy i wracamy z powrotem do cywilizacji.
https://lh3.googleusercontent.com/-_sMO3dR5PMc/Vh_0WHNm0nI/AAAAAAAAA9o/sIKG--4QSH8/s912-Ic42/G0101370.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-D9Ecxfi5UxY/Vh_0rE-WJ3I/AAAAAAAAA9w/plAWcEYziEo/s912-Ic42/GOPR1242.JPG
Postanawiamy jechać do znanego nam hotelu. Pierwotnie plan zakładał, że po powrocie z Shantili będziemy się kierować już w stronę Omalo.
https://lh3.googleusercontent.com/-DXI0zfrGAZk/Vh_0wBjRPQI/AAAAAAAAA94/MCJauLEE_Vg/s912-Ic42/GOPR1252.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-iipyzsO8Kg4/Vh_01WKy7JI/AAAAAAAAA-I/FtUK836gAEo/s912-Ic42/GOPR1273.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-T-O1LrI9pWY/Vh_048DUX8I/AAAAAAAAA-Q/wz_w2yqZuBg/s912-Ic42/GOPR1279.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-Q1WYCIm5QOo/Vh_1Ax5gtzI/AAAAAAAAA-g/gNPtEbRDZb0/s912-Ic42/GOPR1430.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-ShcdRad4sUA/Vh_1FH2UYdI/AAAAAAAAA-o/Qs8fru_v9jM/s912-Ic42/GOPR1455.JPG
Po drodze spotykamy na szczęście tylko jednego psa, nawet nie miał ochoty atakować. Reszty już nie było. I dobrze bo do dzisiaj mnie przerażają.
https://lh3.googleusercontent.com/-__aQq1kcDok/Vh_1LABHJJI/AAAAAAAAA-w/0mNrLOeX5tI/s912-Ic42/GOPR1478.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-SGcyMA0CDEs/Vh_ztZihOKI/AAAAAAAAA9Y/QaeSl7rWnQQ/s1024-Ic42/_DSC1774.jpg
Na dole jesteśmy już po zmroku. Jazda w kurzu na światłach nie należy do najprzyjemniejszych. Zwiększamy odstępy tak, że każdy jedzie sam. Rezerwujemy miejsce w hotelu i jemy kolacje w tej samej co zawsze knajpie. Dzisiaj nikt nie ma ochoty na wieczorne piwko czy czaczę. Idziemy spać. Dzisiaj padło 242km – większość offem, dzień nas wykończył.
Mapa:
https://goo.gl/maps/JX3XrvoBRcm

slafo
15.10.2015, 22:16
:lukacz:

szarik
15.10.2015, 23:15
Looo matko ale czad :lukacz::Thumbs_Up:

jorge
16.10.2015, 00:17
:lukacz:

Rojek
16.10.2015, 05:23
To ja też :lukacz:

Marulin
16.10.2015, 21:20
30.08 Dzisiejszym celem jest Omalo. Opuszczamy hotel. Nawet pies hotelowy się z nami zaprzyjaźnił. Ruszamy po 10 po pysznym śniadaniu. To już ostatni posiłek w naszej knajpce.
Lejemy wachę i w drogę,
https://lh3.googleusercontent.com/-nAGdFCvLnTI/ViFArZzkdGI/AAAAAAAAA_U/_uMJz5Ahffo/s912-Ic42/GOPR1531.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/--2PyYWPHKhI/ViFCB9BvX-I/AAAAAAAABBI/mGgVRzvnPMs/s912-Ic42/20150830_110115.jpg
Przerobiliśmy prawie całe menu przez ostatnie 3 dni. Jedziemy z Zhinvali w kierunku Tianeti i Akhmety. Na tym odcinku droga przeważnie szutrowa, sporo kurzu. Trwają prace drogowe, wiec za jakiś czas będzie tu asfalt.
https://lh3.googleusercontent.com/-Syt4c_mA0nc/ViFCFB85eqI/AAAAAAAABBQ/713seRy-Vhc/s1280-Ic42/20150830_112804.jpg

Od Shebota przeważa już asfalt do Pshaveli droga super więc szybko pokonujemy te km. Właśnie w Pshaveli zjadamy 11,5kg arbuza... Dobrze nam to robi, bo temperatura jest wysoka.
https://lh3.googleusercontent.com/-jhBEEl2Yqgo/ViFCJPixgtI/AAAAAAAABBY/bJUSYwEKako/s912-Ic42/20150830_132139.jpg

Jedziemy dalej w kierunku Omalo - dalej ok 10km równego asfaltu i zaczyna sie off – ok 55-60km. Początkowo szuter i dziury dalej skały, kamienie, potoki. Jak się później dowiadujemy ta droga była jeszcze kilka dni temu zamknięta przez obsunięta drogę. Turystów z Omalo ewakuowano śmigłowcami..
https://lh3.googleusercontent.com/-HVSobwYcKrc/ViFAvyUUMCI/AAAAAAAAA_c/JcesQmsF5Y8/s912-Ic42/GOPR1542.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-LxbRZTSx0eI/ViFAzcIkE3I/AAAAAAAAA_k/CvBZhq3w6L8/s912-Ic42/GOPR1543.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-sICrsQsAe4s/ViFA5Kz3N_I/AAAAAAAAA_s/nuEQnoaWsBk/s912-Ic42/GOPR1548.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-RnmtvDYA96k/ViFA_x5_5tI/AAAAAAAAA_0/8qu41GnsY5A/s912-Ic42/GOPR1554.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-uiPw67Z3pW0/ViFCQe5OUVI/AAAAAAAABBg/jtgF9wqbdzU/s1024-Ic42/_DSC1812.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-mhch_luostc/ViFCYR2xg4I/AAAAAAAABBo/KeTx2oVJ7h0/s1024-Ic42/_DSC1816.jpg
W połowie drogi spotykamy parę z polski na HD electra... szacunek. Radzi sobie nieźle. Kierowca w sandałach. Mocno wyluzowani. Motocykl 350kg, prześwitu praktycznie brak. Jedyną zaletą był wysoki moment obrotowy.

