PDA

View Full Version : Do kraju podziemnych pomarańczy, czyli po pyry do Peru


jagna
22.02.2015, 20:51
Odcinek 0, czyli prologi dwa

Prolog według pewnego śląskiego Berlińczyka:

Początek tej podróży sięga jeszcze II wojny światowej, kiedy pradziadek Krzysia otrzymał od ojca kawał dorodnego kartofla.
Kartofel ten stanowił podstawę żywieniową każdej wielkopolskiej rodziny. Życzeniem ojca pradziadka było odwiedzenie mekki pyrowej, czyli miejsca urodzenia proroka pyry.
Coś w rodzaju oczyszczającego rytuału dla następnych pokoleń pyry. Bo pyra starzeje sie tak jak my. Co rok jest o rok starsza i bardziej pomarszczona...

Owa święta pyra od ojca pradziadka Krzysia przetrwała do dzisiaj razem z życzeniem odwiedzenia kraju pochodzenia pyry.
Krzysiu, jako wierny orędownik krainy wielkopolskiej pyry postanowił popielgrzymować do świętej dla każdego Poznaniaka krainy....

Rok 2014, wieś pod Zieloną Górą, Jagna i Raf dnia powszedniego chcąc ugotować kartofla na kolacje stwierdzają brak owych w worku w piwnicy. Wieczór spędzili przy chlebie i wodzie...

Dnia następnego dzwonią do krainy Wielkopolskiej do Krzysia - dostawcy dorodnych pyr. Ten wysyła 3 worki i 2 cebuli i wspomina o świętej pielgrzymce...

Wiemy już, ile jest czasu pomiędzy iskra a zapłonem, mieszanka detonuje natychmiast. Bilety okazyjne lądują na skrzynce mailowej, plecaki zapakowane, kanapka na drogę i wielki ptak niesie ich nad wielką wodą do krainy podziemnych pomarańczy.
Krzychu obmył stopy i przygotował sie do przywitania świętej ziemi...

Prolog ver 2.0, czyli lubusko – wielkopolski:

- Jagna, masz już plany na zimowy wyjazd?
- Krzychu, sierpień dopiero mamy…
- Może i sierpień, ale teraz jest promocja Iberii do Ameryki Południowej. W Chile (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=12018) byliśmy, Argentyna zbyt poukładana, w Kolumbii byłem, zostało Peru ;) Jak chcemy się załapać, to szukaj szybko karty kredytowej!

No cóż, była to (jak dotąd) najszybsza decyzja wyjazdowa w moim życiu. Mniej więcej dwugodzinna ;)
Opłacało się. Zapłaciliśmy dokładnie 4 426,59 PLN za lot na trasie Barcelona – Lima – Bruksela. Za 3 osoby!

-Krzychu, a co właściwie jest ciekawego w Peru oprócz tego całego Machu Picchu?
-Jak to co! Kartofle!

http://kobietawielepiej.pl/sites/default/files/ziemniaki-na-kilka-sposobow.jpg

Ziemniak (Solanum tuberosum L.) – gatunek rośliny należący do rodziny psiankowatych.
Nazwa „ziemniak” odnosi się zarówno do całej rośliny, jak i do jej jadalnych, bogatych w skrobię bulw pędowych, z powodu których gatunek jest uprawiany na masową skalę.
Roślina wywodzi się z Andów, gdzie udomowiono ją ok. 8 tysięcy lat temu.
Ziemniak został przywieziony do Europy w końcu XVI wieku, w ciągu następnych stuleci stał się integralną częścią wielu kuchni z całego świata.
Obecnie jest czwartą pod względem produkcji rośliną uprawną (po pszenicy, ryżu i kukurydzy).
W stanie dzikim rozmaite gatunki psianek podobnych do ziemniaka występują w obu Amerykach, od Stanów Zjednoczonych po Urugwaj.
Najnowsze badania genetyczne wykazały, że wszystkie odmiany rośliny wywodzą się z gatunku Solanum brevicaule, kultywowanego w dzisiejszym południowym Peru od przynajmniej 7 tysięcy lat.
W wyniku setek lat krzyżowania i sztucznej selekcji do dziś powstało ponad tysiąc odmian uprawnych ziemniaka.
Po podboju Państwa Inków, Hiszpanie sprowadzili ziemniaki do Europy około 1570 roku, skąd żeglarze rozprzestrzenili uprawę rośliny na cały świat.
Wprawdzie europejscy rolnicy początkowo byli wobec nowej uprawy sceptyczni, ale do XIX wieku stała się ona podstawą diety milionów mieszkańców kontynentu i nieodzownym elementem wielu kuchni regionalnych.
Dziś dieta przeciętnego mieszkańca Ziemi zawiera ok. 33 kg ziemniaków rocznie, a Polaka 109 kg.

I jak tu nie jechać do Peru?

cdn

Rojek
22.02.2015, 22:44
:lukacz:

jagna
23.02.2015, 18:32
Dzień 1, czyli Poznań – Zielona Góra – Berlin – Barcelona - Madryt – Lima…

Czy ja kiedyś wyjadę normalnie, bez nerwów na urlop? Może na emeryturze…
Rano załatwianie tysiąca spraw, przypominanie o tysiącu kolejnych pracownikom (z nadzieją, że będzie do czego wracać po urlopie), zaraz, zaraz, czy babka od ubezpieczeń przysłała dokumenty?
Szybki telefon: jak to, ja myślałam, że pani wyjeżdża za miesiąc… Grrrr…
A więc jeszcze przejażdżka po ubezpieczenie, na szczęście pani się wczuwa, załatwia szybko i nawet mamy zaświadczenia po hiszpańsku.
A czy ktoś może zrobił check-in? – rzucam w przestrzeń nad głową Rafa…
System Iberii (po polsku oczywiście brak) + cookies = katastrofa. Przez pół godziny wkurzamy się, dlaczego każą nam zapłacić 35 Euro za zmianę miejsc, których nie zmieniamy.
Po wyczyszczeniu cookies cena cudownie znika… a my siedzimy osobno, oczywiście kilometry od okna. Lot trwa jedynie 13 h i to w dzień, więc fajnie byłoby mieć na co popatrzeć… Na przykład na taką Amazonkę ;) ale nie tym razem.
Jakimś cudem udaje mi się spakować o czasie, Krzychu przyjeżdża spóźniony pół godziny (ma te same problemy, czyli jak zamknąć firmę na 2 tygodnie…) i ruszamy na Berlin.

Parking załatwił po znajomości Fassi, w pewnym gospodarstwie, w którym miał kiedyś okazję dorabiać jako kierowca.

Zgadnijcie, cóż Fazik nasz kochany ciągał na przyczepie? :o

https://lh6.googleusercontent.com/-XeamsfKUe2s/VOovBaJyIOI/AAAAAAAAS-4/TCy-0vfsvE4/s720/10412248_846651062020752_1694428150_o.jpg

Z lekka spóźnieni lądujemy na Schönefeld, gdzie Fazik ukaja nasze nerwy berlińskim piwkiem:

https://lh5.googleusercontent.com/-Kb8XdrRNvkQ/VOovMjikTuI/AAAAAAAAS_E/JLUXsdBu5r8/s720/DSCN0254%2520-%2520Kopie.JPG

Po czym znów musimy gonić, bo kolejka do kontroli wije się jak pyton, a Norwegian do Barcelony odlatuje za równe pół godziny ;)
Na szczęście widzimy za sobą kilkudziesięciu zdecydowanie bardziej zrelaksowanych Hiszpanów. No cóż, samolot raczej nie odleci bez połowy pasażerów ;)

Krzychu zdołał jeszcze zakupić 2 kartoniki białego wytrawnego (no jakoś trzeba przetrwać noc na lotnisku, prawda?) i w końcu możemy oderwać się od ziemi…

cdn

fassi
25.02.2015, 15:00
Przy takiej pielgrzymce do swietej ziemii zadbalem dla was o dobre fenkszuji dlatego zalatwilem aby zaparkowac auto przy hali w ktorej jest kolo 2000 ton tej bulwy ktora zwozilem z pola zielona zaba. Ciekawostka jest ze w zeszlym roku oprysk na hamerykanska stonke pochodzil z rosji ktory spowodowal ze stonka sama wziela sie za uprawe. Piszi dalyj ;)

calgon
25.02.2015, 15:06
No pięknie się zaczyna:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

jagna
25.02.2015, 15:23
A pan na parkingu powitał nas słowami:
"Ah, Sie sind die Freunden von unserem Kartoffelfahrer!"
:)

fassi
25.02.2015, 15:34
A czy on tak wygladal???

53422

jagna
25.02.2015, 15:48
To był porządny niemiecki rolnik!

http://www.blumebilder.com/data/media/59/kartoffel_cartoons.jpg

jagna
25.02.2015, 19:54
Lądujemy koło północy w Barcelonie, znieczulamy się dwoma przemyconymi kartonikami na wymarłym lotnisku, po czym znajdujemy sobie zaciszne miejsce za filarkiem, wyciągamy śpiworki i odlatujemy w noc.
Noc nie jest długa, bo gdzieś przed piątą budzi mnie dyskusja, jaką Krzychu ze swadą toczy z lotniskowym ochroniarzem.
Niestety ochroniarz kompletnie nie wykazuje empatii, po 5. leżeć "€žno permite"€ i koniec.
Zaspani ruszamy więc w stronę naszego stanowiska.
Krzychu ze zdumieniem odkrywa istnienie drugiego terminala w Barcelonie, oddalonego o ładnych kilka km. A tyle lat już tu lata!
Jeszcze tylko przelot do Madrytu, kolejna zmiana terminala i w końcu siedzimy w samolocie do Limy.
Opis 13 h na siedząco sobie daruję ;)

Samolot po kresce przesuwał się baaaardzoooo wooooolnooo:
https://lh6.googleusercontent.com/-znmOLnUeYf0/VO4cEwMAAZI/AAAAAAAATEg/g-Houceug0E/s720/DSC05182.JPG

Scyzoryka na pokład nie wniesiesz, ale za chwilę damy ci inne narzędzie zbrodni:
https://lh3.googleusercontent.com/-R2LMJ6cFsu0/VO4cJdU7I3I/AAAAAAAATEw/NgwOVmdu4zE/s720/DSC05181.JPG

W Limie wita nas pogodny wieczór oraz 28 stopni. To lubię !
Mamy zarezerwowany hostel, który jak zwykle wygląda zupełnie inaczej niż na fotografiach w internecie ;)
To typowe zjawisko, obserwowane szeroko w wielu krajach ;)
Zaczynam przypuszczać, że każdy hostel ma jedno propagandowe pomieszczenie, w którym robi się zdjęcia;)

W każdym razie nie jest źle, jest ciepła woda i łaj-faj ;)
Wieczór spędzamy na patio hostelowym, zdziwieni mocno brakiem jakiejkolwiek imprezy.

https://lh6.googleusercontent.com/-HZh8TR5gHRs/VOoqWEDLfWI/AAAAAAAAS54/UYnJUq0mkCw/s720/DSC05216.JPG

Jak to? Średnia wieku 25+, ciepło, wakacje, podróże, a tu...

A tu każdy siedzi sam, ewentualnie w 2-3 osoby i każdy patrzy w swój własny ekranik...

Jeszcze tego nie wiemy, ale tak będzie wyglądał każdy wieczór spędzony w peruwiańskim hostelu...

Eh, świat się zmienia...

jagna
26.02.2015, 20:12
Dzień 2, czyli spacerkiem po Limie

Lima szczególnie piękna nie jest, ale stolicę zaliczyć trzeba ;)

Taksówka pokonując jakieś 10 km korka dowozi nas na Plaza de Armas – tak nazywa się każdy główny plac w każdym mieście ;)
Korki w Limie są niesamowite, a jeszcze ciekawszy jest sposób ich pokonywania – nieważne, że przed tobą jakieś 100 m wolnej jezdni, jeśli tylko ruszysz spod świateł o 0,0001s za późno – wszyscy cię strąbią ;) Szybki sprint, może nawet uda się wrzucić trójkę i już trzeba hamować ;)

Plaza de Armas:

https://lh4.googleusercontent.com/-B-jbS9noPwU/VOoqcoXfxKI/AAAAAAAAS6o/tPAgpB1xqVk/s800/_IGP2338.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-5K6I6MlUnPI/VOoqd1AYuKI/AAAAAAAAS6w/yPmrIVV_P6o/s800/_IGP2340.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-G6yLCtzRC4w/VOoqJ2pqGNI/AAAAAAAAS4g/Ji8x1jTL5Do/s720/DSC05193.JPG

Typowe dla Limy los balcones:

https://lh4.googleusercontent.com/-ZsAy7c35sLE/VOoqYa8g6CI/AAAAAAAAS6I/q3EDKGddXec/s720/DSC05186.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-0PdKmDnbIpg/VOoqkGkoZ5I/AAAAAAAAS7g/h_OStjSZtPM/s800/_IGP2361.JPG

Obowiązkowa katedra wzniesiona przez Hiszpańskich najeźdźców :

https://lh5.googleusercontent.com/-6WSkNvId_Ng/VOoqbnrU8GI/AAAAAAAAS6g/zRuPtOVhC5o/s800/_IGP2337.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-9QfnyrTz_As/VOoqTmwH9gI/AAAAAAAAS5o/2y4Qj-LZlh0/s512/DSC05207.JPG

Boże Narodzenie było całkiem niedawno, szopka jeszcze stoi i to niemała ;)

https://lh4.googleusercontent.com/-sBCLi0RYhGA/VOoqn1TakWI/AAAAAAAAS8A/uPpqPRse2CU/s800/_IGP2370.JPG

Prowincja też czasem zagląda do stolicy:

https://lh6.googleusercontent.com/-jZ508LYfCNM/VOoqMbGCL3I/AAAAAAAAS4w/mNYbS8QiWpM/s720/DSC05195.JPG

Do dzielnicy za rzeką turyści już nie zaglądają. Slumsy niestety są w każdym dużym mieście…

https://lh6.googleusercontent.com/-FPFy27UIU2w/VOoqQZj6oNI/AAAAAAAAS5Q/gtvOOGgbmE4/s720/DSC05203.JPG

Państwo niby bezpieczne, ale rękę na pulsie trzeba trzymać::

https://lh6.googleusercontent.com/-4YsR145rlO4/VOoqSVaWqGI/AAAAAAAAS5g/eT5wbwYd1c0/s720/DSC05206.JPG

Porządku pilnuje policja. Policja stoi na każdym rogu, policja jeździ non stop. I w dodatku chyba 75% to kobiety na motocyklach!
Tylko te buty chyba od innego środka transportu ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-qsi4fL7zUVM/VOoqRfefeqI/AAAAAAAAS5Y/qQOufHUZj98/s720/DSC05205.JPG

Krzyś spełnia swoje marzenie:

https://lh3.googleusercontent.com/-RmCMspTUraE/VOoqe61pHXI/AAAAAAAAS64/OEenYRQ31wI/s800/_IGP2342.JPG

Posilamy się w budce, gdzie ręcznie wyciskają soki. Są obłędnie dobre i równie tanie ;)

https://lh6.googleusercontent.com/-WwkZ8tHEuec/VOoqkzEgcVI/AAAAAAAAS7o/g-J7M_ZNm70/s800/_IGP2362.JPG

A tu maszynka do przemysłowego obierania pomarańczy (tych zwykłych, nie podziemnych)

https://lh4.googleusercontent.com/-_CQ3OVwRAEQ/VOoqlvNXGLI/AAAAAAAAS7w/Wpw8FO8ElEE/s800/_IGP2363.JPG

Naśladując lokalesów robimy sobie przerwę na trawniku w cieniu:

https://lh6.googleusercontent.com/-i2lid46DKuI/VOoqpHzDxOI/AAAAAAAAS8I/RKgHRGTQt1I/s800/_IGP2380.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-zBaN-rrLoVo/VOoqqYHZgpI/AAAAAAAAS8Q/hVNz9I_AVi4/s800/_IGP2382.JPG

Zresztą – nie tylko my ;)

https://lh6.googleusercontent.com/-ifKIBRR99wI/VOoqr8I4xGI/AAAAAAAAS8c/tnKeVsOVQ-E/s800/_IGP2386.JPG

Typowa dla Peru tabliczka – jest na co drugim trawniku. Nie sikać, pamiętajcie!

https://lh4.googleusercontent.com/-nzBQreJcVGk/VOoqXM0hl7I/AAAAAAAAS6A/6UQEqaEDKi4/s720/DSC05185.JPG

I ruszamy do drugiego najważniejszego miejsca w każdym peruwiańskim mieście - Mercado, czyli rynek. Nie plac, tylko miejsce do zakupów.
Tu już nie jest europejsko ;)

https://lh4.googleusercontent.com/-rlwOZDAb1j4/VOoqtDkN-VI/AAAAAAAAS8k/Q1j4aUpocfY/s800/_IGP2392.JPG

Tego na razie nie kupimy:

https://lh3.googleusercontent.com/-Wz1Kknz8IJQ/VOoqvYFTqYI/AAAAAAAAS80/i09ZgcotYb8/s800/_IGP2396.JPG

ani tego:

https://lh4.googleusercontent.com/-3pD97z4CKJ8/VOoqwlATjuI/AAAAAAAAS88/0UiRINnqA5k/s800/_IGP2397.JPG

Gęsinę lubię, ale…

https://lh5.googleusercontent.com/-39sBOrjkB_c/VOoq0Cf6-hI/AAAAAAAAS9U/BbwL-nfRi_U/s800/_IGP2401.JPG

Pyry!!!!

https://lh3.googleusercontent.com/-CTtduyyNvos/VOoqxyIhKYI/AAAAAAAAS9E/evKxWwDJ6hQ/s800/_IGP2398.JPG

Które wybrać? Papa blanca? Amarillo? Rojo?

https://lh3.googleusercontent.com/-99VA3gWU74E/VOoq1CcYWLI/AAAAAAAAS9c/vxEZEbjbDYs/s800/_IGP2402.JPG

ooo, już lepiej

https://lh5.googleusercontent.com/-Isc-4Tlhn14/VOoqzKWWY0I/AAAAAAAAS9M/GsWrED1T1wU/s800/_IGP2400.JPG

Z zakupami wracamy do hostelu, gdzie wita nas F800GS na monachijskich blachach oraz dwa potężne alu kufry z naklejkami od Alaski po Ekwador w naszym pokoju. Tylko kierownika brak :(

Robimy jeszcze wieczorny spacer nad ocean.
Niestety wybrzeże peruwiańskie to zimny prąd i wysokie fale, więc warunki mało plażowe.

