fassi
03.02.2015, 21:30
Poczatek tej podrozy siega jeszcze przed wojny swiatowe, kiedy pradziadek Krzysia otrzymaj od ojca kawal dorodnego kartofla. Kartofel ten stanowil podstawe zywieniowa kazdej rodziny. Zyczeniam ojca pradziadka bylo odwiedzenie mekki pyrowej czyli miejsca urodzenia proroka pyry. Cos w rodzaju oczyszczajacego rytualu dla nastepnych pokolen pyry. Bo pyra starzeje sie tak jak my. Co rok jest o rok starsza i bardzeiej pomarszczona...
Ow swieta pyra od ojca pradziadka Krzysia przetrwala do dzisiaj razem z zyczeniem odwiedzenia kraju pochodzenia pyry. Krzysiu, jako wierny oredownik z krainy wielkopolskiej pyry postanowil popielgrzymowac do swietej krainy....
Rok 2014, wies pod zielona gora, Jagna i Raf dnia powszedniego chcac ugotowac kartofla na kolacje stwierdzaja brak owych w worku w piwnicy. Wieczor spedzili przy chlebie i wodzie...
Dnia nastepnego dzwonia do krainy Wielkopolskiej do dostawcy dorodnych pyr. Ten wysyla 3 worki i 2 cebuli i wspomina o swietej pielgrzymce...
Wiemy juz ile jest czasu pomiedzy iskra a zaplonem, mieszanka detonuje natychmiast. Bilety okazyjne laduja na skrzynce mailowej, plecaki zapakowane, kanapka na droge i dnia wczorajszego o 21szej czasu berlinskiego zameldowali sie do kolejki na lotnisku i wielkim ptakiem polecieli do miasta Gaudiego.
Po przerwie wymiaru 6cio godzinnego i drzemce w kacie poczekalni udali sie do drugiego wielkiego ptaka ktory poniosl ich nad wielka woda do krainy podziemnych pomaranczy. Krzychu obmyl stopy i przygotowal sie do przywitania swietej ziemii.....
Jagna, Raf i Krzychu, takich trzech jak i dwich to nie ma ani jednego z plecakami w poszukiwaniu swietej pyry
cdn.
ps. ksiazka kodow rozplombowana, antena nastrojona, wiesci nasluchuje
ps2: czekin berlinski na lotnisku
53075
Ow swieta pyra od ojca pradziadka Krzysia przetrwala do dzisiaj razem z zyczeniem odwiedzenia kraju pochodzenia pyry. Krzysiu, jako wierny oredownik z krainy wielkopolskiej pyry postanowil popielgrzymowac do swietej krainy....
Rok 2014, wies pod zielona gora, Jagna i Raf dnia powszedniego chcac ugotowac kartofla na kolacje stwierdzaja brak owych w worku w piwnicy. Wieczor spedzili przy chlebie i wodzie...
Dnia nastepnego dzwonia do krainy Wielkopolskiej do dostawcy dorodnych pyr. Ten wysyla 3 worki i 2 cebuli i wspomina o swietej pielgrzymce...
Wiemy juz ile jest czasu pomiedzy iskra a zaplonem, mieszanka detonuje natychmiast. Bilety okazyjne laduja na skrzynce mailowej, plecaki zapakowane, kanapka na droge i dnia wczorajszego o 21szej czasu berlinskiego zameldowali sie do kolejki na lotnisku i wielkim ptakiem polecieli do miasta Gaudiego.
Po przerwie wymiaru 6cio godzinnego i drzemce w kacie poczekalni udali sie do drugiego wielkiego ptaka ktory poniosl ich nad wielka woda do krainy podziemnych pomaranczy. Krzychu obmyl stopy i przygotowal sie do przywitania swietej ziemii.....
Jagna, Raf i Krzychu, takich trzech jak i dwich to nie ma ani jednego z plecakami w poszukiwaniu swietej pyry
cdn.
ps. ksiazka kodow rozplombowana, antena nastrojona, wiesci nasluchuje
ps2: czekin berlinski na lotnisku
53075