Sam wjazd nie jest strasznie trudny ale trzeba uważać bo wokół są niezłe przepaście. Poza tym jest mnóstwo ciasnych nawrotów, na których o upadek przy załadowanym motocyklu nie trudno. Z pasażerem nie chciałbym tam jechać. Wiem, że na DLu bardziej bym się męczył. Jazda na tenere sprawiała sporo frajdy.
https://lh3.googleusercontent.com/-xnrhxeiHS24/ViFCcC-zx_I/AAAAAAAABBw/OOawn1t8oEc/s1024-Ic42/_DSC1818.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-SbZBqhWbx68/ViFFRIe8DvI/AAAAAAAABEM/i8ccMmt1-54/s912-Ic42/G0131625.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-2K3V03ueSB0/ViFBDYVsdNI/AAAAAAAAA_8/NP99R2TlduQ/s912-Ic42/GOPR1560.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-LGe4fF7rb8Y/ViFBHIeaOeI/AAAAAAAABAE/C9Nx2Y1Fw5w/s912-Ic42/GOPR1566.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-2ojI-5Csh_Q/ViFBJlFXKyI/AAAAAAAABAM/pTr6KHwW4t8/s912-Ic42/GOPR1629.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-i4WIEghz9I4/ViFBMupOYoI/AAAAAAAABAU/T__5xjy0oWY/s912-Ic42/GOPR1632.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-SM0-c81UD54/ViFBP0dVB2I/AAAAAAAABAc/jpb8wpp7c6I/s912-Ic42/GOPR1644.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-i5Ob9lQ4Gzo/ViFCjHmOH_I/AAAAAAAABB4/tiYOT39zy6Y/s1152-Ic42/DSC_0200.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-8MViVJfztzw/ViFCk4tPFtI/AAAAAAAABCA/6GbCPCNgRW8/s1152-Ic42/DSC_0201.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-1UtW3fJLiFU/ViFGMuHLY8I/AAAAAAAABEk/rUAuYlwkfYM/s1152-Ic42/DSC_0203.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-mFBW4BqqKNw/ViFGeiVl4kI/AAAAAAAABEs/gfLsDQfOriA/s1024-Ic42/_DSC1851.jpg
Na przełęczy 2850mnpm (niektóre mapy podają 2976mnpm) silniki tracą nieco mocy. Tenera nie odczuwa tego w takim stopniu jak gaźnikowe transalpy. Zjeżdżamy w dół.
https://lh3.googleusercontent.com/-nF0W-jCKpdQ/ViFGwK0Wb1I/AAAAAAAABE0/ktjD8yPno0Y/s720-Ic42/20150830_160418.jpg
To zdjęcie mamy dzięki Artiemu. Wspiął się dzielnie jak koziczka:
https://lh3.googleusercontent.com/-FZnX_Z3wzFM/ViFCzL1A0wI/AAAAAAAABCQ/k_s8u8ilCvU/s1152-Ic42/DSC_0986.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-iffoxN-D25I/ViFCtJmnUnI/AAAAAAAABCI/EUPadqQTg6E/s1152-Ic42/DSC_0983.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-02ki3XomNLw/ViFBUb5wjHI/AAAAAAAABAk/q6k4BfH0tsw/s912-Ic42/GOPR1663.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-PpGhjWuppZw/ViFC7pLQ7hI/AAAAAAAABCY/B18axOqDb8c/s720-Ic42/_DSC1848.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-QTbL527lwbI/ViFDMajdZ2I/AAAAAAAABCg/HSib8BeDfxw/s1024-Ic42/_DSC1870.jpg
Ok 15km przed Omalo harley przed porządnym błotem chce się wycofać ale namawiamy go na dalszą jazdę i obiecujemy pomoc w błocie podczas powrotu. Co ciekawe było to, że było dosyć późno bo ok 17, a oni chcieli jeszcze zaliczyć Omalo i wrócić do Tibilisi Moim zdaniem byłby to głupota!
https://lh3.googleusercontent.com/-w0bxtjmCKz0/ViFDdX-IChI/AAAAAAAABCw/UB4EOsTMGG8/s1024-Ic42/_DSC1888.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-ggo4JIrNC4Y/ViFDgdPZ8eI/AAAAAAAABEA/VE-n9cKjW6U/s1024-Ic42/_DSC1890.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-Rlyo8rcJ8Og/ViFBa0X26NI/AAAAAAAABA0/j2yI6VeH9VI/s912-Ic42/GOPR1691.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-ZewzUd0ZhNY/ViFBXaweGkI/AAAAAAAABAs/yrDGef80bu0/s912-Ic42/GOPR1679.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-_CX4x1K-f84/ViFD7z4NOII/AAAAAAAABDw/s9WcB5KYpno/s912-Ic42/20150830_171014.jpg

Przed Omalo widok powalający takiej panoramy nie widziałem w życiu.
https://lh3.googleusercontent.com/-hkUKlzwuYm8/ViFDm-R0msI/AAAAAAAABDA/UxrlfPP47F4/s1152-Ic42/DSC_0999.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-4CLU0SwKaNo/ViFDo50YJcI/AAAAAAAABDI/0p6-8BJaH4A/s1152-Ic42/DSC_0227.JPG

nie tak ładne jak z tenere, ale też piękne:
https://lh3.googleusercontent.com/-F521V7JIPW8/ViFDsOmiYoI/AAAAAAAABDQ/-OalIkJayB8/s1152-Ic42/DSC_1003.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-ju5bXg6zWHM/ViFDxyN3VEI/AAAAAAAABDg/Uk7y2nDn_WE/s720-Ic42/_DSC1899.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-D4WNLMoKiFk/ViFD0XDpU4I/AAAAAAAABDo/EYNCg4-pzsA/s1152-Ic42/DSC_1020.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-rLjUHltWA7g/ViFFy977RQI/AAAAAAAABEc/aNCoEI-EeXY/s1440-Ic42/20150830_183112.jpg
Spotykamy Gruzina, który zaczyna z nami rozmawiać po angielsku. Po chwili mówi czysta polszczyzną. Sandro studiował w Łodzi kilka lat. Tak szczerze to łatwiej było go zrozumieć niż niektórych chłopaków z Pszczyny, którzy mówili gwarą ;). Obecnie jest przewodnikiem i oprowadza turystów po różnych zakątkach Gruzji, często polskie grupy. Częstuje nas whisky i znajduje nocleg. 50baranów od głowy z kolacja i śniadaniem. Ledwo docieramy do noclegu bo alkohol nas nieco zmroczył.
https://lh3.googleusercontent.com/-FX3MFFUw334/ViFBgEcG0QI/AAAAAAAABA8/j16lAuPkdSc/s912-Ic42/GOPR1716.JPG
Dzisiaj tylko 155km. Trasa ciężka. Jesteśmy zmęczeni.
Wieczorem przy kolacji rozmawiamy z ekipą HD. Mają plan co do dnia, pobyt w Omalo spowodował obsuwę o jeden dzień. My jedziemy z dnia na dzień, planujemy wieczorem co będziemy robić w następnym dniu.
https://lh3.googleusercontent.com/-yy5QldO_Gu0/ViFEGRDuUwI/AAAAAAAABEE/qAKvbYyWSHw/s1024-Ic42/_DSC1935.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-bmT6yjvt7lo/ViFEEIwrwcI/AAAAAAAABD4/5162o11YE-0/s1024-Ic42/_DSC1933.jpg

Górskie powietrze i zmęczenie sprawie, że zasypiamy jak dzieci.
https://goo.gl/maps/3gnGdTcZmk12

RonDell
16.10.2015, 21:41
Kolo na HD nie wiedział, że ma nieodpowiedni motocykl:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

slafo
16.10.2015, 22:20
super :lukacz::lukacz:

Mat7
16.10.2015, 22:45
:lukacz: :at:

Marulin :Thumbs_Up:

Kolo na HD nie wiedział, że ma nieodpowiedni motocykl:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

Jak się nie wie, że czegoś się nie da to się to robi :D

RonDell
16.10.2015, 22:48
:lukacz: :at:

Marulin :Thumbs_Up:



Jak się nie wie, że czegoś się nie da to się to robi :D

Się zgadza się:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

Boski-Kolasek
18.10.2015, 00:38
Piekny wyjazd chlopaki, fajne uczucie widziec zdjecia miejsc ktore sie raz widzialo.. i odziwo pamieta pomio mocy miejscowych trunkow :)

Marulin
18.10.2015, 21:02
31. 08 Omalo - David Gareja.200km. Dzisiaj tak naprawdę ostatni dzień w wysokich górach Gruzji. Powoli kończy się nasza przygoda i już to czujemy. Jeszcze kilka dni. Jedziemy w kierunku Azerbejdżanu i Armenii. Czas płynie nieubłaganie.
https://lh3.googleusercontent.com/-jUwwS9wCH4M/ViPjAxnS_XI/AAAAAAAABF0/-LkRgpvYqsI/s1280-Ic42/20150831_074231.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-Buk6S7OLnwU/ViPjCmRaQSI/AAAAAAAABF8/t6vxZec8U1Y/s1280-Ic42/20150831_074422.jpg
Ruszamy ok 10. Harleyowcy jada za nami. Najpierw dojeżdżamy do Omalo bo wczoraj nam się to nie udało. Tam robimy kilka fotek i zaczynamy wracać tą samą trasą – innej nie ma.
https://lh3.googleusercontent.com/-BbkNu0KhlFw/ViPjHrzJC9I/AAAAAAAABGE/F0g-n-SXw9w/s1152-Ic42/DSC_1029.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-1Sfhebawmak/ViPjnfFenrI/AAAAAAAABGs/aWDv7XuLIh4/s912-Ic42/20150831_100222.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-JcADfLxeGlY/ViPjKaGNeaI/AAAAAAAABGM/Q2uhGFMWNGs/s1152-Ic42/DSC_1030.JPG

Jazda w drugą stronę również jest ciekawa. Dojeżdżamy do błotnistego odcinka. Dziś jest trochę bardziej sucho. Harley z naszą niedużą pomocą pokonuje błoto.
https://lh3.googleusercontent.com/-a_s8Zkf8EdE/ViPjcSbXzJI/AAAAAAAABGU/RV1cEu1z5ik/s1024-Ic42/_DSC2010.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-CUvde7VIG3Q/ViPjiNRzFFI/AAAAAAAABGc/QR3O4rhpNxE/s1024-Ic42/_DSC2015.jpg
HD electra adwenczer edyszyn:
https://lh3.googleusercontent.com/-RJqG3F3pv9U/ViPjkv-y1RI/AAAAAAAABGk/2JyEQ7pC-d8/s720-Ic42/_DSC2020.jpg