Dzielnica nadmorska jakaś taka bogata:

https://lh4.googleusercontent.com/--DN3H-6S3aA/VOoq2RH0e2I/AAAAAAAAS9k/I6xbEpqvItM/s800/_IGP2404.JPG

A Pacyfik hen, hen na dole. A klify pionowe i zejścia brak …

https://lh3.googleusercontent.com/-_xu3IbVNbe8/VOoq5tqeenI/AAAAAAAAS-A/xiQcJEYGYnw/s800/_IGP2410.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-fGSIgH_RdTg/VOoq3XPGaPI/AAAAAAAAS9s/0zEzvTT9BOw/s800/_IGP2407.JPG

Trzeba nadłożyć sporo drogi i zejść specjalną drogą:

https://lh6.googleusercontent.com/-bQ54fHwCguA/VOoq781ceoI/AAAAAAAAS-Q/9aCcyz8pFbA/s800/_IGP2413.JPG

do plaży okupowanej przez surferów:

https://lh3.googleusercontent.com/-x7ySwOVCKuA/VOoqhM746LI/AAAAAAAAS7I/-B-yCGY4q0k/s720/DSC05220.JPG

Ciekawe te klify…

https://lh5.googleusercontent.com/-vQCLD2A4sk8/VOoqjKnSdGI/AAAAAAAAS7Y/fldsuAzPvws/s720/DSC05228.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-cQMm2TMWgqQ/VOoq-CoqAHI/AAAAAAAAS-g/o-wh-Km6CoQ/s800/_IGP2424.JPG

Łapiemy zachód słońca i wracamy do hostelu gdzie znów wszyscy patrzą w swoje ekraniki…
cdn…

jagna
28.02.2015, 21:29
Odcinek 3, czyli jeśli chcesz poczuć się jak staruszek, jedź do Cuzco …

Wstajemy o totalnie nieprzyzwoitej porze (jak na urlop) czyli przed 6. rano, widzimy w łóżku obok Niemca od f800gs, z którym nawet nie było okazji pogadać.
A szkoda, bo to było 50% wszystkich motocyklistów-podróżników, jakich widzieliśmy w Peru ;)

Jeszcze zaspani lądujemy na lotnisku i szukamy stanowiska linii Star Peru. Ciekawe, czy dolecimy w całości ;)
W Peru jest całkiem dużo lokalnych linii lotniczych, ale nie wiem, czy dostałyby zgodę na lądowanie w UE ;)

Stardartowe spóźnienie odlotu i już siedzimy w małym, ale całkiem przyzwoitym Bombardierze.

Widoki na Andy obłędne:

https://lh6.googleusercontent.com/-SSkz2IfQGIc/VOtRC0b_lRI/AAAAAAAAS_g/vR6e8FUF3EQ/s720/DSC05249.JPG

Kurczę, żeby móc przejechać tę ścieżynkę na mojej jagnięcinie…
Lot króciutki, godzinka i lądujemy w Cuzco. (Dla wyjaśnienia naszego burżujstwa: z Limy do Cuzco można albo samolotem w 1 h, albo autobusem w 22 h, a cena samolotu nie jest zabójcza).

Cuzco to turystyczna i histroryczna stolica Peru. Na szczęście jesteśmy w najniższym sezonie i tłumów nie ma.

Tuż za drzwami tłum taksówkarzy, na szczęście wiemy, ile powinna kosztować taksówka do miasta i nie płacimy 3x tyle ;)

To poprosimy na Plaza de Armas ;)

https://lh4.googleusercontent.com/-aPgW7Ej5lao/VOtRVtvukrI/AAAAAAAATBw/3dJp2F0MaM8/s800/_IGP2443.JPG

Rynek ładny i klimatyczny:

https://lh6.googleusercontent.com/-NIml2JvZCic/VOtRay27hYI/AAAAAAAATCY/pPeeZEIUS_8/s800/_IGP2452.JPG

Krzychu leci obejrzeć hostel proponowany przez naganiacza, wraca po chwili z opinią „może być”. Podobno ma być i ciepła woda i wi-fi ;)
Plecak na plecy i ruszam do hostelu. Droga liczy może 400 m, ale jest pod górkę. Niewielką górkę. A wręcz bardzo niewielką.
Więc dlaczego czuję się, jakbym właśnie wspinała się co najmniej na Mont Blanc?? Serce wali jak oszalałe, nogi słabe…
Cuzco leży na ponad 3300 m n.p.m., a jeszcze wczoraj byliśmy nad poziomem morza. Chłopaki też nie wyglądają najlepiej, ale ja, jak jakaś staruszka, muszę robić przerwy co 100m na złapanie oddechu! Oj, ciemno widzę najbliższe dni…

Cuzco zostało założone przez Inków już w XII i mnóstwo tu zabytków, zarówno inkaskich, jak i hiszpańskich (Pizzarro zdobył miasto – wtedy stolicę - w 1533).

Nasz pokój w hostelu też wygląda zabytkowo ;)

https://lh4.googleusercontent.com/-ATPBjS5Wyqc/VOtRSuWqezI/AAAAAAAATBY/N9iZpzsAnS4/s800/_IGP2439.JPG

ale sam hostel ma w sobie „coś” ;)

https://lh4.googleusercontent.com/-wALnBsY95RE/VOtREVS_06I/AAAAAAAAS_o/29amwgT2AXQ/s720/DSC05260.JPG

Łykamy po aspirynie, która rozszerza krew i ruszamy w miasto – jeszcze raz Plaza de Armas:

https://lh4.googleusercontent.com/-qAGRjudD5X4/VOtRFoG69WI/AAAAAAAAS_w/f1pxVn_3VMI/s720/DSC05261.JPG

to tutaj rozerwano końmi Tupaca Amaru – przywódcę indianskiego powstania.

https://lh3.googleusercontent.com/-4ka1Xkgp1JI/VOtRXnsdvGI/AAAAAAAATCA/KmG0gy7KLMc/s512/_IGP2448.JPG

Dookoła placu góry:

https://lh4.googleusercontent.com/-zrc5hBp18l8/VOtRZguG31I/AAAAAAAATCQ/y8GLINCLpk4/s800/_IGP2451.JPG

jest jak zwykle policja:

https://lh5.googleusercontent.com/-RZpr9igxBtg/VOtRdX3cxjI/AAAAAAAATCo/wCFlSttzu64/s800/_IGP2456.JPG

Iglesia (kościół) de la Compañía de Jesus, wybudowany w miejscu inkaskiej świątyni

https://lh3.googleusercontent.com/-mhVHxTViXJ8/VOtRfJbvbRI/AAAAAAAATC4/HB5naJyeN0k/s800/_IGP2459.JPG

Czyszczenie butów:

https://lh6.googleusercontent.com/-N6REw4qU9Nk/VOtRGgZENUI/AAAAAAAAS_4/taWjGTL5ZeY/s720/DSC05267.JPG

Pucybut przyzwyczajony do półbutów zażądał dopłaty ;

Uff, znów pod górkę… Na szczęście bez plecaka, więc postój na złapanie oddechu tylko co 200 m…

https://lh5.googleusercontent.com/-Jc3wo3geanc/VOtRH5CuNxI/AAAAAAAATAA/qytXLCbl4Ew/s720/DSC05270.JPG


Docieramy do mercado i zaczynamy od świeżo wyciśniętego soku z mango z mlekiem

https://lh6.googleusercontent.com/-es8Jv9l6uDo/VOtRjeDF3pI/AAAAAAAATDY/EkbDOiMnCxU/s800/_IGP2464.JPG

Atmosfera nieco senna:

https://lh6.googleusercontent.com/--wk68O57I0s/VOtRl2k_1ZI/AAAAAAAATDo/2psuIs8T94A/s800/_IGP2468.JPG

aż docieramy do działu restauracyjnego:

https://lh6.googleusercontent.com/-lTFABOzfgP0/VOtRnYBhkyI/AAAAAAAATDw/GS8FJXIa2Kk/s800/_IGP2470.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-F6gMeXZ0Bo0/VOtRoZvMm5I/AAAAAAAATD4/q13Pi9ytabU/s800/_IGP2471.JPG

zamawiamy dane dnia, czyli zupa + milanesa. Milanesa to narodowe danie Peru (raczej tej biedniejszej części), składające się z ryżu, frytek, kawałka mięsa oraz surówki. Cena całości – 10pln ;)

Obsługują dwie panie, z których ta z prawej jest jakaś podejrzana trochę ;)

https://lh6.googleusercontent.com/-qeO98CBgvAs/VOtRpWA9ZsI/AAAAAAAATEA/fkKVi-SNhbc/s800/_IGP2474.JPG

A tu druga potrawa narodowa, jeszcze surowa.

https://lh5.googleusercontent.com/-OWh4L3s-Ig8/VOtRq_ben0I/AAAAAAAATEI/KCZlHDP9Wi4/s800/_IGP2476.JPG

Indianka się oodgrażała, żeby nie robić zdjęcia świnkom, bo to przynosi pecha, a dokładnie „la Muerte”…

Po powrocie do hostelu Jagna chwilowo odmawia współpracy i Cuzco by night należy do chłopaków…

https://lh6.googleusercontent.com/-YGHLAE6W0Dg/VOtRI_jXToI/AAAAAAAATAI/Q7eHlsYZbTU/s720/DSC05275.JPG

cdn

jagna
03.03.2015, 21:41
W czasie wieczornego spaceru Raf & Krzychu podobno byli grzeczni, a na pewno nie sikali na trawniki, bo to strasznie niedozwolone w Peru:

https://lh6.googleusercontent.com/-xxDXPERIVVE/VOtRJuSAQGI/AAAAAAAATAQ/Z68FCbDee_Q/s720/DSC05283.JPG

Jak prawie każde miasto wieczorem: ładne, bo śmieci stają się mniej widoczne ;)

https://lh6.googleusercontent.com/-kwP3EUwm4AQ/VOtRKaKZ6FI/AAAAAAAATAY/sMD0KAHy3cg/s512/DSC05289.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-oHWtkUpIo4Y/VOtRR4RKc0I/AAAAAAAATBQ/ep8ZZBWoXdE/s720/DSC05299.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-KbVaeU59Vro/VOtRQogigvI/AAAAAAAATBI/00ENUSh7ObM/s720/DSC05298.JPG

Na ulicy Hatunrumiyoc, gdzie (podobno) po którymś z częstych trzęsień ziemi odsłonił się inkaski mur, oczywiście niezniszczony:

https://lh3.googleusercontent.com/-O0BQ6Iy5r1Y/VOtRMoatd-I/AAAAAAAATAo/CZvxcTrMCEA/s720/DSC05292.JPG

a po drugiej stronie nowszy, hiszpański, już nie taki sprytny:

https://lh5.googleusercontent.com/-KUa7blxPAg8/VOtRNqd7jLI/AAAAAAAATAw/0S-1oYF47Y0/s720/DSC05295.JPG

tak przynajmniej twierdził ten gość z prawej:

https://lh3.googleusercontent.com/-LPiPnBEDV4g/VOtROkrVGeI/AAAAAAAATA4/KWqYGpnF_-E/s720/DSC05296.JPG

Wieczorem omawiamy strategię zdobycia Machu Picchu.
No bo być w Peru i nie widzieć Machu Picchu to jak... być w Peru i nie widzieć Machu Picchu;)

Przed wyjazdem znalazłam w sieci kilka niezbyt przychylnych opisów Peru, na czele z tym właśnie zabytkiem.
Ale pomyślałam sobie: "€žeee tam, kolejny biały, który chce, żeby wszystko wszędzie było po naszemu i ze wszystkiego niezadowolony"€.

Ale powoli dochodzi do nas, że jest w tym całkiem sporo prawdy. :mur:

Turysta jest bowiem w Peru łupany jak się da i gdzie się tylko da.

Nam się trochę upiekło dzięki biegłemu hiszpańskiemu Krzycha, który był się w stanie dopytać o wszystko. :bow:

Machu Picchu jest świetnym przykładem peruwiańskiej ekonomii. Najtańsze wejście: 150pln.
No dobra, zabytek jakich mało, to akurat przeboleję.

Droga na Machu Picchu: masz wybór. Albo 2 h ostrego marszu inkaską kamienną ścieżką do góry (dla mnie na tej wysokości -€“ 2500 m n.p.m. kompletnie niewykonalne) albo 18 $ (płatność wyłącznie w $ !) i 15 minut górskich serpentyn pokonanych autobusem.

Ale najlepsza jest podróż do Aquas Calientes -€“ czyli wsi, skąd wychodzi ścieżka na Machu Picchu. Aquas Calientes położone jest w odciętej od świata dolinie, do której nie dochodzi żadna, nawet najbardziej offroadowa droga.
Jest tylko wąski wąwóz rzeki, gdzie zmieszczono tory kolejowe. Możesz więc w Cuzco wsiąść w pociąg i pokonać jakieś 100 km w 3 h za jedyne 80 $.

Czyli razem, wypad na Machu Picchu to jakieś 800 złotych + nocleg...

A wkurza to tym bardziej, że pod spodem wypisane są ceny dla Peruwiańczyków, który płacą mniej więcej 1/10 tych cen. :Sarcastic:

Na szczęście mieliśmy Krzycha ;) :bow:

cdn.

jacoo
03.03.2015, 22:01
Cooool..."jedziesz" waści koleżanko Jagno:)

jagna
04.03.2015, 11:19
Na szczęście nie.
Świnka morska z grilla to szczyt peruwiańskiego kulinarnego wyuzdania ;)

jagna
05.03.2015, 21:22
Odcinek 4, czyli nie po to mamy ze sobą poznaniaka i krakowiaka, żeby płacić jak za zboże ;)

No dobra. To już wiemy, że można dostać się do Aqua Calientes za 80$ w jedną stronę.
Ale nie będziemy przecież płacić tyle za 3 godzinną jazdę takim czymś:

https://lh5.googleusercontent.com/-rJ-eoU1G1pw/VPYWFk4Y2uI/AAAAAAAATI4/evDnetBibEA/s800/_IGP2514.JPG

Krzychu robi research w kuzkańskich biurach turystycznych i okazuje się, że istnieją pewne alternatywy.
Cena owych alternatyw zaczyna się od 90 soli, ale po jakimś kwadransie spada do 60 soli, czyli jakiś 80 pln. W obie strony ;)
Alternatywa składa się z busa oraz dwunożnego transportu własnego, czyli nóg.
I zamiast 3 h w pociągu, spędza się jakieś 6-7 w busie i wędruje kolejne 2-3.

Hm. Nie jestem pewna, szczególne tego spacerku z plecakiem w dżungli w porze deszczowej.
Ale zdaje się, że nie bardzo mam coś do gadania.

Krzychu – poznaniak z dziada pradziada, Raf – oszczędny krakowiak… Co ja biedna mogę?

Skoro świt pojawiamy się zatem pod biurem, skąd zostajemy zgarnięci na uliczkę, z której na raz odjeżdża chyba 15 sprinterów i innych podobnych.
Chaos ogólny, każdy kierowca ma listę niemiłosiernie poprzekręcanych nazwisk i każdy wykrzykuje je w tym samym czasie ;)

Po jakiejś pół godziny i pięciu przesiadkach ruszamy.
W busie towarzystwo międzynarodowe, nie tylko my uważamy, że ceny są (bardzo delikatnie ujmując) zawyżone.

Cuzco poza centrum już takie przeciętnie slumsowate:

https://lh5.googleusercontent.com/-kXw660nvxH0/VPYVnwPfwrI/AAAAAAAATF4/ecMTwz7Q_70/s720/DSC05306.JPG

Ale zaraz za miastem piękne góry (jesteśmy ciągle powyżej 3000 m n.p.m.)

https://lh3.googleusercontent.com/-j-5XIX9JU1U/VPYVw63VO1I/AAAAAAAATG4/DRhLYCEJBuk/s800/_IGP2479.JPG

Krzyś patrzy zachwycony, bo wszędzie rosną, ba! kwitną nawet! pyry:

https://lh4.googleusercontent.com/-uGC6oRaEzFA/VPYVxyiycrI/AAAAAAAATHA/CTEh3uZazRw/s800/_IGP2485.JPG

niby lato, ale pora deszczowa, więc wszystko obłędnie zielone:

https://lh4.googleusercontent.com/-r4ziob4_ugY/VPYVz5-S2fI/AAAAAAAATHQ/MOSWXc4D0Cw/s800/_IGP2489.JPG

Droga dość zakręciarska, kierowca tutejszy, więc zakręty bierze prawie bokiem ;)

https://lh4.googleusercontent.com/-gMeGQv8ZGII/VPYVy4fO_mI/AAAAAAAATHI/uwAdBMR_MRE/s800/_IGP2486.JPG

Wyżej już mniej roślinności:

https://lh4.googleusercontent.com/-hAvKk4Xoa8E/VPYV5nrb-QI/AAAAAAAATHw/Uxs7zLWXya8/s800/_IGP2494.JPG

Po drodze miasto Urubamba:

https://lh5.googleusercontent.com/-Dga5NzXtFJY/VPYV6pbsJqI/AAAAAAAATH4/pQS8JbFq55w/s800/_IGP2496.JPG

Przystanek na siku i takie coś przy okazji:

https://lh5.googleusercontent.com/-ZusnbbX5vrY/VPYWCgPw7NI/AAAAAAAATIo/HPTiFzhfvoI/s800/_IGP2513.JPG

Zatrzymujemy się „na 2 min, bo jeszcze ktoś się dosiądzie” w Ollantaytambo – pięknym miasteczku w górskiej kotlinie:

https://lh3.googleusercontent.com/-4WJpI-VvoJs/VPYWGn2yhPI/AAAAAAAATJA/pbBoSIjUAVI/s800/_IGP2523.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-w5dQ34u6WoA/VPYVqUBnunI/AAAAAAAATGI/LdFIys6DJKQ/s720/DSC05337.JPG

Latynoskie 2 minuty przechodzą w godzinę, możemy pooglądać lokalną ludność:

https://lh4.googleusercontent.com/-zhj4PAh09JQ/VPYWHvUnE3I/AAAAAAAATJI/XYvKZ3P4EiI/s800/_IGP2531.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-RCUQWDQIXlw/VPYVsrXScjI/AAAAAAAATGY/cJjTMj2fhXo/s720/DSC05343.JPG

Te ubiory nie są dla turystów. Wszystkie wiejskie kobiety są tak ubrane.

