PDA

View Full Version : Nieudana Mołdawia


przemo77390
05.06.2015, 10:45
Motocykle i uczestnicy: <?xml:namespace prefix = "o" ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" /><o:p></o:p>
BMW R1100GS – Przemo - Przemek<o:p></o:p>
Honda Africa Twin – Lewy - Hubert<o:p></o:p>
Suzuki DL 650 – Primo - Przemek<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Piątek 08.05.2015 <o:p></o:p>
Wyjeżdżam z domu koło 13 aby wolnym krokiem dotrzeć na spotkanie z resztą ekipy w wiosce pod Przemyślem. Tam mamy zarezerwowany pensjonat 35 zł od osoby. W cenę wliczona poranna kawka, herbatka. http://www.eholiday.pl/noclegi-ui2909.html (http://www.eholiday.pl/noclegi-ui2909.html). Można polecić.<o:p></o:p>
Pensjonat Zacisze<o:p></o:p>
Łuczyce 59<o:p></o:p>
37-700 Łuczyce<o:p></o:p>
woj. podkarpackie<o:p></o:p>
692-295-064<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Reszta, czyli Lewy i Primo dociera koło 21. Zapoznawczy browarek i drinki.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Sobota 09.05.2015 <o:p></o:p>
Budzimy się wcześnie, prysznice, pakowanie. Startujemy do Medyki aby przekroczyć przejście. W drodze na pierwszym rondzie Primo łapie ślizga i jest mała wywrotka – przyczyną okazuje się rozlany olej na asfalcie. Jak to trzeba uważać, całe szczęście nic się nie stało. Polską stronę mijamy bez problemu. Natomiast po wjeździe na ukraińska stronę pogranicznik zaprasza nas ze sobą i zaczynają się schody. Na rozmowach dotyczących odmowy wjazdu mija z ok. 2h. Po tym czasie dostaliśmy pieczątkę odmowna wjazdu i zostajemy zawróceni do Polski – przyczyna odmowy Nie bo Nie takie mają rozkazy.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Po Polskiej stronie dzwonie do MSZ-tu i robię karczemna awanturę aby cos z tym zrobili. Efekt marny.<o:p></o:p>
Zapada decyzja spróbujemy przez Krościenko rozdzielając się i wjeżdżając w odstępach czasowych.<o:p></o:p>
Po dojechaniu pierwszy na przejście ruszam ja. Gdy wjechałem na przejście zobaczyłem że są tam Szwedzi , Norwedzy na crossach i jakaś Polska parka na motocyklu. Wiec dzwonie do reszty aby dawali.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Niestety po wjeździe zaczęła się gehenna. Gdy pogranicznicy zobaczyli pieczątki zaczęli robić problemy. W sumie na granicy spędziliśmy chyba ze 4 godziny na przesłuchaniach itp. W międzyczasie zadzwoniłem tez do Polskiego Konsula we Lwowie, który tez nic nie wskórał. Koniec końców dostaliśmy kolejna pieczątkę z odmową wjazdu – przyczyna odmowy Nie bo Nie takie mają rozkazy.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Poddenerwowani że palny urlopowo – wyprawowe biorą w łeb podejmujemy decyzje że lecimy przez Rumunię, czyli kierujemy się na Słowację i Węgry.<o:p></o:p>
Trasa przebiega sympatycznie i spokojnie. Wieczorem docieramy do miejsca noclegu, który wypadł na Węgrzech gdzieś w lasku – obok jakiejś oczyszczalni.


https://goo.gl/photos/MiQa3TKp4vVLC1RV9

<o:p> </o:p>
Niedziela 10.05.2015<o:p></o:p>
Noc była cholernie zimna – przynajmniej ja zmarzłem. Rano herbatka, kawka, śniadanko. Lecimy dalej do Rumuni. Trasa spoko. Zwiedzamy sobie po drodze widoki. Zatrzymujemy się na przepięknej górze gdzie miał być usytuowany zamek. W drodze przez wioskę pewien kogut dostał takiego amoku że uderzył w moje przednie koło – czułem go bardzo dobrze, całe szczęście że się odbił a nie wkręcił w koło.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Na wzgórzu jemy posiłek a potem lecimy dalej w stronę granicy z Mołdawią. Kilometry lecą wolno ale za to rekompensują nam to widoki. Na którymś przystanku stwierdzamy że w Mołdawii, a dokładnie w Kiszyniowie możemy być dopiero w poniedziałek ok. 10:00 - 12:00. Zapada smutna decyzja spróbowania jeszcze raz na przejściu Rumunia – Mołdawia. Wiec zawracamy jakieś 30 km i jedziemy na przejście. <o:p></o:p>
Po Rumuńskiej stronie wszystko bez problemu. Był tam taki wesoły pogranicznik, który chyba udawał że nas rozumie. Bo na każde nasze pytanie „wpuszczają motocyklistów”, „przejeżdżali jacyś motocykliści”, „jak tam po Ukraińskiej stronie” - odpowiadał „ok, ok,”<o:p></o:p>
Niestety nie było ok, ok. Gdy pogranicznicy zobaczyli nasze pieczątki zaczęły się wydzwaniania do ich przełożonych. <o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Kolejne ok. 2h stracone a efekt ten sam. Zwrotka do Rumuni, pieczątka w paszporcie - przyczyna odmowy Nie bo Nie takie mają rozkazy. Dodatkowo rozpadał się deszcz i to na dobre.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Co robimy – lecimy polatać po Rumuni. Na kolejny nocleg w Rumuni docieramy już niestety w deszczu. Nocleg znajdujemy w jakimś miasteczku – nie pamiętam nazwy. Pokoje ok., ok.<o:p></o:p>
Wieczorem piwko, trochę wódeczki spać.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>