Trasa przebiega nam łatwiej. Na przełęczy totalna mgła. Praktycznie zero widoczności. Do tego temperatura spada do ok 5st, a kierowca HD w sandałkach…
https://lh3.googleusercontent.com/-h5tJ84YuNZA/ViPjsK6VBBI/AAAAAAAABG0/k0K5PYOI_V4/s1024-Ic42/_DSC2024.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-boliwpvGjpI/ViPjuRV3ERI/AAAAAAAABG8/5vQY6VE3rvQ/s1024-Ic42/_DSC2025.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-j7ZffdJ85uo/ViPj7OUGjYI/AAAAAAAABHE/ajd6VxII0lI/s912-Ic42/20150831_120545.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-cB48lFWo6Ks/ViPiAcNDWFI/AAAAAAAABFU/n_gwize5ds8/s912-Ic42/GOPR1749.JPG

Nie wszyscy mieli szczęście pokonać drogę do Omalo. Co ciekawe – przy tablicy jedzenie i alkohol pity za dusze zmarłych.

https://lh3.googleusercontent.com/-WRaT3-27XiM/ViPkHvgQ6GI/AAAAAAAABHU/1ToZDe0yY_A/s912-Ic42/20150831_123949.jpg
Po drugiej stronie góry lekko popadalo. Przynajmniej nie kurzy się jak dzień wcześniej, ale kamienie robią się śliskie.
https://lh3.googleusercontent.com/-59FxQ0ToQWM/ViPkKrQqTDI/AAAAAAAABHc/tgv0a8PvPgg/s912-Ic42/20150831_124018.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-XBex6-UQtQE/ViPkMWVFLzI/AAAAAAAABHk/zLyTXqyT0Fg/s1280-Ic42/20150831_125447.jpg

Na dole jemy melona w tym samym miejscu co dzień wcześniej arbuza. Ich smak tutaj jest zupełnie inny niż w Polsce, ale o tym już pisałem. Dalej jedziemy asfaltami w kierunku Telavi i lokalnymi drogami do M5. W Telawi harley odłącza się w kierunku Tibilisi – zaczynają wracać przez Turcję, Kapadocję. W Kachreti jemy jak zawsze pyszny obiad. W zasadnie w Gruzji nie jedliśmy niczego co by nam nie smakowało. Dalej m5 i skracamy w pola w Badiauri.
https://lh3.googleusercontent.com/-DbveCEuZIvY/ViPkP6dRThI/AAAAAAAABHs/Mb4W9mV1M5s/s1024-Ic42/_DSC2061.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-W9HN3TuyoYc/ViPkTd6UdZI/AAAAAAAABIg/ikr45y1mD8w/s1024-Ic42/_DSC2062.jpg
Jedziemy na azymut w kierunku monastyru. Jazda jest przyjemna. Drogi ziemne i miękkie. Gdyby w tych polach złapał nas deszcz byłoby ciężko jechać. Tutaj krajobraz zupełnie inny. Stepy i pagórki – po prostu rewelacja. Wokół błyska się, burza nas ponagla. Zaczyna się ściemniać. Układ dróg zupełnie się je pokrywa za gps. Zaliczamy magiczny zachód słońca. Fotki zupełnie tego nie oddają.
https://lh3.googleusercontent.com/-joIJ1dIV3LU/ViPkWCGB3jI/AAAAAAAABH8/LZ6Vb_I_sNg/s1152-Ic42/DSC_1041.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-bCi0vy65ob0/ViPkY8VzXfI/AAAAAAAABIE/8ez0astgz2w/s1152-Ic42/DSC_1043.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-MDkgIQ7yrJY/ViPkcyVIDYI/AAAAAAAABIM/G_XuPKjX3yI/s912-Ic42/20150831_192956.jpg
Po zmroku docieramy do hotelu prowadzonego przez Polaków w Udabno. Tego właśnie miejsca szukaliśmy.
https://lh3.googleusercontent.com/-qmYkqYhJXlw/ViPkoJnV2kI/AAAAAAAABIU/k2BS6WfED5Q/s1024-Ic42/_DSC2116.jpg
Wynajmujemy domek a raczej barak. Warunki super. 100lari za 3 osoby ze śniadaniem. Dzień ciężki. Dużo offu. Czuję się zmęczony. Wieczorem popijamy piwo czacze i wódeczkę. To nie było dobre. Powiem tyle – było naprawdę grubo.
https://lh3.googleusercontent.com/-1YBlsKLgk_c/ViPkywB3IRI/AAAAAAAABIc/nV1vbcmr9V8/s1024-Ic42/_DSC2176.jpg

Rychu72
23.10.2015, 13:13
Szkoda, że nie pociągneliście dalej za Omalo. 25 km dalej jest klimatyczna miejscówka Diatlo z miejscem do spania.

Marulin
24.10.2015, 11:02
Szkoda, może kiedyś tam jeszcze wrócę.
kolejny dzień:

01.09. Budzimy się późno bo ok. 10. Artur wczoraj uciekł wcześniej z imprezy i nie cierpi. Mi organizm odmawia posłuszeństwa. Odmawiam też śniadania. Teraz już wiem, że największą torturą jest kiedy czterolatek ciągnie za dużego palca u nogi, a nie ma możliwości obrony.
https://lh3.googleusercontent.com/-2qtw2Xus3w4/Vis_k1YZdEI/AAAAAAAABMI/3NhDBVDibPo/s720-Ic42/_DSC2198.jpg

Ten czterolatek to Zosia, Polka która pomieszkuje w Udabno razem ze swoją mamą, pracującą w knajpie. Zaprzyjaźniła się z nami nieco, podobnie jak z resztą gości.
https://lh3.googleusercontent.com/-hHsuAeWOJ7E/Vis__HL8cyI/AAAAAAAABMc/lVRCMGh0Afs/s720-Ic42/_DSC2232.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-KvsHVYS4_JU/Vis_7CJOfkI/AAAAAAAABMU/xD9QQxPfUgk/s720-Ic42/_DSC2249.jpg
Chłopaki jedzą śniadanie. Ja nie.
https://lh3.googleusercontent.com/-wWIhDWhdWm8/Vis8WNsySZI/AAAAAAAABJc/NiY0rCD2r8s/s720-Ic42/_DSC2210.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-i4F0y-89WK8/Vis8J6cB3qI/AAAAAAAABJM/OW2S8aQky_M/s720-Ic42/_DSC2206.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-ZPV3rQHcFzA/Vis8bGHesyI/AAAAAAAABJk/scTsocnYmIc/s720-Ic42/_DSC2227.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-V_qDTQ1UPZA/Vis8RyMgTFI/AAAAAAAABJU/fT98qcw5myM/s720-Ic42/_DSC2207.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-KoqkNFScwO8/Vis8HR-7zLI/AAAAAAAABJE/3PZA8OM4sz4/s720-Ic42/_DSC2204.jpg