Za Ollantaytambo zaczynamy się wspinać ku przełęczy Abra Malaga : 4316 m n.p.m

https://lh3.googleusercontent.com/-AZMBY7SibTc/VPYVtl0a3AI/AAAAAAAATGg/UzRTEX6Cil8/s720/DSC05356.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-GVBPWnxecUU/VPYVu4J9gaI/AAAAAAAATGo/lnBBKrdAmzQ/s720/DSC05358.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-sLmoISHoyQs/VPYVv4zaLZI/AAAAAAAATGw/KRUMl-fZDfg/s720/DSC05361.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-vM3Q5Q0X3I0/VPYWJwRqQYI/AAAAAAAATJY/2x_nl1NlHfQ/s800/_IGP2550.JPG

brrr…

https://lh5.googleusercontent.com/-1QQDClYuYkY/VPYWLYLN2EI/AAAAAAAATJo/35M2Ddh5cBM/s800/_IGP2551.JPG

Serpentynami zjeżdżamy w dół. Wysokość + ułańska fantazja kierowcy powoduje, że każdy zaciska zęby i trzyma się za żołądek. A niektórzy wychodzą z autobusu zieloni i pełnym woreczkiem ;)

Dojeżdżamy do Santa Maria, gdzie zjeżdżamy z asfaltu i szutrem dojeżdżamy do Santa Teresy. Długi Sprinter średnio sobie radzi z pokonywaniem brodów i kamieni.
Droga przyczepiona jest do zbocza góry, wąska i świeżo uszkodzona opadami.

https://lh6.googleusercontent.com/-OzsN5PjUtw4/VPi2e_PuiLI/AAAAAAAATLA/GP_sjnAhi04/s720/DSC05608.JPG

Ogólnie staramy się nie patrzeć w dół, gdzie kilometr niżej wije się rzeka. I nie myśleć, ile Sprinterów już tam spadło ;)

Z Santa Teresa zostało już tylko 10 km do końca. Ale to już w zasadzie offroad – sprinter pokonuje tę drogę dokładnie w 45 minut.

Uff, dotarliśmy do stacji Hydroelectrica.

https://lh3.googleusercontent.com/-LeT4UPvq0qc/VPi2XlkgP3I/AAAAAAAATK0/hmQfWIiSSrA/s720/DSC05606.JPG

To stacja końcowa Perurail, można zapłacić jakieś chore pieniądze i pojechać 13 km do Aqua Calientes.

Ale my mamy inny plan:

https://lh5.googleusercontent.com/-nniFcukhcVQ/VPiuY0fluKI/AAAAAAAATKg/xjP-PXST9AQ/s800/Rysunek1.JPG

W linii prostej mamy do Machu Picchu dokładnie 1 km. No i chyba 500 m do góry ;) Ruiny są nawet widoczne.

Ale my musimy przejść się dookoła góry, wzdłuż torów i rzeki, do miasta. I mamy na to 2,5 h, bo w dżungli szybko robi się ciemno ;)

To ruszamy – jak widać większą kupą:

https://lh6.googleusercontent.com/-T3gAC0ukAho/VPYWAWuu5LI/AAAAAAAATIY/BbtTQ9cjdAU/s720/DSC05390.JPG

Ci najbogatsi jadą:

https://lh6.googleusercontent.com/-uymDOXH502U/VPYV8J-Dq3I/AAAAAAAATIA/3fxUdhyeVWU/s720/DSC05377.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-q2UcW9z0yRA/VPYV3K1nuAI/AAAAAAAATHg/gVjSGZMfebM/s720/DSC05372.JPG

Stopa raczej nie złapiemy ale spróbować można ;)

https://lh5.googleusercontent.com/-KG1Ub8_-hio/VPYWMp2kyrI/AAAAAAAATJw/CX1cO-X4lfw/s512/_IGP2555.JPG

Jakby ktoś miał pomysł, że rowerem albo motkiem – to absolutnie zakazane, rezerwat itp.

https://lh3.googleusercontent.com/-EWuqqM9j7Ew/VPYV4g1eGMI/AAAAAAAATHo/Q8iEj-fA4WM/s720/DSC05374.JPG

widoki są:

https://lh3.googleusercontent.com/-m-t9iGcwXQw/VPYWNgQKUNI/AAAAAAAATJ4/8Hdut-xe1GU/s800/_IGP2557.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-4GaiODlNUHo/VPYV9z8cYqI/AAAAAAAATII/BaaRqk6tESw/s720/DSC05385.JPG

Chyba nic nie jedzie ;)

https://lh5.googleusercontent.com/-VydzP05wXK8/VPYWEOyOkjI/AAAAAAAATIw/0__3QVMSaXg/s720/DSC05393.JPG

Już po ciemku docieramy do Aquas Calientes.

Wymęczone Jagnię czeka, aż Krzychu wynegocjuje rozsądną cenę:

https://lh4.googleusercontent.com/-yxsnNwUWHno/VPYWKjpro6I/AAAAAAAATJg/yMQ3O-Fu9ew/s720/DSC05397.JPG

I kolejny dzień za nami ;)

cdn

chrisbiker
13.03.2015, 00:43
oj tam , dawaj Jagna dalej w Aquas trafił nam się zaje fajny nocleg za normalne pieniądze... że o owocowej kolacjii nie wspomnę...

raf
15.03.2015, 21:25
Odcinek 4 i 1/2, czyli pojazdy do przewozu pyr oraz innego inwentarza, niekoniecznie żywego.

Podstawowym pojazdem do przewozu pyr i innego inwentarza jest to coś:

https://lh4.googleusercontent.com/-PF_e3AfYevY/VQXEHIpHqkI/AAAAAAAAETQ/ojbs8HXT738/w831-h552-no/_IGP2372.JPG

Jak widać wykonany jest całkowicie w technologii rejli, ale jakże prostej i skutecznej;)

Nr 2

https://lh3.googleusercontent.com/-uzUglVe_-g0/VQV_2N3WLKI/AAAAAAAAERY/_yfuQHkzZeM/w736-h552-no/DSC06087.JPG

Nr 3 i 4
Tymi pojazdami również przewozi się pyry ale w nieco mniejszych ilościach, np. dwa worki na pasażera:

https://lh5.googleusercontent.com/-W3hnQVu8IVA/VQV_guf62vI/AAAAAAAAEPg/HMHTGU1DT2I/w736-h552-no/DSC05213.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-WSzpChT1Rsg/VQV_zQkqHZI/AAAAAAAAERI/_m2gGtMUZic/w736-h552-no/DSC05804.JPG

Inne pojazdy, czyli motocykle, tuk-tuki i taksówki

Jak już wiecie policja (a raczej policjantki) jeżdżą tym i z gracją próbują zapanować nad oszalałą masą samochodów;)

https://lh4.googleusercontent.com/-dvp4rMyZp-c/VQV_eg2JfDI/AAAAAAAAEPY/ZiDzw3_VlEE/w736-h552-no/DSC05205.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-8SpPGT7Hrno/VQV_5YeMG0I/AAAAAAAAERo/cm31RdGTFYM/w736-h552-no/DSC06089.JPG

Reszta porusza się na skuterach albo małych enduro, nie większych niż 250 cc produkcji przeróżnej

https://lh3.googleusercontent.com/-e9uDcvRC5gs/VQV_pMTGLkI/AAAAAAAAEQQ/crHrCT7Q0Ew/w736-h552-no/DSC05699.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-WGBLCxA4_aM/VQV_qVg9rqI/AAAAAAAAEQY/ly0THjKEMNE/w736-h552-no/DSC05700.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-aY5zKxm7tCw/VQV_sa8ZR7I/AAAAAAAAEQg/i0jrCGDrA0A/w736-h552-no/DSC05701.JPG

Jest też coś dla wielbicieli Orange Power;)

https://lh3.googleusercontent.com/-5nkSBpE_PuU/VQV_t0SnArI/AAAAAAAAEQo/s-hyslUyDa0/w736-h552-no/DSC05706.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-BULFrd_mtRw/VQV_3fY9-HI/AAAAAAAAERg/P6zrhPAwg1k/w736-h552-no/DSC06088.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-_Ne7Y26nycw/VQV_6hvvDKI/AAAAAAAAERw/p7fy2_5jwDM/w736-h552-no/DSC06090.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-ZKHGh7bXaiU/VQWAJWr0uAI/AAAAAAAAETA/5RgiDHuDlac/w736-h552-no/DSC06189.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-VcyCpvTrD5c/VQV_n7f6nVI/AAAAAAAAEQI/hf4iAHWs4Vw/w736-h552-no/DSC05635.JPG

Taksówki(najpopularniejszy model, mieści nawet dwumetrową lodówkę;) )

https://lh6.googleusercontent.com/-NbcpY8JKCho/VQV_7xEiTcI/AAAAAAAAER4/COOonoZdnfo/w736-h552-no/DSC06091.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-LBiw_NObuQM/VQV_9K7WoZI/AAAAAAAAESA/71N0csQm3yk/w736-h552-no/DSC06102.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-MxT2urZmog0/VQV_-u_bBII/AAAAAAAAESI/qc8sDced8Lk/w736-h552-no/DSC06103.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-rME1I9YEKqw/VQV__0WA8rI/AAAAAAAAESQ/1GwRIoxRmpg/w736-h552-no/DSC06104.JPG

A na koniec jeszcze coś takiego, zaobserwowane w Limie

https://lh5.googleusercontent.com/-N87D-EnPx2A/VQV_jArszkI/AAAAAAAAEPw/niHP5Bvh7Zc/w736-h552-no/DSC05238.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-CQ-GntHkwHQ/VQV_keEZlFI/AAAAAAAAEP4/WoIAeH7YS-w/w736-h552-no/DSC05239.JPG

jagna
25.03.2015, 20:29
Zdaje się, że mieliśmy sporo szczęścia na "alternatywnej" drodze do Machu Picchu.
Od kilku dni most, przez który przewiozły nas busy, wygląda tak:

54205


Hmmm, mam małe deja vu z Chile. Choć widać pewną poprawę. Tam zrywało mosty w czasie naszego pobytu ;)

https://lh5.googleusercontent.com/-iTvogwPuxuY/T0V55yd4iVI/AAAAAAAAI6M/q3lL4KkmtVw/s640/IMG_2201.JPG

jagna
03.01.2016, 13:06
Zimno jest, wychodzić z domu się nie chce, znajomi dopominają się o wspomnienia z Peru, więc…

Nie wiem, czy pies z kulawą nogą tu zaglądał, ale co mi tam, dokończę ;)

Odcinek 5, czyli Machu Picchu ominąć nie wypada

Tłumy turystów.
Pięciu przewodników, każdy w innym języku i każdy głośno.
W kadr wchodzi co najmniej pięciu Japończyków i trzech Rosjan.
Uff.
Ale co zrobić.
Być w Peru i nie być na Machu Picchu? No nie da się…

Sprawdziliśmy jeszcze w PL, że w lutym tłumów nie ma i bilet można kupić po prostu w kasie (w sezonie trzeba rezerwować dużo wcześniej, bo limit dzienny wynosi 2500 osób).

Rano Aquas Calientes wita nas cudowna pogodą:

https://lh3.googleusercontent.com/-B_hUe20ZM1g/Voj-Ka_UNpI/AAAAAAAAU6M/dYUKWBWUROA/s1024-Ic42/_IGP2568.JPG

Dookoła wysokie granie, więc mgła po prostu wisi i wisi… A w zasadzie to chyba chmury…
Kupujemy bilety (jedyne 62 $ za sztukę) i pytamy miejscowych, gdzie tu „lokalnie zjeść”.

No jak to gdzie. Na dworcu!
Nad dworcem jest mała hala, gdzie ulokowało się chyba ze 20 barów. Biali zaglądają tam rzadko, więc za śmieszne pieniądze dostajemy kawał ciepłego kurczaka w bułce oraz świeżo sporządzony koktajl owocowy – niebo w gębie.

https://lh3.googleusercontent.com/-K4q9q51jMnY/Voj9g97_riI/AAAAAAAAUyM/3irkznRBGWA/s912-Ic42/DSC05405.JPG

Machu Picchu znajduje się tuż nad Aquas Calientes, ale jakieś 800 m wyżej. Można skorzystać z inkaskiej ścieżki i podejść.
My nawet nie próbujemy na tej wysokości ;) – 2500 m n.p.m.
Korzystamy więc, zresztą jak 99% ludzi, z autobusów, które w 10 minut zawożą nas pod górę.

Śmiesznie – miasto odcięte od świata, wszystko transportowane koleją, a tu nagle stadko autobusów ;) podobno przywieźli je na specjalnych platformach…

https://lh3.googleusercontent.com/-pbryq1aVM2A/Voj9h1vtXtI/AAAAAAAAUyY/5__r4wO_mpg/s912-Ic42/DSC05406.JPG

U góry kłębi się te 2500 sztuk turystów, do tego lokalni proponują usługę „przewodnictwa” (która nie jest ujęta w te 62$).
Wbijamy sobie pamiątkową pieczątkę do paszportu i w końcu jesteśmy w środku.

Machu Picchu wita nas oszałamiającymi widokami:

https://lh3.googleusercontent.com/-J8ZwjFgJ40M/Voj9i_zDdWI/AAAAAAAAUyk/qXPOjlh6Ewc/s912-Ic42/DSC05410.JPG

oraz cudowna pogodą:

https://lh3.googleusercontent.com/-XR0qQi7X7JQ/Voj9ik1uO1I/AAAAAAAAUyg/XoDN3AKTaSg/s912-Ic42/DSC05408.JPG


Hmm. Stoimy, czekamy, nadal nic nie widać…
Jedynie Raf się zakolegował z miejscowymi ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-n2g1QIhcSx0/Voj9jRMcYII/AAAAAAAAUyw/4qIJdR1JP9Y/s912-Ic42/DSC05416.JPG

W przewodniku napisali, że często mgła podnosi się w południe i żeby być cierpliwym.
No dobra, spróbujemy. Zostawiamy samo „miasto” i idziemy się przejść jedną z inkaskich ścieżek, które prowadziły do Machu Picchu.

https://lh3.googleusercontent.com/-1ai2mxRm0ok/Voj9msqwgmI/AAAAAAAAUzU/uX6wJyFLd9c/s720-Ic42/DSC05430.JPG

Ścieżka biegnie zboczem, w prawo lepiej nie patrzeć:

https://lh3.googleusercontent.com/-4h1GChd5-DQ/Voj9lxL_xiI/AAAAAAAAUzM/JcHtztSO6xc/s912-Ic42/DSC05428.JPG

Dziwi nas brak jakichkolwiek barierek itp. Ech, europejskie myślenie ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-SpERtQmzqXc/Voj9nyHR-XI/AAAAAAAAUzk/T3uJ2NwJwpw/s912-Ic42/DSC05438.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-3H2kVmIGpRY/Voj9o4X7-MI/AAAAAAAAUzw/gI6Q-BSZuQs/s912-Ic42/DSC05440.JPG

Po jakiejś pół godzinie dochodzimy do zakazu:

https://lh3.googleusercontent.com/-DuZgZnAjjH0/Voj9qDcekbI/AAAAAAAAU0Q/rVwfBaytpY0/s912-Ic42/DSC05448.JPG

kilka lat temu można było dalej iść, ale zbyt wielu turystów zleciało na dół i w końcu przejście zamknięto.
Teraz tylko przez furtkę można sobie popatrzeć na inkaskie „zabezpieczenie” przed niepożądanymi gośćmi:

https://lh3.googleusercontent.com/-7A2OD3Og0sk/Voj-QS0VwjI/AAAAAAAAU7Y/pAIVMHOcC48/s720-Ic42/_IGP2593.JPG

Kawałek ścieżki specjalnie wykuto i położono deski. Po ich zdjęciu można przejść jedynie w dół i w górę po wystających kamieniach (słabo je widać na zdjęciu niestety).
Na takim kamyczku mieściła się jedna stopa, ale podobno nie było to problemem dla Inków. Cala reszta świata spadała w dół ;)
Wracamy:

https://lh3.googleusercontent.com/-mV-NlMVmbVE/Voj-P9oktqI/AAAAAAAAU7Q/f49sgaaHQ1o/s1024-Ic42/_IGP2591.JPG

Widoki nadal przepiękne:

https://lh3.googleusercontent.com/-qzmGVwpFrlk/Voj9quYllDI/AAAAAAAAU0E/VWkbg6cdDx8/s720-Ic42/DSC05451.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-m6NmqbPr--4/Voj9rqXM0vI/AAAAAAAAU0U/nNVqg1gZmLc/s912-Ic42/DSC05455.JPG

Nawet lamy zrezygnowane:

https://lh3.googleusercontent.com/--cfabGA99KQ/Voj9sCd0hvI/AAAAAAAAU0g/REcQGJrTb1k/s912-Ic42/DSC05459.JPG

No nic, będą mgliste zdjęcia…

https://lh3.googleusercontent.com/-FNoWmtD_6ts/Voj9t5HDW4I/AAAAAAAAU04/Xz2BuHhrVxE/s912-Ic42/DSC05466.JPG

Ale, w końcu, powolutku, powolutku, minuta po minucie, mgła się podnosi!

https://lh3.googleusercontent.com/-lmMb8L-tB5g/Voj-RIoTdWI/AAAAAAAAU7o/-T9LkLGNQq0/s1024-Ic42/_IGP2600.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-NqU7ryc9kdc/Voj-RnEs0PI/AAAAAAAAU7w/O2Xz_Zxzp4c/s1024-Ic42/_IGP2605.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-qo2kDMJrMEc/Voj-UVPSNhI/AAAAAAAAU_k/xwfE2P3Ox28/s1024-Ic42/_IGP2621.JPG

Widać nawet dolinę rzeki!

https://lh3.googleusercontent.com/-JbrTfvscXVM/Voj9wW8VBrI/AAAAAAAAU1Y/SskblY8VFdk/s912-Ic42/DSC05476.JPG

Będą nawet foty bez mgły ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-MZT0-wcG0jA/Voj901EYnfI/AAAAAAAAU2M/xTvC-1QmEzY/s912-Ic42/DSC05494.JPG

Lamom też poprawił się humor ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-ptff0iQ7AH4/Voj91y7HFRI/AAAAAAAAU2I/tajP5KdXbmg/s912-Ic42/DSC05500.JPG

kylo
03.01.2016, 14:54
"Nie wiem, czy pies z kulawą nogą tu zaglądał, ale co mi tam, dokończę ;)"

Wreszcie :lukacz::drif:

smigacz
03.01.2016, 15:58
Pisz Pani Pisz -15 nie zachęca do jazdy a nawet do spacerów:cold:.

zombi
03.01.2016, 16:43
Pisz Jagna dalej i nie zapominaj wklejać dużo fajnych zdjęć. :Thumbs_Up:

Rojek
03.01.2016, 16:56
Czyta się :)

marcos
03.01.2016, 21:46
Takich psów z kulawą nogą jest tu całkiem sporo ;)

zaczekaj
03.01.2016, 22:50
czytam i ja :-D
Więcej zdjęć!


wytapatalkowano

jagna
04.01.2016, 14:25
Naoglądaliśmy się z góry, czas ruszyć w miasto ;)

Machu Picchu małe nie jest:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/49/Karta_MachuPicchu.PNG

I chyba nadal do końca nie wiadomo, co to było.