https://goo.gl/photos/M82EwdMagfQbCMZQ8


Poniedziałek 11.05.2015<o:p></o:p>
Poranne śniadanko w Rumuni i jazda w stronę Węgier. Pogoda dopisuje. W drodze na Węgry zachciało nam się polatać po szutrach. Przestrojenie nawigacji i wjeżdżamy do lasu. Niestety droga w lesie okazuje się nie szutrowa a endurowata. Droga jest śliska i błotnista, opony się zaklejają – przydałaby się chyba typowa kostka. Zaliczam kilka niegroźnych gleb. Okazuje się że im głębiej w las tym gorzej – także myślę że po 2 kilometrach zawracamy i wycofujemy się na normalną drogę, która dalej przebiega nudnawo.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Dojeżdżamy do jakiegoś miasteczka na Węgrzech i szukamy noclegów, które okazują się być droższe niż w Rumunii. W końcu udaje się znaleźć kwaterkę za 10 EUR od głowy. <o:p></o:p>
Po rozpakowaniu rozmowy przy wódeczce i zapada decyzja że kolega Lewy rano zaiwania do Domu – Sompolno, a my z Primem lecimy dalej przez Słowacje do Ustrzyk Dolnych. W drodze do kraju zatrzymujemy się w lesie na papu. <o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Po skończonej konsumpcji ruszamy ale ja zaliczam zwykłego ciapaka podczas ruszania – może to przemęczenie. Motocykl wali się na glebę. Po podniesieniu nie chce odpalić – o cholera co robić co się stało. Sprawdzamy bezpieczniki ale wyglądają wporządku. Po ok. 10 minutach odpala zupełnie normalnie – chyba musiało podczas ciapakowej gleby świece zalać u musiały odparować. Nic ruszamy i jedziemy do Kraju.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>

https://goo.gl/photos/pxYTGPypo32DsxVz5

<o:p></o:p>
Wtorek 12.05.2015<o:p></o:p>
Do Ustrzyk prowadzi nas przepiękna pogoda a wiec mamy piękne widoki. W Ustrzykach kręcimy się poszukując otwartego kantoru aby wymienić nikomu niepotrzebne już Hrywny Ukraińskie – znowu rozczarowanie bo na samej wymianie następuje strata i to dość duża – Kupno było droższe (a waluta miała być wydana na Ukrainie) niż sprzedaż (nikt tej śmieciowej waluty nie chce skupić za normalne pieniądze).<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Po wymianie szukamy noclegu i tu rozczarowanie kolejne. Podjeżdżamy po jeden pensjonat usytuowany w centrum (mało atrakcyjna pod względem widoków okolica – no może widok na Biedronkę J). Pytamy o cenę i pada pytanie za pytanie:<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Pensjonat: na ile nocy<o:p></o:p>
My: na jedną <o:p></o:p>
Pensjonat: a to jak na jedną to 40 pln<o:p></o:p>
My: ok to zaraz wrócimy.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Podpytaliśmy jeszcze wczesnej ludzi o jakieś pensjonaty i ponoć ma być jeszcze kilka po drodze. Zjeżdżamy do chaty wyglądającej jak pensjonat i pytamy o nocleg. Niestety tu nie mają noclegów ale sympatyczni ludzie pokazują nam drogę do kolejnego pensjonatu, a raczej droga zostaje wskazana poprzez jechanie za Panem który prowadził nas autem.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Pensjonat okazuje się super- położenie przy samym stoku narciarskim wiec widoki przepiękne. Cena 35 pln. Ludzie starsi Państwo rewelacja, częstują nas kompotem, podgrzewają nam jedzonko (co prawda nasze ale to nic) przecież udostępniają kuchnie nie odpłatnie. Co prawda 5 pln tylko niżej ale zawsze niżej - czyli można stwierdzić że jak się chce to można. Po piwku idziemy lulu.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>