Ok 12 widząc bezsilność reszty ekipy Art jedzie sam pod monastyr David Gareja. Obiecuje pokazać fotki… My zostajemy w letargu. Nie wiem czy dzisiaj w ogóle ruszymy gdziekolwiek. Trochę zaczyna nam brakować czasu na Armenię.
Oto owoce wyjazdu Artura. Monastyr David Gareja:
https://lh3.googleusercontent.com/-ZOp5VMoVue0/Vis9DYnWs9I/AAAAAAAABKM/_F2ev1Vrgh4/s720-Ic42/DSC_1044.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-F5wS7uQIJiM/Vis9GwmXRHI/AAAAAAAABKU/KF4ge-fdDjo/s720-Ic42/DSC_1046.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-IDGNRVjD-GI/Vis9JGLVn1I/AAAAAAAABKc/-YOErTLAKQM/s720-Ic42/DSC_1049.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-UvC3BCrH4wM/Vis9N2kNNII/AAAAAAAABKs/1UVsvhU5whk/s720-Ic42/DSC_1052.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-32gB5KJUdYA/Vis9PN_1QsI/AAAAAAAABK0/32MkAjjTtio/s720-Ic42/DSC_1055.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-i_FvTi5Dzow/Vis9Xh3gx5I/AAAAAAAABK8/QinXjyIoaJE/s720-Ic42/DSC_1056.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/--5LZA6y_UOY/Vis9boSG68I/AAAAAAAABLE/pyzXB0eCb64/s720-Ic42/DSC_1068.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-Jhyyz-ikTH4/Vis9hSYbgfI/AAAAAAAABLM/9sHBwkOSTZY/s720-Ic42/DSC_1083.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-gINmJFl22aM/Vis9l1Qa7SI/AAAAAAAABLU/W6sp8OU2ISQ/s720-Ic42/DSC_1089.JPG
na koniec gadzina na tle Azerbejdżanu:
https://lh3.googleusercontent.com/-fzAf_RO49Hg/Vis9rCGteuI/AAAAAAAABLc/4-r-OphUB_E/s720-Ic42/DSC_1110.jpg

Wieczorem podejmuję pierwszy posiłek i jedziemy nad jezioro. Nad jeziorkiem mieszka Nicolas były mistrz w zapasach ZSRR. Był niepokonany. Teraz mieszka w małym domku i łowi ryby. To tylko 15km więc postanawiamy nie brać pancerzy... to był głupi pomysł. Jazda offem w sandałach. Już po pierwszych kilometrach żałujemy. Do tego po drodze atakują nas potężne psy. Jakoś się udaje uciec. Samo jezioro nie jest wielki, warto zobaczyć. Poznajemy mistrza- uścisk ręki ma nadal potężny. Robimy kilka fotek i wracamy.
https://lh3.googleusercontent.com/-3CEssG1Br98/Vis-WGZxciI/AAAAAAAABLo/9KwZJaB5dKA/s720-Ic42/DSC_0234.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-8s0Io_bMp84/Vis-YXF9IxI/AAAAAAAABLw/Gx72ZaY2rDg/s720-Ic42/DSC_0236.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-xv3Hv8J0UyE/Vis-dbiHJiI/AAAAAAAABL4/IHgyDiU6XkM/s720-Ic42/DSC_0233.JPG

Znowu to samo – te same psy atakują, ucieczka znowu udana. Dalej już tylko kamienie po goleniach i stopach… Od tej pory jak gdzieś jadę to się ubieram i kropka! Wieczorem kiedy siedzieliśmy w barze przyszedł do polskich dziewczyn miejscowy Gruzin na zmianę opatrunku. Dotkliwie pogryzł go pies. Dało nam to do jeszcze bardziej do myślenia.
Za dwa dni płacimy łączne ponad 320 lari, trochę jednak porządziliśmy. Jutro atakujemy z rana. Śniadanie zamówione na 7:30. Jedziemy jutro do Armenii.
W Udabno spotykamy już wielu Polaków. Przeważnie wyjazdy zorganizowane. Część jednak podróżuje indywidualnie. Piotrek i Ola jadą rowerami już od 01.03.2015 Jadą w kierunku Pamiru a później do Australii. Dwa lata zasuwali na zmywaku w GB aby uzbierać pieniądze na podróż. Coś pięknego, podróż kiedy nie goni rzeczywistość, brak urlopu, problemy w pracy.
http://slomianykapelusz.pl/
Spotkaliśmy również ekipę z Krakowa. Wypożyczyli patrola i jeżdżą dwa tygodnie po Gruzji. To niezła alternatywa na zwiedzanie Gruzji z rodziną. Może kiedyś.
Samo Udabno to taka oaza na pustyni. Wokół widać biedę i nieporadność Gruznów. Marazm i stagnacja po upadku ZSRR mimo, że upłynęło ćwierć wieku. Kiedyś okolice Udabno były rolniczym rajem, obecnie system nawadniania pól nie funkcjonuje i wokół ponownie pojawiły się pustynie.
Sama knajpka tom miejsce magiczne, prowadzone przez ciekawych ludzi. Byliśmy tam dwie noce. Odpoczynek dobrze nam zrobił. Polecam pobyt.
Krótki filmik, jaki kiedyś znalazłem w sieci.
https://www.youtube.com/watch?v=Lg6FDMl4qzU
na koniec kilka fotek:
https://lh3.googleusercontent.com/-W9i_0VCPOR0/Vis8c5E-MrI/AAAAAAAABJs/3AtI-4FF1ek/s720-Ic42/_DSC2245.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-UxsTDEnkU-k/Vis8hCN2XqI/AAAAAAAABJ0/T3JkF9Ou-bc/s720-Ic42/_DSC2253.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/--JnzAx4J8AQ/Vis8jFtps8I/AAAAAAAABJ8/whmFppnCVfA/s720-Ic42/_DSC2259.jpg
Dzisiaj niewiele bo ok 15km. Mimo wszystko dzień był świetny.

Marulin
24.10.2015, 16:54
02.09. Ruszamy wcześnie rano (oczywiście jak na nas). Śniadanie o 7:30, pakowanie i szpula.
https://lh3.googleusercontent.com/-_ytzLAcxZX4/ViuUN6jXDXI/AAAAAAAABN8/UT1hj2R9yOA/s800-Ic42/20150902_073212.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-Z3kTcoViIBk/ViuUfgq-luI/AAAAAAAABOM/zCOTv5QG-3A/s640-Ic42/20150902_085700.jpg
Początkowo jedziemy wzdłuż granicy z Azerbejdżanem offowo do drogi w kierunku Rystavi.
https://lh3.googleusercontent.com/-2AYYSQJwOas/ViuTm6xBuvI/AAAAAAAABNA/JeX48C0-eY4/s640-Ic42/GOPR1885.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-pPrDeyLfA7Q/ViuTqS_U9hI/AAAAAAAABNI/hz-_AfB6OeA/s640-Ic42/GOPR1887.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-DdWqkziG634/ViuTxyUR7GI/AAAAAAAABNQ/1vebh6ANxEk/s640-Ic42/GOPR1889.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-vfHRNBYfMk0/ViuUQqwGaiI/AAAAAAAABOE/R0FJjk_YUBY/s800-Ic42/20150902_094115.jpg

Po drodze mijamy sporą bazę wojskową. Widać, że to region przygraniczny. Dalej nieczynne fabryki. Region kiedyś tętnił życiem. Teraz tylko nieczynne hale produkcyjne. Przygnebiający widok. Dalej jedziemy asfaltem m4.
https://lh3.googleusercontent.com/-vxUruqWQGtE/ViuT2o92EmI/AAAAAAAABNY/rNDsfJ5QxYM/s640-Ic42/GOPR1902.JPG
Za Keshalo odbijamy w prawo w kierunku Maruneli. Tu kończy się asfalt (kiedyś był). Jedziemy szutrem. Następnie drogą M7 do przejścia granicznego z Armenią. Do Granicy droga ok. droga asfaltowa. W Końcu to krajówka. Wszyscy przy drodze handlują cebulą – to chyba jakieś zagłębie cebulowe. Ludzie są o nieco innej urodzie niż w głębi Gruzji. Tankujemy do pełna gruzińskiego paliwa. Armeńskie jest podobno słabej jakości.
Przekraczamy granice bez większych problemów. Trzeba było wykupić papiery celne i ubezpieczenie. Wyszło ok 170zl na głowę. Trochę sporo jak na dwa dni pobytu. Całość trwa ok 2h. Cała procedura sprawia, że jestem negatywnie nastawiony do Armenii. Dodatkowo na pierwszych kilometrach Armenii spod kamaza wylatują na nas jakieś belki… Jedziemy ostrożnie. Uważając na policję, która tylko czycha na obcokrajowców.
W kraju widać biedę. Auta stare, głównie UAZy, łady, ziły, krazy. Ludzie smutni. Tyko kobiety o niebo piękniejsze. Widać że kraj słabo radzi sobie z wolnością a lepsze czasy były za czasów ZSRR.
Na granicy spotykamy Benka na hondzie cbr600. Ciekawy gość. Samotnie podróżuje. Wraca z Azerbejdżanu. Opowiedział to i owo. Okradli go na plaży w Bułgarii miał awarię łożyska w Azerbejdżanie. Motocykl również zwraca na siebie uwagę – brak lusterek, owiewka z aluminiowej blachy, ułamany set z prawej strony. Opony szosowe pozamykane. Kilka dni przed wyjazdem zaliczył szlifa na torze w Poznaniu. Niezły zakręt. Po drodze jemy wspólnie obiad. Benek dojeżdża z nami prawie do jeziora Sevan i odbija na Erewań. Jezie w krótkim rękawku i sandałach.
Objeżdżamy jezioro Sevan od wschodu czyli wzdłuż granicy z Azerbejdżanem. Cala niemal infrastruktura obumarła. Hotele nieczynne, domki zniszczone. Nie ma tu nic ciekawego poza widokami. Samo jezioro nie ma chyba potencjału rekreacyjnego bo jest na wysokości niemal 2tys m.n.p.m. Droga w większości asfaltowa wiec kilometry szybko mijają. Ostatnie kilkanaście km przed Avazan szutrowe i mocno dziurawe.
https://lh3.googleusercontent.com/-1qOyPPczwQc/ViuT6vjZQtI/AAAAAAAABNg/avMU7PJgB-8/s640-Ic42/GOPR1912.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-C0rc24yvY4U/ViuT99YIbTI/AAAAAAAABNo/1gpBXnG64qc/s640-Ic42/GOPR1918.JPG