Za Wiki:
Machu Picchu zbudowano w II połowie XV wieku podczas panowania jednego z najwybitniejszych władców Pachacuti Inca Yupanqui. Pełniło funkcję głównego centrum ceremonialnego, ale także gospodarczego i obronnego. Zamieszkiwali je kapłani, przedstawiciele inkaskiej arystokracji, żołnierze oraz opiekunowie tutejszych świątyń. Miasto składało się z dwóch części. W Górnej, zwanej hanman, znajdowały się: Świątynia Słońca, Grobowiec Królewski, Pałac Królewski oraz Intihuatana, największa inkaska świętość. W Dolnej mieściły się domy mieszkalne kryte strzechą oraz warsztaty produkcyjne. Na stromych zboczach otaczających miasto znajdowały się tarasy uprawne o szerokości 2-4 m. Miasto opuszczono ok. 1537 r. Ruiny miasta początkowo utożsamiano z Vilcabambą, ostatnią stolicą Inków.
Machu Picchu zostało odkryte przez amerykańskiego profesora Hirama Binghama. Bingham trafił tam 24 lipca 1911 z władającym językiem keczua przewodnikiem. Odkryto tysiące zabytkowych przedmiotów, w tym mumie, srebrne posążki, złote spinki i naczynia ceramiczne. Łącznie Bingham wywiózł legalnie do Stanów Zjednoczonych 4000 zabytkowych przedmiotów, które trafiły do Yale University. Machu Picchu było jednak najprawdopodobniej eksplorowane w dziki sposób znacznie wcześniej.

Widok na część „przemysłową” miasta:

https://lh3.googleusercontent.com/--Q6AhZgCrLA/Voj95KCINdI/AAAAAAAAU24/uGh-LTAUskw/s912-Ic42/DSC05510.JPG

Pięknie się to zachowało – ściany liczą sobie prawie 600 lat!

https://lh3.googleusercontent.com/-kFUGMiGT-fc/Voj95uvQ82I/AAAAAAAAU3A/zuU1YYijA9s/s912-Ic42/DSC05511.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-ag4mJgwSUEo/Voj-aZCwZrI/AAAAAAAAU9g/aK9zBigjAQE/s1024-Ic42/_IGP2640.JPG

Po lewej część mieszkalna, po prawej przemysłowa:

https://lh3.googleusercontent.com/-UyrDYWF2b5Y/Voj-VmvuoGI/AAAAAAAAU8k/G-RgU8mwojA/s1024-Ic42/_IGP2625.JPG

Powoli z chmur wyłania się Huayna Picchu, szczyt nad miastem. Można na niego wejść (za dodatkową opłatą, rzecz jasna) i zobaczyć podobno najładniejszy widok na Machu Picchu.
Jedyne 360 m w górę ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-99iBzdK2KZY/Voj-Wac0QeI/AAAAAAAAU8s/8rSZL7tDpP0/s1024-Ic42/_IGP2627.JPG

Huayna Picchu raz jeszcze:

https://lh3.googleusercontent.com/-JibjcbW_NxE/Voj-X0a27II/AAAAAAAAU9A/L_DVzsdRdow/s1024-Ic42/_IGP2636.JPG

Widoki z okien mieli niezłe:

https://lh3.googleusercontent.com/-HNLzdcbm9vk/Voj-AOQC4-I/AAAAAAAAU4Y/Sbh6tl5MQEY/s912-Ic42/DSC05542.JPG

Tarasy uprawne, i jednocześnie zabezpieczenie przez osuwiskiem:

https://lh3.googleusercontent.com/-FdlOiWkgA6A/Voj-ZAD4X9I/AAAAAAAAU9U/EU54LrEYYAw/s1024-Ic42/_IGP2638.JPG

Przewodnika nie mamy, musimy zatem doczytać ;) albo przykleić się do przewodnika władającego hiszpańskim (to Krzychu) bądź angielskim (Raf z Jagną) ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-Mnxk1qns9bI/Voj98oLVUGI/AAAAAAAAU3o/NFZMD4AwkgA/s912-Ic42/DSC05530.JPG

Jedno z niewielu zniszczeń wskutek trzęsień ziemi (a jest ich tu sporo, to teren aktywny tektonicznie)

https://lh3.googleusercontent.com/-ssB5CK2T-1Q/Voj99GsiIGI/AAAAAAAAU3w/QDRn4gZmHlc/s912-Ic42/DSC05531.JPG

Świątynia trzech okien (nazwa raczej współczesna…) , widok od środka:

https://lh3.googleusercontent.com/-T07osUIcvE4/Voj9-An8MaI/AAAAAAAAU4A/asKKcN1TEFQ/s912-Ic42/DSC05535.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-hCNmiQWV66A/Voj-dU7Rr1I/AAAAAAAAU-M/nDM_wPAxMCE/s1024-Ic42/_IGP2648.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-4tgQc6oZoQk/Voj9_euGzqI/AAAAAAAAU4M/W4FJFyzIpi0/s912-Ic42/DSC05537.JPG

(widać tu słynną inkaską obróbkę kamieni na tzw. styk)

https://lh3.googleusercontent.com/-NpcC3Mh-np0/Voj-bMcxWqI/AAAAAAAAU9s/SqDgnZWj6ys/s1024-Ic42/_IGP2642.JPG

i z zewnątrz:

https://lh3.googleusercontent.com/-hJEQ9gR7YLc/Voj-Bd9lnsI/AAAAAAAAU4o/loIX1b-ImjU/s912-Ic42/DSC05550.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-MK1f2BEpYpY/Voj-gNq2kTI/AAAAAAAAU-s/be9X7DYI8_U/s1024-Ic42/_IGP2654.JPG

podobno w czasie przesilenia światło z okien oświetla jakiś specjalny kamień.
W ogóle mnóstwo tu kamieni odpowiednio zorientowanych geograficznie i astronomicznie…

Pięknie zachowany mur:

https://lh3.googleusercontent.com/-ZzAYZJUpu2U/Voj-CvDopFI/AAAAAAAAU40/Uh4E0pYd3rU/s912-Ic42/DSC05557.JPG

O, tam w dole most, którym szliśmy!

https://lh3.googleusercontent.com/-EOx-PDUrKGg/Voj-DC2Lx6I/AAAAAAAAU5A/n2K1ShyttGc/s912-Ic42/DSC05559.JPG

To podobno podobizna kondora:

https://lh3.googleusercontent.com/-VQNduppUj0U/Voj-E_HzD7I/AAAAAAAAU5M/yFvkAyyKypw/s912-Ic42/DSC05563.JPG

I tak sobie łazimy po tym mieście sprzed 600 lat, wyobrażając sobie życie Inków…

https://lh3.googleusercontent.com/-wMOJ9rGtibw/Voj-h8dGmAI/AAAAAAAAU_A/GYfjfVRvk60/s1024-Ic42/_IGP2657.JPG

Spotykamy Polaka, który zwiedza wszystko w biegu, bo ma całe 2 godziny ;)
Kupił bilety do Peru nieprzyzwoicie tanio (czyli w tej samej promocji co my) i teraz zwiedza 4 kraje w 2 tygodnie...

https://lh3.googleusercontent.com/-JAcOPynV7fY/Voj-gkeKNxI/AAAAAAAAU-w/wp_iDEEMKMw/s1024-Ic42/_IGP2655.JPG

Tu rekonstrukcja stropu:

https://lh3.googleusercontent.com/-ES7Fe80eINM/Voj-FsXU98I/AAAAAAAAU5Y/qMXk0bLSCXo/s912-Ic42/DSC05567.JPG

A nawet całych chatek:

https://lh3.googleusercontent.com/-q4ycNI8VRjg/Voj-e84FelI/AAAAAAAAU-Y/56bcEoJTnvg/s1024-Ic42/_IGP2653.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-GscAN4DTLLw/Voj-d8gTqWI/AAAAAAAAU-Q/g0obcrYjAxI/s1024-Ic42/_IGP2649.JPG

I bardziej w głąb, tym mniej turystów ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-Q3jba8IHUTU/Voj-cXxjnwI/AAAAAAAAU98/r33dPMpMvEU/s1024-Ic42/_IGP2644.JPG

Po pół dnia łażenia rzucamy ostatni raz okiem na całość:

https://lh3.googleusercontent.com/-y3Ng2K9W1ak/Voj-jEm0u7I/AAAAAAAAU_Q/W7JjVUiGoTQ/s1024-Ic42/_IGP2665.JPG

oraz tabliczkę pamiątkową na cześć odkrywcy:

https://lh3.googleusercontent.com/-CRN2HymA9Og/Voj-GyWE2ZI/AAAAAAAAU5k/VyR0-fsRbnc/s912-Ic42/DSC05574.JPG

I schodzimy pieszo w dół, jedną z zachowanych ścieżek inkaskich.

https://lh3.googleusercontent.com/-4owxBDrHwUA/Voj-IamNcWI/AAAAAAAAU50/jFUj0iq9Bz8/s720-Ic42/DSC05577.JPG

Schodzimy niecałą godzinę, a łydki bolą następne dwa dni ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-Mg-r5ean3Ds/Voj-JLuMZBI/AAAAAAAAU6A/73aTfaNnTDI/s912-Ic42/DSC05579.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-BOKsXxsQa2k/Voj-kMHcNGI/AAAAAAAAU_c/JIK1CFBDkBQ/s720-Ic42/_IGP2668.JPG

Czasem zdarzają się inkaskie schody (takie same, które pozwalały ominąć wyrwę w ścieżce opisaną wcześniej)

https://lh3.googleusercontent.com/-q8EXn9bIVGA/Voj-J-p5zqI/AAAAAAAAU6I/st4s7E0N3Zs/s912-Ic42/DSC05580.JPG

Jeszcze krótki spacerek wzdłuż Urubamby:

https://lh3.googleusercontent.com/-67MJQXM7Zw4/Voj-La8IJ2I/AAAAAAAAU6U/1oxz2BHBB2M/s912-Ic42/DSC05585.JPG

i jesteśmy z powrotem w Aqua Calientes, gdzie akurat pociąg przywiózł następną porcję turystów:

https://lh3.googleusercontent.com/-n6fW9vtDtmM/Voj-MOF5o4I/AAAAAAAAU6g/hUP5TuHKmDY/s912-Ic42/DSC05586.JPG

Wieczór spędzamy w gorącej wodzie (po hiszpańsku… aqua caliente ;) ), czyli basenach, przez które przepływa woda ze źródeł geotermalnych, oczywiście o lekko siarkowodorowym zapaszku zgniłych jaj ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-PX_7iqz6p2Y/Voj-Z9fiNiI/AAAAAAAAU9Y/zR-LgAfSx4o/s720-Ic42/DSC05589.JPG

A na kolację peruwiańskie owoce, czyli ananas, mini-banany i coś, czego nazwy nie pamiętam, bo nie okazało się szczególnie smaczne ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-FD-tOzu6V_Q/Voj-foaeTYI/AAAAAAAAU-k/5BiueVq07JU/s912-Ic42/DSC05590.JPG

jagna
05.01.2016, 16:42
Odcinek 6, czyli wracamy po śladach do Cuzco

Na śniadanie zaglądamy do tej samej pani i próbujemy innych kanapek na ciepło.
Trzeba się wzmocnić przed kilkugodzinnym spacerem wzdłuż torów ;)

Jagna ma chytry plan, żeby wziąć wszystkie bagaże i władować się w pociąg, a chłopaki na lekko się przespacerują.
Jednak wizyta na dworcu (osobny dla Peruwiańczyków, osobny dla reszty świata…) rozbija plan w drobny mak.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie zapłacę 24 $ za przejażdżkę 13 km!

Nie rozumiem tego w ogóle. Miejscowi płacą coś koło 2$.
Gdyby zagraniczni mogli jechać za tyle samo, pociąg byłyby pełen po sufit.
Teraz wozi głównie powietrze, a każdy kto jest w stanie, idzie wzdłuż torów.
Gdzie tu logika?

Pamiątkowe zdjęcie w Aqua Calientes:

https://lh3.googleusercontent.com/-gFZNnSsBZgk/VoupjhThmXI/AAAAAAAAVCY/wSVXRrVbRVg/s912-Ic42/DSC05591.JPG

pomnik wodza:

https://lh3.googleusercontent.com/-X4ZAiCyS-CA/VoupkjSyKNI/AAAAAAAAVCg/5Ah-oywTE_4/s720-Ic42/DSC05592.JPG

i ruszamy:

https://lh3.googleusercontent.com/-uZFZElbFxdY/VoupjGQns7I/AAAAAAAAVCQ/a47qnUtphFc/s720-Ic42/_IGP2679.JPG

pogoda nie rozpieszcza, mgliście i pada. Klimat tropikalny, więc pod pelerynami jest gorąco, a na koniec i tak jesteśmy mokrzy ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-8RKoq0FdPjc/VoupqS_PGdI/AAAAAAAAVDs/8L9PpTqCNtw/s912-Ic42/DSC05601.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-x1dZgjmqW2I/Voupox9KAnI/AAAAAAAAVDc/slxJ3-CLgRI/s1024-Ic42/_IGP2687.JPG

idziemy i liczymy słupki kilometrowe ;)

https://lh3.googleusercontent.com/--UnFFC5BS04/Voupn38kg6I/AAAAAAAAVDM/sKJXm_IaUMA/s1024-Ic42/_IGP2683.JPG

Nasi tu byli ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-pfGT9xr8KZY/Voupm40W0DI/AAAAAAAAVC8/aV3ZuEv8ZU0/s912-Ic42/DSC05597.JPG

Co bogatsi jadą...

https://lh3.googleusercontent.com/-aZHE2X3MGhY/VouphYOrI5I/AAAAAAAAVCA/DLd8P0DlwCM/s1024-Ic42/_IGP2676.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-6Zcs2Y8tGxY/VoupmHQ6tvI/AAAAAAAAVCw/32fsFk6UVWs/s912-Ic42/DSC05596.JPG

Gdzieś , hen wysoko we mgle, widać zabudowania Machu Picchu:

https://lh3.googleusercontent.com/-ZAzrmsz9_xs/VouppcE3gtI/AAAAAAAAVDg/KlHAqrldKW4/s912-Ic42/DSC05598.JPG

Poprzedniego wieczoru, kiedy pisaliśmy na telefonie, "€žMachu Picchu"€ słownik zamienił na "žMachu Piachu"€. Bardzo nam się ta nazwa spodobała ;)

W końcu, wraz z końcem deszczu, dochodzimy do stacji Hydroelectrica, gdzie wzdłuż torów ulokowało się mnóstwo bud z funkcją baru.

https://lh3.googleusercontent.com/-eoxPH3D23I8/Voupr57974I/AAAAAAAAVEE/_KZk7wiFfU0/s912-Ic42/DSC05606.JPG

Za jakieś 7 pln zamawiamy danie narodowe, czyli "€žMilanesa"€, czyli zupa + drugie danie, składające się z ryżu i kawałka mięsa.
Ławki i stoły tuż przy torach, a zadaszenie siega aż na tory.

W pewnym momencie wszystkie panie kucharki rzucają się na tory i zwijają zadaszenie.
Pociąg jedzie ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-_LE_0dIzmqU/Voupq9GnZtI/AAAAAAAAVD0/zCce1CdtgtA/s1024-Ic42/_IGP2689.JPG

FCO_gKX-DGY

Nadchodzi godzina odjazdu, szukamy swojego busa.
Taaa, łatwo powiedzieć.

Na parkingu stoi jakiś 20 białych sprinterów, przed każdym Peruwiańczyk wykrzykuje nazwiska pasażerów, a tłum białasów kłębi się dookoła.
Nie sposób usłyszeć, a tym bardziej wyłowić z jazgotu swoje nazwisko...
W końcu ruszamy na obchód busów, zaglądamy kierowcom w listy i odnajdujemy swoje nazwiska.
Ufff.

Że też nikt nie wpadł na banalne rozwiązanie, czyli wywieszenie list na szybie busa...

Po jakieś godzinie zamieszania busy są zapełnione, ruszamy.

Tą samą uroczą ścieżką dla kóz wijącą się na zboczu...

https://lh3.googleusercontent.com/-eZKAfB6gz3I/Voupsq8RUxI/AAAAAAAAVEM/o4GVZc3r_rk/s912-Ic42/DSC05610.JPG

ciekawe, ile sprinterów spadło już do tej rzeczki?

https://lh3.googleusercontent.com/-7Hf_tlvPJpw/VoupuI6k5rI/AAAAAAAAVEc/sKHfEloGD-4/s912-Ic42/DSC05613.JPG

Średnia prędkość dochodzi do 20 km/ h ;)

wLFi0JnOqiY

https://lh3.googleusercontent.com/-yc_96UXCo1Y/VoupvD7ar9I/AAAAAAAAVEo/64BwDkWun1c/s912-Ic42/DSC05622.JPG

Uff, dojechaliśmy.
Asfaltowa końcówka, już po ciemku, we mgle, z wyprzedzaniem na czwartego na zakrętach również była dość emocjonująca ;)

Nocujemy w Cuzco w tym samych hostelu, choć pokój dostajemy zdecydowanie mniej klimatyczny.
Noce na tej wysokości (prawie 4000 m) są dość chłodne i Jagna śpi prawie we wszystkim, co ma ;)

W hotelu miały na nas czekać zamówione wcześniej bilety na jutrzejszy autobus do Puno, ale oczywiście ich nie ma.
Pytamy się w agencji, owszem, przekazali już przedwczoraj...

Tym razem w hostelu odpowiedz jest inna: aaa, nie, faktycznie, coś mamy, ale ten co ma, to właśnie go nie ma, ale będzie później,albo rano, a w ogóle to no problem...

Kolejny raz widać zderzenie dwóch mentalności: europejczyk nie bardzo nie umie się nie denerwować późnym wieczorem brakiem biletu na poranny autobus...

idziemy odreagować €"w miasto"€, może w międzyczasie bilety się znajdą...

https://lh3.googleusercontent.com/-zWVvLnH_VBk/Voupyv1s-NI/AAAAAAAAVFU/O2IBAF-iDPA/s912-Ic42/DSC05627.JPG

miejscowy bar pod chmurką:

https://lh3.googleusercontent.com/-XQLtkJxXTgU/VoupxYFUEXI/AAAAAAAAVFE/hkMVY_Fzk04/s912-Ic42/DSC05624.JPG

miejscowe przysmaki, czyli szaszłyk z pyrą:

https://lh3.googleusercontent.com/-c7r_AOBPOnA/VoupwiXK-mI/AAAAAAAAVE8/iISyEXYWyzM/s912-Ic42/DSC05623.JPG

oraz pyra zapiekana z jajem i mięsem w środku:

https://lh3.googleusercontent.com/-EkjlWAg9KKs/Voupxwb1jdI/AAAAAAAAVFQ/fc24TjALJ70/s912-Ic42/DSC05625.JPG

Koło północy w hotelu pojawia się ten, co ma nasze bilety (pytanie, dlaczego po prostu nie zostawił ich na recepcji, zdecydowanie go przerasta ;) )
i o mało nie umieram ze śmiechu, widząc swoje imię i nazwisko ...“ przepisane z paszportu !!!

https://lh3.googleusercontent.com/-w2C2JQsdSZ0/Voupy4mUHtI/AAAAAAAAVFY/R0C-O9jBNzI/s912-Ic42/DSC05629.JPG

Ciekawe, czy z takim biletem wpuszczą Agnieszkę G. na pokład ;)

smigacz
06.01.2016, 01:05
Ty się ciesz , że nie Anielica Głantanamo:haha2::lol19:

Navaja
06.01.2016, 15:43
"Agnierica Guntalrewika"
:haha2:
Oplułem monitor.

jagna
06.01.2016, 22:37
Oplułem monitor.