https://goo.gl/photos/SpiuMV5qdsgg3YJk8



Środa 13.05.2015<o:p></o:p>
Poranna pobudka, śniadanko. Dziś dzień rozjazdu. Przed tym jednak udało się załatwić zwiedzanie elektrowni wodnej od zaplecza w Solinie. Zeszło myślę że ponad 2 godziny i to po łepkach – musieliśmy przyspieszyć ze względu na powrót do domów. Elektrownia jest naprawdę fascynująca a jej tajemnicze zakamarki są rewelacyjne.<o:p></o:p>
Po zwiedzaniu lecimy na Radom i tam mieliśmy się rozjechać – ja do Warszawy a kolega Primo do Wrocławia. Pogoda taka sobie.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Jakieś może z 80 km przed Radomiem zatrzymujemy się na posiłek – o całe szczęście droga zrobiła się lepsza, wyszło słonko. Podczas posiłku uzgadnialiśmy że jednak tu się rozjeżdżamy, wiec kolega Primo poleciał skrótami do Wrocławia a ja na Warszawę.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Podczas drogi zaczęła palić mi się rezerwa ale myślę że dolecę do Radomia i tam zatankuje. Niestety na obrzeżach Radomia motocykl zdechł – kuźwa. Spycham motocykl na chodnik i dumam co zrobić. Szukam wzrokiem jakichś ludzi przy domkach w ogrodzie – niestety jedyny człowiek który kosił trawę nie maił litra paliwa. Pytam gdzie najbliższa stacja paliw – całe szczęście 800 m.<o:p></o:p>
Dybam pchając motocykl po chodniku do stacji – ciężkie bydle ale udaje się. Po zatankowaniu od razu odpalił i pojechaliśmy w stronę domu.<o:p></o:p>
Do domu docieram gdzieś na 18:30.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>

https://goo.gl/photos/7KqZbeLbhKay1vqW8


Podsumowanie:<o:p></o:p>
Wyjazd ogólnie średnio udany pod względem osiągnięcia celu a nawet można powiedzieć że kompletnie nie udany. Przez Ukraińską gościnność i uwielbienie dla Polaków straciliśmy 1 dzień (opieszałość na granicy i utrata w tak krótkim urlopie cenne go czasu) co przyczyniło się do późniejszej zmiany planów.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Może wyjazd nie obfitował w super wydarzenia co przełożyło się na opisową relację ale tak to jest jak następuje nieoczekiwana zmiana planów.<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
Jeśli chodzi o towarzystwo to jak najbardziej udane przynajmniej ja polecam jazdę z kolegami Lewym – Hubertem i Primo - Przemo. Mam nadzieje że jeszcze gdzieś się z nimi wybiorę. Może to być kolejny raz Mołdawia bo przecież trzeba osiągnąć zamierzony cel – może jeszcze w tym roku J<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
W całej podróży brakowało mi jeszcze jednego a mianowicie towarzysza podróży w postaci Edzi, z którą od kilku lat zwiedzam świat (niestety w tym roku plany urlopowe jej pokrzyżowały wyjazd ale może następnym razem) i która dzielnie znosi moje marudzenie i humory za co jestem jej wdzięczny i liczę na niejedną jeszcze wyprawę - przed nami we wrześniu Malezja ale może jeszcze się uda wcześniej zrobić ta Mołdawię J<o:p></o:p>
<o:p> </o:p>
<o:p> </o:p>
Ps. Film niebawem.<o:p></o:p>

madafakinges
05.06.2015, 11:27
Zdjęcia nie działają....

radiolog
05.06.2015, 11:53
Pewnie dla wybrańców hehe

przemo77390
05.06.2015, 12:18
Kurczę wydawało mi się że ustawiłem - to już nie wiem jak i gdzie ustawić aby były dostępne. Może ktoś cos podpowie.

madafakinges
05.06.2015, 12:22
Musisz dać udostępnij publicznie

przemo77390
05.06.2015, 13:06
Pozmieniałem na publiczne - może teraz się uda.

madafakinges
05.06.2015, 13:06
działa

Ale piękna Afryka...:(

Sub
05.06.2015, 13:16
A Primosz na Deelu z Wrocka?

Lewy997
15.06.2015, 20:48
Mada- nie wiem dlaczego tak jest ale gdy wchodzę do garażu to mam cały czas banana na ryju:D Królowa spisała się świetnie- poprzez przekaz myśli mówi mi, że chce więcej i dalej;)

madafakinges
16.06.2015, 12:11
A sprzedać nie chcesz?

przemo77390
19.06.2015, 21:56
Film

https://www.youtube.com/watch?v=JdS1NrIwsmg&feature=youtu.be

Lewy997
19.06.2015, 22:18
Teraz już wiesz dlaczego nie chcę sprzedać:D