Robi się późno a paliwo się kończy. Nie ma szans na płatność kartą. Wyjmujemy kasę ze ściany i tankujemy. Okazuje się, że pan na CPN nie zna pojęcia „do pełna”. Pyta o ilość litrów, ustawia na dystrybutorze i leje. Dla nas dziwne. Dla niego normalne.
https://lh3.googleusercontent.com/-8Tbn6jMTYxg/ViuUDIk3qzI/AAAAAAAABNw/EgrnHMs9giI/s640-Ic42/GOPR1924.JPG
Z trudem udaje nam się znaleźć nocleg dopiero w miejscowości Martuni. Domek a w zasadzie samodzielny dom, pokryty eternitem, z mega wielkim narożnikiem w salonie. Co ciekawe do naszego „ośrodka” nie było żadnego kierunkowskazu. Nie dziwne, że interes nie idzie. Wygląda na to, że jesteśmy jedynymi gośćmi. Chłopcy raczą się koniakiem ararat ja pije piwko. Nie mogę wąchać alkoholu po ostatnim zatruciu.
Zjadamy „zemstę Wietnamu” i resztkę kabanosów, jeszcze z Polski. Kabanosy nigdy się nie psują :).
https://lh3.googleusercontent.com/-SJay1s3pgyY/ViuUusyoe2I/AAAAAAAABOY/44JFGczyxmc/s720-Ic42/_DSC2288.jpg
Jutro chcemy wrócić do Gruzji. W piątek wieczorem musimy być w okolicach Batumi. W sobotę się ładujemy i powrót. Powoli dobiega końca nasza wycieczka. Dzisiaj pokonujemy 393km. Większość asfaltowa, trochę szutru.
https://goo.gl/maps/hLTU6n58MYx

Rychu72
24.10.2015, 19:55
Gruzja to piękny kraj i trzy tygodnie na zwiedzanie to mało.
Byliśmy w tym roku dwa tygodnie i praktycznie udało się zjechać połowe ciekawych miejsc. W przyszłym roku planuje powrót żeby dokończyć Gruzję i zjechać Armenie. Pewnie znowu nie uda się wszystkiego zobaczyć i będzie pretekst do powrotu.

Marulin
27.10.2015, 21:28
03.09. Dzisiaj wracamy do Gruzji.
Widok z domku, jezioro Sevan:
https://lh3.googleusercontent.com/-srOCfh__AG4/Vi_WzmR5xVI/AAAAAAAABO4/BKUQEfPp5TI/s1152-Ic42/DSC_1196.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-CVQJVg9XMuI/Vi_W2rD0MMI/AAAAAAAABPA/jcmXg4UXAwk/s1152-Ic42/DSC_1210.JPG
oto nasze mieszkanie:
https://lh3.googleusercontent.com/-UqfzbwUKm8Y/Vi_W5xsS6yI/AAAAAAAABPI/NSA29f7iHJw/s1152-Ic42/DSC_1213.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-uN8RCzBcgXg/Vi_W8QbXZ3I/AAAAAAAABPQ/yHe3DE2Iv1U/s1152-Ic42/DSC_1220.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/--ubOtO_cjxM/Vi_W-i4f9vI/AAAAAAAABPY/ftNzAnCjiys/s1152-Ic42/DSC_0240.JPG
Ruszamy ok, bez śniadania 9. Jedziemy w stronę Araratu. Drogi puste i dosyć dobre, jedziemy dość szybko. Widoki ładne.
https://lh3.googleusercontent.com/-40FNqclKmJs/Vi_XYzX28AI/AAAAAAAABP4/7D6MtTwlnZQ/s1280-Ic42/20150903_100052.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-EG11XybLflo/Vi_X72p5pcI/AAAAAAAABQQ/7TVOEGojCeI/s1024-Ic42/GOPR1935.JPG
Po drodze zjadamy śniadanie przy lokalnym sklepie, z pozbywając się polskich konserw. Artur bardzo chętnie chadza do sklepu po kolejne drobiazgi. Nie wiem, czy ma to związek z ekspedientką?
https://lh3.googleusercontent.com/-300p-U0U8JQ/Vi_YBvb1JYI/AAAAAAAABQY/48-b04mDYDQ/s1024-Ic42/GOPR1949.JPG
Za resztę kasy chłopaki leją benzynę do transalpów. Ja mam spory zapas na którym wyjadę z Armenii.
https://lh3.googleusercontent.com/-P77cSoS0HHQ/Vi_XiiaNAjI/AAAAAAAABQA/qyACT9cCgoY/s720-Ic42/20150903_105740.jpg
Spotykamy tubylca na ciekawym sprzęcie. Bardzo spodobały mu się nasze TKC. Jego już trochę wyłysiały…
https://lh3.googleusercontent.com/-LNJdPsYbubc/Vi_XHDrJG3I/AAAAAAAABPg/2myzOmyF63U/s1024-Ic42/_DSC2307.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-Tl7QAQ3zCJ4/Vi_XKB3rrlI/AAAAAAAABPo/1vHTPRFHteg/s1024-Ic42/_DSC2310.jpg
Jedziemy dalej. I oczom naszym ukazuje się góra:
Ararat:
https://lh3.googleusercontent.com/-qwh-pr0tLik/Vi_XOBl0mLI/AAAAAAAABPw/R02YduZxfr8/s1152-Ic42/DSC_0246.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-mZYZk_1xqgc/Vi_YFC2gw_I/AAAAAAAABQg/Vo33ZabPPjc/s1024-Ic42/GOPR1961.JPG