Za szkody powstałe w trakcie czytania nie odpowiada się ;)

Poncki
06.01.2016, 22:58
We Włoszech jak znajomi kupowali bilety dostali:

1. Andrzej Dariusz
2. Staszak Bolimowski

:)

Jagna, dzięki za relację.
Dobrze się czyta :)
O Machu Picchu słyszałem, że jest drogo, ale nie sądziłem, że aż tak...
Jedyne rozsądne rozwiązanie to drezyna ;)

jagna
10.01.2016, 20:15
Odcinek 7, czyli konkurs na najbrzydsze miasto w Peru wygrywa Juliaca

Señora Guntalrewika nie spała dobrze.
Zmarzła na kość nawet pod inkaskimi kocami, z których każdy ważył chyba 10 kilo ;) i przypominał bardziej dywan.

Zjawiamy się bladym świtem w agencji turystycznej, bo namówiono nas na „turystyczny” autobus do Puno.
zamiast zwykłego lokalnego PKSu mamy wycieczkowy autobus, obiad, przewodnika oraz zwiedzanie ciekawych miejsc po drodze.

Drogo nie było, więc daliśmy się namówić i całe 300 km nad Titicaca przed nam ;)
Jest nas całe 12 osób, tłoku zatem nie będzie.

Jagna z ciekawością obserwuje, jak żeńska część obsługi uwija się ja w ukropie przygotowując autobus, bagaże, kawę itp, itd
podczas gdy część męska ogląda TV ;)

Na początek przedmieścia Cusco:

https://lh3.googleusercontent.com/-KR5NSzLrxDI/Vo-t1eVCkDI/AAAAAAAAVGQ/S08iO6usCk0/s1024-Ic42/_IGP2697.JPG

Wbrew pozorom, to nie budowa, tylko typowe bloki, w pełni zamieszkałe, co widać dopiero wieczorami – w każdym pomieszczeniu świeci się żarówka zwisająca z sufitu ;)

Pierwszy postój to niepozorna mieścinka Andahuaylillas, jakieś 40 km za Cusco.
Tu znajduje się jeden ze starszych kościołów w Peru - Capilla Sixtina del Peru, zbudowany w 1570 przez jezuitów.
Z zewnątrz nie robi wrażenia:

https://lh3.googleusercontent.com/-_WS89gYCzl4/Vo-t2g5k_II/AAAAAAAAVGg/LznIX0Hwrvo/s1024-Ic42/_IGP2703.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-MzOzkZImWaI/Vo-t3yQvWuI/AAAAAAAAVGs/Y7NiPpwG4cM/s1024-Ic42/_IGP2706.JPG

Ale w środku już tak:

http://www.thehistoryblog.com/wp-content/uploads/2012/11/San-Pedro-Apostol-de-Andahuaylillas-2006.jpg

Na nas jednak nie mniejsze wrażenie robi śniadanie serwowane z przenośnej kuchni przez babcię Indiankę.
Lokalni biorą głównie sadzone jajko i ryż (co oni z tym ryżem w ojczyźnie ziemniaka, wstyd po prostu), my zostajemy przy kanapkach.
Babcia kroi na pół świeżutką bułkę, do środka pakuje awokado i gotowe.
Niebo w gębie!

Kolejny przystanek: inkaski most:

https://lh3.googleusercontent.com/-zC06Gh0QPOI/Vo-t6JUda9I/AAAAAAAAVHI/cAwTS9IMA1g/s1024-Ic42/_IGP2717.JPG

Tu chyba jest dużo turystów, bo nawet barierka jest i dziury zabezpieczone ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-yk3jLS_HW7k/Vo-t7u6TZOI/AAAAAAAAVHY/sCx-BLFLLJw/s1024-Ic42/_IGP2723.JPG

Ciekawskie dzieci jak wszędzie:

https://lh3.googleusercontent.com/-XG85bWWeimo/Vo-t9mHqjDI/AAAAAAAAVHw/Q0IT_S6iyiA/s720-Ic42/_IGP2726.JPG

Jedziemy dalej:

https://lh3.googleusercontent.com/-GrbXSx5J3zY/Vo-t8fG62_I/AAAAAAAAVHg/J3ilF40Cd7U/s1024-Ic42/_IGP2724.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-GMBPMgb3D9E/Vo-uGcqP5PI/AAAAAAAAVJQ/FCkDd7APUYM/s912-Ic42/DSC05651.JPG

Kolejny punkt to jedno z niewielu „ocalałych” inkaskich zabytków: Raqch'i
Było to miasto położone na najważniejszym inkaskim szlaku (z Meksyku do Chile) , otoczone murami obronymio długości 4 km, typowa handlowa osada.

Zachowały się fragmenty murów:

https://lh3.googleusercontent.com/-Vo15hIaXCLI/Vo-uK_4GdXI/AAAAAAAAVKE/7ylzyfWGNDk/s912-Ic42/DSC05662.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-16odFimscpU/Vo-uLWBLrmI/AAAAAAAAVKM/ecXiMhJEMoE/s912-Ic42/DSC05665.JPG

oraz ogromnej (92 x 25,5 m) świątyni - Templo de Wiracocha:

https://lh3.googleusercontent.com/-NA4HcO28l2k/Vo-uHmPvKlI/AAAAAAAAVJg/x4SJ42UizYo/s1024-Ic42/IMGP2743.JPG

w zasadzie została jedna ściana:

https://lh3.googleusercontent.com/--7mQzdxPXzw/Vo-uElaCXwI/AAAAAAAAVJA/u3YAjBFradg/s1024-Ic42/IMGP2737.JPG

to podobno fragment tej inkaskiej „Panamericany”:

https://lh3.googleusercontent.com/-Yp3URE7HkUU/Vo-uHHPfSqI/AAAAAAAAVJY/SlLGYmS2QyY/s1024-Ic42/IMGP2742.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-V0hXJl65ovQ/Vo-uDVl7OBI/AAAAAAAAVIw/2-l_TJFSljg/s1024-Ic42/IMGP2734.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-pdIbcd1xVus/Vo-uBPHfB3I/AAAAAAAAVIU/ksS26EPgfNg/s720-Ic42/IMGP2731.JPG

A to nasz angielskojęzyczny, bardzo zaangażowany przewodnik:

https://lh3.googleusercontent.com/-7RTEL1j1VSs/Vo-t_FBRSRI/AAAAAAAAVIA/S4KusNg8k04/s1024-Ic42/IMGP2728.JPG

Bardzo dobrze radził sobie z angielskim. Jak nie pamiętał jakiegoś słówka, po prostu mówił po hiszpańsku ;)

Całość postawiono z tufitu, czyli skały powstałej z popiołów wulkanicznych:

https://lh3.googleusercontent.com/-BKjw8xGN9eU/Vo-uCLvV-QI/AAAAAAAAVIg/uulm-AlsxTg/s1024-Ic42/IMGP2733.JPG


Resztki ogrodów (pyry oczywiście były też):

https://lh3.googleusercontent.com/-OfsFb941wPI/Vo-uMd3VCuI/AAAAAAAAVKY/RQCYsdBMx9A/s912-Ic42/DSC05667.JPG

Imponujące musiało być to miasto! Niestety, Hiszpanie prawie zrównali je z ziemią…

A miejscowi do dziś wykorzystują fragmenty.
Tu schodki prowadzące na uprawne tarasy, zapewne też co najmniej 500 letnie:

https://lh3.googleusercontent.com/-FZf7UkCH67I/Vo-uIvMP9mI/AAAAAAAAVJw/6n22xwHwoz4/s1024-Ic42/IMGP2746.JPG

Przed wejściem do ruin oczywiście raj dla turysty, czyli czapeczki, figurki, ozdóbki i co jeszcze dusza zapragnie w wersji inkaskiej.

Ale już o połowę tańsze niż w Cusco ;)

jagna
11.01.2016, 15:35
Po trudach zwiedzania starożytności inkaskich przyszedł czas na obiad.

Mamy okazje spróbować narodowego dania Peru (i nie jest to pyra ;) ) - ceviche.

http://kochamyperu.pl/wp-content/uploads/2012/12/DSCF6682.jpg

To kawałki surowej ryby (w zasadzie dowolnej, byle idealnie świeżej), zamarynowane sokiem z limonki.

Kwas zawarty w soku ścina białko w rybie i nie jest ona zatem surowa.

Krzychu próbuje odwodzić od konsumpcji surowej ryby (Jagna, będziesz rzygać dalej niż widzisz), ale co tam ;)

Ceviche okazało się być smaczne, delikatne i nietrujące ;)

Po obiedzie wspinamy się wyżej i wyżej, w głowie znów niemiłe kręcenie, a pełny żołądek nie jest ułatwieniem...

Jesteśmy znów powyżej 4000 m n.p.m. powietrze przejrzyste, błękit nieba niepowtarzalny.

Poniżej fotki strzelone w czasie jazdy, zza szyby:

https://lh3.googleusercontent.com/-_QKnxnEjpf4/Vo-uNLY3pPI/AAAAAAAAVKg/Q1_Z89xruH0/s912-Ic42/IMGP2751.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-XAcIc3rVM4M/Vo-uNsVc7mI/AAAAAAAAVKo/aP9uF2JkVpw/s912-Ic42/IMGP2753.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-NdF3LtIGqCo/Vo-uOSfqMtI/AAAAAAAAVKs/rhC9_pOo0rA/s912-Ic42/IMGP2755.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-YP33gWH7wuk/Vo-uO97rGfI/AAAAAAAAVK4/o501DbRHTL0/s912-Ic42/IMGP2756.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-DMVpKGY1jyU/Vo-uPf9TqSI/AAAAAAAAVLA/_2ott_ACykQ/s912-Ic42/IMGP2757.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-jHuNlDIWXXA/Vo-uP6WQMkI/AAAAAAAAVLI/CvtzXtyxSf4/s912-Ic42/IMGP2758.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-uVT6oEbM37o/Vo-uRKmK9XI/AAAAAAAAVLY/cQa86c97u24/s912-Ic42/IMGP2760.JPG

Zatrzymujemy się na granicy prowincji Cusco i Puno.
Widoki nadal obłędne, ale zrobiło się zdecydowanie chłodniej.

https://lh3.googleusercontent.com/-sWTB7RcR6ik/Vo-uSkuwUdI/AAAAAAAAVLk/7jgwjackIPM/s912-Ic42/IMGP2768.JPG

W dole jeden z tych extra-super-hiper drogich pociągów dla zagraniczniaków, jakieś 600 $ (serio) za kilkaset km.

https://lh3.googleusercontent.com/-LwksMsvSNww/Vo-uTetD7eI/AAAAAAAAVLw/MRHzEwqCEd8/s912-Ic42/IMGP2769.JPG

No cóż, wszędzie gdzie zatrzymują się turyści, musi być cepelia.
Ale przynajmniej kolorowa !

https://lh3.googleusercontent.com/-PcWg8p2ZtYU/Vo-uUFTvi4I/AAAAAAAAVL4/PM-1eUvhp-g/s912-Ic42/IMGP2772.JPG

Może zdjęcie z lamą?

https://lh3.googleusercontent.com/-8xxg9DHJMEY/Vo-uadC2bvI/AAAAAAAAVNY/Z0XsLcyo_k8/s912-Ic42/DSC05680.JPG

Futerko z totemem?

https://lh3.googleusercontent.com/-1c-lSir_YQk/Vo-uZkvNUnI/AAAAAAAAVNE/HfNfCcvo9Xg/s912-Ic42/DSC05678.JPG

Wiadomo, dlaczego kręci się w głowie:

https://lh3.googleusercontent.com/-cdbqZ_D_Emo/Vo-uVChO7qI/AAAAAAAAVMI/ZoezMblc4Xk/s912-Ic42/IMGP2775.JPG

Wjechaliśmy niniejszym na Altiplano - ogromny, ciągnący się przez całą Boliwię do Argentyny płaskowyż, w całości położony na ponad 3000 - 3500 m n.p.m.

W zasadzie można tu jedynie wypasać owce i lamy, klimat jest bardzo surowy.
Jesteśmy w środku lata, a widać resztki śniegu...

https://lh3.googleusercontent.com/-OHSUe3waeeE/Vo-uYzLnYvI/AAAAAAAAVNA/p3YJNlYX2Qk/s912-Ic42/DSC05677.JPG

Mieściny rzadkie i biedniutkie...

https://lh3.googleusercontent.com/-GzNkBTxd-SI/Vo-uX3JfZqI/AAAAAAAAVMw/ArzcHpGK-jU/s912-Ic42/IMGP2783.JPG

Tak do niedawna wyglądały wszystkie domy:

https://lh3.googleusercontent.com/-PYTHZX41-3Y/Vo-uWPee7nI/AAAAAAAAVMY/ds5O9NV0SWo/s912-Ic42/IMGP2779.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-zv-egkcQ6ts/Vo-uWy_UotI/AAAAAAAAVMg/v0SMytdsG2s/s912-Ic42/IMGP2780.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-4VUgKW04pCk/Vo-uck7epDI/AAAAAAAAVNw/nMvxKKuoCcQ/s912-Ic42/DSC05692.JPG

chyba tylko lamom tu dobrze:

https://lh3.googleusercontent.com/-Wj9zGiCrsA8/Vo-uVjFtN4I/AAAAAAAAVMQ/BknUvA6g79A/s912-Ic42/IMGP2777.JPG

Ktoś wspominał o drezynie, to proszę:

https://lh3.googleusercontent.com/-z_0U6h6u6Ag/Vo-udZ6Tl5I/AAAAAAAAVN4/EFxBwSTEC2Y/s912-Ic42/DSC05693.JPG

wysokość i pełny żołądek powodują, że wszyscy zapadają w drzemkę...

sebol
11.01.2016, 18:14
:Thumbs_Up:

szarik
11.01.2016, 23:33
POTWIERDZAM jakem szarik ciągle jeszcze kulawy , warto jest tu zaglądać :):Thumbs_Up:

adniem21
12.01.2016, 07:43
Wasze relacje są zaje.....ste.

jagna
15.01.2016, 20:15
Budzi nas zachęcający okrzyk pilota: Halo, Pukara!
Ale jakoś za bardzo zachęcić nie zdołał ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-LNKimtufl1k/Vo-ujevsoqI/AAAAAAAAVPA/UOp8V8hh7fs/s720-Ic42/DSC05698.JPG

Pukara to w języku Quechua „ruiny”. No i są ruiny…

https://lh3.googleusercontent.com/-gwdJGxYbLcY/Vo-ueWevmWI/AAAAAAAAVOE/hB3EAiiF5cw/s1024-Ic42/IMGP2787.JPG

A obok miasteczko, o nazwie, a jakże, Pukara.

Coś się zbiera nad nami, na razie bokiem…

https://lh3.googleusercontent.com/-ZXiawJcDFTY/Vo-ud8guAII/AAAAAAAAVOA/JpYSNoFvO3s/s1024-Ic42/IMGP2784.JPG

W Pukarze wycieczkę zaganiają do jakiegoś muzeum, ale my wolimy poszwędać się po mieścince.

https://lh3.googleusercontent.com/-3PxrCYfZg58/Vo-uguI8BgI/AAAAAAAAVOg/h0MLjSgUfI4/s1024-Ic42/IMGP2790.JPG

Zabytkowy kościół, ale co tam, proboszcz hoduje owce ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-gO7AtT5o-Po/Vo-umGSqZnI/AAAAAAAAVPg/D-oFitwsWYQ/s912-Ic42/DSC05702.JPG

Chlewik musi być ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-g2xnsWUSQPA/Vo-uh5Sz3fI/AAAAAAAAVOw/x_xhvQRFEAI/s1024-Ic42/IMGP2792.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-BqSmd5np_GI/Vo-umyOgBQI/AAAAAAAAVPw/V_eX8AmGgKg/s912-Ic42/DSC05704.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-Kv5y_eBd5a0/Vo-unm9efuI/AAAAAAAAVP4/qFq5k1amwbc/s720-Ic42/DSC05705.JPG

Ponieważ do Pukary zaglądają (rzadko) turyści, na głównym placu stoją dwie Indianki z pamiątkami.
Krzychu widzi piękną narzutę (albo obrus) i oczami wyobraźni widzi ją na swojej kanapie.
Zaczynamy trudne negocjacje, kończące się gdzieś w okolicach 40% początku.
Ja często mam wątpliwości.
Pani Indianka zapewne nie sprzeda nic poniżej kosztów, ale czy kiedy tak handlujemy do upadłego, nie pozbawiamy jej jedynej możliwości godziwego zarobku?
Szczególnie, że dla nas, z bogatego kawałka świata, tak naprawdę nawet ta początkowa, wydumana cena nie jest bardzo wysoka.
Niestety nigdy nie wiemy, czy tę narzutę czy czapkę wydziergała pani własnoręcznie (zawsze tak powie) czy też może jest tu po prostu sprzedawczynią, a cały zysk trafia do jakiegoś macho…

W końcu dogania nas deszcz:

https://lh3.googleusercontent.com/-_XsjHONxnv8/Vo-ufbZgrnI/AAAAAAAAVOQ/Vcur3MudWNM/s1024-Ic42/IMGP2788.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-HXUesHlLa4U/Vo-uj-Eu2vI/AAAAAAAAVPE/LJDGuO9ue5Y/s1024-Ic42/IMGP2794.JPG

Zalewa drogę i pastwiska:

https://lh3.googleusercontent.com/-4clj810u7uU/Vo-ulYvtH2I/AAAAAAAAVPY/yJbrzTORIvI/s1024-Ic42/IMGP2797.JPG

W strugach deszczu wjeżdżamy do miasta Juliaca (wym. Huliaka). Nazwa kojarzy nam się niezbyt elegancko, ale samo miasto…

Bezsprzecznie wygrywa w kategorii „najbrzydsze miasto” widziane przez mnie kiedykolwiek (nie byłam jeszcze w Azji ;) ).
Błoto, syf, niedokończone budynki, chaos…

Centrum miasta:

https://lh3.googleusercontent.com/-y5jjiR2iDUQ/Vo-uqgONzfI/AAAAAAAAVQo/xK5IVVL7zrA/s912-Ic42/DSC05714.JPG

Prawie centrum:

https://lh3.googleusercontent.com/-8tH_VJldv0k/Vo-upL-JQQI/AAAAAAAAVQQ/3E9WNXr242g/s1024-Ic42/IMGP2802.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-CqXWlpqLn4Y/Vo-uo1v8KwI/AAAAAAAAVQI/HTOEnXcSImg/s1024-Ic42/IMGP2801.JPG

Warsztat na krawężniku:

https://lh3.googleusercontent.com/-HOh5ykSIY5g/Vo-un3v_pfI/AAAAAAAAVQA/7DVtxF9ArTI/s1024-Ic42/IMGP2800.JPG

Głos zabiera Pan Przewodnik.
Otóż Huliaka to jedno ważniejszych miast w Peru. Bujnie rozwija się tu przemysł, nawet Coca-Cola ma swą fabrykę!