Przebijamy się przez Erewan. Miasto dosyć zatłoczone. Za stolicą w transalpach znowu robi się mało paliwa. Nigdzie nie udało nam się zapłacić kartą, więc kolejna wizyta pod bankomatem i tankowanie.
https://lh3.googleusercontent.com/-T7zFnXngPak/Vi_YIjk2XdI/AAAAAAAABQo/XnQgGt4uTm4/s1024-Ic42/GOPR1979.JPG
Za stolicą zatrzymuje nas patrol policji -prędkość i wyprzedzanie na ciągłej - ja i Radek. Artur jechał dobrze. Dziwne bo jechaliśmy równo w kolumnie. Miejscowi jechali samochodami równo z nami. Panowie policjanci ewidentnie na nas zapolowali. Cóż straciliśmy czujność. Po negocjacjach kończy się na kwocie 30euro od głowy, bez pisania kwitów ;).
40 km przed granicą sytuacja się powtarza. Tym razem tylko Gumbas jest winny. – kolejne 20 euro. Mamy naprawdę dosyć Armenii. Dalej jedziemy spokojnie jak trusie. Na granicy (Bavra) znowu to samo co na wjeździe. Papiery, pieczątki opłaty. Tracimy kolejne 50 euro na opłaty związane z wyjazdem. Do końca nie rozumiemy, za co płacimy. Po wyjeździe z tego chorego kraju jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Zmarnowaliśmy dwa dni na Armenie i sporo kasy. Już wiem że dobrowolnie nigdy tam nie pojadę. Policja to zorganizowana grupa przestępcza, która poluje na obcokrajowców. Może Armenia wymaga innego podejścia? Może trzeba ją traktować jako kraj docelowy? Uprzedziłem się na samym początku i nie potrafiłem zmienić nastawienia. Może dlatego niewiele mi się tam podobało?
W Gruzji tankuję do pełna, Artur i Radek odkładają to na później. Chcą wypalić podłe armeńskie paliwo. Lecimy w kierunku Vardzi.
https://lh3.googleusercontent.com/-dEUUBrrIsPY/Vi_Xmn3M4YI/AAAAAAAABQI/86z_jeQWcRQ/s1152-Ic42/DSC_1234.JPG
Kilka km przed Vardzią znajdujemy nocleg za 50 lari od głowy z kolacją i śniadaniem. Piękne miejsce, niedaleko rzeki. Mnóstwo muszek, ale nie kąśliwych. Co ciekawe do tego czasu w Gruzji spotkaliśmy zaledwie kilka owadów. Dużą część trasy jeździłem z otwartą szybą. W Armenii i na granicy Armeńsko-Gruzińskiej muchy się pojawiły.
Dojazd do noclegu – kilka km offem, ale co to dla nas. Głodni jak wilki pochłaniamy wszystko co dostajemy, całość popijamy domowym winem. Dzisiejszy dzień był dosyć męczący. Pokonujemy 430km. Praktycznie całość asfaltami. U Artura kończy się łańcuch. Ale do końca naszej wyprawy już niewiele km.
https://goo.gl/maps/x1VWn5CbPxQ2

JarekO
27.10.2015, 22:05
Fajna relacja. Ja byłem w jakiejś innej Armenii. Ktoś jeszcze?

--
Jarek

fis
27.10.2015, 23:41
Fajna relacja.

Nam nie dane było dojechać do Armenii. W planach mielismy też Ararat ale z braku czasu... - cóż pisac - stchórzylismy. Później sie okazało, ze mieliśmy jeszcze 1 dzień zapasu...

Przy okazji chciałbym jeszcze raz podziękować za pomoc w błotku Wielkiej Trójce. ;)
ArtiemuZet i Gumbasowi24 za użyczenie kosmetyków Marcie oraz za fajne fotki zrobione podczas naszego spotkania.

Szerokosci i wielu kilometrów nawinietych na 2 koła po bezdrożach naszej planety... :lc8:

honda_honda
28.10.2015, 07:20
Ja też bylem w innej Armenii,wspomnienie mam bardzo pozytywne również te dotyczące policji. Gdyby ktoś planował fotografować Ararat od strony Armenii to polecam porę dopołudniową bo my byliśmy popołudniu i warunki do zrobienia dobrego zdjęcia są słabe bo trzeba fotografować pod słońce.:)

Marulin
28.10.2015, 10:48
Myślę, że trzeba na Armenię poświęcić znacznie więcej czasu. Nasze dwa dni były wtedy bez większego sensu. Chyba lepiej było je przeznaczyć na Gruzję, a Armenię zostawić na kiedyś.
Cóż, zraziłem się do tego kraju. Niemniej jest piekny.

Marulin
28.10.2015, 21:27
04.09 Dzisiaj dojazdówka do Kobuleti.
Nasza miejscówka:
https://lh3.googleusercontent.com/-xLpvyI6eM1g/VjEhQCM2LhI/AAAAAAAABRI/5bHtT7iC33c/s1152-Ic42/DSC_1242.JPG
Jemy śniadanie, płacimy o jedziemy zdobyć skalne miasto w Vardzi. Po przyjeździe na miejsce okazuje się ze wspinaczka w tej temperaturze nie jest dla nas. Zmęczenie podróżą daje już o sobie znać. Zatem pijemy colę kontemplując skalne miasto z dołu… Kiedyśw skalnym mieście schronienie znajdowało ok 60tys. osób!
https://lh3.googleusercontent.com/-YbCW1R-o7WI/VjEhTtJUlcI/AAAAAAAABRQ/gfiKvj2SQOM/s1152-Ic42/DSC_1247.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-5uEkg__Rzvg/VjEhbJ8DGhI/AAAAAAAABRY/6YB5rz_KgMs/s1152-Ic42/_DSC2339.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-3lAySYylvgs/VjEheGDD9DI/AAAAAAAABRg/SEzGjxB1PJk/s720-Ic42/_DSC2340.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-Hm6fiVhSdD4/VjEhnelmUEI/AAAAAAAABRo/cYl5577ogKI/s1152-Ic42/_DSC2345.jpg
Wzbudzamy zainteresowanie niemieckiej wycieczki emerytów. Robimy fotki z różnych perspektyw i wracamy. W Vardzi chcielibyśmy obejrzeć dodatkowo monastyr, ale d… nie urwał. Mały kościołek zakonny. Jedziemy z powrotem do głównej drogi. Śmigamy nowiutkim asfaltem. TKC schodzą w oczach przy tej temperaturze.
Ładny asfalt który nagle się kończy za miejscowością Achalciche, aż do miejscowości Khulo szuter z dziurami i niemożliwy kurz.
https://lh3.googleusercontent.com/-7lyA53iIYVU/VjEiNRlGEqI/AAAAAAAABSA/v_z_p5ZIIPs/s1152-Ic42/_DSC2356.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-a1EU6wSw-9o/Vi_YL6zgRTI/AAAAAAAABQw/zosyVO8XGz0/s1024-Ic42/GOPR1992.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-aM3MmO2Jw8k/Vi_YOjbbx9I/AAAAAAAABQ4/EPcbQISMBdo/s1024-Ic42/GOPR1994.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-vXfLLinJNT0/VjEhqN0novI/AAAAAAAABRw/sFyiDfK9Wos/s1024-Ic42/20150904_151457.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-WmYJuTfK8eM/VjEhv13So0I/AAAAAAAABR4/9R8iWPIsY8Y/s1024-Ic42/20150904_151506.jpg
Dużo samochodów, przepychanki i walka o byt na drodze. W Khulo zaczyna się asfalt o którym marzyliśmy przez ostatnie kilometry. Raz lepszy raz gorszy. Upał daje się we znaki. Po drodze przy wymijaniu równarki drogowej pracownik przekopuje sporego kamienia prawie pod moje koła. Ostre hamowanie i udało się. Dalej jedziemy jeszcze wolniej z większym skupieniem. Przez Batumi trochę się przepychamy bo korek był znaczny. Ok 17 dojeżdżamy do hotelu w Kobuleti, z którego wyruszaliśmy dwa tygodnie temu. Klikam SPOTa po raz ostatni - „check in”.
Zakończyliśmy gruzińską pętle bez większych negatywnych przygód i co najważniejsze bez spięć. Dzień wieńczymy znaną sharmą, która tak nam smakowała pierwszego dnia w Gruzji. Oczywiście zmniejszam ilość ostrych papryczek… Dziś 255km. Jutro pakowanie i zaczynamy wracać do domu. Jeszcze tylko nieco ponad 3 tys. Km.
https://goo.gl/maps/9gFEMtJj4jo