No może trochę kanalizacja deszczowa szwankuje, przyznaje Pan Przewodnik.

https://lh3.googleusercontent.com/-G-8TX1H4Vcg/Vo-upnrw3LI/AAAAAAAAVQY/7HBJHrdu8M4/s912-Ic42/DSC05708.JPG

Królują tu 3 osobowe taxi:

https://lh3.googleusercontent.com/-UiMtfU7w5_c/Vo-urNH1QZI/AAAAAAAAVQs/cbGhgPnCSKg/s912-Ic42/DSC05715.JPG

W końcu, nadal w deszczu docieramy nad Titicacę, do miasta Puno.
Mamy Matki Boskiej Gromnicznej (czy jakoś tak) i jeden wielki karnawał.

No to będzie tym razem cepelia na żywo ;)

Peruwiańczycy są katolikami, ale w tradycji religijnej mnóstwo jest indiańskich odniesień.

Jesteśmy w środku Fiesta de la Candelaria, do Puno przyjechali chyba Indianie z połowy Peru, każdy pensjonat i hostel zatkany po sufit.

W końcu znajdujemy cokolwiek (tylko trochę kapie z sufitu) i idziemy popatrzeć na korowód.

A korowód sunie całą noc dookoła centrum. Każda okoliczna wieś przesyła swój zespół: panie tańczą, panowie grają.

Panie:

https://lh3.googleusercontent.com/-Pvqw3OqaO0A/Vo-ur_ZzYNI/AAAAAAAAVQ4/50BzcCkD9Zo/s912-Ic42/DSC05722.JPG

Panowie:

https://lh3.googleusercontent.com/-EVuKRPispQs/Vo-utXz-CKI/AAAAAAAAVRI/l-w9YotRDBI/s912-Ic42/DSC05727.JPG

Niestety cały czas pada, więc niektórzy chronią drogie stroje:

https://lh3.googleusercontent.com/-FeHvzXXz3Mg/Vo-ut7jxNSI/AAAAAAAAVRQ/kX1wm8RlDVo/s912-Ic42/DSC05729.JPG

Często na początku danego zespołu idzie panienka ubrano mało indiańsko ;) czasem tak wyzywająco, że nazwaliśmy ją z wielkopolska lafiryndą ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-a78TGioJ8xg/Vo-uuYfQP5I/AAAAAAAAVRU/ya1CDP0TfRw/s912-Ic42/DSC05730.JPG

A za lafiryndą suną jej mama i babcia ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-125LcJTAOoY/Vo-uvcGdt1I/AAAAAAAAVRc/PcxwMw4acPY/s912-Ic42/DSC05733.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-AQERfCFaK58/Vo-uwFinrbI/AAAAAAAAVRk/0qJpjzt-MpI/s912-Ic42/DSC05735.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-lQBh9BtakSM/Vo-uxli6E1I/AAAAAAAAVR0/NwhEFEBdccg/s912-Ic42/DSC05739.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-z6b0MU53ZBM/Vo-u0VilVhI/AAAAAAAAVSM/FjG0vRFkXHw/s912-Ic42/DSC05745.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-LEWYm6CsHI4/Vo-uzYVdWJI/AAAAAAAAVSE/PkoD7IJOQQk/s912-Ic42/DSC05742.JPG

Wszystko to ładne i piękne, ale festiwal trwa już któryś dzień i miasto usłane jest śmieciami, resztkami jedzenia, trawienia itp. a wszędzie tłumy pijanych rozwrzeszczanych nastolatków.

Ogólnie (być może także przez pogodę) robi to na nas niezbyt przyjemne wrażenie.

Korygujemy więc plany, jutro Titicaca i zmywamy się stąd popołudniowym autobusem na południe ;)

:)

felkowski
16.01.2016, 09:33
Jagna Ty to masz egzotyczne wymagania....
A skąd ja Ci wezmę psa z kulawą nogą ?
Normalny gałgan nie wystarczy ? :haha2:
Zarąbiste. Dzięki.

fassi
16.01.2016, 11:02
Jaka tam lafirynda. Toz to gryfno Frela a chachory za nimi na dymfrach grajom...

raf
16.01.2016, 16:20
Podobno każda okoliczna wioska wystawiała swoją reprezentację z gryfnymi frelami i chachorami grającymi na dymfrach. Prezentowali oni swoje unikalne tańce, które dla nas wyglądały tak samo;)

_lBo89tLltY

jagna
22.01.2016, 22:25
Odcinek 8, czyli cepelia po peruwiańsku


Opuszczamy Fiesta de la Candelaria, omijając kałuże i śmieci wracamy do pensjonatu.
Na szczęście nie nakapało zbyt dużo wody z sufitu. Zresztą – i tak mamy lepiej niż ci z parteru, gdzie wybiła kanalizacja ;)

Ponieważ jest całkiem chłodno, a właściciel z góry zapowiedział „no aqua caliente”, nawet nie próbujemy brać prysznic.

Zresztą, ciężko cokolwiek zrobić w łazience, bo nie ma tam ani światła, ani okna ;)
Nie z nami jednak te numery, wykręcamy żarówkę na korytarzu, wkręcamy w łazeince i już widać , gdzie sedes, a gdzie bidet.

Bidet! po raz pierwszy takie urządzenie widzimy! Żeby jednak turysta nie poczuł się zbyt europejsko, to umywalkę, bidet i sedes zmieszczono na powierzchni jakiś 0,5 m2, a lustro wisi idealnie nad kibelkiem ;)

Zasypiamy znieczuleni peruwiańskim winem z kartonu wśród odgłosów bębnów i trąb…

Rano ruszamy prosto na terminal terrestre, czyli ichniejszy PKS.
Kupujemy bilet na najważniejszą atrakcję Puno, czyli pływające wyspy Uros.

Pogoda nie rozpieszcza:

https://lh3.googleusercontent.com/-1q4h-cR1Q7Q/VppeHIUmHCI/AAAAAAAAVVQ/mp1T0K_mBzM/s912-Ic42/DSC05751.JPG

Krzychu sprawdza, czy mamy szansę dopłynąć w całości:

https://lh3.googleusercontent.com/-z7HXrNi3V7M/VppeJkGTQTI/AAAAAAAAVVs/wz6ne5s9Vek/s912-Ic42/DSC05756.JPG

pewne rozwiązania techniczne są ciekawe:

https://lh3.googleusercontent.com/-dz_dSCwY3B0/VppeHpkIXZI/AAAAAAAAVVU/61SsqVMvj_U/s912-Ic42/DSC05754.JPG

płyniemy:

https://lh3.googleusercontent.com/-FKsPpy0M-PA/VppeWW5Jn5I/AAAAAAAAVXo/OvTVazd45a4/s912-Ic42/DSC05763.JPG

płyniemy w zasadzie kanałem w trzcinach:

https://lh3.googleusercontent.com/-ndeAd5S2Iuc/VppeXdASXTI/AAAAAAAAVXw/XHP0580IBAI/s912-Ic42/DSC05767.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-ruh2l7HKBu0/VppeZdphNII/AAAAAAAAVYE/YLQWmKmWHLQ/s912-Ic42/DSC05774.JPG

Ale na szczęście się przeciera:

https://lh3.googleusercontent.com/-okq8-yG8TQY/Vppejnypc-I/AAAAAAAAVZc/K6qKl1ZRN28/s1024-Ic42/IMGP2841.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-GCnTCF66FOQ/VppeSQRiEJI/AAAAAAAAVW8/89E9lj1Ao54/s1024-Ic42/IMGP2827.JPG

aż dopływamy do wysp Uros, których jest kilkadziesiąt:

https://lh3.googleusercontent.com/-U9CX4_X_dY4/VppeVtQVDxI/AAAAAAAAVXc/WPthYTOHNiA/s1024-Ic42/IMGP2834.JPG

każda z nich ma kilkaset metrów kw.

https://lh3.googleusercontent.com/-OfTQyoh-AYw/VppeVEVzjHI/AAAAAAAAVXY/2vlakgPIoAw/s1024-Ic42/IMGP2832.JPG

każda wyspa jest po prostu tratwą zbudowaną z trzciny:

https://lh3.googleusercontent.com/-yWxzxLhqSmA/VppeMf4LjNI/AAAAAAAAVWM/GfXZ9mIGdF4/s1024-Ic42/IMGP2819.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-Nsjm--EEvNY/VppeNRy9J3I/AAAAAAAAVWY/oxCzWetQqc4/s1024-Ic42/IMGP2821.JPG

lekkiej i pustej w środku:

https://lh3.googleusercontent.com/-TPjyvWjHS7o/VppeI9fkzJI/AAAAAAAAVVo/6G5-T4C0h-k/s1024-Ic42/IMGP2815.JPG

od dołu trzcina gnije, więc cały czas trzeba dokładać nową.
trochę to wszystko się kiwa, jak na łodzi ;) i Jagna ma niepewną minę

https://lh3.googleusercontent.com/--bAZ52I9b0A/VppehUifg5I/AAAAAAAAVZI/0fj3JWWbhoY/s912-Ic42/DSC05786.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-1yM8_puhm2M/VppeIpyddRI/AAAAAAAAVVg/hSNrPqc2mwA/s720-Ic42/IMGP2813.JPG

I nawet podziemne pomarańcze tam rosną !

https://lh3.googleusercontent.com/-ScNLgJCZkz0/VppeL3PV2BI/AAAAAAAAVWE/Rb6tkiUzO8g/s1024-Ic42/IMGP2817.JPG

Przewodnik wszystko nam objaśnia:

https://lh3.googleusercontent.com/-2cMPgD1wBwE/VppegGajgUI/AAAAAAAAVY8/tZMK-d8QYTk/s912-Ic42/DSC05784.JPG

ale patrząc dookoła, jakoś średnio wierzymy, że ktoś tam mieszka na stałe.
Wyspy powstały kilkaset lat temu, kiedy to Indianie uciekali przed Hiszpanami, którzy zmuszali ich do niewolniczej pracy w boliwijskich kopalnia srebra.

I nadal podobno każdą wyspę zamieszkuje po kilka rodzin, jest szkoła i nawet mały szpital.

I podobno są gdzieś wyspy, gdzie nie dopływają turyści. Usiłowałam je wypatrzyć na zdjęciach satelitarnych, ale widziałam tylko Uros:
https://www.google.pl/maps/@-15.8179733,-69.968687,2942m/data=!3m1!1e3?hl=pl

Wyspy Uros to jedna, wielka cepelia:

https://lh3.googleusercontent.com/-6_RRuW0meaA/VppeRsHXScI/AAAAAAAAVW4/8rRRbWG-EtY/s720-Ic42/IMGP2826.JPG

choć niewątpliwie bardzo kolorowa ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-n7urfM2QfRI/VppeQhRHl6I/AAAAAAAAVWs/8chJ83jsmuM/s720-Ic42/IMGP2825.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-1oT8YzYTsYY/VppeiNwmtiI/AAAAAAAAVZQ/jafz8w_88wM/s912-Ic42/DSC05790.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-jGWf-d2f47w/VppecOPp9NI/AAAAAAAAVYc/mt8gr6LBE3U/s1024-Ic42/IMGP2837.JPG

Łodzie dla turystów:

https://lh3.googleusercontent.com/-DzAjKbtMzjg/VppeaRfeAaI/AAAAAAAAVYM/W12rpJYqSwU/s1024-Ic42/IMGP2836.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-1OcTR8oLzEw/VppebShbVZI/AAAAAAAAVYU/G-XVPfEqaNs/s912-Ic42/DSC05778.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-MFCwOsym1E0/VppeeHSBjEI/AAAAAAAAVYs/sZi86f9IcW0/s1024-Ic42/IMGP2839.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-snumoJlf_8g/VppefAIkF_I/AAAAAAAAVY0/MElqefy7YcM/s1024-Ic42/IMGP2840.JPG

jest nawet wieża widokowa:

https://lh3.googleusercontent.com/-lhnCIFF_fPk/VppelbqEscI/AAAAAAAAVZw/dWruBPSbEwo/s912-Ic42/DSC05794.JPG

Ech, gdyby móc zobaczyć wyspy kilkadziesiąt lat temu, przed chmarą turystów… Tyle, że w zasadzie sami jesteśmy jej kawałkiem ;)

odpływając po godzinie mijamy lokalne boisko do nogi:

https://lh3.googleusercontent.com/-fxPLy0BFy74/VppeYNvooDI/AAAAAAAAVX4/TRA7a3dNbqo/s912-Ic42/DSC05769.JPG

oraz ruch lokalny:

https://lh3.googleusercontent.com/-3HfFFlAg-H4/VppeUJbyFEI/AAAAAAAAVXM/EdMXsySz84Y/s1024-Ic42/IMGP2831.JPG

na łodzi rozmawiamy trochę z innymi „białymi”, wszyscy są mocno rozczarowani „cepeliadą” wysp Uros. Większość z nich wybiera się na wschód do Boliwii.

W porcie postanawiam skorzystać z toalety. W drzwiach babcia klozetowa pyta groźnie: „siku czy to drugie?” i w zależności od odpowiedzi wydziela odpowiednio długi kawałek papieru i kieruje do odpowiedniej kabiny ;)

Inna ciekawa rzecz na Titicaca to parowce. Dwa takie statki sprowadzono w częściach z Anglii.
Opłynęły więc przylądek Horn i wylądowały w Arice (Chile), stamtąd transportowano je pociągiem do Tacna i dalej mułami przez Andy.
Cała podróż trwała 6 lat!
Do dziś pływa jeden z tych parowców. Historia tu: http://www.peruyavariexpedition.com/yavari-ship/

A my wstępujemy na obiad. Oczywiście na rybkę ;)

Niestety Titicaca to również przykład katastrofy ekologicznej. Człowiek, chcą poprawić „rybność” jeziora, wpuścił to niego pstrąga. I teraz w Titicaca jest tylko i wyłącznie pstrąg…

A do pstrąga trzy rodzaje pyr, fasola i kukurydza ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-DwHKc9a4qUo/VppenOZKY9I/AAAAAAAAVaA/eskg0c8wqhU/s1024-Ic42/IMGP2845.JPG

wracamy na terminal terrestre z zamiarem kupienia biletu do Arequipy. Ale to nie będzie takie proste ;)

Każda linia autobusowa (a jest ich co najmniej 15!) ma swoja własną kasę i inną cenę. Przed każdą kasa stoi „naganiacz”, który śpiewnie wydziera się: Liiiimaaaa, Liiiima, za pól godziny!!!, Huuuuliaaaka najtaniej!!! i tak dalej.

W końcu znajdujemy najbliższy autobus, cena ok., chcemy kupić bilet. Tymczasem w kasie żądają najpierw biletu OD NAS. O co chodzi??
Otóż niezależenie gdzie się jedzie, trzeba wykupić tzw. peronówkę, czyli bilet wstępu na peron…
Uff, udało się.
Wsiadamy.

https://lh3.googleusercontent.com/-R6qry49uBKM/VppentzvsRI/AAAAAAAAVaI/bqWBDSsXGYU/s912-Ic42/DSC05804.JPG

Niestety wybraliśmy widokowe miejsca na górze, tuż przy szybie…
Najpierw wracamy do Juliaki, gdzie „kanalizacja deszczowa trochę szwankuje”:

https://lh3.googleusercontent.com/-pevHY9HlJgg/VppeoIYLy-I/AAAAAAAAVaQ/IzC866B-5L8/s1024-Ic42/IMGP2848.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-SQWEM9sSETs/VppeooY33II/AAAAAAAAVaY/bDmBqfu7i2s/s912-Ic42/DSC05806.JPG

A później mamy przejazd przez góry.
Nie takie niskie góry:

https://lh3.googleusercontent.com/-lRGJXkJvu8Y/VppepgSts4I/AAAAAAAAVak/S_CCdW-UZI0/s912-Ic42/DSC05808.JPG

I jak to w górach: wąsko, ciasne zakręty, przepaście z boku.
Dodajcie do tego mgłę, ciemność, wyprzedzanie na trzeciego i wiarę w nieśmiertelność kierowcy autobusu, a będziecie już wiedzieli, dlaczego nie powinno się kupować miejsc tuż przed przednią szybą…

jagna
05.02.2016, 20:17
Odcinek 9, czyli lazy day in Arequipa

do Arequipy dojeżdżamy wieczorem, oglądając przy wjeździe niekończące się slumsy. No cóż, w końcu drugie największe miastu w Peru…

Przed wejściem na dworzec dość ciekawe plakaty: nie daj się oszukać taksówkarzowi, sprawdź, ile powinien kosztować kurs! I poniżej cennik;)

Nasz taksówkarz nie oszukuje, ale za to zaliczamy nocne tankowanie na stacji ;)

W środku nocy zadowalamy się pierwszym lepszym hostelem, jest standartowo, czyli, ciasno, ciemno i niezbyt czysto ;)
Ponieważ chcemy tu zostać ciut dłużej, rano szukamy jakiejś lepszej miejscówki.

Miasto całkiem zadbane, przynajmniej Plaza de Armas:

https://lh3.googleusercontent.com/-3OH0ko7j67s/VqUR7QTgV1I/AAAAAAAAVcA/hBH2gW9Hb-8/s1024-Ic42/IMGP2850.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-28iWWDNq_xo/VqUR8Cby04I/AAAAAAAAVcI/DnhD6hHAttE/s1024-Ic42/IMGP2851.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-UMSQ1-tdR7E/VqUR9Xy5ypI/AAAAAAAAVcY/SdmGw0JRikI/s1024-Ic42/IMGP2854.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-x_TGXc3f9R0/VqUSHu1h1rI/AAAAAAAAVec/JoZ9vEarQaE/s912-Ic42/DSC05813.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-_3Mf86KuVIw/VqUR54O-YlI/AAAAAAAAVbs/I-Va5ejLP5E/s912-Ic42/DSC05809.JPG

technologia rejli w służbie ludzkości:

https://lh3.googleusercontent.com/-41J_DiIbFmU/VqUSIDb6rRI/AAAAAAAAVek/lbRQTJHS-g0/s720-Ic42/DSC05815.JPG

Po raz pierwszy korzystamy z poleconego w „Lonely Planet” hotelu i to jest strzał w dziesiątkę.