Marulin
29.10.2015, 21:14
05.09 rano po śniadaniu i losowaniu chłopaki jada po auto i lawetę na policję. Ja odczepiam sakwy i pakuję manatki. W pewnym momencie przychodzi do mnie Niemiec z drugiej strony ulicy. Mówi, że obserwuje nasze poczynania od wczoraj i że to co robimy jest świetne. Podziwia nas szczerze. Chwilę porozmawialiśmy. Dla takich chwil warto podróżować. Ładujemy motocykle na hotelowym dziedzińcu wzbudzając zainteresowanie gości i obsługi. Nie jest to łatwe bo wilgotność i temperatura sprawia, że każda czynność wymaga sporo wysiłku. Pocimy się jak szczury. Przy załadunku wypiliśmy chyba kilka butelek wody. Na obiad po raz kolejny - sharma.
https://lh3.googleusercontent.com/-W2TX1YddAbE/VjJ5Bov7SAI/AAAAAAAABSQ/MtqZX2W5R9g/s1024-Ic42/20150905_150436.jpg
Rozliczamy własne rachunki z podroży, co nie jest takie łatwe. W grę wchodzą waluty: euro lari, dolar, i baran armeński... Przeliczamy wszystko na złotówki po kursie NBP, innej metody nie wymyśliliśmy . Robimy zaopatrzenie na drogę, energetyki , żarcie i ruszamy.
https://lh3.googleusercontent.com/-_OezeGp4PhM/VjJ5DRHATUI/AAAAAAAABSY/76uMD9XzUdk/s1280-Ic42/20150905_152008.jpg
Batumi:
https://lh3.googleusercontent.com/-XnKP1UgsvOU/VjJ5Fq3f8uI/AAAAAAAABSg/Zj9-aZQywuM/s1024-Ic42/20150905_171450.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-oURTlJ5NVtE/VjJ5Hdfo7yI/AAAAAAAABSo/ooQlyMWxrGo/s720-Ic42/20150905_171519.jpg
Przed nami ponad 50 h jazdy autem.. Granica gruzińska poszła w miarę. Turecka to już prawie 4 godziny. Ciężko Turkom ułożyć układankę z pięciu dowodów rejestracyjnych i trzech paszportów. .. Jest problem z numerem mojego paszportu. Jestem posadzany o posiadanie jeszcze jednego tureckiego. .. WTF? Sprawę załatwia wizyta u naczelnika, który podpisują jakiś papier, policjant coś wpisuje w kompie i jest ok. No może nie do końca, bo kończy się zmiana i naszą sprawę przejmuje jakaś dziewuszka. Do odprawy pozostał tylko Gumbas. Jak celniczka widzi tyle dowodów rejestracyjnych to idzie zobaczyć nasz skład. Wzywa przełożoną, jej przełożona wzywa swojego przełożonego. Ten krzyczy na nas – one person, one moto!. Sprawa wygląda nieciekawie. Alternatywą jest prom do Bułgarii, który wypływa jutro z Batumi. To wiemy od Artura, który pilnując składu zbratał się z Polakami, których Turcy nie wypuścili przez granicę. Krzykacz się zmywa. Kobieta na nas krzyczy, wzywa Artura, który był już odprawiony. Dostajemy kolejne pieczątki w paszporty. Nagle Pani zmienia oblicze. Wspomina, że koleżanka była w Polsce. Do rozmowy włącza się celnik – był w Czechach na erazmusie. Był też w Krakowie i Wrocławiu. Pani uśmiecha się, oddaje dokumenty i puszcza do następnego okienka. Tu już nie mamy problemów i wjeżdżamy do Turcji.
https://lh3.googleusercontent.com/-lqzHaim0BfI/VjJ5I6x252I/AAAAAAAABSw/DpFrHQaT14o/s1280-Ic42/20150906_060357.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-7qyDgfjFywk/VjJ5LpLbKyI/AAAAAAAABS4/1nnUE6H8bYw/s1152-Ic42/DSC_0257.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-wEaETd3KQj0/VjJ5OKSrfBI/AAAAAAAABTA/nxivJ0gcCeo/s1152-Ic42/DSC_0258.JPG
Przez Turcję jedziemy i jedziemy. Podobnie jak wcześniej jedziemy na wydrę nie płacąc za autostrady. Bramki mrugają, krzyczą i zieją ogniem. Nikt na to nie zważa. Nasz wyjazd sprawia, że celujemy na przejazd przez Istambuł ok 15-16. Miało być w nocy, ale nie chcieliśmy marnować czasu. Robimy naradę przydrożnym MOPie, z tym że turecki MOP to standard naszej galerii. Pada decyzja – jedziemy przez Istambuł w dzień. Mamy poznać nowe znaczenie słowa piekło… Nie za bardzo chcemy opuszczać zajazd bo miło się siedzi w klimatyzowanym pomieszczeniu, na zewnątrz 39st.
https://lh3.googleusercontent.com/-IJ2dSyQ1htk/VjJ8tlLY0xI/AAAAAAAABT8/u4Y34L7hDwA/s1024-Ic42/GOPR0753.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-ZI2Woy6yiLQ/VjJ8wTSkYwI/AAAAAAAABUE/08p-eBGhdsk/s1024-Ic42/GOPR0754.JPG
Jedziemy dalej i o dziwo przejazd przez miasto idzie nam całkiem ładnie. Pod wieczór dojeżdżamy do granicy turecko-bułgarskiej. Znowu to samo. Zjeżdżamy na bok i papiery. Zabiera je pani z czerwonymi ustami za dwadzieścia minut wszystko będzie załatwione. Za pół godziny cała zmiana wychodzi do domu. „Change” – mówi pani z czerwonymi ustami. Z kolejne pół godziny przybywa następna zmiana. Papiery leżą. Atakujemy najmłodszą z urzędniczek. Za pół godziny będzie ok. Zabiera wszystko i wychodzi na ponad godzinę. Wraca i po jakimś czasie oddaje wszystko. Można jechać.
Na wjeździe bulimy kilka euro za odkażanie pojazdu – ciekawe.
Wjazd do UE bez problemów, tylko kurtuazyjne zerknięcie w papiery.
W Bułgarii tankowanie i mały popas. Słoiki z biedronki…
https://lh3.googleusercontent.com/-hdDe8mcbBfw/VjJ5P6UN3GI/AAAAAAAABTI/eo9S7dG1JrA/s1280-Ic42/20150906_223128.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-RfOHtuIqn9w/VjJ5RkKcSEI/AAAAAAAABTQ/scJB9naxX-U/s1280-Ic42/20150906_223134.jpg
Po drodze przed Sofią w środku nocy zaliczam kontrolę drogową. Policjant patrzy tylko na prawko i nalepkę na szybie i puszcza wolno. Już oczami wyobraźni widziałem tłumaczenie i rozpisywanie DMC przyczepy i pojazdu i udowadnianie, że mogę to ciągnąć na kat B…
Dalsza droga to nuda, tankowanie, jedzenie, siku zmiana za kierownicąâ€“ kilka cykli.
https://lh3.googleusercontent.com/-ODaoOBq_bRM/VjJ5TemW32I/AAAAAAAABTY/LOzPgRUlPRw/s912-Ic42/20150907_055445.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-ugL7fyEJoiQ/VjJ5U05BsxI/AAAAAAAABTg/3SwCPC3YLWY/s1280-Ic42/20150907_151203.jpg
Do domu docieramy przed 21. W Polsce jest 5st. Jesteśmy w domu. Artur jeszcze tylko musi podjechać do Warszawy. Jak się okazało jego łańcuch dał jeszcze radę.
Dziękuję moim kompanom Gumbasowi i Artiemu za wspaniałą przygodę. Słowa podziękowania należą się również naszym żonom, które uwolniły nas na prawie trzy tygodnie. 
https://lh3.googleusercontent.com/-TwmNvdoEfIs/VjJ5XUmnamI/AAAAAAAABTo/7GajZlyN73s/s912-Ic42/20150907_214717.jpg

koniec

slafo
29.10.2015, 21:44
WoW!! Dzięki za wspaniałą relację. Czytało się znakomicie, a widoczki tylko narobiły smaku.

szarik
29.10.2015, 22:00
Jak wyżej :Thumbs_Up:

Jan
30.10.2015, 07:26
Fajna relacja, miło samemu powspominać :-)

sowizdrzal
30.10.2015, 07:38
Dzięki :at: :Thumbs_Up: :Thumbs_Up: :D

zaczekaj
30.10.2015, 09:27
I ja dziękuję

wytapatalkowano

cinas67
31.10.2015, 20:03
Cześć Marulin ,pięknie opowiedziana przygoda , moje gratulacje.Miło było was spotkać i poznać,fajną ekipę tworzycie.My do Azerbejdżanu wbrew pewnym opiniom wjechaliśmy powiedzmy gładko i sprawnie,natomiast wyjazd to była niezła zabawa.Tak na marginesie to BMW,może pomykać po Azerbejdżanie legalnie przez trzydzieści dni,a Hondy i inne kitajce,mają prawo do pobytu tranzytowego,czyli trzy dni,my spędziliśmy tam osiem dni.Pozdrawiam CINAS

Marulin
02.11.2015, 08:12
cinas67, Was też miło było spotkać na obczyźnie.
Odnośnie Azerbejdżanu to spotkany przez nas w Armenii Benek spędził w Azerbejdżanie ponad 3 dni, nie miał CDP. Ale nie potrafił wyjaśnić na jakich zasadach wjecjał/wyjechał. Mówił, że skasowali go na granicy przy wjeździe ok 30zł w przeliczenu na PLN.
Fajnie, że udało się Wam wjechać.
Pozdrawiam!

Gawron
02.11.2015, 19:05
Piekne!:Thumbs_Up:

Marulin
03.02.2017, 21:57
Gumbas zmontował
https://m.youtube.com/watch?v=8Gs8YwiY88c

matjas
03.02.2017, 22:24
W pytke zdzisia !

Niezłe endurowa electra na 2.14'' ;)))

zbyszek
04.02.2017, 08:38
Fura z sianem na płozach 1,25
Czyżby w górach Gruzji kolo nie było jeszcze znane??
:)

Marulin
04.02.2017, 09:35
Fura z sianem na płozach 1,25
Czyżby w górach Gruzji kolo nie było jeszcze znane??
:)

To była fura z gnojem...

matjas
04.02.2017, 10:11
Czyli samosmarujace sie płozy ;)
Nowatorski pomysł nie powiem ;)

Mirmil
04.02.2017, 11:11
Fura z sianem na płozach 1,25
Czyżby w górach Gruzji kolo nie było jeszcze znane

Zbyszek- przyjedz do Gruzji, sma zobaczysz, czy znaja juz kolo
Na Ukrainie tez do niektorych prac uztwa sie sani zamiast wozu.
Zwlaszcza do wozenia gnoju :)

zbyszek
04.02.2017, 19:46
Mirmił, wiedz że sprawa jest od dawna rozmyślana:)
Co do zawartości fury, nie miałem zamiaru wnikać, siano budzi same dobre skojarzenia, i pięknie pachnie.
:)

fiecia
05.02.2017, 09:51
Przeczytałem jednym tchem! Piękna sprawa panowie!

zibiano
05.02.2017, 10:00
dzieki, czyta sie i oglada :)
zima , czas plany robic

tyran
05.02.2017, 16:13
Fajna relacja!

Gruzja jeszcze przede mną.

borys609
05.02.2017, 20:53
Pyszne! Jednym tchem połknąłem! :)

calgon
15.02.2017, 12:59
Na raz wciągnąłem! Thx

adrodax
15.02.2017, 14:58
Elegancko. Macie jakieś fotki CBR'ki benka ?

Marulin
15.02.2017, 16:33
Elegancko. Macie jakieś fotki CBR'ki benka ?

Chyba nie mamy. Przejrzę archiwa

gumbas24h
16.02.2017, 14:46
były na armeńskiej karcie czyli niema😠

Wysłane z mojego SM-G388F przy użyciu Tapatalka

Marulin
16.02.2017, 20:38
były na armeńskiej karcie czyli niema😠

Wysłane z mojego SM-G388F przy użyciu Tapatalka

To może i lepiej...😉

jochen
17.02.2017, 22:42
Ze sporym poślizgiem też wessałem tą relację na raz. Fajnie się oglądało i czytało, dzięki za wrzucenie! :Thumbs_Up:

schneider
28.12.2020, 21:10
Pytanie; czy laweta miała hamulec najazdowy i jakie miała DMC. Pytam bo mam ten problem;
kupiłem lawetę bez hamulca z DMC 750 kg. Autko mam małe Honda Jazz, może uciągnąć 1000 kg z hamulcem, a 450 bez. I co mam teraz z tym zrobić, czy ktoś Wam po drodze to sprawdzał ?
pzdrw
Adam

wooocash
28.12.2020, 23:53
Pytanie; czy laweta miała hamulec najazdowy i jakie miała DMC. Pytam bo mam ten problem;
kupiłem lawetę bez hamulca z DMC 750 kg. Autko mam małe Honda Jazz, może uciągnąć 1000 kg z hamulcem, a 450 bez. I co mam teraz z tym zrobić, czy ktoś Wam po drodze to sprawdzał ?
pzdrw
Adam

Nikt się tym nie przejmuje , jak trafisz na upierdliwca to może sprawdzić. Dużo gorzej jeśli kogoś walniesz :( kumpel ciągnął Fabią(550kg) przyczepkę bez hamulca 700kg i walnął w tył jakąś babeczkę. Kobieta nie chciała dogadać się na oświadczenie i ostatecznie skończyło się na tym, że ubezpieczyciel dochodzi teraz sądowo od kumpla pełnej wypłaconej kwoty odszkodowania z jego OC

Mirmil
30.12.2020, 00:25
Pytanie; czy laweta miała hamulec najazdowy i jakie miała DMC. Pytam bo mam ten problem;
kupiłem lawetę bez hamulca z DMC 750 kg. Autko mam małe Honda Jazz, może uciągnąć 1000 kg z hamulcem, a 450 bez. I co mam teraz z tym zrobić, czy ktoś Wam po drodze to sprawdzał ?
pzdrw
Adam
Adam. Jak zamierzasz honda jazz ciagnac motocykl do Gruzji, to odradzam pimyslu. Najwyzej ze przyczepka z motocyklem nie wazy wiecej niz 300 kg.
Jak potrzebujesz lekkiej przyczepki, 400 kg pod motocykl, to na wyjazd moge Ci pozyczyc.
Darek z Kamerunu dalej Cie wspimina...

schneider
30.12.2020, 20:53
Dzięki za ofertę. Mój problem jest taki, że wylicytowałem na aukcji w USA Trajkę Honda Goldwing GL 1800. W styczniu odbieram ją z Rotterdamu i chciał bym przyciągnąć własnym sprzętem, tym bardziej że będę ją podciągał w przyszłości do ciepłych krajów. Ta Trajka waży 510 kg, więc muszę mieć większą przyczepkę. Mogę obniżyć DMC z 750 do 600 kg, a to już pozwala na większy wybór autka. Ojca Darka nigdy nie zapomnę, chcę tam polecieć jeszcze raz z żoną, oczywiście po szczepieniach. Pozdrawiam.

Marulin
18.01.2021, 19:35
Pytanie; czy laweta miała hamulec najazdowy i jakie miała DMC. Pytam bo mam ten problem;
kupiłem lawetę bez hamulca z DMC 750 kg. Autko mam małe Honda Jazz, może uciągnąć 1000 kg z hamulcem, a 450 bez. I co mam teraz z tym zrobić, czy ktoś Wam po drodze to sprawdzał ?
pzdrw
Adamlaweta dmc 1200kg, z najazdem. Całość poniżej 3500kg. 750kg lekką malo ktoreauto ma na haku, przeważnie 4x4

Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka

schneider
27.01.2021, 20:17
Po analizie stwierdziłem, że wymiana przyczepki będzie tańsza od wymiany auta.
Kupiłem drugą przyczepkę z hamulcem najazdowym DMC 1000 kg. Tę poprzednią odsprzedam z upustem, ale to i tak będzie tańsze niż nowe auto. Oprócz straty ca 500 zł, będę musiał robić przeglądy co 2 lata, ale spokojna głowa.

Rozi73
27.01.2021, 21:33
Kupiłem drugą przyczepkę z hamulcem najazdowym DMC 1000 kg.
Pochwal się co kupiłeś bo rozglądam się za taką przyczepką ?

schneider
28.02.2021, 18:42
Pochwal się co kupiłeś bo rozglądam się za taką przyczepką ?

Przyczepy Jednoosiowe, Przyczepy pod Quada / Platformy
NEPTUN N10-305 multi
5 500,00 zł

schneider
29.06.2022, 15:56
Pytanie dot. przyczepki. Jakie miała wymiary. Jak myślicie, czy na moją o wym. 1,6 x 3 m wejdą 2 Afryki + 1 Shadow bez kufrów ?