W tak luksusowym miejscu jeszcze nas nie było. W dodatku za te same pieniądze, co gdzie indziej.

http://q-ak.bstatic.com/images/hotel/840x460/224/22422596.jpg

Jest czysto, słonecznie, normalna pościel i normalna łazienka. I do tego wspólna kuchnia, fajne miejsca do siedzenia. Zostawiamy bagaże i ruszamy w miasto.

W Arequipie jest jeden ważny zabytek: klasztor Santa Catalina, czynny od 1579 roku do dziś. Kiedyś przyjmowano do niego wyłącznie hiszpańskie damy z dobrych dworów i podobna każda z nich wprowadzała się z własną służbą.

wejście do części udostępnionej zwiedzającym:

https://lh3.googleusercontent.com/-frBS7V11CoM/VqUR_1kzL-I/AAAAAAAAVdA/rbfQcdEW3cY/s720-Ic42/IMGP2864.JPG

Niestety wejście kosztuje sporo, ale chyba jest tego warte:

https://lh3.googleusercontent.com/-9N3LDJnTsUU/VqUSAUvOvkI/AAAAAAAAVdI/jiEhjVJvqEw/s1024-Ic42/IMGP2865.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-JwLfy15sAiU/VqUSA-7zTMI/AAAAAAAAVdQ/l9v8V8Q-tNw/s1024-Ic42/IMGP2866.JPG

Każda zakonnica miała swoje mieszkanko (nie była to bynajmniej cela)

https://lh3.googleusercontent.com/-8G_x1szTyps/VqUSB-lx6xI/AAAAAAAAVdg/3lcStQitE3M/s1024-Ic42/IMGP2869.JPG

tu służba gotowała:

https://lh3.googleusercontent.com/-Ck9mikQVuM0/VqUSPZ5E0TI/AAAAAAAAVgQ/KGmTK6IWh8U/s912-Ic42/DSC05828.JPG

a tu prała:

https://lh3.googleusercontent.com/-iBSwV3xpHvk/VqUSRTSb1-I/AAAAAAAAVgs/hHVHexj60zk/s720-Ic42/DSC05832.JPG

uliczki pomiędzy domami mniszek:

https://lh3.googleusercontent.com/-v36NuqMhL_A/VqUSQugVg-I/AAAAAAAAVgg/2-qG1YevGoI/s720-Ic42/DSC05831.JPG

Podobno mniszki tak dobrze się w klasztorze bawiły, a imprezy miały taką reklamę, że w końcu papież przysłał tu nową matkę przełożona do zrobienia porządków ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-hdNBjrJVq1g/VqUSM2kGDeI/AAAAAAAAVfw/u3VodUltaC8/s720-Ic42/DSC05824.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-MAV0L9Oprv8/VqUSGn0221I/AAAAAAAAVeQ/EE2si4z9P50/s1024-Ic42/IMGP2879.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-3uEYKo-RN48/VqUSFLazO6I/AAAAAAAAVeE/T2JAx_l-8pY/s1024-Ic42/IMGP2876.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-eyEM7kWcbuM/VqUSDN6seeI/AAAAAAAAVdw/l8qSCMbD52c/s1024-Ic42/IMGP2871.JPG

obecnie część klasztoru przeznaczona jest na galerię:

https://lh3.googleusercontent.com/-OQfLeCqbseE/VqUSMdPm0wI/AAAAAAAAVfo/h2_F7wt0dxk/s1024-Ic42/IMGP2890.JPG

Kolejny punkt dnia to wykup wycieczki do kanionu Colca, nie dojeżdża tam transport publiczny, więc znów jesteśmy skazani na pobyt zorganizowany…
Krzychu umiejętnie zbija cenę, wszystko w folderze wygląda rewelacyjnie.

Zgodnie stwierdzamy, że nie potrzebujemy hotelu, wystarczy nam pensjonat, ma być i łazienka, i ciepła woda, i nawet wi-fi…
Kupujemy ;)

Wieczorem jeszcze jeden spacer „na miasto”:

https://lh3.googleusercontent.com/-MAoxOhjWmwA/VqUSTxI5wcI/AAAAAAAAVhI/HhbTbWUo_Ig/s1024-Ic42/IMGP2893.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-qEpJMASnXeQ/VqUSVVcr9VI/AAAAAAAAVhY/y46wv47ZvZU/s1024-Ic42/IMGP2895.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-ron4K5dITz4/VqUSWBtsX8I/AAAAAAAAVhg/kFK83283L9U/s1024-Ic42/IMGP2897.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-6gudbEix3SQ/VqUSZD1T1sI/AAAAAAAAViQ/uX74pOUFHMw/s1024-Ic42/IMGP2906.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-YN25dPloY5A/VqUSZzHK74I/AAAAAAAAVik/dEDtYhTUcIg/s912-Ic42/DSC05860.JPG

Wieczorem zasiadamy w kuchni, obżeramy się niesamowicie słodkimi mango i wspominały hostele z Chile.
Gdzie co wieczór były międzynarodowe pogaduchy, imprezy, nawet tańce...

W peruwiańskich hostelach każdy siedzi w swojej własnej małej grupce, albo patrzy w swój własny ekranik...

Rano bagaże w depozyt i ruszamy do najgłębszego kanionu na świecie…

Miras Sc
06.02.2016, 06:35
Kanion Colca - bo to o niego chyba chodzi. Wiąże się znim polski akcent.
To Polacy dokonali pierwszego przepłynięcia kanionu kajakiem. Miało to miejsce w 1981 roku. Wydażenie to wpisane zostało w 1984 roku do Księgi Rekordów Guinnessa.

Czekamy cierpliwie na cd ..... :lukacz:

jagna
08.02.2016, 11:00
Dzień 9, czyli zdobywamy najwyższe szczyty (nieważne, że autobusem ;) )

Rano budzi nas Raf:

- Widzieliście wulkan za oknem?

Jaki wulkan?!

No cóż, wczoraj go jeszcze nie było ;) a raczej totalnie nie był widoczny.
A dziś, proszę, taki widok z okna hostelu:

https://lh3.googleusercontent.com/-CiwM-8xyGIc/VrYLgwdMS3I/AAAAAAAAVoI/3kEc6cHd2ic/s912-Ic42/DSC05864.JPG

Nad Arequipą góruje (ale jak widać, tylko w niektóre dni) wulkan Misti - 5822.
Czynny, a jakże ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-kq7I1ZFizR4/VrYLhe1aFEI/AAAAAAAAVoI/WTtoAwWQk9I/s912-Ic42/DSC05865.JPG

Na szczęście w czasie naszego pobytu smacznie spał.
Na szczyt Misti można się wdrapać, ale zajmuje to 2 dni.

My znajdujemy nasz wycieczkowy autobus, przedzieramy się przez kilometry slumsów i już jest ładnie ;)

Jest z tych piekielnie drogich peruwiańskich pociągów:

https://lh3.googleusercontent.com/-y4bZrph_6ao/VrYLh6pgraI/AAAAAAAAVoI/V_MdI9VVtqg/s912-Ic42/IMGP2918.JPG

i jeszcze droższych objazdowych wycieczek moto , głównie dla Niemców ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-UR8Xpk1wlhI/VrYLiUSwrPI/AAAAAAAAVoI/VOH9zKCQQBk/s912-Ic42/IMGP2919.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-X_s4XPYhCtY/VrYLoKdg4kI/AAAAAAAAVn8/uTZhM-mygFg/s912-Ic42/DSC05879.JPG

Nynek
08.02.2016, 12:40
Elegancko :) Jeszcze .. jeszcze

jagna
08.02.2016, 18:21
Wdrapujemy się na płaskowyż, ale nie za wysoko, bo przecież wysoko już jesteśmy ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-uBwHvDQp848/VrYLjsRqpsI/AAAAAAAAVoI/DVwl-KPG7Jc/s1024-Ic42/IMGP2922.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-AqS9KG_IDto/VrYLkJ3ynCI/AAAAAAAAVoI/PDGsjXUyk4A/s1024-Ic42/IMGP2925.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-MgYcgv_kw5M/VrYLlgNcRQI/AAAAAAAAVoI/INprK9zYCbA/s1024-Ic42/IMGP2931.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-Qk6voZo_OCY/VrYLntqO3cI/AAAAAAAAVoI/YcP5XDISujM/s1024-Ic42/IMGP2935.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-Xxtqpe_m6-o/VrYLo_GaUcI/AAAAAAAAVn8/fk8CjUHh0jo/s912-Ic42/DSC05883.JPG

Jesteśmy na wycieczce, więc atrakcje po drodze dla turystów musza być.
Np. hodowla lam ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-CdK9chYBrf8/VrYLq8ZMTcI/AAAAAAAAVoI/8refGzlgW_Y/s1024-Ic42/IMGP2942.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-bCxB-0tG5dU/VrYLsCcfZ5I/AAAAAAAAVoI/D-NwdOlLw9s/s1024-Ic42/IMGP2946.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-RFqtLSdEeXg/VrYLsge5IYI/AAAAAAAAVoI/bqCrRfoJCT0/s1024-Ic42/IMGP2949.JPG

a dookoła lata sobie dzikie:

https://lh3.googleusercontent.com/-z0nyTj4XkxQ/VrYLpc8HdII/AAAAAAAAVn8/NCx4jTMNHDA/s912-Ic42/DSC05888.JPG

i mniej dzikie:

https://lh3.googleusercontent.com/-xpTpS4cx-YI/VrYLuIuS8SI/AAAAAAAAVoE/DH-DOsLgLwE/s1024-Ic42/IMGP2954.JPG

Czuć, że jesteśmy wysoko:

https://lh3.googleusercontent.com/-rf0gDB97PKc/VrYLtsihMtI/AAAAAAAAVoE/S0dFq23KLts/s1024-Ic42/IMGP2952.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-HOkq7w8r4EM/VrYLtFGB0zI/AAAAAAAAVoE/ZOPf4P3arMQ/s1024-Ic42/IMGP2951.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-tI3GImhaQ7g/VrYLvKCEiUI/AAAAAAAAVoE/KjI0XyPnX4A/s1024-Ic42/IMGP2959.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-jQR4kuykuv0/VrYLwvGRNBI/AAAAAAAAVoE/NceJOEpegJ4/s1024-Ic42/IMGP2968.JPG

pierwszy śnieg tej zimy!

https://lh3.googleusercontent.com/-nUTRdHxj6MU/VrYLxCGegOI/AAAAAAAAVoE/IT8r8kW6wMI/s1024-Ic42/IMGP2971.JPG

Ciągle w górę:

https://lh3.googleusercontent.com/-CkpGuY3BJ2I/VrYL5uQx0UI/AAAAAAAAVn8/WDTtNBJykEo/s912-Ic42/DSC05925.JPG

Zatrzymujemy się na przełęczy:

https://lh3.googleusercontent.com/--3ItS5JB6aY/VrYLyyUKvxI/AAAAAAAAVoE/17XlCOWqz0M/s1024-Ic42/IMGP2977.JPG

Nawet tu są handlarze, choć pada, wieje i jest przenikliwie zimno:

https://lh3.googleusercontent.com/-FkOqZBM6COo/VrYL6ztoXmI/AAAAAAAAVn8/83GwKiO6e0A/s912-Ic42/DSC05927.JPG

Ledwo wysiadłam z autobusu, tak się kręci w głowie:

https://lh3.googleusercontent.com/-H90aCfCWltk/VrYL7tS_y-I/AAAAAAAAVn8/gIJru-tMAUk/s912-Ic42/DSC05928.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-6SvOLqZYDEU/VrYLxvh8nsI/AAAAAAAAVoE/tkrZHa9xKc8/s720-Ic42/IMGP2973.JPG

już tylko taka roślinność występuje:

https://lh3.googleusercontent.com/-0vJCQdbYeoc/VrYL8uEFYZI/AAAAAAAAVn8/Dw9GQj9SUYE/s912-Ic42/DSC05930.JPG

Chwilowo te 4910 m n.p.m. to nasz rekord życiowy ;)

i zjeżdżamy w dół:

https://lh3.googleusercontent.com/-bXARv_avF0M/VrYL0cSdwqI/AAAAAAAAVoE/SWYdquRRIzk/s1024-Ic42/IMGP2980.JPG

miasteczko w dole to nasz cel na dziś:

https://lh3.googleusercontent.com/-jtyfkvXJSIQ/VrYL1T6_KgI/AAAAAAAAVoE/iG_vZh7LGnw/s1024-Ic42/IMGP2988.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-JFX-Y3xdstU/VrYL10NJq1I/AAAAAAAAVoE/vA5Gx-CS4jM/s1024-Ic42/IMGP2991.JPG

Nim jednak dostąpimy zaszczytu wjazdu, musimy zapłacić za wjazd na teren parku narodowego (czy coś podobnego). Prawie 100 zł/głowa… Co prawda na 2 tygodnie, ale my jutro wracamy….

https://lh3.googleusercontent.com/-0yqLdUkcWFw/VrYL4MZFPiI/AAAAAAAAVoE/hjVNfj8a0iY/s1024-Ic42/IMGP3000.JPG

W miasteczku Chivay dostajemy obiad (było nawet ceviche) i zostajemy rozlokowani po hotelach i pensjonatach.

Oto nasz pensjonat:

https://lh3.googleusercontent.com/-E5A5BXrWA-c/VrYL9D-WmkI/AAAAAAAAVn8/_HUhONeoUSU/s912-Ic42/DSC05944.JPG

(na szczęście to ten po prawej )

i znowu sprawdza się maksyma „papier wszystko zniesie”. W szczególności piękny opis apartamentu ;)

Nasz ogromny, 3-osobowy apartament:

https://lh3.googleusercontent.com/-68bnEZc5r_4/VrYMBNQDBVI/AAAAAAAAVn8/ROEZsC4m7Ok/s912-Ic42/DSC05961.JPG

I ogromna kabina prysznicowa ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-uB-obSsa16c/VrYMAu9hOaI/AAAAAAAAVn8/sNUvfSnv29g/s912-Ic42/DSC05960.JPG

Na szczęście mamy inną opcję kąpieli – Aquas termales, czyli gorące (baaardzo gorące!) źródła:

https://lh3.googleusercontent.com/-rZBtUcB8cUQ/VrYL9rAE5yI/AAAAAAAAVn8/QVI4AHqK2Pk/s720-Ic42/DSC05947.JPG

Mina Krzycha wyraża wszystko:

https://lh3.googleusercontent.com/-ESZ1MG5wvvU/VrYL-WJTzII/AAAAAAAAVn8/FIsIWc7oFSQ/s912-Ic42/DSC05953.JPG

Lubię pływalnie z taką woda i takimi widokami !

https://lh3.googleusercontent.com/-IEahrA_2hso/VrYL_Qk8UVI/AAAAAAAAVn8/VpF88M3Tj-E/s912-Ic42/DSC05955.JPG

wieczorem mamy „wieczorek z miejscową kulturą”, zaglądamy, uśmiechamy się i idziemy indywidualnie na piwo.

Kolejny dzień to bardzo wczesna pobudka i w końcu kanion!

cdn.

gdziala
09.02.2016, 00:28
Pieknie tam :Thumbs_Up:

jagna
12.02.2016, 19:30
Raf przypomniał mi jeszcze, że wzmiankowanej przełęczy stoją sobie (podobno) dwa najwyżej na świecie położone kible.
Oto one:

https://lh3.googleusercontent.com/-hnHIh7FSGio/Vr4jFJAdxYI/AAAAAAAAVqQ/BjV3j0mFlQA/s912-Ic42/DSC05933.JPG

Nie mieliśmy potrzeby skorzystania, relacji szczegółowej więc nie będzie ;)

jagna
09.03.2016, 20:39
Czas kończyć opowieść, bo już następna czeka niecierpliwie.
Jakoś to Peru idzie mi jak krew z nosa…
No nic, sprężam się zatem:

Dzień 10, czyli El Condor pasa, cokolwiek to znaczy

Pobudka skoro świt. pakowanie, śniadanie.
Śniadanie??

Nie wiem, kto z większym zdziwieniem patrzy na stół. Hiszpanie, czy my.
Stół jest nakryty na 4 osoby (mamy więc przewagę na d Hiszpanią, bo nas jest troje).
Nakrycie to zawiera: 4 małe bułeczki, jedną porcję masła podzieloną na 4 kosteczki o wymiarach 1 cm3 oraz spodeczek z łyżeczką dżemu.
Krzychu grzecznie pyta gospodynię, czy aby na pewno to wszystko jest dla nas ;)

Na szczęście przed nami Kanion Colca ;)

Zatrzymujemy się na chwilę w mijanym miasteczku, gdzie podobno codziennie rano miejscowe dzieci tańczą dookoła fontanny. Ciekawe, czy jak nie ma turystów, to też tańczą ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-NeDNZHorGQ8/VuBwqN-lE_I/AAAAAAAAWEA/4RfHhekpnLQ/s1024-Ic42/IMGP3006.JPG

Kończy się asfalt, autobus zapina 4x4, jedziemy dalej

https://lh3.googleusercontent.com/-TZ6B_wJNuzg/VuBwqxBYwRI/AAAAAAAAWEA/LsRm3Qe_bhc/s1024-Ic42/IMGP3015.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-w_sdDdwMUD8/VuBwrViJnqI/AAAAAAAAWEA/1EhE6lWLqg0/s1024-Ic42/IMGP3024.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-mp0NO3NlFfg/VuBwsF3tlAI/AAAAAAAAWEA/H3KWoRcrbmM/s1024-Ic42/IMGP3026.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-e2GFO5Wn6wU/VuBw1IGu3cI/AAAAAAAAWEA/hTQH3pII-nM/s912-Ic42/DSC05989.JPG

Podobno to pre-inkaskie tarasy uprawne:

https://lh3.googleusercontent.com/-aVW1LMHjYEE/VuBwtWbXSgI/AAAAAAAAWEA/xzMyvhej68s/s640-Ic42/IMGP3033.JPG

I docieramy na najbardziej znany punkt widokowy: Mirador Cruz del Condor.
Wszyscy turyści chcą tu być rano, kiedy kondory korzystają z porannego prądu wstępującego i wylatują do góry z dna kanionu.

Ale na razie kondorów brak.

Ale kanion jest ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-K59RuqDDysQ/VuBwuiUcQiI/AAAAAAAAWEA/Iou7naHZCM4/s1024-Ic42/IMGP3038.JPG

Oczywiście żadne zdjęcia nie oddadzą ogromu głębokości.
Ściany kanionu wznoszą się z lewej strony na ponad 3200 m nad poziom rzeki, zaś z prawej - na 4200 m.
Jest dwa razy głębszy od słynnego Wielkiego Kanionu Colorado, ale wcale nie najgłębszy. Tyle, że ten najgłębszy (też w Peru) jest bardzo trudno dostępny.

https://lh3.googleusercontent.com/-Ytf9iu1NUdI/VuBw_9-bphI/AAAAAAAAWGA/jIW89v3ObkU/s640-Ic42/IMGP3077.JPG

rzeczka płynie sobie gdzieś tam, hen, 3 km niżej…

https://lh3.googleusercontent.com/-Yp_ms8BjXtg/VuBwvd0d5_I/AAAAAAAAWEA/0lrO9h0TM0U/s1024-Ic42/IMGP3042.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-LmmU7QASbAc/VuBw3MHzQhI/AAAAAAAAWEw/pEfalHjbkXg/s912-Ic42/DSC05997.JPG

Turystów na szczęście nie za dużo, kanion jeszcze widać ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-5YylLy_7M_Q/VuBw334tqRI/AAAAAAAAWEw/LFomX-A5cE8/s912-Ic42/DSC06001.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-cP_aYhIPb74/VuBw413K7qI/AAAAAAAAWEw/PWaILs1-zwc/s912-Ic42/DSC06004.JPG

Kondorów nadal brak. Śmiejemy się, że zaraz przyleci jakiś osobnik i zacznie krakać „un sol, un sol” , czyli „jeden sol”, i dopiero po zapłaceniu przyleci reszta ;) doskonale wpisywałoby się to w peruwiańskie łupienie turystów ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-w03Bo8NPfI4/VuBw5QlHeUI/AAAAAAAAWEw/qeAwuYdiZcI/s912-Ic42/DSC06006.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-OWDZzJ1OYKU/VuBw6OOJAvI/AAAAAAAAWEw/YsQU7hnH1fk/s912-Ic42/DSC06008.JPG

w końcu słyszymy: „El Condor, El Condor!”

no i jest:

https://lh3.googleusercontent.com/-BUkeZCzyPlg/VuBwyGDuAlI/AAAAAAAAWEA/01nmU4wHZgQ/s1024-Ic42/IMGP3056.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-Awc9ynwN4Q8/VuBxGCpE7HI/AAAAAAAAWEw/D26pU7rfL0M/s912-Ic42/DSC06040.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-YaZTHp3i-_Y/VuBw8_HThCI/AAAAAAAAWEw/bAa7KgYVxjc/s912-Ic42/DSC06019.JPG

Upojeni widokami ruszamy na krótki spacer wzdłuż krawędzi kanionu (oczywiście barierek brak) i odsłaniają się przed nami jeszcze piękniejsze widoki.

https://lh3.googleusercontent.com/-1R_F_2o7xzM/VuBxK9xZShI/AAAAAAAAWE0/GhyBIgRhfmc/s912-Ic42/DSC06050.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-OuGEjDMowk8/VuBw-TmKL8I/AAAAAAAAWGA/12pkBh-nulE/s1024-Ic42/IMGP3075.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-mzcGW7czT5U/VuBxCL2K5wI/AAAAAAAAWGA/d3RbkEke19M/s1024-Ic42/IMGP3082.JPG


https://lh3.googleusercontent.com/-xj7gKa1IuBM/VuBxCwNqJtI/AAAAAAAAWGA/jkXMh_PgRbw/s1024-Ic42/IMGP3083.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/--ecwxCKSoAY/VuBxEPScmnI/AAAAAAAAWGA/1t7poknLoJg/s1024-Ic42/IMGP3085.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-RoZVqJNGBYM/VuBxG_uEIXI/AAAAAAAAWEw/wesJwgPvV5U/s1024-Ic42/IMGP3092.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-1G3YFF-cb2o/VuBxJhKGb2I/AAAAAAAAWE0/awkeDWA68qQ/s912-Ic42/DSC06048.JPG

Przewodnik raczy nas opowieścią o odkryciu kanionu – aż zdumiewa, że było to tak niedawno.
A jego odkrywcami byli Polacy z krakowskiego klubu kajakowego AGH "Bystrze" podczas wyprawy kajakowej w 1981. Zresztą , zastał ich w Peru stan wojenny...
Uczestnicy wyprawy nadali w Kanionie Colca kilka nazw, zatwierdzonych następnie przez Instytut Geograficzny w Peru, np. Wodospady Jana Pawła II, Kanion Polaków czy Kanion Czekoladowy.
Uczestnicy wyprawy to prawie narodowi bohaterowie Peru, spotkał się z nimi prezydent Peru Fernando Belaúnde Terry. Nasz przewodnik stwierdził wprost: „Dzięki tym Polakom zarabiamy teraz dużo pieniędzy”.

Nasze pytanie o zniżki dla Polaków pozostało bez odpowiedzi :)

Powrót do Arequipy też był ładny:

https://lh3.googleusercontent.com/-GDAHJtGxXX4/VuBxN4d1EnI/AAAAAAAAWGA/xC5dC9AbBOs/s1024-Ic42/IMGP3118.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-SfTcTZgo4HA/VuBxLvwRHsI/AAAAAAAAWGA/EPo6NYEMBrs/s1024-Ic42/IMGP3109.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-wYs_69q5hYI/VuBxTFhcrwI/AAAAAAAAWE0/zB0SBcsP-jY/s1024-Ic42/IMGP3136.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-Fl-d2YUn0Xk/VuBxTvl53UI/AAAAAAAAWE0/UjAPDrM0IrY/s1024-Ic42/IMGP3138.JPG

Bardzo ładny, ekologiczny parkan kolczasty:

https://lh3.googleusercontent.com/-x-Xmp5d7Im0/VuBxSDMhCXI/AAAAAAAAWE0/OoAGSfTVPWM/s912-Ic42/DSC06074.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-E_7Oc4Nzgww/VuBxUZzd6TI/AAAAAAAAWDw/sYQmiCKmncY/s1024-Ic42/IMGP3140.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-4u2I-q_mMps/VuBxVI0EphI/AAAAAAAAWD0/YqnQTsQgJDI/s1024-Ic42/IMGP3150.JPG

Prosta jak drut droga przez Altiplano:

https://lh3.googleusercontent.com/-2rrdkpGuVgo/VuBxVmBfBhI/AAAAAAAAWD4/GL8ugKedwY0/s1024-Ic42/IMGP3157.JPG

padało trochę:

https://lh3.googleusercontent.com/-nDH-sIczV2k/VuBxWAokLuI/AAAAAAAAWD8/E_lYmHh2eIs/s1024-Ic42/IMGP3161.JPG

i na koniec wieczorny widok z okna hotelu. Widać nawet zarys wulkanu!

https://lh3.googleusercontent.com/-IHsA5ethgdI/VuBxWtPvnFI/AAAAAAAAWE0/5wh9B9ACmJA/s912-Ic42/DSC06080.JPG

cd (chyba) n...

Rojek
09.03.2016, 20:56
Jak to chyba? Tu się czeka na każdy odcinek! :)

zaczekaj
09.03.2016, 21:10
No!

wytapatalkowano

jagna
10.03.2016, 21:10
Odcinek 11, czyli czas kończyć relację ;)

Następnego dnia postanawiamy ciut odpocząć od atrakcji, poszwędac się po mieście (czyli Arequipie), a wieczorem wsiąść do autobusu zmierzającego na północ.
Bo jakby nie patrzeć, czas na urlop powoli się kończy…

Łazimy po mercado, czyli rynku:

https://lh3.googleusercontent.com/-7mRz1VHYKp0/VuBxfaIDfvI/AAAAAAAAWE0/u21MtUgJr9c/s1024-Ic42/IMGP3172.JPG

nadal nieznane jest nam kilka rodzajów owoców:

https://lh3.googleusercontent.com/-Z5OpxI0jc30/VuBxgF9CXFI/AAAAAAAAWE0/OmW5szSLulc/s1024-Ic42/IMGP3173.JPG

i chyba nie spróbowaliśmy jeszcze wszystkich odmian pyr:

https://lh3.googleusercontent.com/-pevbOxv0-yE/VuBxgh5knHI/AAAAAAAAWE0/RRX2nRv43fA/s1024-Ic42/IMGP3175.JPG

to też moglibyśmy jeść w dowolnych ilościach:

https://lh3.googleusercontent.com/-OMq_GMyS7ug/VuBxhQXTDrI/AAAAAAAAWE0/eIMmTQmoKBY/s912-Ic42/DSC06086.JPG

w knajpie próbujemy w końcu chichy (wym. czicza), czyli przefermentowanego (czyli alkoholowego ;) wywaru z kukurydzy. Tu akurat chicha morada:

https://drzyjcielamy.files.wordpress.com/2013/03/chicha_morada.jpg

całkiem to smaczne i orzeźwiające.

Łazimy po Arequipie:

https://lh3.googleusercontent.com/-bCweS3Vp8Rg/VuBxiGtTvYI/AAAAAAAAWE0/cGqEqGfWMyE/s1024-Ic42/IMGP3179.JPG

podziwiamy taksówki:

https://lh3.googleusercontent.com/-TRjH5-G3XNU/VuBxjYCLPII/AAAAAAAAWE0/DWNbHBkWMuE/s912-Ic42/DSC06093.JPG

oraz lokalny korowód (mamy luty = karnawał)

https://lh3.googleusercontent.com/-zvdwT_dmxDo/VuBxj4Usm6I/AAAAAAAAWE0/8AeJB4oD-8k/s912-Ic42/DSC06098.JPG

Chłopaki znajdują w sklepie żelaznym idealną pamiątkę z Peru – maczetę. Ciekawe, co na to służby lotniskowe ;)

Kupujemy w biurze podróży bilety do miasta Ica, jedyne 700 km.
Autobus nocny, sypialny, piętrowy, polecany przez wszystkich globtrotterów.

Górny pokład droższy, ale panie sprzedające zaklinają się, że niczym się nie różni. Siedzenia rozkładają się jak łóżka, kolacja i śniadanie w cenie.

Trzeba próbować ;)

Oczywiście na miejscu okazuje się, że owszem, siedzenia rozkładają się w pełni, ale tylko na górnym, droższym pokładzie… po raz n-ty zostaliśmy zatem zrobieni w Peru w przysłowiowe bambuko…

Jednak na komfort nie można narzekać ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-86lmsvL6n4E/VuBxlcV5U6I/AAAAAAAAWE0/H3N7WG4k9hc/s1024-Ic42/IMGP3186.JPG

Krótka Jagna mieści się w całości, długi Raf wystaje ;)

Siódma rano wysiadamy w Ice, i łapiemy taxi do dzielnicy Huacachinero.

Takiej ładnej:

https://lh3.googleusercontent.com/-w8W7y9mmskM/VuBypbjSsvI/AAAAAAAAWHg/BbmgBKuCVfA/s912-Ic42/DSC06119.JPG

Na koniec peruwiańskich wojaży postanawiamy zaszaleć i po burżujsku rezerwujemy hotel. Prawdziwy hotel, nie hostel ;)

Taksówkarz oczywiście usiłuje polecić nam inny hotel , gdzie podobno jest „najlepsze disco w mieście”.
Na naszą odpowiedź, że niezbyt przepadamy za disco, natychmiast stwierdza:

„Nie szkodzi, i tak nie działa”.

Niesamowita elastyczność względem klienta ;)

Nasz hotel niczego sobie:

https://lh3.googleusercontent.com/-n1IDdS-6-H8/VuBy_-XOaXI/AAAAAAAAWHs/AQrnx3KQAmQ/s1024-Ic42/IMGP3242.JPG

Nie wiemy jak, ale Krzychu nawet tu zdołał jakoś wytargować rabat cenowy ;)
ponieważ jest wcześnie nie ma jeszcze wolnych pokoi i czekamy sobie przy basenie.
Tuż za płotem „malutka” wydma:

https://lh3.googleusercontent.com/-ctWrzXUd2yM/VuByoxSuV-I/AAAAAAAAWHs/-sXxy73W2Mw/s640-Ic42/IMGP3187.JPG

jakieś nieznane ptaszki:

https://lh3.googleusercontent.com/-nabq4BoM-So/VuByr02dvhI/AAAAAAAAWHg/XZyvAbD55O4/s912-Ic42/DSC06137.JPG

a tu koliber:

https://lh3.googleusercontent.com/-2vrsMmyUxC8/VuBysRKHL0I/AAAAAAAAWHg/T0LQVMsYd4c/s912-Ic42/DSC06138.JPG

Chłopaki idą na wydmę, ja przysypiam na leżaku:

https://lh3.googleusercontent.com/-JLceG3NYKVI/VuBysygGjHI/AAAAAAAAWHg/VqIhN5SqjfA/s1024-Ic42/IMGP3191.JPG

Nagle budzi mnie recepcjonistka:

„Seniora, nie chciałaby Pani przejechać się na wydmy? Za darmo?”

Za darmo? W Peru nie ma takiego określenia!

„Jak to za darmo?”

„Mamy tu ekipę filmową i potrzebują białych statystów”

No to się wyjaśniło ;)

i tak to zaliczyliśmy główną atrakcję Iki, czyli przejazdy buggy przez wydmy.

https://lh3.googleusercontent.com/-t7HQxPWNBh8/VuBy5RUydKI/AAAAAAAAWHs/nu1jZjNAK6E/s912-Ic42/DSC06173.JPG

Klatka dookoła, pasy 3-punktowe…

https://lh3.googleusercontent.com/-F047pf87h1A/VuBy30EWXHI/AAAAAAAAWHg/6xNJqMVXCbY/s912-Ic42/DSC06166.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-OVShHpmY8AY/VuBy4q8siHI/AAAAAAAAWHs/YjtUBODRrl8/s912-Ic42/DSC06168.JPG

Nie wiem, czy tak jest zawsze, czy kierowca bardziej się starał na potrzeby filmu, ale…
wołami mnie nie zaciągną do tego więcej ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-7mns2R1U0U0/VuBy0bQ10HI/AAAAAAAAWHg/9f4pg4Ujl3c/s912-Ic42/DSC06150.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-03F0myKKiNY/VuByweY-J5I/AAAAAAAAWF0/LepXSjrRUFg/s1024-Ic42/IMGP3218.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-RQi_o-1n9bA/VuByxARKgvI/AAAAAAAAWF8/sUsTezNcfM8/s1024-Ic42/IMGP3220.JPG


Buggie latało , fruwało w powietrzu, skakało po wydmach…

https://lh3.googleusercontent.com/-SzoJjNsZYZ8/VuByvPdMUuI/AAAAAAAAWFo/U5wEXbEUb9s/s1024-Ic42/IMGP3209.JPG

a później kolejna atrakcja czyli sandboarding ;)

Krzychowi pozwolono zjechać na brzuchu:

https://lh3.googleusercontent.com/-7UeUB8WSKHo/VuByywtWUJI/AAAAAAAAWHg/snhDYiuGKF8/s1024-Ic42/IMGP3225.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-jPKphasuaRY/VuByzSpBgMI/AAAAAAAAWHg/LwjPIEDQ3mg/s1024-Ic42/IMGP3227.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-s1SDKYJUpKs/VuByzrYh8aI/AAAAAAAAWHg/yFjXcnCsr80/s1024-Ic42/IMGP3229.JPG

Po tym wszystkim musieliśmy pójść na piwo:

https://lh3.googleusercontent.com/-XNAOA6MuebE/VuBy7pGJ4RI/AAAAAAAAWHs/LIKPnVpzBZo/s912-Ic42/DSC06187.JPG

oraz wieczorną lampkę wina:

https://lh3.googleusercontent.com/-jGvJyPck0zE/VuBy8Gg5P8I/AAAAAAAAWHs/9bOKXZiXY2I/s912-Ic42/DSC06200.JPG

Rano jeszcze ciut byczenia się w słońcu:

https://lh3.googleusercontent.com/-kpw_hBTFMrg/VuBzAmv8w1I/AAAAAAAAWHs/rO1F8oMjnW4/s1024-Ic42/IMGP3247.JPG

po czym 6 godzin w autobusie (tym razem dziennym) do Limy.

Na lotnisku mały zonk, bo mamy (promocja w końcu) kupione bilety do Brukseli, a lecimy tylko do Madrytu.
Panienka z okienka upiera się jednak, że nie może nadać bagażu do Madrytu, bo jej „system nie pozwoli”.
Tłumaczymy, gadamy, prosimy – na nic.
Mamy w Madrycie 2 h, może uda nam się odzyskać bagaże ;)

11 h w samolocie do Madrytu, poszukiwanie okienka Iberii, gdzie anulowali nam bilety do Brukseli i powiedzieli, gdzie odebrać bagaż. Uff…

Jeszcze tylko lot do Berlina i jazda do Zielonej Góry.

A na koniec Raf i Krzychu wyrównali wszystkie rachunki za pomocą peruwiańskich maczet ;)

https://lh3.googleusercontent.com/-DHVQz2VuvEw/VuBzReNiMrI/AAAAAAAAWHs/p2FJXKID1mw/s1024-Ic42/IMGP3249.JPG

PS.

Sporo w tej relacji było marudzenia na ceny i podejście do turystów.
Proszę jednak nie obierać nas jako malkontentów czy też wymagających jakiś luksusów ;)

Po prostu zbyt często czuliśmy się jak dojne krowy, a regułą w turystyce są opisy nijak przystające do rzeczywistości.
Na jakiekolwiek uwagi odpowiada się „No co chcecie, przecież to Peru!”…
Niestety psuje to obraz kraju.

Poza tym, Peru to przepiękny kraj, gdzie znajdziecie nie tylko inkaskie zabytki, ale przede wszystkim fascynująca przyrodę – Andy, dżunglę, pustynię, Altiplano…

Polecamy!

Dziękujemy za uwagę :bow:
Jagna, Raf & Krzychu

Rojek
11.03.2016, 18:13
Dziękujemy za relację :bow: Pięknie tam.

jagna
14.03.2016, 10:40
I na sam najprawdziwszy koniec

(głównie dla tych czworonożnych i na dodatek kulawych) ;)

mapka uświadamiająca, gdzie byliśmy i jak mało zobaczyliśmy:

61438

jagna
29.12.2016, 15:30
Mam nadzieję, że nie dostanę złotej łopaty za "wykop roku" ;)

Gdyby komuś się nudziło w środowe popołudnie i akurat był w Zielonej Górze, to serdecznie zapraszamy:

https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/t31.0-8/15675824_1785250235059189_9132294742369134757_o.jp g?oh=eb9ca31718970039dc5679db8af16d30&oe=58D84964

Centrum Przyrodnicze, ul. Dąbrowskiego

tomajkAT
29.12.2016, 20:56
Super że odkopałaś, miałem przynajmniej okazję przeczytać cały wątek, muszę przyznać, że z przyjemnością.
Dzięki.